Melanie
Zayn
- Coś ty do cholery narobiła?! – wydarł się na mnie szef, na co przewróciłam oczami. Od samego rana się mnie tylko czepiał jakbym ludziom złe zamówienia przynosiła, a ja tylko raz stłukłam zastawę i wylałam na jakąś babę niedopite wino jak wracałam do kuchni. Też mi tragedia.
- Nie rozumiem, o co się szef tak wkurza – westchnęłam i zaczęłam podziwiać swoje paznokcie pomalowane na krwisto czerwony.
- Jesteś nieodpowiedzialną osobą. Od samego początku są z tobą jakieś problemy. Nie potrzebuję kogoś takiego jak ty. Zwalniam cię – powiedział, a ja przeniosłam na niego swój wzrok.
- Nie może pan! – prawie krzyknęłam nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam z ust tego… Tego… Nie ma określenia na taką kreaturę.
- Mogę i właśnie to zrobiłem.
- Ugh – już miałam tupnąć nogą, ale byłoby to za bardzo dziecinne, więc się powstrzymałam. – Świetnie. Znajdę o wiele lepszą pracę i w końcu się wyrwę z tej dziury gdzie jedzenia jest tak ohydne, że nawet świnia by go nie ruszyła – wygarnęłam mu i o tym, że jedzenie jest ohydne mówiłam prawdę. Nie rozumiałam jak ludzie mogli to jeść.
Zmierzając cała nabuzowana do domu, patrzyłam tylko groźnie na ludzi, a oni z pokorą się przesuwali, abym mogła spokojnie przejść. Byłam w stanie coś rozwalić i z chęcią bym to zrobiła, gdyby tylko mi coś dali.
Wchodząc do mieszkania z całej siły trzasnęłam drzwiami i o dziwo wytrzymały, chociaż naprawdę wisiały na zawiasach już ledwo co.
- Dajcie mi coś, bo zaraz rozpierdolę jakąś rzecz! - krzyczałam na cały dom, sama do siebie, szukając jakichś prochów, których jak zwykle nie mogłam znaleźć, gdy były mi potrzebne.
Widząc leżące na brudnej ławie białe pudełko, w którym zawsze trzymałam strzykawki z heroiną, uśmiechnęłam się sama do siebie i uniosłam do góry wieczko, ale jakie było moje rozczarowanie, kiedy zobaczyłam, że w środku nic nie ma.
- Kurwa – przeklęłam pod nosem i rzuciłam przedmiotem o ścianę, która była naprzeciw mnie w kolorze jasno szarym. – Zero dragów, zero hajsu i brak pracy – wymruczałam pod nosem siadając na kanapie. – Zajebiście – skomentowałam sarkastycznie i westchnęłam próbując wymyślić jak skombinować jakieś narkotyki czy pieniądze na nie. - A gdyby tak ten cały Zayn... - zaczęłam myśleć na głos. - Przecież on ma dużo kasy i nic by się nie stało, jakby pożyczył mi trochę... - podniosłam tyłek z sofy i szłam w kierunku wyjścia, obmyślając plan. - Posłodzę mu trochę i będzie dobrze - dodałam przekręcając klucz w drzwiach.
Zayn
Siedziałem razem z chłopakami, Flav i George u mnie w salonie i oglądaliśmy filmy, kiedy usłyszałem jak ktoś puka do drzwi. Z nadzieją, że to Jane wróciła, pobiegłem jak najszybciej się dało w ich stronę i szybko otworzyłem. Razem z szybkim otworzeniem drzwi znikła szybko nadzieja, że to ona, bo za nimi stała Melanie ze skruszoną miną. A myślałem, że mam się od niej odwalić…
- Um… Cześć Zayn – powiedziała niepewnie i utkwiła wzrokiem w swoich butach. – Możemy pogadać? – podniosła głowę i popatrzyła mi w oczy.
- Tak, jasne – otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem brunetkę do środka.
- Kto przyszedł?! – usłyszałem z salonu krzyk Hazzy. – Czy to Ja… - nie dokończył, bo razem z Mel weszliśmy do salonu. – Melanie? – jego mina była tak zdziwiona, że aż śmieszna. – Cześć… - przywitał się będąc w ogromnym szoku.
- My pójdziemy na górę. Niedługo do was przyjdziemy – powiedziałem i mój wzrok na chwile skierował się w stronę Flav, która cisnęła we mnie i moją towarzyszkę piorunami.
- Ależ nie musicie. Naciesz się nią dopóki możesz, przecież Jane nie ma... - warknęła, bardziej wtulając się w bruneta, a ja kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi. Chcę tylko pomóc dziewczynie, a ona od razu ma wielkie pretensje.
- Ale… - chciałem coś powiedzieć, ale poczułem jak ktoś pociąga lekko moją rękę. Przeniosłem wzrok na swoją prawą stronę i zobaczyłem Mel, która patrzyła na mnie sowimi pięknymi, brązowymi oczami z lekkim uśmiechem na twarzy. Była piękna…
- Idziemy? To naprawdę ważne… - skinąłem głową i nie odpowiadając już Flavie udałem się z brunetką do swojej sypialni.
- Więc? – zapytałem przeciągając każdą literę jakbym mówił do ułomnego człowieka. Oczywiście bez obrazy dla Melanie.
- Chciałam cię przeprosić – oznajmiła nieśmiało rumieniąc się lekko.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Ja nie jestem ćpunką czy coś… Ja po prostu potrzebowałam tych prochów dla… - No myśl Mel! Myśl! – dla znajomego. Były mu one bardzo potrzebne – Jak mi w to uwierzy to jestem mistrzem kłamstw.
- Nie musisz mi się tłumaczyć Melanie – usłyszałam głos Mulata. Jest! Uwierzył. Naiwny chłopak – zaśmiałam się w duchu. – Nie obraziłem się na ciebie, więc nie muszę ci wybaczać – uśmiechnął się do mnie lekko. Podeszłam bliżej niego i z całej siły go przytuliłam, co on również odwzajemnił.
- Dzięki - szepnęłam i przelotnie musnęłam jego szyję, a brunet o dziwo nie odskoczył ode mnie.
- Nie masz za co dziękować - posłał mi szczery uśmiech.
Siedziałam na kanapie i patrzyłam na Stylesa jak rozmawia z tą ździrą Melanie, która jakby mogła to wyruchałaby go teraz. Natychmiast, przy wszystkich.
Nie, ja wcale nie jestem zazdrosna. Po prostu… Dobra, dobra! Jestem cholernie zazdrosna i gdybym mogła to zabiłabym ją już dawno byleby się odczepiła od mojego Harry'ego.
Zaraz! Czy ja powiedziałam ''mojego''?! Przysunęłam się bardziej do chłopaka podkurczając bardziej nogi na kanapie i nie zwracając uwagi na brunetkę chwytając rękę chłopaka, mocno się nią objęłam i oparłam o jego tors. O nie! Tak łatwo ze mną nie będziesz miała szmato!
- Flavie, a czy Ed czasami nie miał dzisiaj do ciebie przyjść? - zapytał ni stąd, ni zowąd Harry, a ja z uśmiechem pokiwałam przecząco głową.
- Nie, przyjdzie jutro, bo dzisiaj chciałam pobyć trochę z tobą - wyszeptałam do jego ucha, na co lekko się wzdrygnął.
- Czy jest ktoś chętny pomóc mi w przyniesieniu jedzenia? – do salonu wszedł Zayn zwracając na siebie wszystkich zebranych całą uwagę.
- Ja ci pomogę. Jestem ci coś winna – odezwała się ta suka Melanie i wstała z kanapy odsuwając się od zawiedzionego Harry'ego.
Idź zdziro i nie wracaj.
- Um… Cześć Zayn – powiedziała niepewnie i utkwiła wzrokiem w swoich butach. – Możemy pogadać? – podniosła głowę i popatrzyła mi w oczy.
- Tak, jasne – otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem brunetkę do środka.
- Kto przyszedł?! – usłyszałem z salonu krzyk Hazzy. – Czy to Ja… - nie dokończył, bo razem z Mel weszliśmy do salonu. – Melanie? – jego mina była tak zdziwiona, że aż śmieszna. – Cześć… - przywitał się będąc w ogromnym szoku.
- My pójdziemy na górę. Niedługo do was przyjdziemy – powiedziałem i mój wzrok na chwile skierował się w stronę Flav, która cisnęła we mnie i moją towarzyszkę piorunami.
- Ależ nie musicie. Naciesz się nią dopóki możesz, przecież Jane nie ma... - warknęła, bardziej wtulając się w bruneta, a ja kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi. Chcę tylko pomóc dziewczynie, a ona od razu ma wielkie pretensje.
- Ale… - chciałem coś powiedzieć, ale poczułem jak ktoś pociąga lekko moją rękę. Przeniosłem wzrok na swoją prawą stronę i zobaczyłem Mel, która patrzyła na mnie sowimi pięknymi, brązowymi oczami z lekkim uśmiechem na twarzy. Była piękna…
- Idziemy? To naprawdę ważne… - skinąłem głową i nie odpowiadając już Flavie udałem się z brunetką do swojej sypialni.
