niedziela, 29 lipca 2012

Proloque


3 Lipca 2010 r.

Dwudziestojednoletni Nathaniel od kilku dni nie mógł usiedzieć na miejscu. Wreszcie jakimś cudem zdał prawo jazdy i mógł je wreszcie odebrać. W bardzo szybkim tempie poszedł po nie, wziął je do rąk i ucałował jakby była to najdroższa rzecz na świecie. Szczęśliwy wrócił do domu gdzie krzątała się jedna z jego sióstr, a mianowicie Jane. Podszedł do niej i chwycił za ramiona.
- A tobie co? - zapytał widząc, że jest zakłopotana.
- Nic, poprostu znowu szukam mojego tuszu do rzęs i nigdzie go nie ma. - odpowiedziała mu szybko, a chłopak zaczął się z niej śmiać. Ta obrzuciła go morderczym spojrzeniem i wyminęła go w celu dalszego poszukiwania tak ważnej dla niej rzeczy.
- I co masz to prawko? - zadała pytanie najmłodsza z nich wszystkich Flavie, która zajadała się popcornem.
- A no mam. - pochwalił się i wypiął dumnie pierś. Siostra parsknęła śmiechem i odebrała swój nowy Blackberry, który zaczął dawać o sobie znać, lekko podskakując na szklanym stoliku.
- Halo? - powiedziała do telefonu. - Tak, tak wszystko w porządku.. Kiedy będziecie?.. Co?.. Ale jak? - mówiła, a jej brat poruszał w zabawny sposób ustami, przez co próbował dowiedzieć się kto dzwoni. Flavie przyłożyła komórkę do ramienia i wyszeptała, że to rodzice i że samochód im się zepsuł. Nathaniel aż podskoczył, wyrwał siostrze różowe cacko i przybliżył je do ucha.
- Przyjadę po was. - zakomunikował i rozłączył się. W biegu pochwycił kluczyki, swoje nowe dokumenty i dosłownie wypadł z domu. Ta rodzina miała takie szczęście, że posiadała dwa samochody. Nat wsiadł do czarnego kabrioletu, odpalił silnik i pojechał po matkę i ojca, cały czas ciesząc się, że może już jeździć.
Po upływie kilkunastu minut był już na miejscu, a gdy rodzice go zauważyli w skrócie wytłumaczyli co się stało i cała trójka wsiadła do pojazdu.
- Tylko nas nie zabij. - zaśmiała się Nadine zapinając pas. Jej syn jedynie skinął głową i odjechał.
Droga mijała szybko i przyjemnie do czasu.. Kiedy to Nathaniel rozmawiając ze swoją dziewczyną przez telefon zaczął wyprzedzać.. Był bardzo zdenerwowany.. Wyrównał się z drugą osobówką i wtedy zobaczył nadjeżdżającą ciężarówkę z przeciwka.. Próbował wykonać jakiś manewr, żeby uniknąć wypadku, ale nie potrafił.. Jego strach wygrał z nim samym.. Wiedział, że nie uniknie tego zderzenia.. Był coraz bliżej.. i bliżej..
I wtedy stało się.. Oba pojazdy zderzyły się czołowo.. Nastała ciemność...


Ktoś jednak przeżył to straszne dla wielu wydarzenie, a był to Nathaniel.. Rzeczywiście jego ciało zostało uszkodzone w wielu miejscach, ale przeżył.. Ludzie mówili, że to cud.. Rodzice zginęli.. na miejscu.. nie było już dla nich żadnego ratunku..


* rok później *

Obydwie córki państwa Blanchard nie wybaczyły bratu tego co zrobił z ich dotychczasowym życiem, jak i z nimi samymi. Flavie kompletnie zamknęła się w sobie, zaczęła czytać różne książki, którymi wcale się nie interesowała i stała się spokojna jak nigdy dotąd. Nie obchodziło już ją życie towarzyskie, straciła jakiekolwiek marzenia. Przestała też wierzyć w Boga, bo przecież gdyby istniał to nie odebrał by jej najukochańszych rodziców. Odtąd szalona nastolatka stała się szarą myszką, a jedynymi osobami, które potrafiły ją zrozumieć okazały się Jane i Waliyah. Natomiast jej siostra pozostała imprezowiczką jaką była wcześniej. Nie załamała się, bo musiała wspierać Flav.. przecież to ona była najmłodsza. Miała jedynie piętnaście lat gdy doszło do wypadku. Szukała pocieszenia w paleniu, które z jednej strony ją uspokajało, a z drugiej powoli niszczyło jej życie. Dziewczyna również nie porzuciła tańca, a wręcz przeciwnie zaczęła się bardziej przykładać, przez co dostała pełno propozycji do zatańczeniu w teledysku czy na koncercie.


Lecz w końcu nastał dzień, w którym obie dziewczyny zdecydowały się wyprowadzić, bo nie mogły już patrzeć na Nathaniel'a, a ich nowym miejscem zamieszkania miała zostać Anglia, a dokładniej Bradford..



Dziewczyny parę dni po wprowadzeniu poznały wspaniałą rodzinę mieszkającą w przytulnym, zielonym domu, tuż obok, a byli to państwo Malik. Syn tych miłych ludzi pomagał im nosić różne kartony z ubraniami i innymi rzeczami do ich nowego mieszkania. Jane w dość szybkim tempie nawiązała z nim kontakt. Jak mówiła, był dla niej wymarzonym chłopakiem... ciemne włosy, brązowe oczy, ciemna karnacja.. Taka miłość od pierwszego wejrzenia. Poprostu rozpływała się na jego widok, chociaż starała się tego nie pokazywać.

Z czasem Zayn stał się jej bliskim przyjacielem, któremu mogła zwierzyć się nawet z największych sekretów, które skrywała i jak później sie dowiedziała, był sławny, śpiewał w zespole o nazwie One Direction. Jednak dziewczynie to nie przeszkadzało, a wręcz imponowało. Była w nim zakochana po uszy. Miała nawet ich wspólne zdjęcie przy łóżku i wielkiego misia, którego dostała od niego na swoje pierwsze urodziny jakie obchodziła w tym miejscu. Flavie uważała, że to chore i głupie, no ale nie mogła nic na to poradzić. Przecież uczucie jest silniejsze od człowieka - myślała często, ale sądziła, że nie istnieje takie coś jak "miłość". W ogóle co to za słowo? Na początku jest fajnie, romantycznie i przyjemnie, lecz później przeradza się w ból, łzy i cierpienie, więc Flav powtarzała sobie, że nigdy, a to przenigdy się nie zakocha..


A, więc znacie już historię, teraz pora przestać żyć wspomnieniami. Ten rok będzie jednym z najlepszych w ich życiu...


***
Shecky, Taiga.


Tak więc mamy prolog. Takie jakby streszczenie ostatnich dwóch lat dziewczyn. Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłyśmy wam ich historię C: A ty jak myślisz Shecky ?
Oczywiście tak samo. : D W pierwszym rozdziale będziemy pisały już normalnie z perspektywy innych osób, tak dla wiadomości. C: Trochę się tam wydarzy, więc warto czytać. Naprawdę. (:  
No właśnie, napisałyśmy Prolog tylko do wprowadzenia was w sytuację . C: Pierwszy Rozdział już niedługo, więc zapraszamy do komentowania i dodawania do Obserwowanych C:
Tak, liczymy na to. (: