czwartek, 30 sierpnia 2012

3. "Na moim łóżku siedział Harry, a ja.. w samym staniku przed nim."


Liam

- Dzwoń! Liam dzwoń no! - krzyczał na mnie Hazza. Chciał bym zadzwonił do Jane zapytać się czy nie pójdą z nami do wesołego miasteczka. Mając na myśli nas chodziło mi o chłopaków i Eleonor. Wyjąłem komórkę z kieszeni moich spodni i wybrałem numer brunetki.
- Słucham? - odezwał się głos, którego do tej pory nie znałem, a z pewnością nie należał do Jane.
- Z kim rozmawiam? - spytałem niepewnie, bo dziewczyna, która mówiła miała specyficzny francuski akcent.
- Jak to z kim? Najzajebistrzą osobą na ziemi, przyjaciółką Jane. George jestem.
- Rozumiem, a przy okazji, fajny akcent. - uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Dziękuję, więc o co chodzi?
- Macie ochotę wybrać się z nami do wesołego miasteczka? - zapytałem z nadzieją, że się zgodzą.
- Hmmm, no dobra, tylko o której?
- O dwunastej, przyjedziemy po was. - powiedziałem i szturchnąłem Harryego - I weźcie ze sobą koniecznie Franka, bo nasz loczek się za nim stęsknił. Na razie. - rozłączyłem się i spojrzałem na Lokersa, który wyraźnie się ucieszył. Musiał na prawdę polubić tego kolesia. Weźcie, bo zacznę go uważać za geja. Ja nie widzę w nim nie nadzwyczajnego. Lekko ciapowaty chłopczyk i to wszystko..
Oznajmiłem jeszcze reszcie chłopaków, że dziewczyny się zgodziły i zacząłem się szykować.

Flavie

Otarłam oczy i z trudem wygramoliłam się z łóżka, po czym zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki. Pokierowałam się wraz z nią do salonu.
- Dzień dobry. - przede mną przeszła George, a ja na jej widok prawie upuściłam szklankę na podłogę. Miała włosy w kolorze oczojebnego różu. Nie powiem, bo pasował jej, ale inaczej rozumiałam 'zmianę w swoim życiu'.
- Idziemy dzisiaj do wesołego miasteczka, zbieraj się młoda. - oznajmiła mi przyjaciółka Jane.
- Eee, no okej. - spojrzałam na zegarek, było już po jedenastej. Weszłam na górę się przebrać. Założyłam jasne baggy, bluzę Vans i do tego buty tej samej marki w tym samym odcieniu granatu, a jako czapka - full cap Obey. Do przyjścia chłopaków zostało jeszcze pół godziny, więc zapuściłam sobie na cały dom Hero - Skillet. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. '' Masz jedną nieprzeczytaną wiadomość ''. Odblokowałam cudeńko i przeczytałam zawartość esemesa.
Hej, Co tam? xo
Był to nie kto inny jak Neymar.
Harry Styles i inni biorą mnie za Franka, nie uwierzysz. Musisz kiedyś do nas przyjechać, tęsknie. xo
Po chwili dostałam odpowiedź.
Serio? Aż tak przypominasz faceta? Hahaha.. :D Nie no, ale jak dobrze pójdzie to zobaczymy się na gwiazdkę mała. :) Akurat szykuję się do meczu.
Wyjęłam z biurka nutellę i zaczęłam ją jeść po czym odpisałam.
A jak strzelisz gola to zatańczysz Ai se eu te pego albo Tcherere tchê tchê? xD
Na odpowiedź musiałam czekać kilka minut.
Właśnie w szatni zatańczyłem Ai se eu te pego, kolejny występ na boisku . Trzymaj się. xo
Odpisałam tylko Powodzenia. xoxo i dałam się ponieść lecącej piosence jaką była Stereo Hearts.


Niall

Szedłem właśnie z Harrym do dziewczyn i Franka. Dlaczego szedłem? Otóż Liam dostał gumę kilka przecznic wcześniej i musieliśmy czekać, aż Zayn przywiezie oponę do wymiany. Nie miałem wielkiej ochoty iść do wesołego miasteczka, bo nie czułem się za dobrze, wolałbym zostać w domu i pobrzdąkać na gitarze.. Z moich przemyśleń wyrwał mnie pisk około dziesięciu fanek. Musieliśmy, więc rozdać parę autografów, porobić sobie z nimi zdjęcia, do których musiałem się ładnie uśmiechać, no a potem było trzeba je przeprosić i powiedzieć, że musimy już iść . To już schemat...
Gdy dotarliśmy do domu otworzyła nam uśmiechnięta od ucha do ucha Jane.
- Hej, a gdzie inni? - spytała Hazze.
- Wytłumacz jej, a ja muszę się iść czegoś napić, bo zawartość płynu w moim organizmie znacznie się zmniejszyła przez tą całą drogę. - przeprosiłem dwójkę i udałem się do kuchni w poszukiwaniu picia. Znalazłem jakieś francuzkie wino i wydudniłem całe, nic dziwnego, bo w butelce nie było nawet połowy.
- Co ty debilu robisz z moim winem?! - usłyszałem za sobą gniewny krzyk, była to zapewne George, której nie miałem okazji poznać. Odwróciłem się i ujrzałem szczupłą dziewczynę w różowych włosach, czarnych spodenkach i czerwonym koronkowym staniku. Spojrzałem na nią pytająco, a przy tym zachwyciłem się jej wyglądem. - To była końcówka, kurwa człowieku pozwolił ci ktoś? - dziewczyna podeszła do mnie bliżej.
- Odkupię ci, nie musisz tak krzyczeć. - skrzywiłem się. Chciałem jakoś załagodzić sytuacje. - Twój tata jest chyba złodziejem, bo ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił je w twoich oczach. - uśmiechnąłem się najładniej jak umiałem rumieniąc się przy tym. Tak właśnie działają na mnie dziewczyny, a szczególnie tak ubrane..
- Taa, co ty nie powiesz.. A twój chyba rolnikiem, bo wyhodował takiego buraka. - George parsknęła śmiechem i wyszła z kuchni zostawiając mnie samego.

Flavie

Zeszłam na dół, gdyż usłyszałam jakieś dziesięć minut temu pukanie do drzwi, tak wiem, ma się ten refleks. Minęłam rozzłoszczoną George, a chwile potem Nialla, który był lekko przygaszony. Po wejściu do salonu natknęłam się na Harrego bawiącego się z kotkiem Jane. Nie, nie, nie, tylko nie on. Wycofałam się na palcach jednak ten mnie zauważył. Panie Boże, zabierz mnie od niego. Błagam.
- O, siema Franek. Gotowy? - Lokers uśmiechnął się do mnie - Jakiego Jane ma słodkiego kotka. - podniecał się głaszcząc Abi.
- A gdzie reszta? - rzuciłam beznamiętnie siadając na kanapie.
- Zostali kilka przecznic dalej i czekają, aż wymienią im oponę. Powinni niedługo przyjechać. - powiedział skupiając całą uwagę na zwierzaczku. Trochę mnie to wnerwiło, niby jest wkurzający jak mnie męczy, ale jak skupi się na czymś innym to jestem... zazdrosna? Nie.. to nie to słowo.
Na pozostałych nie musieliśmy długo czekać, już około dwunastej trzydzieści byliśmy w drodze. Jechaliśmy dwoma samochodami ze względu na naszą liczbę, oczywiście nie zabrakło również ochroniarzy.. Tak, więc ja, Harry, George i Zayn jechaliśmy w jednym samochodzie, a w drugim Lou, Eleanor, Liam i Niall. Za nami jechali panowie w ciemnych ubraniach, w których towarzystwie była moja siostra. Po upływie trzydziestu minut byliśmy już na miejscu. Jasne było, że nie obejdzie się bez fanek. Nie no one są wszędzie..
- Choćmy na SuperMan to jest świetne! - wrzeszczał Lou, zachowywał się jak dziecko.  No on się zawsze tak zachowuje z tego co mówiła Jane, ale moim zdaniem to całkiem słodkie.
- Nie na Cosmos Coaster! - przekrzykiwał go Horan.
- Ja też sądzę, że najpierw możemy pójść na to co chce Niall. - uśmiechnęłam się do blondyna. Kurcze jakie on ma świetne oczy! - A wy jak uważacie? - spojrzałam na resztę.. Eleanor wiadomo, że wzięła stronę Lou, tak samo Zayn i Jane. Za mną i Niallem był Harry co jest wiadome i Liam. Ostateczna decyzja miała paść z ust George. Różowo-włosa spojrzała kpiąco na niebieskookiego i oczywiście wybrała SuperMana chociaż wiem, że nie cierpi tego rollercostera. Ciekawa jestem tylko dlaczego...
Nastała kolej na rollercostera wybranego przez Nialla. Usiadłam w wagonie między Harrym a blondynem. Tuż za nami siedział Zayn razem z George i Jane. Co dziwne Jane i Zayn nie zamienili ze sobą ani jednego słowa dzisiaj, tak jakby się unikali? Muszę to przyznać, ale strasznie boję się tej kolejki, szczególnie gdy jesteśmy już na najszybszych obrotach. Odruchowo złapałam Harrego za ramię i zamknęłam oczy. Nie obchodziło mnie jak wyglądamy, czy dziwnie czy nie. Po prostu się bałam...

***

Około godziny czternastej postanowiliśmy się rozdzielić. Każdy chciał iść gdzie indziej. Ja wybrałam się z Jane, Lou i El po watę cukrową i corn-dogi, a gdy już kupiliśmy te smakołyki usiedliśmy na pobliską ławkę. Troszkę było cicho, bo Jane nie za bardzo lubi Eleanor, to widać od razu.
- A ty nie z Zaynem? - dziewczyna Louisa spojrzała na moją siostrę.
- Nie, a powinnam? - spytała ironicznie Jane. Calder wyjęła gazetę plotkarską z torebki i podała ją jej. Jako, iż siedziałam obok niej widziałam wszystko. Główna strona - zdjęcie Jane i Zayna całujących się na ławce w parku, a pod zdjęciem napis : 1/5 One Direction - Zayn Malik i tancerka - Jane Blanchard. Czyżby nowa para w świecie showbiznesu? Nie czytałam dalej, nie chciałam. O wczorajszym wydarzeniu kompletnie nic nie wiedziałam, może po prostu nie miałyśmy czasu na szczerą rozmowę? Wolałam, więc się nie odzywać.

George

Wychodziliśmy właśnie z wodnego Rollercostera i w pewnym momencie kichnęłam.
- Masz na coś alergię? - podszedł do mnie ten upierdliwy Irlandczyk podając mi chusteczkę. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem i wyminęłam go.
- Tak, na takich idiotów jak ty. - rzuciłam oschle i pociągnęłam Zayna za jego białą bluzkę. - Musimy porozmawiać.
Zaprowadziłam go w jakieś ustronne miejsce i spojrzałam na niego pytająco. Oczywiście nie wiedział o co mi chodzi, westchnęłam głośno i poprawiłam okulary przeciwsłoneczne.
- Słuchaj, teraz ładnie mi wyśpiewasz co jest między wami. - uśmiechnęłam się szeroko, co zdarza się bardzo rzadko. Ten ponownie spojrzał pytająco. Boże widzisz, a nie grzmisz.. - Co jest między tobą a Jane? Jejku z kim ja żyję.. - westchnęłam i popatrzyłam w jego ciemne, brązowe tęczówki.
- Sam już nie wiem.. - ściszył ton głosu i zaczął wpatrywać się tępo w ziemie.
- Jak można nie wiedzieć czegoś takiego? - zdenerwowałam się. - Wczoraj się z nią całowałeś, a dzisiaj nawet się do niej nie odezwiesz. Co ci jest? - spuściłam wzrok, ale nadal na mojej twarzy widać było gniew.
- Nic mi nie jest, tylko poprostu ciągle nie rozumiem tego, że ona nie chce, żeby dowiedział się o nas świat, przecież to normalne, że gwiazdy mają dziewczyny czy chłopaków.. - tłumaczył mi przeszywając wzrokiem, w którym można było dostrzec lekkie poddenerwowanie.
- W takim razie udowodnij jej to, że dla ciebie nie liczy się czy będzie wiedziało o was kilka osób czy cały świat, czy to takie trudne? - westchnęłam głęboko.
- Ale ona ciągle boi się, że nie zaakceptują ją nasze fanki.. Przecież Danielle i Eleanor nawet nie przejmują się tym co te dziewczyny o nich mówią, a Jane przeżywa to jak koniec świata.. - mówił spoglądając się na moją przyjaciółkę, która trzymała w rękach jakieś kolorowe czasopismo i przykładała sobie dłoń do ust. Zdziwił mnie trochę ten widok.
- A więc zrobimy tak.. - uśmiechnęłam się do mulata. - Dzisiaj urządzimy kolację u Jane i wtedy weźmiesz ją na górę czy gdziekolwiek, pogadacie szczerze i nie ma żadnego ale. - wymachiwałam mu palcem przed nosem. - Tak to genialny pomysł.. - klasnęłam w ręce zachwycona swoim pomysłem. - Tak, wiem jestem geniuszem.
- No dobra... ale jak ona nie będzie chciała ze mną rozmawiać? - zapytał, a ja myślałam, że zaraz palne go w ten zakuty łeb.
- Mówiłam, żadnych ale. Ona jest w tobie po uszy zakochana człowieku. - puknęłam go w czoło, a w tym samym czasie zadzwonił jego telefon. Wstałam i otrzepałam spodnie. - A, więc Zayn, pamiętaj o dzisiejszej rozmowie.

Zayn

- Słucham? - powiedziałem do telefonu trzymając rękę w kieszeni.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - usłyszałem uniosły głos naszego menedżera w słuchawce.
- Ale co? - zapytałem niczego świadomy.
- Wczorajszy pocałunek na ławce w parku, chcesz więcej szczegółów? - powiedział już trochę łagodniej.
- To już cały świat o tym wie? - zapytałem sam siebie nie zważając na to, że ten po drugiej stronie mnie słucha. - Kurde Jane miała racje.
- Tak, nie to, że mi się nie podoba, bo w sumie ona też jest znana, a nowy związek to szansa na promocję One Direction, ale powinieneś omówić to ze mną. -  dokończył już kompletnie łagodnie .
- Wiem, ale jak miałem to zrobić, gdy ty już spałeś, a ja nie chciałem o tym z nikim rozmawiać? - zdziwiony jego spokojnym głosem zadałem kolejne pytanie.
- To mogłeś zadzwonić do mnie z rana... ale dobrze w takim razie, żeby nie wybuchł skandal musisz oświadczyć, że jesteście razem, albo chociaż potrzymać się za ręce, cokolwiek.. - tym razem zdawał się być ucieszony sytuacją.
- Żeby to było jeszcze takie proste.. - po raz kolejny westchnąłem i zaciągnąłem się papierosem, który przed chwilą został przeze mnie zapalony.
- Takie jest życie, sam musisz sobie dać radę. Nikt inny ci w tym nie pomoże. - zaśmiał się, a w tle było słychać kobiece i męskie głosy, co zapewne było powodem jego dobrego humoru. - Dobra Zayn, ja muszę kończyć i mam nadzieję, że do jutra to załatwisz. Gdzieś was puścić samych to od razu narobicie kłopotów. - dopowiedział i słychać było tylko dźwięk zakończonej rozmowy.. Nie mam pojęcia jak to zrobię, ale muszę... Przecież nie jestem jakimś cieniasem, który nie potrafi porozmawiać z dziewczyną..

Jane

Po całym dniu w wesołym miasteczku każdy zgłodniał i wcale nie mieliśmy ochoty by jeść te wszystkie tuczące rzeczy, które tutaj się znajdowały, tylko porządną kolację. Pojechaliśmy, więc do nas, a ja wraz z George zajęłyśmy się przygotowaniem posiłku. Oprócz typowo angielskich potraw zdecydowałam się na coś z naszego kraju, a dokładniej mówiąc flamique a porions...
Po skończonym przygotowywaniu dań zajęłam się noszeniem sztućców na stół, oczywiście widelców nie byłam w stanie dotknąć, więc poprosiłam o to George.
- Boże czy tobie w ogóle kiedyś minie ta chora fobia? - zapytała i skierowała się do jadalni, gdzie wszyscy już czekali.
- Nie wiem. Mam to od małego, więc wątpię, że mi minie. - zaśmiałam się i zdjęłam fartuch, aby następnie powiesić go na małym wieszaczku. Poprawiłam jeszcze bluzkę i ścisnęłam mocniej moją kitkę. Nie bałam się o mój wygląd, tylko tego, że będę musiała przesiedzieć conajmniej godzinę w towarzystwie Zayna. Wiem może to i chore.. Przecież powinnam już dawno siedzieć u niego na kolanach, przez tą całą wczorajszą sytuację, ale nie mogę.. nie zrobię tego... nie odezwę się pierwsza.. jeżeli mu na mnie zależy zrobi to prędzej ode mnie... a ja sobie poczekam...
Usiedliśmy wszyscy do stołu i każdy zaczął nakładać sobie na talerz co chce. Przekręciłam głowę w stronę Liama, który dziwnie się na mnie patrzył.
- Mam coś na twarzy? - spytałam go zupełnie poważnie. Ten tylko się skrzywił.
- Jak można nie używać widelców? Widelce to lepsza przyszłość. - zaczął gestykulować, a ja przestałam go słuchać.
- Jak można nie używać łyżek? - parsknęłam, chociaż oboje wiedzieliśmy, że nie obrażamy się na siebie serio. Było mi dziwnie jeść obok kogoś kto je widelcem, ale przebolałam to. Tym razem spoglądałam na George zniesmaczoną obecnością jak zauważyłam Irlandczyka. Co chwila mu docinała i była dla niego niemiła. Zawsze była taka, ale do niego nawet uśmiechnąć się nie potrafi.
- Ty debilu! - wydarła się wstając od stołu. Okazało się, że Niall wylał na nią ciupkę czerwonego wina. George wstała, więc i chlusnęła w niego całą zawartością swojej szklanki tak, że siedząca dalej Flavie również została oblana.
- Rozumiem, świetnie. Dzięki. - uśmiechnęła się Flav i wyszła się przebrać. Niall natomiast ze smutną, ale także wściekłą miną wyszedł na zewnątrz. Spojrzałam groźnie na George.


Flavie

Ruszyłam do mojego pokoju się przebrać. Miałam akurat na sobie moją ulubioną bluzkę i szybko chciałam się tego pozbyć. Zdjęłam ją i w samym staniku otworzyłam szafkę. Tak noszę stanik i nie nie jestem deską. Wyjęłam bluzkę na przebranie i weszłam do łazienki próbując sprać plamę. Po kilku minutach udało mi się ją zlikwidować. Weszłam do pokoju i stanęłam jak wryta. Na moim łóżku siedział Harry, a ja.. w samym staniku przed nim..
- Yyyy.. - tylko tyle wydobyło się jego ust.