- Więc? – zapytałem przeciągając każdą literę jakbym mówił do ułomnego człowieka. Oczywiście bez obrazy dla Melanie.
- Chciałam cię przeprosić – oznajmiła nieśmiało rumieniąc się lekko.
Melanie
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Ja nie jestem ćpunką czy coś… Ja po prostu potrzebowałam tych prochów dla… - No myśl Mel! Myśl! – dla znajomego. Były mu one bardzo potrzebne – Jak mi w to uwierzy to jestem mistrzem kłamstw.
- Nie musisz mi się tłumaczyć Melanie – usłyszałam głos Mulata. Jest! Uwierzył. Naiwny chłopak – zaśmiałam się w duchu. – Nie obraziłem się na ciebie, więc nie muszę ci wybaczać – uśmiechnął się do mnie lekko. Podeszłam bliżej niego i z całej siły go przytuliłam, co on również odwzajemnił.
- Dzięki - szepnęłam i przelotnie musnęłam jego szyję, a brunet o dziwo nie odskoczył ode mnie.
- Nie masz za co dziękować - posłał mi szczery uśmiech.
Flavie
Siedziałam na kanapie i patrzyłam na Stylesa jak rozmawia z tą ździrą Melanie, która jakby mogła to wyruchałaby go teraz. Natychmiast, przy wszystkich.
Nie, ja wcale nie jestem zazdrosna. Po prostu… Dobra, dobra! Jestem cholernie zazdrosna i gdybym mogła to zabiłabym ją już dawno byleby się odczepiła od mojego Harry'ego.
Zaraz! Czy ja powiedziałam ''mojego''?! Przysunęłam się bardziej do chłopaka podkurczając bardziej nogi na kanapie i nie zwracając uwagi na brunetkę chwytając rękę chłopaka, mocno się nią objęłam i oparłam o jego tors. O nie! Tak łatwo ze mną nie będziesz miała szmato!
- Flavie, a czy Ed czasami nie miał dzisiaj do ciebie przyjść? - zapytał ni stąd, ni zowąd Harry, a ja z uśmiechem pokiwałam przecząco głową.
- Nie, przyjdzie jutro, bo dzisiaj chciałam pobyć trochę z tobą - wyszeptałam do jego ucha, na co lekko się wzdrygnął.
- Czy jest ktoś chętny pomóc mi w przyniesieniu jedzenia? – do salonu wszedł Zayn zwracając na siebie wszystkich zebranych całą uwagę.
- Ja ci pomogę. Jestem ci coś winna – odezwała się ta suka Melanie i wstała z kanapy odsuwając się od zawiedzionego Harry'ego.
Idź zdziro i nie wracaj.
Melanie
Próbowałam jak najbardziej podlizać się Malikowi. Musiałam przecież jakoś zdobyć kasę na dragi, bo za darmo nie ma nic. Bynajmniej na tym świecie.
- I jak tam z Jane? Jakieś postępy w jej znalezieniu? - zapytałam od niechcenia, specjalnie nie przejmując się tym jak poczuł się chłopak.
- Nie… - odpowiedział ze smutkiem w głosie. Biedactwo – zaśmiałam się w myślach. Przydałoby ci się pocieszenie prawda?
- Tak mi przykro – powiedziałam fałszywie kładąc rękę na jego prawym ramieniu, a ten spojrzał swoimi czekoladowymi oczami w moje. – Wiem, co czujesz…
- Naprawdę? Tobie też zaginął kiedyś ktoś bliski? – zapytał trochę niemiłym tonem, ale zignorowałam to. Nie mogłam sobie pozwolić na jakieś kłótnie, tylko zrobić wszystko za kasę na te narkotyki.
- Lepiej chodźmy zanieść im to jedzenie. Jeszcze sobie coś o nas pomyślą – powiedziałam zmieniając temat. Nie chciałam rozmawiać o moich bliskich. Wiedziałam, co on czuł, bo sama to czuję aż do dziś, ale nie miałam zamiaru z nim o tym rozmawiać. Przyszłam po coś innego, a nie po to by się wyżalić.
- Tak… Masz rację, chodźmy – wziął w ręce kilka misek z popcornem, chipsami i żelkami, a ja stawiając na tacce szklanki z colą ruszyłam przodem.
- Kto chętny? - spytałam stojąc na przeciwko wszystkich.
- Raczej wszyscy - odgryzła się mi ta małolata. Wkurwiała mnie niemiłosiernie, ale nie dawałam tego po sobie poznać i sztucznie się uśmiechałam podając wszystkim napoje.
- Ups... przepraszam - odezwałam się, kiedy "przypadkowo" wylałam na Flavie, czy jak jej tam, sok pomarańczowy i zrobiłam smutną minę.
- Nie… - odpowiedział ze smutkiem w głosie. Biedactwo – zaśmiałam się w myślach. Przydałoby ci się pocieszenie prawda?
- Tak mi przykro – powiedziałam fałszywie kładąc rękę na jego prawym ramieniu, a ten spojrzał swoimi czekoladowymi oczami w moje. – Wiem, co czujesz…
- Naprawdę? Tobie też zaginął kiedyś ktoś bliski? – zapytał trochę niemiłym tonem, ale zignorowałam to. Nie mogłam sobie pozwolić na jakieś kłótnie, tylko zrobić wszystko za kasę na te narkotyki.
- Lepiej chodźmy zanieść im to jedzenie. Jeszcze sobie coś o nas pomyślą – powiedziałam zmieniając temat. Nie chciałam rozmawiać o moich bliskich. Wiedziałam, co on czuł, bo sama to czuję aż do dziś, ale nie miałam zamiaru z nim o tym rozmawiać. Przyszłam po coś innego, a nie po to by się wyżalić.
- Tak… Masz rację, chodźmy – wziął w ręce kilka misek z popcornem, chipsami i żelkami, a ja stawiając na tacce szklanki z colą ruszyłam przodem.
- Kto chętny? - spytałam stojąc na przeciwko wszystkich.
- Raczej wszyscy - odgryzła się mi ta małolata. Wkurwiała mnie niemiłosiernie, ale nie dawałam tego po sobie poznać i sztucznie się uśmiechałam podając wszystkim napoje.
- Ups... przepraszam - odezwałam się, kiedy "przypadkowo" wylałam na Flavie, czy jak jej tam, sok pomarańczowy i zrobiłam smutną minę.
Harry
- Flavie uspokój się – złapałem dziewczynę za ramiona odwracając w swoją stronę i potrząsłem, by się jakoś uspokoiła. – Przecież Melanie nie zrobiła tego specjalnie – podniosłem głos nie mogąc już wytrzymać jak dziewczyny, a w tym George się kłócą. Było mi smutno, że trzy dziewczyny, które naprawdę lubię tak się nienawidziły.
- Jak możesz ją jeszcze bronić?! – krzyknęła mi prosto w twarz. – Zrobiła to specjalnie, bo mnie nienawidzi!
- Ej, uspokój się! – podeszła do niej Mel. – Nigdy nie powiedziałam, że cię nie lubię – sprostowała. – To ty od pierwszego zobaczenia mnie obdarowałaś nienawistnym spojrzeniem i zachowałaś jak suka – oznajmiła, a ja myślałem, że siostra Jane zaraz ją rozszarpie.
- Uspokójcie się! – ryknął dotąd nieodzywający się Zayn i Liam.
- Gdyby Jane tu była… - zaczął Niall, ale czarnowłosa szybko mu przerwała wszczynając kolejną kłótnię.
- Ale jej tutaj nie ma głupku! – krzyknęła. – Masz o niej nie wspominać, jeżeli ja i Flavie tutaj jesteśmy, rozumiesz?! – podeszła do niego patrząc prosto w oczy, a wszyscy w salonie umilkli.
- Jane już nie ma – rzekła sucho Flavie i wyrywając się z moich ramion opuściła szybko dom trzaskając drzwiami.
- Flav, poczekaj! – George wybiegła zaraz za nią również trzaskając głośno.
- Przepraszam… - usłyszałem cichy szept należący do Melanie i spojrzałem na nią. Zresztą nie tylko ja, bo chłopaki też na nią patrzyli.
- Nie masz, za co przepraszać – oznajmił Zayn jakby było to oczywiste.
- Nic nie zrobiłaś – powiedziałem. – A już na pewno nie specjalnie – wierzyłem tej dziewczynie i nie miałem żadnych powodów by uważać ją za kłamliwą.
- Właśnie. Nie przejmuj się George. To głupia suka. Zawsze się tak zachowuje – dorzucił swoje trzy marne grosze Niall, a ja, Malik, Liam i Lou zmroziliśmy go wzrokiem.
- Flavie jest teraz trudno po stracie siostry. Była ona jej rodziną… Zrozum ją – rzekłem przenosząc na brązowowłosą wzrok i uśmiechnąłem się lekko, kiedy pokiwała nieśmiało głową. Była piękna…
- No i co żeście kurwa zrobili?! - darła się już od samego wejścia do domu czarnowłosa, na co wywróciłem oczami. - Znowu uciekła! Znowu! - krzyczała wymachując rękoma i patrzyła na wszystkich przez zmrużone oczy, które mogły w tej chwili zabić. Podeszła do Mel i zacisnęła mocno pięść. Przestraszyłem się, bo wiedziałem do czego zdolna jest George. - Wyjdź! I więcej tutaj nie przychodź! - popchnęła dziewczynę, po czym palcem wskazała na korytarz, z którego przed chwilą przyszła.
- Z tego, co mi wiadomo to nie jest twoje mieszkanie tylko Zayna, więc to nie ty tutaj decydujesz – warknęła Melanie, a ja i reszta zrobiliśmy na nią wielkie oczy. Nie wiedziałem, że ta cicha i tak piękna dziewczyna potrafi być tak niemiłą osobą. – Jeżeli Zayn będzie chciałbym poszła to sam mnie wyprosi – dodała i popatrzyła na Mulata, który stał z zakłopotaniem wypisanym na twarzy. – Prawda Zayn? – zapytała uśmiechając się do niego słodko, a mnie aż coś skręciło z zazdrości. Masz Flavie! Ogarnij się Styles.
- T… Tak – kiwnął powoli głową.
- Świetnie! – ucieszyła się sarkastycznie George. – Zayn wyproś ją – nakazała.
- Sama pójdę. Nie mam zamiaru przebywać gdzieś gdzie przebywa tak głupia osoba jak ty – oznajmiła brunetka. - Myślisz, że jak obronisz tą małą ździrę czy kogokolwiek to będziesz fajna? – powiedziała chodząc dookoła niej jak lwica, która ma zapolować na jakąś gazele. - Udajesz twardą, a tak naprawdę jesteś krucha. Wystarczy tylko uderzyć w twój czuły punkt i rozlecisz się na małe kawałeczki, których nie będzie się dało złożyć w całość – rzekła, a każde jej słowo było tak bardzo nasączone jadem, że aż mi ciarki po plecach przeszły. – Cześć chłopaki – pomachała nam i jak gdyby nigdy nic opuściła mieszkanie zamykając cicho drzwi.
- Myślałam, że trzymacie stronę przyjaciół, a nie obcych – syknęła czarnowłosa patrząc na nas ze złością i rozczarowaniem w oczach.
- Bo tak jest – odezwał się Louis.
- Skoro tak jest to, dlaczego trzymaliście jej stronę, a nie moją? – zapytała z wyrzutem.
- Bo ona również jest naszą przyjaciółką George. Nie obchodzi mnie, co o niej myślisz, bo Flavie przez nią wybiegła z domu. Ona nie wie, czego chce i jeżeli sama się nie ogarnie to nikt tego nie zrobi – rzekł. – Mała potrzebuje czasu – dopowiedział. – Nie powinnaś się tak zachowywać w stosunku do Melanie, która nic nie zrobiła – skarcił ją wzrokiem.
- A weźcie się wszyscy walcie! Najlepiej niech każdy się z nią wyrucha i będzie dobrze! - zbulwersowała się i wyszła z domu cała nabuzowana. - A i jeszcze jedno! - usłyszeliśmy z przedpokoju głos czarnowłosej. - Jeżeli Flavie coś się stanie, to pamiętaj Harry, że pożałujesz! - ryknęła, trzaskając drzwiami.
- Widzę, że przeze mnie są same kłopoty… - rzekła smutno Mel spuszczając wzrok na swoje trampki. – Ja już pójdę.
- Nie! – krzyknąłem razem z Zaynem i kiedy na niego spojrzałem morderczym wzrokiem on patrzył na mnie w taki sam sposób.
- To znaczy… Podwiozę cię – podrapałem się nerwowo po karku wyczuwając napiętą atmosferę przeze mnie i Malika.
- Dzięki, ale poradzę sobie sam – powiedziała trochę szorstkim tonem.
- Jesteś zła? – zapytałem niepewnie.
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- Nie… Nie wiem – wzruszyłem ramionami.
- Poszukaj lepiej Flavie, a ja odwiozę Mel - odezwał się Mulat i spojrzał na mnie jakoś dziwnie, tak zazdrośnie.
- Przecież George za nią poszła - odpowiedziałem jak najmilej potrafiłem i sztucznie się do niego uśmiechnąłem. Mulat odwzajemnił mój sztuczny uśmiech, a w pomieszczeniu zrobiła się jeszcze bardziej napięta atmosfera.