Zayn

- No i co żeś zrobiła?! - krzyknęła Jane na swoją przyjaciółkę. Długo nie widziałem jej tak wkurzonej, a szczególnie na George. No rozumiem, przesadziła, ale żeby od razu się tak wydzierać..
- Ja?! To on! Mógł bardziej uważać! Idiota niezdarny i tyle. - odpowiedziała wymachując rękoma.
- Idź go przeproś! - znowu uniosła na nią głos, a George ze złości rzuciła widelcem o stół.
- I co jeszcze?! Może mu kwiaty kupić co?! Chyba cię pogięło! - wrzasnęła i pobiegła na górę przy okazji przewracając swoje krzesło. Nagle do domu z powrotem wszedł Niall. Był uśmiechnięty i opanowany. Ja go nie rozumiem.. Dziewczyna wylała na niego wino, a on niczym przejęty wraca.
- Gdzie pani myśląca, że cały świat będzie się jej słuchał? - zapytał i usiadł na jednym z foteli w salonie, który był połączony z jadalnią.
- Pobiegła na górę. - odpowiedział mu Louis i podchodząc do niego wyrwał mu pilota z ręki.
- Ej, oddawaj! - zaczęli się gonić jak małe dzieci. Boże co my z nimi mamy... Czy oni nigdy nie mogą zachowywać się jak na normalnych ludzi przystało? Spojrzałem na brunetkę, która przyglądała się im ze śmiechem. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Chciałem podejść i zapytać się czy możemy porozmawiać, ale nie mogę.. Kurde Zayn weź przestań! Nie bądź babą! Wstałem i podszedłem bliżej niej, wyciągnąłem rękę w jej kierunku, a ona przez chwilę wahania się wkońcu ją złapała. Razem wyszliśmy na dwór, gdzie było już dosyć chłodno. Zdjąłem swoją, granatową bluzę i nałożyłem ją dziewczynie na ramiona. Uśmiechnęła się do mnie ukazując przy tym swoje śliczne dołeczki.
- Po co tak właściwie tu jesteśmy? - powiedziała swoim melodyjnym głosem, a ja ciągle wpatrywałem się w jej postać. Miała takie piękne, ciemno-brązowe tęczówki..
- Musimy porozmawiać. - czułem, że poddenerwowanie opada wraz z każdą sekundą przebywania z nią sam na sam. - O wczorajszym dniu. - dokończyłem nadal patrząc jej w oczy.
- Widziałam dzisiaj jakąś gazetę dla nastolatek, w której było nasze zdjęcie.. jak się całujemy. - spuściła wzrok i ścisnęła mocniej rękawy bluzy. - Mówiłam, że cały świat będzie teraz o nas gadał, plotkował i robił jeszcze inne rzeczy..
- Jane.. - złapałem ją za rękę, a ta spojrzała na mnie. - Kocham Cię. Ja naprawdę Cię kocham! Czuję to już od roku i nie umiem dłużej tego ukrywać, nie przejmuj się, dla mnie naprawdę nie jest ważne ile osób będzie o nas wiedziało, ważne, że będę z kimś kogo naprawdę kocham. - musnąłem ją wargami i czekałem na dalszy ciąg wydarzeń .
- Ja też cię kocham Zayn. - odpowiedziała i przyciągnęła mnie bliżej siebie. - Ale jeżeli twoje fanki mnie nie polubią? Przecież mogą mi grozić.. - dopowiedziała patrząc mi w oczy i mocno ściskając moją koszulkę.
- Napewno cię polubią, Jane jesteś niesamowita. - przytuliłem ją. - Polubią Cię. - westchnąłem i pocałowałem ją czule. Nie pozwolę by kiedykolwiek cierpiała, nie ze mną. Nie ciągnąć dalszej rozmowy na ten temat oddała mój pocałunek. Był on taki jak wczoraj. Idealny i pełen miłości. Wiem, że z nią będzie mi dobrze. Nigdzie nie znajdę tak wspaniałej osoby jaką jest ona..

***
Shecky, Taiga.


Ja to na samym początku chciałabym Was PRZEPROSIĆ za to, że nie dodawałyśmy rozdziału, ale było to spowodowane moim wyjazdem do Anglii i jak sami wiecie nie jest to krótka podróż. Naprawdę przepraszam.. :c A Taiga nie dodawała, bo chciałam go zobaczyć i niektóre rzeczy poprawić. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.. :**

Shecky, wiesz dobrze, że moje pismo jest czasem niegramatyczne, więc na bank nie dodałabym nic bez ciebie, a jeśli chodzi o rozdział to tak.. Jesteśmy otwarte na krytykę, wiele z was może sądzić, że przdłużanie 'Franka' byłoby lepsze, ale właśnie tak postanowiłyśmy. Wszystko jest przemyślane i mnie osobiście się podoba. C:
Dziękuję Taiga. :* Tak, jeżeli chcecie, krytykujcie. Przecież takie uwagi są dla nas ważne, ale z Frankiem teraz już Flavie tak jak powiedziała Taiga, mamy już wszystko przemyślane. A no i wiem, że rozdział jest trochę krótszy od poprzednich, ale to chyba nie szkodzi, bo dosyć tyle się w nim wydarzyło. :)
Jeśli macie jakieś pytania bądź uwagi to śmiało piszcie. C: A my bierzemy się już za czwarty rozdział. :3 Oczywiście postaramy się by był równie ciekawy jak poprzednie no i na pewno trochę dłuższy niż trzeci. : )
Tak postaramy się. (: A jak narazie to paaa. :**
Pa. ;*

środa, 15 sierpnia 2012

2. "Przepraszam, ale to chyba nie było twoje życzenie."


George

Obudził mnie mocno dawający o sobie znać budzik, który aż podskakiwał na szafce nocnej. Z trudem go wyłączyłam i niechętnie odkryłam kołdrę, aby wygramolić się z łóżka. Gdy już to uczyniłam, rozciągając się podeszłam do okna, żeby odsłonić zasłony. Popatrzyłam przez nie i nie zobaczyłam tam nic ciekawego. Jak zwykle moja sąsiadka wyprowadza psa, a ludzie biegali po chodnikach w tą i z powrotem. Otworzyłam moją wielką szafę w poszukiwaniu czegoś co mogłabym dzisiaj założyć. Po chwili miałam już gotowy zestaw, z którym ruszyłam do mojej biało-beżowej łazienki zamykając za sobą drzwi. Tam wzięłam szybki, odświeżający prysznic i wychodząc spod niego umyłam zęby, ubrałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół, ponieważ chciałam sprawdzić czy moi rodzice są jeszcze w domu. 
- O, cześć córciu. Jak się spało? - zapytała się mnie moja rodzicielka, która obejmowała ojczulka w pasie. Jakie to słodkie.. Weźcie, bo zaraz się porzygam. 
- Cześć. Nawet dobrze. - odpowiedziałam siadając na czarnym krześle. 
- Słyszałem, że wybierasz się do Jane. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - wygłaszał swoją mowę mój ojciec patrząc się mi na ręce jak kroje ogórka. Denerwowało mnie to niesamowicie.
- A po co miałam ci to mówić? Jestem dorosła i mogę wyjeżdżać gdzie mi się tylko podoba. - powiedziałam z sarkazmem nawet na niego nie patrząc.
- Pamiętaj jestem twoim ojcem i chce wiedzieć o wszystkim. Przecież wiesz, że jesteś dosyć sławna i wszędzie latają za tobą paparazzi i fani. - mówił z przejęciem w głosie, a na mnie nie robiło to żadnego wrażenia. Jak zwykle przypomniało mu się, że ma córkę. Tak, tak.. Bla, bla, bla...
- Skończyłeś? Mogę już iść się pakować? - zadałam pytania i nie czekając na odpowiedź popędziłam do mojego pokoju w celu wypełniania walizek z kanapką w ręku.
- Aha i załatw mi taksówkę. - krzyknęłam z góry i weszłam do pokoju. 

Jane

Siedziałam z Flavie w kuchni jedząc kanapki, które dla nas przygotowała. Nie mogłam się doczekać przyjazdu George. Myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. Moja siostra widząc to zaczęła się śmiać jak głupia.
- Jane opanuj się, ona i tak zapewne przyjedzie dopiero wieczorem. - powiedziała bez przejęcia nadal konsumując swoje śniadanie.
- Ale to nie idzie. - odpowiedziałam z uśmiechem i skierowałam się do salonu, aby chociaż na chwile o tym zapomnieć oglądając jakiś denny serial w telewizji... Przecież tak dawno jej nie widziałam. Mam tylko nadzieję, że nie rozpłacze się na jej widok. Ale by było. Jezu. Dobra. Koniec. Oglądam.

Flavie

Włożyłam ostatnią rzecz do zmywarki, opłukałam dłonie i ruszyłam w kierunku Jane. W pewnej chwili wpadł mi do głowy fajny pomysł.
- Ej siostra, a może wybrałybyśmy się na jakieś zakupy? - zaproponowałam i oparłam się na jej ramionach.
- Dobry pomysł. - ucieszyła się i zniknęła na schodach. - No to jedziemy. - powiedziała wymachując torebką od Chanel i bawiąc się kluczykami od samochodu. Skinęłam głową i wyszłyśmy na dwór, gdzie było już trochę zimno. No, ale takie są, przecież uroki jesieni. Jane poszła do garażu, a ja zamknęłam drzwi i włożyłam klucze do kieszeni moich baggów. Przechodząc przez drewnianą furtkę zauważyłam kogoś w oknie państwa Malik, no i nie był to kto inny jak pan Styles wymachujący do mnie jak jakiś idiota. Nie zważając na to wsiadłam i poprosiłam brunetkę, żeby jak najszybciej odjechała. Ta spełniła moje życzenie i jak zwykle podkręciła głośniki, przez co jej czarny kabriolet, aż zadrżał.
- No właśnie, teraz mogę się ciebie o coś zapytać. - wypowiedziałam przez hałas, który powodowała moja siostra stukając paznokciami i śpiewaniem.
- O co? - zadała pytanie ściszając muzykę do normalnego stopnia i wesoło się uśmiechając.
- DLACZEGO NAZWAŁAŚ MNIE JAKIMŚ FRANKIEM?! - krzyknęłam tak, że przechodnie spojrzeli się na mnie, bo moja szyba była uchylona. Wczoraj uznałam ten plan za dość fajny, ale jak tak dłużej się zastanowić to wolę być traktowana jak dziewczyna .
- Nie drzyj się tak! A co miałam powiedzieć?! Harry to jest moja siostra Flavie, która wygląda jak facet? - zaczęła wymachiwać rękoma, przez co prawie potrąciła biednego psa.
- Napewno byłoby to lepsze od kłamstwa! I uważaj jak jeździsz, wariatko! - podniosłam głos i złapałam za kierownice. Wspominanie mi co chwila, że wyglądam jak chłopak wcale nie pomagało, wręcz przeciwnie czułam się z tym źle. 
- Ja jeżdżę poprawnie, tylko taki kurdupel jak ty musiał mnie zdenerwować! - powiedziała i dodała gazu.
- Taa.. bo się ta największa odezwała! Weź lepiej patrz na ulice!
- A ty zajmij się swoim telefon i mnie nie denerwuj! - znowu uniosła głos i odpaliła to śmierdzące coś o nazwie papieros. Nie miałam ochoty prowadzić z nią dalszej rozmowy na ten temat, więc tak jak powiedziała zajęłam się swoim różowym sprzętem, którego traktowałam jak chłopaka. Naprawdę. Był ze mną wszędzie i gdyby nasz dom płonął zabrałabym tylko jego. Może i też dlatego, że dostałam go od rodziców. Nie wiem, ale dzięki niemu wiem, że żaden facet mi do szczęścia nie jest potrzebny.
Upłynęło kilka minut i byłyśmy pod wielkim centrum handlowym. Wysiadłam szybko i nie czekając na Jane wprysłam do sklepu z sukienkami. Mimo, iż zazwyczaj ubieram się luźno i mam krótkie włosy to kocham dziewczęce dodatki. O tak! Może będzie jakaś warta uwagi. Zobaczymy. Zaczęłam przesuwać wieszaki. Jedna. Następna. I kolejna. - mówiłam do siebie, aż w końcu któraś wpadła mi w oko. Chwyciłam  i przyłożyłam do ubrań, które miałam na sobie. Pasowała idealnie. No bynajmniej tak mi się zdawało. Obracałam się i wpadałam na sprzedawczynię, która spojrzała się na mnie tak jakoś... krzywo?dziwnie?
- Yyy.. przepraszam, ale to nie jest butik dla transwestytów. - powiedziała, a ja o mało co nie wybuchłam śmiechem.
- Że niby jak mnie pani nazwała? - zapytałam z powagą i chwyciłam za moją niebieską bluzkę. - Udowodnić, że nie? - powiedziałam pociągając ją w górę jednak kobieta mnie powstrzymała.
- No już dobrze, wierze ci. - na jej twarzy pojawiło się przerażenie i zaczęła spoglądać na innych klientów. Zadowolona z tego co przed chwilą uczyniłam weszłam do przymierzalni, aby tam spokojnie przymierzyć to cudeńko. Była bardzo wygodna i czułam się w niej wspaniale. Zdjęłam ją i zdecydowanym krokiem ruszyłam do kasy. Zakup poszedł bardzo szybko i z uśmiechem opuściłam to pomieszczenie.

Louis

- Ej no kiedy to zrobisz? - śmiałem się do Zayna zajadając się przy tym marchewką. Od tygodnia gadał tylko o Jane..  Niby taki podrywacz z niego, a dziewczyny po roku znajomości nie może zaprosić do głupiego kina.
- To nie jest takie proste Lou! - zaczął się tłumaczyć dostając na twarzy rumieńców. - Zobaczysz, zaproszę ją. Daj mi czas!
- Ah chłopcy, chłopcy. Wy i te wasze problemy. - do rozmowy wtrącił się Harry rozsiadając się na kanapie. Temu to wszystko łatwo, ma każdą którą chce, dosłownie, a swojemu przyjacielowi to pomóc nie potrafi..
- Hazza, a ty co tak się zaprzyjaźnić z Frankiem chcesz? Hmm? - odezwał się Niall zajadający się żelkami. Lokers momentalnie się zaczerwienił, a na jego twarzy można było wyczytać skrępowanie.
- Nie jestem gejem! Nie posądzajcie mnie o to! - wszyscy zaczęli się śmiać.
- Chłopaki, co tak jedzie? - ze śmiechu wyrwał nas Liam czytający gazetę. Wszyscy spojrzeliśmy na blondyna.
- Co tym razem? - spytałem ze śmiechem wstając z kanapy.
- Chciałem roztopić czekoladę w mikrofalówce.. - Irlandczyk się speszył, a ja ze strachem rzuciłem się do kuchni i wyciągnąłem talerzyk z zwęgloną czekoladą.
- Debilu mogłeś sobie nutelle kupić! - krzyknąłem na niego dusząc się od dymu. W sumie u nas to normalka, Niall co kilka dni musi coś przypalić.
- Jak mama to zobaczy, to was zabije. - powiedziała z rozbawieniem Waliyah podchodząc do mnie.
- Nie zabije jak się tego pozbędziemy. Tak, więc proszę założyć coś na siebie i iść z Niall'em gdzieś ją wyrzucić. - zarządziłem, założyłem bluzę i okulary, żeby fanki i reporterzy nie rozpoznali mnie tak szybko.
- Ale dlaczego ja? Niech on idzie. - zaczęła zrzędzić wchodząc do reszty bandy.
- Nie marudź, tylko bierz go i zmykaj. - popędziłem ją.
- A ty gdzie idziesz?
- Jak to gdzie? Do sklepu po nową i przy okazji kupić Horanowi nutelle.
- Gdzie idziesz? - spytał mnie Hazza chyba niewiedzący co ma ze soba począć. Od kilku dni był jakiś, taki.... inny? Niby nadal wyluzowany kobieciarz, a jednak czasem przygaszony. Jestem ciekawy dlaczego..
- Idę do sklepu. - uśmiechnąłem się wyjmując Tomsy z szafki .
- To ja idę z tobą. - rzucił biegnąc po bluzę na górę.
Po kilku minutach był gotowy do wyjścia. 

Jane

Przechodząc obok stoiska z biżuterią zauważyłam dziewczynę w mocno brązowo-kręconych włosach. Wydawało mi się, że skądś ją znam. Nie myliłam się. Obiektem, któremu przez chwilę się przyglądałam była Danielle. Tak ta Danielle. Już teraz była dziewczyna Liama Payne'a. Podbiegłam do niej i przytuliłam.
- O, kogo ja widze. - powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
- Mogłabym powiedzieć to samo. - odpowiedziałam i razem ruszyłyśmy przed siebie.
- Wpadłam na jakieś zakupy i miałam spotkać się z przyjaciółką. - mówiła popijając niegazowaną wodę. - A gdzie masz Flavie? Widziałam jak z tobą przyjechała.
- Lekko się posprzeczałyśmy i poszła w swoją stronę tak samo jak ja. 
- Yhm.. i tak zapewne za chwile będziecie biegały razem. - ponownie pokazał swoje śnieżnobiałe zęby biorąc kolejnego łyka.
- Hmm.. pewnie tak.
- Może masz ochotę na jakąś kawę i ciastko? - zapytała i pociągnęła mnie w stronę kawiarni. - Dobra wiem, że masz.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiałam się razem z brunetką i już po chwili siedziałyśmy w wygodnych wiklinowych fotelach popijając ciepłe cappuccino i ucinając co chwile następny kawałek czekoladowego ciasta.
- A jak układa ci się z Zaynem? - wypaliła, a ja lekko zakrztusiłam się słodkością.
- Jeżeli chodzi ci o nasze relacje to nadal jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. - powiedziałam odstawiając filiżankę na porcelanowy talerzyk.
- To się cieszę, tylko wiesz.. - zaczęła, a ja wpatrywałam się w nią ciekawskim wzrokiem. - No Jane wy do siebie pasujecie no i powinniście już dawno być ze sobą. - wyrzuciła na jednym tchu, na co moje źrenice się poszerzyły, policzki oblał czerwony rumieniec, a usta przybrały wygląd podkówki.
- Tak sądzisz? - zapytałam trochę speszona.
- Ja to wiem, tylko nadal nie rozumiem dlaczego nie spróbujecie.
- Bo nie wiem co on do mnie czuje? Może wcale nie jestem dla niego kimś więcej.. - powiedziałam ściszając głos i tępo wpatrując się w szklany stolik.
- Jesteś, jesteś. - złapała mnie za rękę i popatrzyła w oczy.
- A skąd ty to niby wiesz? - zdziwiłam się i dalej wpatrywałam w jej postać.
- Bo z nim niedawno rozmawiałam i powiedział mi to. - uśmiechnęła się przyjaźnie i wstała od stolika spoglądając na swój złoty zegarek. - Ja już muszę zmykać, bo Rose pewnie już na mnie czeka. - oznajmiła i położyła dłoń na moim ramieniu. - Powiedz mu to. - szepnęła i wyszła w celu poszukiwania swojej kumpeli.
Może i ma racje? Może powinnam mu to powiedzieć? Jeżeli on najprawdopodobniej czuje do mnie to samo, to może warto spróbować? - zadawałam sobie pytania powoli kierując się w stronę wyjścia. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer siostry.
- Flavie ja jadę do domu, więc wole ci się streszczać.
- Naprawdę? Stoję tutaj już od 15 minut. - powiedziała z irytacją. - Dlaczego nie odbierałaś? 
- Pewnie nie miałam zasięgu. - stwierdziłam. - Już idę.
Przyspieszyłam kroku dzięki czemu w szybkim tempie pojawiłam się na parkingu. Wsiadłyśmy i w niewyobrażalnej ciszy dojechałyśmy do naszego mieszkania. Stojąc już na dworze poczułam, że przyszedł do mnie SMS. Wyciągnęłam i'Phone'a i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn.
" Czy miałbyś ochotę pójść dzisiaj ze mną do kina? ^^ "
Nie zastanawiając się odpisałam.
" Pewnie, tylko o której? "
" O 18:00 ? "
" Okey. To do zobaczenia. xx "
" Do zobaczenia. x "
Wchodząc do domu zaczęłam podskakiwać ze szczęścia.
- No i z czego się tak cieszysz? - spytała się mnie Flav otwierając paczkę czipsów.
- Zayn zaprosił mnie do kina. - mówiłam zachwycona ściągając buty.
- O jacie i co w tym takiego fascynującego? Chyba przyjaciele chodzą do kina nie? - jak zwykle niczym przejęta rzuciła się na kanapę.
- Nie chodzi mi o kino, tylko o to, że on czuje do mnie to samo. Rozumiesz? To samo. - rozpływałam się myśląc o tym, że dzisiejszy wieczór spędzę właśnie w jego towarzystwie. Byłam tak wniebowzięta, że nawet zapomniałam o mojej przyjaciółce... No właśnie jestem ciekawa kiedy ona się tutaj pojawi. Nie kazała mi jechać po siebie na lotnisko, więc czekam. I jak na zawołanie usłyszałam specyficzny dźwięk silnika czarnej, angielskiej taksówki. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam moją George. Tak George! Ubierając w biegu beżowe balerinki wybiegłam z domu i dosłownie rzuciłam się na nią. 
- Ała moje żebra idiotko! - powiedziała ze śmiechem.
- Mają boleć. To za ten cały rok. - ścisnęłam ją mocniej i zaczęłam się śmiać widząc dwóch panów z pełnymi siatkami zakupów, którymi byli Harry i Louis.
- Patrz jaka laska! - gwiżdżąc powiedział do przyjaciela loczek puszczając siatki.
- No.. i ma do tego taki zajebisty akcent. - zawtórował Tomlinson nadal się w nią wpatrując.
- Taka drapieżna. - nie no tego już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak porąbana. Spojrzałam na przyjaciółkę. Rzeczywiście była ubrana dosyć odważnie.
- Masz jakiś problem chłoptasiu? - podeszła do niego i zmrużyła oczy.
- Nie, skąd. Tylko takiej dziewczyny jak ty nie spotyka się tutaj na codzień. - powiedział z fascynacją patrząc się jej prosto w biust.
- Bo ja jestem wyjątkowa. - powiedziała dumnie zarzucając włosami i wracając chwyciła swoje walizki. - A teraz przepraszam was chłopcy, ale chciałabym odpocząć po męczącej podróży. - dopowiedziała i nagle kochany Harry podbiegł do niej i lekko wyrwał jej z ręki ciężką torbę. Ta nie mając nic przeciwko zgodziła się, żeby zaniósł ją do środka.
- Zobacz jaki on chętny. - zaśmiał się Louis i biorąc siatkę przyjaciela zniknął za drzwiami.
- Dziękuję. - podziękowała mu całusem w policzek i zaczęła wciągać swoje bagaże po schodach do jej tymczasowego pokoju. Natychmiast jej pomogłam.
- Łał, ale macie tutaj dżentelmenów. - zachwyciła się wymawiając to po francusku. Uśmiechnęłam się i złapałam za poręcz schodów.
- No wiem. - odpowiedziałam i widząc, że dalej poradzi sobie już sama wbiegłam do pokoju. Weszłam do garderoby i zaczęłam wybierać ubrania. W końcu zdecydowałam się na to. Do kina nie muszę się stroić, a po za tym będzie mi wygodnie. Poszłam do łazienki się odświeżyć po całym dniu. Po prysznicu wzięłam się za robienie makijażu. Użyłam eyelinera i jasnego cienia do powiek w kolorze beżu. Usta przejechałam słodkim błyszczykiem i przejrzałam się w lustrze.
- Może być. - stwierdziłam mówiąc do odbicia i chwyciłam torebkę, którą założyłam na ramię. Zbiegłam na dół słysząc, że ktoś używa naszego dzwonka i jak zwykle moja kochana siostra nie może zobaczyć kto to.. Otworzyłam je i ujrzałam uśmiechniętego Malika.
- Ślicznie wyglądasz. - posłał w moim kierunku komplement, przez który moje policzki zrobiły się gorące.
- Dziękuję. - powiedziałam, a on nadstawił łokieć, którego miałam się złapać. 
- W takim razie chodźmy.

***

Szliśmy sobie spokojnie do kina, bo do seansu została godzina, więc nie śpieszyliśmy się. Wolałam dojść spacerem.
- Dzisiaj jest wyjątkowy dzień. - uśmiechnął się Zayn patrząc na przejeżdżające ulicą samochody.  
- Co masz na myśli? - spytałam go.
- Widzisz... jest taka dziewczyna.. - zaczął spoglądać na mnie.
- Znam ją? - wypowiedziałam niepewnie te dwa słowa.
- Tak. 
- Jaka ona jest? - zadałam pytanie, chociaż wcale nie chciałam znać na nie odpowiedzi.
- Śliczna, miła i kiedy się uśmiecha pojawiają się u niej dwa słodkie dołeczki, przez które mam ochotę ją pocałować. - Mulat się rozmarzył. - Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i w końcu powiem jej co czuję. - gdy już wypowiedział ostatnie zdanie uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam mu tym samym, jednak w środku czułam ból. Chłopak, którego darzę wielkim uczuciem nie odwzajemnia tego. Nie chcę być jakąś egoistką, dlatego pragnę, aby był on szczęśliwy. Jeśli ma być zawsze uśmiechnięty dzięki tej dziewczynie to niech tak będzie.

***

Filmem, który wybraliśmy była komedia, no i oczywiście z Zaynem cały czas się śmialiśmy z byle czego. Jednak po paru napadach niepohamowanego śmiechu wszystkim na około zaczęło to przeszkadzać. Ludzie uciszali nas, a my mieliśmy ich gdzieś i odpłacaliśmy się za to rzucaniem w nich popcornem. Po niedługim czasie zostaliśmy wyproszeni z sali, więc posłusznie ją opuściliśmy. Zdecydowaliśmy się na wieczorny spacer. Było już w miarę ciemno, a na ulicach Londynu wiało pustkami. Mogliśmy się, więc nie przejmować setkami fanek. Co chwila patrzyłam na Zayna, który był jakiś nieobecny i chyba trochę poddenerwowany. Chciałam go ostrzec, że idzie wprost na fontannę, ale nie zdążyłam. Mulat wpadł do niej, a ja zaczęłam dusić się ze śmiechu. 

- Serio, to takie śmieszne? - wybełkotał cały mokry, wypluwając wodę. 
- Jak dla mnie bardzo.. i jeszcze te twoje zmoczone włosy. Wiesz, że wyglądasz jak pedał nie? - podałam mu rękę cały czas się śmiejąc. Wykorzystał to i mnie pociągnął. Teraz oboje byliśmy mokrzy. 
- Oż ty! Nie żyjesz! - zaczęłam go podtapiać, a on oczywiście odwdzięczył mi się tym samym. Gdy skończyliśmy zabawę spojrzałam na niebo, które dzisiejszej nocy było wyjątkowo gwieździste.
- Zobacz, spadająca gwiazda. - wskazałam z uśmiechem na coś świecącego.
- To samolot. - odpowiedział, a ja chlapnęłam w niego wodą.
- Nieprawda, to mała, spadająca gwiazdka. - trzymałam się swojej wersji. - I w tym momencie mogę wymyślić sobie życzenie. - pstryknęłam go w nos i zaczęłam zastanawiać się o co by poprosić. Od razu wiedziałam co to może być.
- I co wymyśliłaś? - zapytał się Malik, kiedy usiedliśmy na pobliskiej ławce.
- Nie powiem, bo się nie spełni. - zaśmiałam się, a on nagle przysunął swoją twarz do mojej na niebezpieczną odległość. Wiedziałam co chce zrobić, ale nie opierałam się mu. Szybko musnął moje usta i oddalił się ode mnie.  
- Przepraszam, ale to chyba nie było twoje życzenie. - powiedział speszony, a ja przysunęłam się bliżej niego. 
- Nie, ale to i tak bardzo mi się podobało. - uśmiechnęłam się i pocałowałam jego delikatne, zimne wargi. Tak niewinny pocałunek przerodził się w coś bardziej namiętnego. Nie mogliśmy przestać. Chciałam, ale nie potrafiłam. Czułam się jak w niebie, jeżeli można to tak opisać. W tej chwili liczył się tylko on. Tak długo na to czekałam i w końcu stało się.. Nagle coś błysnęło. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam jakąś blondynkę, która zrobiła nam zdjęcie. Natychmiast się od niego oderwałam i stanęłam na równe nogi. 
- Zayn, jutro będzie wiedział o nas cały świat. - mówiłam przerażona i pociągnęłam go za sobą.
- Idziemy do domu? - zapytał i objął mnie w pasie, przez co zrobiło mi się cieplej.
- A jak sądzisz? - lekko z niego zadrwiłam i ściągnęłam jego rękę.
- Nie podobało ci się? - powiedział z niewinnością w głosie, ale ja nie chciałam mu się oprzeć. Przecież niedługo wszyscy będą wiedzieć o tym pocałunku. 
- Nie gadaj tyle, tylko chodź. - pociągnęłam go jeszcze mocniej.  
Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. Była to bardzo krępująca cisza. To jednak ja jestem dziewczyną, która mu się podoba. Danielle miała rację. 

Flavie


Siedziałam sama w pokoju przeglądając twittera. George pół godziny temu wyszła oznajmiając tylko, że "musi zmienić coś w swoim życiu". Zastanawiam się o co mogło jej chodzić. Ta dziewczyna odkąd tylko sięgam pamięcią zawsze miała szalone pomysły i niczym szczególnie się nie przejmowała, więc wszystko było możliwe.
- Franek! Franek! - usłyszałam krzyk zza okna. Podeszłam do parapetu i wyjrzałam przed dom. Wołał mnie nie kto inny jak mój tymczasowy sąsiad w lokach.
- Czego? - spytałam czując chłodny powiew wieczornego wiatru. Loczek pomachał siatką z piwami. 
- Wpuścisz mnie? - posłał mi ciepły uśmiech, tak ten słynny uśmiech Harrego Stylesa.
- No wchodź... - pokręciłam głową i zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Hazza. Usiedliśmy na kanapie, otworzyliśmy sobie po piwie i włączyłam MTV, na którym leciał akurat szał ciał.
- A gdzie ta wasza koleżanka? - Lokers spytał się o przyjaciółkę mojej siostry. 
- Ona nie jest dla ciebie, George nie umawia się ze słodkimi chłoptasiami, zmężniej troszkę. - puściłam mu oczko i wzięłam kolejny łyk piwa.
- Franek, ty też do męskich nie należysz. - wymamrotał, a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem. 
- Bo ja jestem.. - chciałam dokończyć, ale jednak wolałam ugryźć się w język. 
- Patrz jakie ma cycki! - Harry zaczął się zachwycać półnagimi dziewczynami. - Która ci się podoba? - spojrzał na mnie ruszając zabawnie brwiami. 
- Żadna... - wypowiedziałam z lekkim zdziwieniem.
- Nie mów, że żadnej byś nie chciał puknąć! - na te słowa wyplułam piwo.
- Nikogo nie będę pukać.. a teraz chodźmy lepiej do kuchni, bo zgłodniałem. - rzuciłam i wstałam z kanapy kierując się do lodówki.
Zdecydowaliśmy się upiec ciasteczka. Musieliśmy oczywiście co chwila zaglądać do książki kucharskiej, bo ten przygłup upierał się o składniki i ich ilości. 
- Podaj mi mąkę. - wyciągnęłam do Hazzy rękę, no a ten po drodze musiał się oczywiście potknąć i połowa paczki wylądowała na mnie. 
- Zabiję cię! - krzyknęłam i rzuciłam w niego jajkiem, które rozbiło mi się na jego cudownych włosach. Mina była bezcenna, myślałam, że się chłopak rozpłacze.
- Osz ty frajerze! - Harry przechwycił jajka i również rozbił mi je na głowie, cała roześmiana zaczęłam się z nim rzucać wszystkim czym się dało.
- No proszę, ładnie się bawicie chłopcy. - usłyszałam głos Jane wchodzącej do kuchni.
- On zaczął! - oboje wskazaliśmy na siebie palcem, po czym cała kuchnia wypełniła się naszymi śmiechami. Coś czuję, że dzisiaj mogę sobie darować te ciastka.