- Nie musicie robić sobie kło…
- Ależ to żaden kłopot Mel. Odwiozę cię – powiedziałem. – Niedługo będę – zwróciłem się do przyjaciół i zanim opuściłem dom w towarzystwie brunetki zdążyłem jeszcze zobaczyć jak Malik ciśnie we mnie piorunami. Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Czyżby był zazdrosny o Melanie? Myślałem, że kocha Jane…
- Jak możesz ją jeszcze bronić?! – krzyknęła mi prosto w twarz. – Zrobiła to specjalnie, bo mnie nienawidzi!
- Ej, uspokój się! – podeszła do niej Mel. – Nigdy nie powiedziałam, że cię nie lubię – sprostowała. – To ty od pierwszego zobaczenia mnie obdarowałaś nienawistnym spojrzeniem i zachowałaś jak suka – oznajmiła, a ja myślałem, że siostra Jane zaraz ją rozszarpie.
- Uspokójcie się! – ryknął dotąd nieodzywający się Zayn i Liam.
- Gdyby Jane tu była… - zaczął Niall, ale czarnowłosa szybko mu przerwała wszczynając kolejną kłótnię.
- Ale jej tutaj nie ma głupku! – krzyknęła. – Masz o niej nie wspominać, jeżeli ja i Flavie tutaj jesteśmy, rozumiesz?! – podeszła do niego patrząc prosto w oczy, a wszyscy w salonie umilkli.
- Jane już nie ma – rzekła sucho Flavie i wyrywając się z moich ramion opuściła szybko dom trzaskając drzwiami.
- Flav, poczekaj! – George wybiegła zaraz za nią również trzaskając głośno.
- Przepraszam… - usłyszałem cichy szept należący do Melanie i spojrzałem na nią. Zresztą nie tylko ja, bo chłopaki też na nią patrzyli.
- Nie masz, za co przepraszać – oznajmił Zayn jakby było to oczywiste.
- Nic nie zrobiłaś – powiedziałem. – A już na pewno nie specjalnie – wierzyłem tej dziewczynie i nie miałem żadnych powodów by uważać ją za kłamliwą.
- Właśnie. Nie przejmuj się George. To głupia suka. Zawsze się tak zachowuje – dorzucił swoje trzy marne grosze Niall, a ja, Malik, Liam i Lou zmroziliśmy go wzrokiem.
- Flavie jest teraz trudno po stracie siostry. Była ona jej rodziną… Zrozum ją – rzekłem przenosząc na brązowowłosą wzrok i uśmiechnąłem się lekko, kiedy pokiwała nieśmiało głową. Była piękna…
- No i co żeście kurwa zrobili?! - darła się już od samego wejścia do domu czarnowłosa, na co wywróciłem oczami. - Znowu uciekła! Znowu! - krzyczała wymachując rękoma i patrzyła na wszystkich przez zmrużone oczy, które mogły w tej chwili zabić. Podeszła do Mel i zacisnęła mocno pięść. Przestraszyłem się, bo wiedziałem do czego zdolna jest George. - Wyjdź! I więcej tutaj nie przychodź! - popchnęła dziewczynę, po czym palcem wskazała na korytarz, z którego przed chwilą przyszła.
- Z tego, co mi wiadomo to nie jest twoje mieszkanie tylko Zayna, więc to nie ty tutaj decydujesz – warknęła Melanie, a ja i reszta zrobiliśmy na nią wielkie oczy. Nie wiedziałem, że ta cicha i tak piękna dziewczyna potrafi być tak niemiłą osobą. – Jeżeli Zayn będzie chciałbym poszła to sam mnie wyprosi – dodała i popatrzyła na Mulata, który stał z zakłopotaniem wypisanym na twarzy. – Prawda Zayn? – zapytała uśmiechając się do niego słodko, a mnie aż coś skręciło z zazdrości. Masz Flavie! Ogarnij się Styles.
- T… Tak – kiwnął powoli głową.
- Świetnie! – ucieszyła się sarkastycznie George. – Zayn wyproś ją – nakazała.
- Sama pójdę. Nie mam zamiaru przebywać gdzieś gdzie przebywa tak głupia osoba jak ty – oznajmiła brunetka. - Myślisz, że jak obronisz tą małą ździrę czy kogokolwiek to będziesz fajna? – powiedziała chodząc dookoła niej jak lwica, która ma zapolować na jakąś gazele. - Udajesz twardą, a tak naprawdę jesteś krucha. Wystarczy tylko uderzyć w twój czuły punkt i rozlecisz się na małe kawałeczki, których nie będzie się dało złożyć w całość – rzekła, a każde jej słowo było tak bardzo nasączone jadem, że aż mi ciarki po plecach przeszły. – Cześć chłopaki – pomachała nam i jak gdyby nigdy nic opuściła mieszkanie zamykając cicho drzwi.
- Myślałam, że trzymacie stronę przyjaciół, a nie obcych – syknęła czarnowłosa patrząc na nas ze złością i rozczarowaniem w oczach.
- Bo tak jest – odezwał się Louis.
- Skoro tak jest to, dlaczego trzymaliście jej stronę, a nie moją? – zapytała z wyrzutem.
- Bo ona również jest naszą przyjaciółką George. Nie obchodzi mnie, co o niej myślisz, bo Flavie przez nią wybiegła z domu. Ona nie wie, czego chce i jeżeli sama się nie ogarnie to nikt tego nie zrobi – rzekł. – Mała potrzebuje czasu – dopowiedział. – Nie powinnaś się tak zachowywać w stosunku do Melanie, która nic nie zrobiła – skarcił ją wzrokiem.
- A weźcie się wszyscy walcie! Najlepiej niech każdy się z nią wyrucha i będzie dobrze! - zbulwersowała się i wyszła z domu cała nabuzowana. - A i jeszcze jedno! - usłyszeliśmy z przedpokoju głos czarnowłosej. - Jeżeli Flavie coś się stanie, to pamiętaj Harry, że pożałujesz! - ryknęła, trzaskając drzwiami.
- Widzę, że przeze mnie są same kłopoty… - rzekła smutno Mel spuszczając wzrok na swoje trampki. – Ja już pójdę.
- Nie! – krzyknąłem razem z Zaynem i kiedy na niego spojrzałem morderczym wzrokiem on patrzył na mnie w taki sam sposób.
- To znaczy… Podwiozę cię – podrapałem się nerwowo po karku wyczuwając napiętą atmosferę przeze mnie i Malika.
- Dzięki, ale poradzę sobie sam – powiedziała trochę szorstkim tonem.
- Jesteś zła? – zapytałem niepewnie.
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- Nie… Nie wiem – wzruszyłem ramionami.
- Poszukaj lepiej Flavie, a ja odwiozę Mel - odezwał się Mulat i spojrzał na mnie jakoś dziwnie, tak zazdrośnie.
- Przecież George za nią poszła - odpowiedziałem jak najmilej potrafiłem i sztucznie się do niego uśmiechnąłem. Mulat odwzajemnił mój sztuczny uśmiech, a w pomieszczeniu zrobiła się jeszcze bardziej napięta atmosfera.
- Nie musicie robić sobie kło…
- Ależ to żaden kłopot Mel. Odwiozę cię – powiedziałem. – Niedługo będę – zwróciłem się do przyjaciół i zanim opuściłem dom w towarzystwie brunetki zdążyłem jeszcze zobaczyć jak Malik ciśnie we mnie piorunami. Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Czyżby był zazdrosny o Melanie? Myślałem, że kocha Jane…
***
Hejoo! No i jest kolejny rozdział. Jak wam się podoba? Co teraz myślicie o Melanie? Nadal ją lubicie? :d
Heej, dokładnie. Co o niej myślicie? I jak oceniacie zachowanie Harry'ego i Zayna?
Już się nie mogę doczekać, co napiszecie w komentarzach. Jak myślicie, czy Melanie uda się zdobyć pieniądze na prochy?
Piszcie w komentarzach! A tym czasem ja się z Wami żegnam i do następnego! :*
Tak. Piszcie wszystko, co leży wam na sercu w komciach, a tymczasem ja spadam oglądać dalej x factor. Pa ;*
Heej, dokładnie. Co o niej myślicie? I jak oceniacie zachowanie Harry'ego i Zayna?
Już się nie mogę doczekać, co napiszecie w komentarzach. Jak myślicie, czy Melanie uda się zdobyć pieniądze na prochy?
Piszcie w komentarzach! A tym czasem ja się z Wami żegnam i do następnego! :*
Tak. Piszcie wszystko, co leży wam na sercu w komciach, a tymczasem ja spadam oglądać dalej x factor. Pa ;*
wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńczekam nn ;)
Całujee Lolaa ;*
Nie lubię Melanie, irytuje mnie fakt, ze tak manipuluje chłopakami. I Zayn, I Harry, którzy są w nią zapatrzeni, a jej chodzi tylko o te dragi. No i ja cały czas czekam na Flavie i Harry'ego, a ta Mel mi się wpycha ze swoją udawana sympatycznoscia miedzy nich. Grrrr.