Jane

- Ja już będę się zbierał. No to.. cześć Franek, do jutra. - chłopak wychodząc pocałował mój policzek i podał Flav rękę. W sumie się nie dziwie. Gdy mnie mijał rzuciłam mu ciche 'dziękuję'. Ten spojrzał na mnie pytająco, a ja poszłam za nim na przedpokój.
- Pierwszy raz od dwóch lat widzę go takiego roześmianego. - uśmiechnęłam się do Loczka. - Dziękuję.
- Właśnie od tego są kumple no nie? - posłał mi uśmiech. - No to dobranoc. - powiedział i wyszedł. Wróciłam, więc do kuchni.
- Do jutra? - szturchnęłam Flavie i roześmiałam się.
- Ja nigdzie z nim nie idę, tylko zapewne natknę się na niego jak będę gdzieś wychodziła, więc spotkanie z nim jest nieuniknione.
- Dobra już się nie tłumacz, tylko idź zmyć to wszystko z siebie, a ja tu posprzątam. - pociągnęłam jej bluzkę umazaną od jajka i popchnęłam ją w stronę drzwi.
- Ok, wiesz, że cię kocham. - powiedziała wysyłając mi w powietrzu buziaka i pobiegła na górę.
- Wiem. - odpowiedziałam i wzięłam się za ogarnianie tego wszystkiego.
Po skończonej pracy opadłam na krzesło i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Dwudziesta trzydzieści. Nawet wcześnie, tylko ciekawe gdzie jest George.. Byłam wykończona szczerze mówiąc. Siadając na sofie pomyślałam o dzisiejszym pocałunku z Zaynem. Był on wspaniały, ale bałam się tego, że przez to głupie zdjęcie wszystkie jego fanki mnie znienawidzą. Potrzebowałam kogoś komu mogłabym to powiedzieć, a mojej najlepszej przyjaciółki nadal nie było.
- Do łóżka, ale już. - usłyszałam za sobą znajomy głos, przez który aż podskoczyłam. - Kto broi ten się boi. - zaśmiała się George i usiadła obok mnie. Miała różowe włosy? Różowe?
- Yyy.. co ty sobie zrobiłaś z włosami? - zapytałam chwytając jeden kosmyk.
- Przefarbowałam je, bo chciałam zmienić coś w swoim życiu, a to jest pierwszy krok. - uśmiechnęła się i włączyła plazmę.
- A ile będzie tych kroków? - zapytałam z nadzieją, że skończy chociaż na trzecim.
- Nie wiem, zobaczy się. - ponownie na jej twarzy pojawił się uśmiech i zaczęła wpatrywać się w telewizor.
- Yhm.. no dobra, tylko, żeby nie było ich za wiele. - pouczyłam ją wymachując palcem.
- Dobrze mamo. - odpowiedziała i zaczęłyśmy się śmiać. Tak bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi jej. Oglądałyśmy, a ja cały czas myślałam nad Malikiem i nad tym co zrobiłam.
- Ej co jest? - wyrwała mnie z zamyślenia machając mi ręką przed nosem.
- A nic, tak sobie myśle. - skłamałam i sięgnęłam po szklankę z sokiem, którą przyniosła.
- Yhm.. weź mi tu nie ściemniaj, tylko gadaj co się stało. - zachęcała mnie i w końcu uległam. Usiadłyśmy przodem do siebie i spojrzałam w jej niebieskie oczy, które były tak bardzo podobne do oczu Nialla.
- No, bo dzisiaj byłam z Zaynem w kinie.. - zaczęłam, a ona przewróciła oczami. - No i.. potem on wpadł do fontanny i ja też.. - znowu nimi wywróciła. - I leciał samolot, który ja potraktowałam jako spadającą gwiazdę, no i potem no..
- No co? Wyduś to z siebie.
- Pocałowaliśmy się. - powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- I co w tym takiego strasznego? Przecież to nic złego, jeżeli się kochacie. - pogładziła moje włosy i odsunęła mnie od siebie.
- To, że jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie, przez które będziemy zapewne mieli problemy, a jego fanki mnie znienawidzą. A po za tym to my nawet nie jesteśmy razem. - wyżalając z powrotem się w nią wtuliłam.
- Weź przestań. Prawdziwi fani akceptują wszystko co robi ich idol i według mnie poprostu musisz z nim o tym porozmawiać i wyjaśnijcie sobie to zajście. I ty mi tu teraz nie rycz. Jeżeli chcesz to z nim porozmawiam. Ten koleś zna mnie trochę, więc nie będzie żadnego problemu. - uśmiechnęła się ocierając moją łzę na policzku. - A teraz proszę iść się wykąpać i spać. - zarządziła wskazując, abym poszła na górę.
- Dziękuję. - pocałowałam jej polik. - Dobranoc. - powiedziałam i zaczęłam wchodzić po schodach.
- Dobranoc. - odpowiedziała i zajęła się dalszym oglądaniem jakiegoś nudnego horroru...

***
Shecky, Taiga. 

Na początku chciałabym wam podziękować za te wspaniałe 18 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Nie sądziłam, że ten blog osiągnie taką liczbę odwiedzin przy pierwszym rozdziale. No kurde jest już ponad 1000 wejść. Czy ty to rozumiesz Taiga? ^^
Kurcze, cieszę się jak małe dziecko :D Sprawiliście nam tym wielką radość ^.^ Cieszmy się, że rozdział się spodobał i mamy nadzieję, że ten również przypadnie wam do gustu :3
Właśnie, myślimy, że i pod tym pojawi się ich sporo. :) I jak sami widzicie zaczęło się już coś dziać. :D Chciałam wam pokazać zdjęcie koloru włosów George, na których widok Taiga oszalała. :D
Bo ja takie chcę *_* ! hyhyhy <3. 



To sobie zrób, wariatko ty moja. :P A ja jak narazie zmykam i myślę, że długość rozdziału wam wystarczy. :*
Już trzeba się brać za kolejny, a nie zmykam, zmykam :P No ale masz rację, trzeba odpocząć, pozdrawiamy ;*


sobota, 4 sierpnia 2012

1. "Różowy telefon, delikatna twarz. Jesteś gejem?"


Jane

Zeszłam na dół w poszukiwaniu mojej siostry, która za pewnie coś pichciła. Oczywiście się nie myliłam i zastałam tam Flavie, która wyjmowała rogaliki z piecyka. Podeszłam do niej i chciałam wziąć jednego, ale dostałam jedynie po palcach i musiałam czekać, aż wystygną. Z miną zbitego psa usiadłam na jednym z krzeseł i podparłam głowę na rękach.
- Jane, wyświadczysz mi przysługę? - spytała mnie Flav układając pyszności na talerzyku.
- Pewnie. - uśmiechnęłam się widząc, że stawia przede mną słodkości. Co jak co, ale moja siostra jest świetną kucharką. 
- Poczekaj chwilkę. - rzuciła i pobiegła schodami, jak przypuszczam do swojego pokoju. Po paru sekundach była już przy mnie i położyła na stole dwa filmy. - Zaniesiesz je Waliyah? Bo ja muszę posprzątać w domu i pójść zrobić jakieś zakupy, więc nie będzie mnie z dwie godzinki. 
- Okey. - chwyciłam filmy i poszłam założyć moje czerwone conversy. Dawno tam nie byłam odkąd Zayn pojechał z chłopakami w trasę. Tak bardzo za nim tęsknie, chciałabym go zobaczyć, przytulić, ale niestety to nie jest teraz możliwe. Został mi jedynie Skype i pisanie sms'ów do późnej nocy..
Zapukałam do drzwi państwa Malik i jak zwykle otworzyła mi mama Zayna. 
- Dzień Dobry. - uśmiechnęłam się uroczo, a kobieta gestem ręki wskazała abym weszła do środka. - Jest Waliyah? 
- Tak, właśnie się ubiera. - szybko mi wytłumaczyła. - Zaraz ją zawołam. - powiedziała i wykrzyknęła głośno imię przyjaciółki mojej siostry. Dziewczyna momentalnie pojawiła się na dole i od razu mnie przytuliła. Odebrała ode mnie swoje rzeczy i zniknęła mi z pola widzenia. W tym samym czasie zadzwonił telefon pani Trishy. Odebrała i po jej wyrazie twarzy, można było wywnioskować, że nie jest zbytnio zadowolona. Rozłączyła się i chwyciła kluczyki od samochodu oraz swoją beżową torebkę.
- Córeczko muszę jechać do pracy, moja szefowa mówi, że to pilne. - krzyknęła w kierunku schodów, prowadzących na górę domu.
- Dobrze mamo, ale chyba pamiętasz, że Zayn dzisiaj przyjeżdża no nie? - zapytała schodząc powoli na dół.
- O Matko, na śmierć zapomniałam i co ja teraz zrobię? - złapała się za głowę i zaczęła mówić do siebie, ale ja położyłam rękę na jej ramieniu.
- Nie musi się pani martwić, z chęcią po niego pojadę. - zapewniłam ją z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję ci Jane, nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła. - mówiła zachwycona, objęła mnie lekko, po czym ubrała buty i rzuciła mi kluczyki od ich czarnego vana.
- No to co młoda, jedziemy. - zaśmiałam się i pociągnęłam za rękaw bluzki Waliyah.
- Ja mam 17 lat, nie jestem młoda. - broniła się, ale za chwile obie nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu. Wsiadłyśmy i usłyszałyśmy, że w radiu leci piosenka chłopaków. Dziewczyna podkręciła głośność i razem zaczęłyśmy śpiewać, chociaż nie wychodziło nam to idealnie. Jednak ja przez cały czas miałam w głowie to, że wreszcie zobaczę się z Zaynem jak i z resztą świrów. No, a na dodatek może uda mi się wreszcie poznać chłopaków z moją siostrą, bo przez czas kiedy nie byli w trasie zdążyłam przedstawić ją jedynie Zaynowi. Nigdy nie było jakiejś okazji. Poza tym chłopcy są bardzo zapracowani, a moja siostra nie jest zbytnio rozmowna.  

***

- Tam są! - krzyczałam podekscytowana gdy tylko ujrzałam pięć znajomych mi główek. W sekundzie zostali oblężeni fankami, a my musiałyśmy się do nich jakoś przedostać. Zaczęłam przepychać się łokciami, przy okazji dostając od jednej dziewczyny w brzuch. Trochę bolało, ale to nie było w tym momencie najważniejsze. Gdy już byłam na początku tłumu rzuciłam się na Zayna, a ochroniarz popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Najwidoczniej mnie rozpoznał.
- Zayn, jak ja się stęskniłam - mówiłam podniesionym głosem, bo przez te wszystkie wrzaski nie usłyszał by mnie. Objęłam go jak najmocniej potrafiłam, a chłopak odwdzięczył mi się tym samym.
- Ja też Jane, ale za chwilę mnie udusisz. - zaczął się śmiać, ale ja mimo to nadal go tuliłam. Znowu czułam jego zapach skóry, jego obecność. Tak bardzo mi go brakowało. 
- Ekhmm... Jane ja też tu stoję. - usłyszałam za sobą głos Louisa. Odsunęłam się od Zayna i uśmiechnęłam się do chłopaków. - A mnie to już nie przytulisz tak? - spytał mnie brunet w pasiastej bluzce i założył ręce na klatce piersiowej. Ja się tylko zaśmiałam, po czym wskoczyłam na niego z taką siłą, że o mało co się nie wywrócił. Reszta zespołu była tak samo mocno przytulona. Spojrzałam się na Waliyah i sama prawie się rozpłakałam, bo gdy tylko zobaczyła swojego brata to z jej oczu mimowolnie poleciały łzy. Chwyciłam za walizkę Niall'a, bo widziałam, że ten uroczy blondyn nie mógł sobie sam poradzić. Dotarliśmy do wyjścia z lotniska, jednak tłum fanek uniemożliwił nam dalszą drogę. Chłopcy musieli, więc porozdawać kilka autografów i zrobić z nimi parę zdjęć.  
- Jane! - krzyknął Louis podbiegający do mnie i na jego nieszczęście przewrócił się, a marchewka którą konsumował wypadła mu z rąk na chodnik. Zaczęłam się śmiać z jego niezdarności. - To nie jest śmieszne, ja chcę marchewkę. - zaczął zrzędzić, po czym podleciał do fanek i pytał czy któraś ma jego ulubione warzywo. Myślałam, że chłopak się popłacze, gdy każdy kogo pytał o to pomarańczowe coś odpowiadał mu ciągle "nie". 
- Możemy już jechać? - spytał znużony Harry podczas gdy reszta chłopaków się śmiała.
Po kilku minutach dołączył do nas Lou, który nie był w najlepszym nastroju. Nie mogłam na niego patrzeć, więc pocieszyłam go tym, że dam mu ją jak będziemy już w domu.
- Ale napewno ją dostanę tak? - pytał się już po raz tysięczny, a ja powoli dostawałam białej gorączki.
- Tak Louis, dostaniesz ją. - odpowiedziałam mu i zaczęłam wpatrywać się w czarną szybę samochodu, którym jechała przed nami ochrona. Była ona o wiele ciekawsza od rozmów moich przyjaciół.
- To najcudowniejszy prezent jaki dostałem! - fascynował się Niall paczuszką jaką dostał od jednej z fanek, a mianowicie bransoletką, która miała zawieszki w kształcie hamburgera czy frytek i wielu innych niezdrowych rzeczy. - Tylko wiecie co, nie można tego zjeść. - zrezygnowany odłożył ją do pudełeczka i schował do kieszeni swoich czerwonych spodni. 
- Zostawicie walizki i idziemy do Jane, ok? - zwróciła się do chłopaków Waliyah. - No chyba, że nie macie ochoty. - uśmiechnęła się w ich stronę, a oni tylko pokiwali głowami na znak tego, że się zgadzają. Chłopacy nigdy u mnie nie bywali, a po roku znajomości wypadało by im pokazać dom i siostrę. Wyjątkiem jest oczywiście Zayn, który był naszym gościem prawie codziennie. Gdy tylko miał czas zawsze do nas wpadał. 
- A właśnie co u ciebie? - spytał nagle Liam. - Dawno nie gadaliśmy. 
- Hmm.. chyba nic nowego, jak zawsze szkoła, imprezy.. - uśmiechnęłam się. - A u was? 
- Nie jestem już z Danielle - odpowiedział brunet, a na jego twarzy pojawił się wielki smutek. Jestem ciekawa dlaczego. Przecież byli tak idealną parą. Nie wiem, może o czymś nie wiedziałam. Chociaż Danielle zawsze mi o wszystkim mówiła.. - Ale jesteśmy przyjaciółmi. - dodał po chwili zastanowienia. 
- Jestem sam, mam jedzenie i dobrze mi z tym. - wybąkał Niall, który zaczynał jeść chipsy. Trochę było mi szkoda. Tak długo czeka na tę miłość, chciałabym by w końcu ją znalazł. Przecież ten uroczy, farbowany blondyn byłby naprawdę wspaniałym chłopakiem. Nie wiem tylko dlaczego nadal źle trafia. Ostatni raz miał dziewczynę z dwa lata temu z tego co mi mówił. 
- A mi z Eleanor jest bardzo dobrze. - wypiął dumnie pierś Lou. Szczerze to nie lubię tej całej Calder z całego serca. Widziałam się z nią raz i o raz za dużo. Louis to mój przyjaciel, jednak ja nie mam pojęcia co on w niej takiego widzi, wiem jedno - nie pozwolę jej go zranić. 
- Ja się nie wypowiem, szukam doznań, wrażeń i chuje muje dzikie węże - zaśmiał się Hazza. Jestem tylko ciekawa kiedy on się ustatkuje...  
- A ja mam najlepszą przyjaciółkę na świecie i to mi wystarczy. - Zayn puścił mi oczko, dzięki czemu przez chwilę zrobiło mi się gorąco, a na moje twarzy pojawiły się dwa obficie czerwone rumieńce. Otworzyłam szybko okno, żeby wpuścić trochę powietrza, a przy tym zmniejszyć te plamki na policzkach. Tak bardzo chciałabym mu wyznać miłość, ale boję się jego reakcji. Wiem, zazwyczaj ludzie myślą, że jestem odważna i porywcza jak moja przyjaciółka, mają racje, jestem taka. Lecz przy tym chłopaku jestem całkiem inna. Może wtedy jestem prawdziwą ja? Nie wiem, ale muszę mu to kiedyś powiedzieć.
Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu.
- No dobra powiem Paul'owi, żeby poszedł do naszego domu i wziął nasze walizki z David'em. - powiedział Liam i szybko wysiadł.
- Okey, a ja odstawie wasz samochód. - zakomunikowałam i gdy wszyscy wysiedli zaparkowałam go na ich podjeździe przed domem. 
Flavie

Wreszcie mogę sobie odpocząć. Po spojrzeniu w lustro spokojnie stwierdzam iż wyglądam jak Liam, ta sama fryzura, męski sweter ukrywający piersi, szerokie spodnie. Tak, jestem żeńską wersją Payne'a. Poprawiłam jeszcze raz ułożenie włosów i ruszyłam w kierunku salonu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się ten słynny, przystojny ze zniewalającym uśmiechem i spojrzeniem Harry Styles, nie powiem, zatkało mnie trochę.
- O cześć, Jane nie mówiła, że ma brata. - uśmiechnął się Hazza. Przepraszam, brata?! To ja, aż tak wyglądam na faceta?! - Jak cię zwą ziomek? 
- Ja jestem F.. - nie dokończyłam, bo moja siostra mnie wyprzedziła.
- Franek! - rzuciła Jane łapiąc się futryny drzwi i ciężko oddychając. - To mój brat Franek! - dorzuciła i spojrzała się na mnie błagalnie. Nie wiedziałam co w tym momencie zrobić. Powiedzieć, że jestem Flavie czy może poudawać trochę chłopaka? Rzuciłam pytające spojrzenie brunetce, Zaynowi i Waliyah, a w odpowiedzi dostałam tylko uśmiechy. No to jednak muszę wybrać tę drugą opcję. - powiedziałam do siebie i po kolei wpuszczałam wszystkich do domu, każdemu podając rękę.
- Co obejrzymy? - spytał z tego co pamiętam Niall, który zaczął grzebać w kolekcji naszych filmów. - Może PS. Kocham Cię? - wszyscy przytaknęli, a ja wyszłam do kuchni zrobić popcorn.
- A i przynieś marchewkę dla Lou. - krzyknęła w moją stronę Jane.

***

- Franek, co tak długo? - zwrócił się do mnie Harry wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdowałam. - Widziałem w salonie twoje zdjęcie z Waliyah, chodzisz z nią? - zadał mi pytanie, a ja myślałam, że go wyśmieje, no ale jakoś się opamiętałam. 
- Powaliło? Ja jestem F.. - z opresji wyrwał mnie dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. ''Babcia'', oddzwonię później. 
- Jesteś pedałem? - spiorunował mnie Harry. Nie wiedziałam o co mu chodzi. - Różowy telefon, delikatna twarz. Jesteś gejem? 
- A ty co przesłuchanie prowadzisz czy książkę piszesz? - zapytałam z sarkazmem i wzięłam popcorn oraz pomarańczowe warzywo kierując się do reszty. Usiadłam wygodnie na sofie i podałam reszcie przysmaki. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, ale w sumie skoro już jestem Frankiem to pora się zabawić. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam oglądać film. 

Jane

Na filmie strasznie się nudziłam, gdyż oglądałam go chyba z dziesiąty raz, no ale trudno. Przynajmniej spędziłam dwie godziny wtulona w Zayna. Kątem oka spoglądałam również na Harrego, który był wpatrzony w moją siostrę jak w obrazek, a ona tylko co chwilę odpisywała komuś na swoim, różowym cacku. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Rzuciłam krótkie ''idę się przewietrzyć'' i wyszłam przed dom by odebrać.
- Słucham? - odezwałam się.
- Jane, ja już nie wiem co robić. - usłyszałam zapłakany głos George.
- Co się stało? Dlaczego ty płaczesz? - musiało się dziać coś złego jeśli moja przyjaciółka płakała. Ona raczej do delikatnych nie należy, więc bardzo mnie to zdziwiło.
- Jamel ze mną zerwał! - mówiła cała roztrzęsiona, a ja nie miałam pojęcia jak ją uspokoić i to jeszcze przez zwykłego i'Phone'a. - A na dodatek jak zwykle mój ojciec mnie wkurwia, bo nagle przypomniało mu się, że ma córkę.
- George tylko spokojnie. To zwykły gnojek nie warty twoich uczuć. Pamiętaj, musisz byś silna. Ty przecież nie płaczesz. - zaczęłam mówić jak katarynka, a jej oddech zaczął się powoli wyrównywać, co można było usłyszeć. -  Wiem! Mam pomysł!
- No niby jaki? - zapytała, wydmuchując nos.
- Przyjedziesz do nas na parę dni, zapomnisz o nim, a my będziemy nareszcie blisko siebie. - powiedziałam zachwycona swoim pomysłem, bo wydawał się być dobry. Nie mogłam zostawić jej tam samej. Jeszcze by sobie coś zrobiła. Brałam pod uwagę wszystkie możliwe rzeczy, które mogła by wykonać.
- W sumie może być. - uradowała się. - Tylko czy ja nie będę wam sprawiała kłopotu?
- George.. weź przestań. Wrócą dawne czasy. Zobaczysz będzie fajnie.
- No dobra.. Muszę jeszcze powiedzieć to mojemu, jakże kochanemu tacie i pewnie już jutro u was będę. W takim razie pa. - powiedziała do słuchawki. - A no i jeszcze jedno. Kocham cię Jane. - wykrzyczała i się rozłączyła.
- Tak, tak ja ciebie też - odpowiedziałam już sama sobie i usiadłam na werandzie zamykając oczy. Znowu będą odpały, wspólne czołganie się do domu z imprezy. Ahh.. już się nie mogę doczekać. Nareszcie wszystko będzie jak po staremu. Pamiętam jak kiedyś pijane próbowałyśmy wejść do domu tak, żeby nie zauważyli nas moi rodzice, ale ostatecznie skończyło się to noclegiem w garażu...
Odpłynęłam myślami daleko w przeszłość co chwila uśmiechając się pod nosem. Musiało to wyglądać komicznie. W pewnym momencie poczułam czyjś oddech na karku, otworzyłam oczy i ujrzałam Zayna.
- Nie mówiłaś mi, że masz brata. - zaśmiał się siadając obok mnie. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które przyprawiały mnie o dreszcze.
- Jak Harry uważa, że Flavie jest Frankiem to niech tak będzie. - posłałam Zaynowi podstępny uśmiech, a zaraz potem wpatrywaliśmy się w siebie z dobre kilka minut, aż wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- A jak taniec? Widze, że naprawdę jesteś w tym dobra i chyba nie masz zamiaru tego zostawić. - powiedział i położył swoją dłoń na mojej, co wywołało kolejną falę przyjemnych dreszczy.
- Nigdy bym nawet o tym nie pomyślała. - odpowiedziałam, wstałam z wiklinowej kanapy i wyciągnęłam do Mulata rękę. - No choć, nauczę cię nowego kroku. - uśmiechnęłam się, a Malik wstał i czekał aż pokażę mu jak go wykonać. Szło mu całkiem nieźle. Pamiętam jak oglądałam jego wyczyny w X-Factorze i mogę powiedzieć, że potrafi się nieźle ruszać. No i na moje nieszczęście, a może i szczęście chłopak musiał się potknąć i wylądować dosłownie na mnie. Nasze policzki otarły się o siebie, a ja czułam jego ciepły oddech na szyi. Zobaczyłam jak jego twarz się rumieni i momentalnie się podnosi. Ja również wstałam i otrzepałam moje turkusowe spodnie. Zayn nie chciał pokazać, że ma czerwone poliki, dlatego pociągnął mnie za rękę i w ciszy poszliśmy do innych.

Flavie

Od niecałej godziny Harry cały czas wpatrywał się jak piszę z Neymarem. To mój serdeczny kolega  i właśnie pyta się mnie o sprawy sercowe, dlatego podpowiadam mu co ma zrobić. Zapewne uważa, że z kimś kręcę. Myślałam, że ten dureń za chwile położy ten swój zakuty łeb na moim ramieniu, no i nie wytrzymałam. Uderzyłam go prosto w brzuch z łokcia. Ten tylko jęknął z bólu i podkurczył nogi. Reszta chłopaków łącznie z Waliyah dusiła się ze śmiechu.
- O co ci chodzi?! - zdołał powiedzieć wnerwiony. Spojrzałam na niego groźnie.
- Wyzywasz mnie od pedałów, chodzisz za mną wszędzie i w dodatku patrzysz w mój telefon. O CO TOBIE CHODZI?! - wrzasnęłam tak że każdy w salonie na mnie spojrzał.
- Chcę tylko wiedzieć czy piszesz ze swoim chłopakiem. - wydukał speszony.
- Człowieku, nie jestem żadnym gejem. Neymar to mój kolega, a to że nie znasz francuzkiego nie upoważnia cię byś wgapiał się w mój telefon! - powiedziałam bardziej spokojniej. - A teraz przepraszam wszystkich, ale chcę iść sam do swojego pokoju. - wstałam z kanapy naciskając na słowo "sam" i udałam się w stronę schodów. Co ten chłopak sobie wyobraża w ogóle?! Przyznam, jest ładny, ale to nie znaczy, że mądry. Co to, to nie.
- Franek, zaczekaj! - usłyszałam za sobą głos gdy już miałam wchodzić do pokoju. Był to oczywiście Styles biegnący za mną. - Chciałem cię przeprosić. Jesteś spoko kolesiem, a ja zachowałem się jak głupek. Kumple? - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Jeżeli przestaniesz uważać mnie za homoseksualistę to okey. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń. Dobrze, że nie miałam pomalowanych paznokci, bo dopiero by mnie uznał za pedała. Odwróciłam się do niego i weszłam do pokoju, a on już chciał wejść za mną. Jednak ja byłam szybsza i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Dobranoc Harry. - krzyknęłam przez ścianę.

Zayn

Jane znowu była oparta o mój tors, a ja napawałem się jej zapachem. Tak dawno jej nie widziałem, że nie chciałem nigdzie iść. Było by to możliwe gdyby nie Liam.
- No chłopaki chyba pora się już zbierać. Spójrzcie, która jest już godzina. - wygłaszał swoje przemówienie, a my nawet nie zwróciliśmy na niego uwagi. - Ej czy ktoś mnie w ogóle słucha? - gadał dalej, aż w końcu spojrzałem na zegarek. No rzeczywiście, dwudziesta druga, też mi późno..
- Stary wyluzuj, jutro mamy cały dzień wolny, o ile nie będzie trzeba iść do jakiegoś sklepu. - zabrał głos Harry, który akurat usiadł obok mnie.
- No dobra, ale chyba nie zostajemy tutaj na noc, więc zwijać się. - zaczął poganiać wszystkich Daddy, a my się z niego śmialiśmy, przez co przypadkowo z rąk Horana wyleciała paczka żelków. Chłopak ukląkł przy nich i zaczął wydzierać się na przyjaciela za to co zrobił.
- Niall, zaraz dam ci nowe. - powiedziała odrywając się ode mnie brunetka i wstała w poszukiwaniu rzeczy dla blondyna. Nie minęła chwila, a dziewczyna znalazła się z pełną paczką, którą od razu dała Niall'owi.
- Dzięki ci Boże. - modlił się jak jakiś głupek. - I tobie też Jane. - powiedział i przytulił ją, po czym poszedł na korytarz ubrać wcześniej zostawione tam buty.
- Idziemy czy nie? - zapytał otwierając swój przysmak, aby następnie pochłonąć go w parę minut.
- Chyba jo. - odpowiedziała mu moja siostra i podeszła do przyjaciela chcąc wyłudzić od niego jednego żelka, co wyszło jej i tak na marne.
- To w takim razie do jutra. - powiedziałem do dziewczyny i pocałowałem jej gorący polik. Ona mnie natomiast przytuliła i otworzyła nam drzwi. Pożegnała się z każdym i zniknęła mi z widoku.

Jane

Przytuliłam wszystkich, a potem pognałam na górę, żeby się odświeżyć i nareszcie odpocząć. Weszłam do mojego fioletowego pokoju, chwyciłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Zdjęłam rzeczy rzucając je na białe kafelki, po czym zanurzyłam się w wannie napełnioną wodą z płynem kokosowym. Siedziałam tak myśląc o dzisiejszym dniu. Nie no, ale się porobiło. Moja siostra uważana za jakiegoś Franka? Do czego to doszło. No, ale sama nie uważała i wplątała sobie tę gumę balonową we włosy, przez co musiała je obciąć.. 
Cała odprężona ubrałam się i umyłam zęby. Wyszłam z pomieszczenia, w którym się znajdowałam, następnie wskoczyłam do ciepłego łóżka, przykrywając się kołdrą i przytuliłam swojego białego, mięciutkiego misia. Zobaczyłam, że dostałam nową wiadomość od Zayna, dlatego szybko ją odczytałam.
" Słodkich snów. xx "
Natychmiast mu odpisałam.
" Nawzajem. x "
Wiedziałam, że już mi nie odpowie, dlatego powoli tonęłam w objęciach Morfeusza, odpływając do krainy snów. 

***
Shecky, Taiga.

No i mamy pierwszy rozdzialik. Łał zauważyłaś Taiga jaki on długi? Nie no postarałyśmy się. Nie sądzisz? (:
Oj tam, ja uważam że jest całkiem ciekawy C: Poza tym włożyłyśmy w to dużo wysiłku i jestem z nas dumna C: 
Ja też i to bardzo. No i oczywiście myślę, że naszym czytelnikom również się spodoba. (:
Swoje opinie zawsze mogą wyrazić w komentarzu. C:
Właśnie i to na nie czekamy. Także do następnego i dodawajcie się do Obserwatorów. 
Pa. :*