OdpowiedzUsuńOch dziewczynki, czekałam sobie na rozdział co jakiś czas podglądając w wersjach roboczych ŚWINIA XD - swoją drogą, ja wymyślałam lepsze rzeczy, pff :* Komentuję własnego bloga.. yy.. nie no dobra, to jest normalne, bo w końcu ja tego rozdziału nie pisałam, więc nie oceniam siebie, a was, a że jesteśmy mistrzami to co ja dużo mogę mówić? ACH, JAK JA UWIELBIAM KŁÓTNIE ♥ Jak się ludzie kłócą, to jest tak milej, wiecie, baranki, owieczki, chuje, muje, dzikie węże. Melanie jest suczyskiem, ale w sumie dobrze, że jest ktoś kto miesza. Mnie natomiast wkurwił Harry i po prostu jak tylko wrócę do pisania to go wychłoszczę, co on sobie myśli? Ma Flavie, a już mu ślina cieknie, no chyba mu odetnę jajka. Ja mu, chujowi pokażę.
OdpowiedzUsuńJuż nie trawie tej Melanie ;/ a Zayn i Harry to debilee :p
OdpowiedzUsuńrozdzial świetny :D
czekam na nn
piszcie szybko :)
Jak ja nienawidzę Melanie! Gdybym mogła to bym udusiła! A Zayn i Harry to takie świnie w tym momencie, że to szok! Ale rozdział jest wspaniały :D Czekam na następny
OdpowiedzUsuńJustyna
Rozdział świetny, no ale gdzie George i Niall? To moja ulubiona para, a wcale ich nie ma! :c
OdpowiedzUsuń#foch4ever
Czekam na kolejny x
Świetny rozdział :) czekam na nn xoxo
OdpowiedzUsuń~Jus
A tak lubiłam Harrego> teraz to palant :* ale tak to SUPER
OdpowiedzUsuńło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże ło Boże...
OdpowiedzUsuńTO.JEST.NAJGENIALNIEJSZE.OPOWIADANIE.JAKIE.DOTĄD.CZYTAŁAM.
to tak po pierwsze...
a po drugie to NIENAWIDZĘ MELANIE. podła, debilna, kłamliwa, wredna, niszcąca wszystko IDOTKA (szuja).
(sorki ponosi mnie xD )
ej, ale jak to może być, że ten, no, Zayn i Harry na nią lecą?
myślałam, że mulat kocha Jane, a Harry Flavie, która zaczęła z nim rozmawiać tak, no wiecie, miłooość.
yhhh, jak M. mnie wkurza. jeśli Zay i Hazz będą się o nią kłócili to zwariuję. No dobra, popłaczę się xD
i jeszcze do tego, że ona bierze... aaaale mnie denerwuje. uhh.
wracając, to naprawdę kibicuję Flarry, bo oni muszą być w końcu razem. Po prostu muszą :D
i Jane... ciekawi mnie co z nią jest i kiedy wróci!
Oczywiście obserwuję, i czekam z wielką niecierpliwością na kolejny ;3
Pozdrawiam,
Roddie x.x
zapraszam do siebie:
http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com/
http://you-laughing-with-snowmen.blogspot.com/
wybaczycie mi, że jeszcze piszę? :P
Usuńpo prostu przypomniało mi się o Niallu i George! Oni są boscy!
Niby nic, a jednak ^^ <3
Te ich kłótnie... mmmmm, tak bardzo słodko :D
Roddie x.x
Super :)
OdpowiedzUsuńDwa słowa: KURWA MAĆ znowu się spieprzyło... dobra to było 5 słów nevermind
OdpowiedzUsuńNo więc tak ta suka melanie mnie wkurwia.... i mam ochote wejsc do komputera i jej przyjebać ! Co ona robi z Harrym i Zaynem... ;/ Mam nadzieje ze sie w koncu opamietają i tej ..... sie nie uda, ze się na niej poznają i zrozumieja co zrobili xD Ale coż to tylko opowiadanie czekam na dalsze losy ! I trzymam kciuki aby Jane się odnalazła :> :3
OdpowiedzUsuń@JustNikaPlease
Aaaa i jeszcze coś :D Poasz mi swojeg twittera ? :)
OdpowiedzUsuń@JustNikaPlease
Grr... Jak ja nie lubie jak sie wszystko komplikuje! Prosze, naprostujcie to >.<
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Od początku nie lubiłam Melani. I Harry by mógł zobaczyć że Flavie zakochała się w nim a Zayn niech nie zapomina o Jane. czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń