piątek, 25 stycznia 2013

12. "Jeśli w nocy usłyszycie jakieś krzyki Nialla w stylu "ona trzyma nóż", to nie reagujcie."


Waliyah

Moją twarz zaczęły oświetlać promienie słoneczne. Tak strasznie nie chciało mi się wstawać, zwłaszcza, że moja głowa była  w stanie wybuchnąć. Na dodatek Harry rozwalił się na całym łóżku, a ja biedna nie miałam  miejsca. Wkońcu lekko podniosłam zmęczone powieki, wyciągając ręce do góry. Rozdziawiłam usta widząc nie Stylesa, a Liama. Ale to nie on był w złym pokoju, tylko ja. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, jakby ktoś rozbijał mi młotkiem mózg. Przetarłam skronie wykrzywiając twarz. Przymknęłam z powrotem oczy próbując sobie coś przypomnieć. Nagle poczułam jak coś ociera się o moje ramię. Spojrzałam w tym kierunku widząc przecierającego oczy Payne'a.
- Kurcze.. pamiętasz coś z wczoraj? - spytałam patrząc bezwładnie na chłopaka. Nie wiedziałam nawet co się stało i czemu jestem w jego łóżku. Było mi głupio, a ból głowy nic mi nie ułatwiał.
- Na pewno to, że chciałaś mnie przelecieć. - zaczął się śmiać jak głupi, a ja zasłoniłam się poduszką. Matko, co ja wyprawiam? Zaczerwieniłam się, nie wiedząc jak przeprosić bruneta. Wstałam z łóżka i skierowałam się do wyjścia, jednak jak na złość musiałam potknąć się o walizkę i wywrócić uderzając prosto twarzą w podłogę.
- Ała! - krzyknęłam waląc pięścią w panele.
- Nic ci nie jest? - chłopak zerwał się z łóżka pomagając mi wstać. Głowa cała mi pulsowała i na dodatek bolała mnie twarz. Przejechałam po niej kilka razy głęboko wzdychając. Jestem jeszcze większą niezdarą niż Flavie! Skrzywiłam się wiedząc, że narobiłam sobie na czole guza.
- Nie, nic. Nic mi nie jest. Nic mi nie jest.. - powtarzałam łapiąc za klamkę drzwi, ale ścisnęło mnie w żołądku. Zachciało mi się wymiotować - skutki picia.
- Zaczekaj, ubiorę się i zejdziemy razem! - wykrzyknął za mną, a ja z powrotem weszłam do pokoju. Chłopak nałożył na siebie czyste spodnie, a nagi tors zakrył białą koszulką. - Dobra, możemy iść. - uśmiechnął się wesoło lekko mnie popychając. Przyłożyłam dłoń do czoła ledwo idąc. Liam złapał mnie w pasie, a ja spojrzałam na niego spod byka. Puścił mi uśmiechnięte spojrzenie, ale nie zdjął rąk z mojej talii. On wszystko pamiętał, bo nie pił wódki, ja niestety nie pamiętam nic.


Jane

Już od ponad dwudziestu minut wysłuchuje razem z Flavie dziadków, którzy o mało co by nas nie zabili za wczorajsze wyczyny. Cały czas miałam spuszczoną głowę słuchając tego jak mamy się zachowywać.
- W ogóle wytłumaczcie mi ten telefon na środku holu! Co on tam robi?! - mój dziadek podniósł głos zakładając ręce na klatce piersiowej. - Goście nie mogli zasnąć, bo do czwartej w nocy wydzieraliście się jak nienormalni! - dodał wściekły.
- I kto w ogóle pozwolił Flavie dotknąć się alkoholu? Ona ma siedemnaście lat, nawet nie skończone! Jane myślałam, że jesteś bardziej odpowiedzialna... - tym razem odezwała się babcia, która również nie była zadowolona z naszego zachowania.
- Przecież już was przepraszałam.. Za dużo wypiliśmy i tyle.. - westchnęłam ściskając skrawek swojej fiołkowej bluzki. Wyolbrzymiają i tyle.. Już napić się nie można.. 
- Babciu, ty też kiedyś byłaś młoda.. zrozum nas. - moja siostra spojrzała na nią błagalnie. Co jak co, ale umiała ją lekko złagodzić. - Naprawdę przepraszamy, to się nie powtórzy!
- Macie godzinę, żeby to posprzątać! Ewentualnie dwie, bo widząc w jakim stanie jesteście... - siwowłosy machnął ręką kierując się w stronę drzwi, w których akurat pojawił się Zayn z butelką wody. Miał wielkie wory pod oczami i bladą twarz. Kac musiał go dręczyć jeszcze bardziej niż mnie. Podszedł przecierając oczy i ucałował mnie w czoło.
- Dzień dobry. - zwrócił się do mojej babci, a Flavie tylko kiwnął głową. - Pomogę wam sprzątać..
- Wszyscy sprzątają. - moja babcia uniosła wskazujący palec kręcąc nim to w prawo, to w lewo. Uśmiechnęłam się tylko sztucznie odsuwając się kawałek, tak aby chłopak mógł usiąść. Wyrwałam mu trunek z rąk sama upijając spory łyk. Jak na zawołanie do pokoju wbiegł Harry, a za nim kulejąca George. Wyglądali chyba najgorzej. Mieli nawet zdarte ubrania, chociaż Hazza był właściwie tylko w spodniach.
- Wy też nie za dużo pamiętacie? - zwróciłam się do nich wydymając usta.
- Nic, kompletnie. - Styles usiadł na drugim łóżku omijając Flavie wzrokiem. Nie chciałam nic mówić, ale obydwoje wyglądali jakby spędzili ze sobą upojną noc. Serio. Brunet miał na sobie zaledwie spodnie od wczoraj, a włosy George wyglądały jakby huragan po nich przeszedł, nie wspominając już o jej wyglądzie.
- Nawet nie wiem czy Harry jest dobry w łóżku, bo nie pamiętam. - fuknęła przyjaciółka nawet nie zwracając uwagi na moja babcię, która zszokowana słuchała jej.
- Twierdzisz, że my..? - brunet podniósł lekko głowę spoglądając na czarnowłosą. Ta wzruszyła ramionami podchodząc do szafy. Siwowłosa nadal stała z otwartą buzią.  - Kurcze, to by wyjaśniało dlaczego obudziłaś się wtulona we mnie. - dodał kręcąc głową i westchnął głęboko.
- Nie.. to niemożliwe.. - odpowiedziała mu George wyjmując świeże ubrania. Odwróciła się w naszą stronę wywracając oczami. - Wątpię w to..
Spojrzałam na moją siostrę, która miała obojętny wyraz twarzy. Tak jakby w ogóle ją to nie obchodziło. Siedziała sobie na łóżku bawiąc się palcami i patrzyła tępo w ścianę.
- To co, sprzątamy? - spytała jak gdyby nigdy nic. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie i pokiwaliśmy potwierdzająco głowami. Powoli zwlekłam się z łóżka z pomocą Malika.
- Nie chce mi się.. - marudziłam idąc długim korytarzem. - Chodź, zwiniemy się, oni sobie dadzą radę.. - mruknęłam mu do ucha. Nie chciało mi się sprzątać, anie teraz, ani nigdy. Chłopak tylko dał mi buziaka uśmiechając się.
- Nie ma tak dobrze. - pstryknął mnie w nos przyśpieszając kroku. Westchnęłam ciężko wykrzywiając z niezadowolenia usta. I tak będę się obijać.. Po drodze zgarnęliśmy Horana, który miał wielkie sińce pod oczami i siano na głowie. - Witaj w klubie Nialler! - zaśmiał się Mulat, bo jest włosy wyglądały równie tragicznie. Wszyscy byliśmy jakąś watahą zombie.
- Jeszcze Louis.. - wymamrotał Harry idąc w stronę jego pokoju. Stanęliśmy przed drzwiami, a lokaty nawet nie pukając wparował do środka, jak gdyby nigdy nic i do tego jeszcze się szczerząc.
- Wstawamy! Nie ma seksu! - lekko się wydarł, chociaż widać było, że nie miał na to siły. Louisa jednak nie było, a Eleonor siedziała oglądając telewizję. - Gdzie mój Boo Bear? - Harry zrobił smutną minkę zaglądając do szafek, jakby tam miał schować się Tomlinson.
- Jest w łazience. - brunetka przełączyła na kolejny kanał przewracając oczami. Wskazała palcem na pomieszczenie, w którym najprawdopodobniej brał prysznic Lou. Styles zaczął walić pięściami w białe drzwi jak oszalały.
- Kochanie otwórz, czy Eleonor ci coś zrobiła? - pytał z troską. Każdy stał i patrzył na niego, jak na idiotę. - No proszę, odpowiedz.. - ciągnął dalej, aż wkońcu Tomlinson wyszedł z jasnego pomieszczenia cały odświeżony z szerokim uśmiechem na ustach.
- Już jestem bezpieczny! - rzucił się na loczka, a my tylko śmieliśmy się z tej dwójki idiotów. Oprócz Eleonor, która nadal siedziała na łóżku nie zwracając uwagi na zaistniałą sytuację. - Emm.. uderzyłem ją wczoraj stacjonarnym i .. lepiej jak zniknę jej z oczu. - odezwał się po chwili Lou mówiąc do nas na wpół szeptem. Kiwnęliśmy porozumiewawczo głową, a ja posłałam mu ciepły uśmiech.
- Rozumiem, że madame Calder nie zaszczyci nas swoją obecnością podczas sprzątania.. - zaakcentowałam każde słowo patrząc krzywo na brunetkę. Ta tylko spojrzała na mnie pytająco i zmarszczyła czoło.
- Nie wiem co ty do mnie masz Blanchard, ale dla twojej wiadomości za chwilę wyjeżdżam na lotnisko i nie mam czasu na sprzątanie. - odpowiedziała mi beznamiętnie wskazując na walizkę. - W odróżnieniu od ciebie, nie mogę się bawić cały czas, bo mam pracę. - dodała chwytając za rączkę walizki.
- Twierdzisz, że ja nie pracuje? - prychnęłam zakładając ręce na piersiach, a Zayn widząc, że za chwilę skoczymy sobie do gardeł złapał mnie za rękę.
- Nic nie twierdzę, zluzuj.. - odpowiedziała kręcąc głową. Podeszła do Louisa i ucałowała go w szyję. - Idziemy? - spytała zupełnie odchodząc od tematu i uśmiechnęła się do niego. Chłopak spojrzał na nas błagalnie.
- Sorry, ale widzicie.. ktoś ją musi odwieźć.. - przeciągał łapiąc za jedną z walizek, a El wzięła swoją torebkę zakładając ją na ramię. - Trzymajcie się. - uśmiechnął się do nas i wyszedł razem z dziewczyną. Spojrzałam na resztę stojącą w przejściu. Rzuciłam im pytające spojrzenie 'co teraz' i oparłam się o zimną ścianę.
- No trudno.. o dwóch mniej.. - westchnęła moja siostra powoli kierując się do miejsca, w którym wczoraj siedzieliśmy, czyli ogrodu. Rozglądając się po tarasie stwierdziłam, że wcale nie jest najgorzej. Co prawda, ławka i dwa wiklinowe fotele były przewrócone, na stole było pełno brudnych naczyń i puszki po piwach oraz szklane butelki walały się po całym ogródku, ale wcale nie było najgorzej. - Wiecie... nigdy więcej nie piję.. - zaczęła narzekać Flavie masując się po głowie i zbierając rzeczy ze stołu.
- Nic nie mów.. - zawtórowała jej czarnowłosa sięgając puste puszki i wrzuciła je do siatki. Tak strasznie nie chciało mi się tego sprzątać.. - Gdzie jest Ashton tak w ogóle? - przypomniało jej się ni z gruszki ni z pietruszki. Rzeczywiście go nie było, ale nie pamiętam kiedy sobie poszedł i dlaczego. Ugh..
- Mnie się pytasz? To ty wczoraj z nim byłaś. - odpowiedziałam jej łapiąc za przezroczystą butelkę. Dziewczyna zamyśliła się na chwilę, zapewne myśląc o tym gdzie podział się chłopak. Pokręciłam głową i westchnęłam cicho. Nie ma to jak zgubić.. kolegę? Właściwie nie wiem jak go nazwać.

***

Sprzątanie zajęło nam chyba z godzinę, po czym wszyscy zmęczeni usiedliśmy przy stole. - To co teraz robimy? - spytałam marszcząc czoło. Właściwie nadal bolała mnie głowa i widząc ich miny było podobnie, ale przecież nie przyjechaliśmy tu tylko po to by leczyć kaca. Usłyszałam jak komuś dzwoni telefon. Okazało się, że to Liama.
- Tak? - powiedział do telefonu dosyć poważnie, więc pewnie dzwonił menadżer.. Ile razy ten człowiek może dzwonić w ciągu kilku dni?!

Liam

- No i to mi się podoba! Odbierasz od razu, a nie jak reszta.. po godzinie. - usłyszałem srogi głos menadżera. Był wyraźnie zdenerwowany. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale jeśli dzwoni to nie po to by porozmawiać o pogodzie. - Więc jest sprawa, pamiętasz jak mówiłem, że macie wywiad u Grahama Norton'a? 
- No tak, za osiem dni. Pamiętam. - odpowiedziałem kiwając głową i odszedłem od tych idiotów, którzy zaczęli się przekrzykiwać o to kto więcej zje, Niall czy Flavie.
- Macie go dzisiaj wieczorem. - powiedział spokojnie, a ja wybałuszyłem oczy. Tak właśnie wyglądają dni odpoczynku. Świetnie..
- No ale.. 
- Nie ma ale, zbieraj chłopaków, już wysłałem po was samochody. Możecie już się zacząć pakować. - przerwał mi, a ja nie miałem nawet jak się wybronić. Wcale nie chciałem dzisiaj opuszczać pensjonatu. Co z Maddy? Chciałem ją bardziej poznać..
- Ale nie ma innego wyjścia? - zacząłem go namawiać i prosić, jednak on był nieugięty ciągle powtarzając to samo. Mamy przyjechać i już...
- A teraz wybacz, ale właśnie załatwiam wam spotkanie z Elen. Pozdrów tych idiotów. - powiedział szybko i rozłączył się jak zawsze. Nawet nie można nic powiedzieć, bo się rozłącza. Schowałem telefon do kieszeni i podszedłem do reszty patrząc na nich smutnym wzrokiem. Wzruszyłem ramionami dając im znak, że wcale te wieści nie są dobre i głęboko westchnąłem.
- Jedziemy do Londynu. - wypowiedziałem te parę słów z ogromnym niezadowoleniem, a Harry zerwał się z miejsca patrząc na mnie dziwnie.
- Jak to? Przecież.. - zaczął swoją gadkę, ale ja to szybko przerwałem.
- Tak, wiem. Mieliśmy być tu całe dwa tygodnie, ale niestety wymyślili sobie wywiad u Norton'a i tak wiem, że miał być dopiero za parę dni.. - westchnąłem głęboko przysiadając się do reszty. Wszystkim momentalnie zrzedła mina i nagle zrobiło się cicho i ponuro.
- A dziewczyny? - spytał Niall bawiąc się na aplikacji w telefonie.
- Jeżeli chcą to niech zostaną, a jeżeli nie, to niech jadą z nami. - tym razem głos zabrał Malik patrząc na wszystkie po kolei. Dziewczyny pokiwały porozumiewawczo głowami mile się uśmiechając. - Trzeba napisać Lou by się szybko wracał i pakujemy się.. - powiedział trochę znużony i wstał łapiąc Jane za rękę.
- I tyle z naszego pobytu.. - westchnął Hazza mierzwiąc swoje loczki. - Zawsze tak kurwa jest. Ugh..
- Szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie byłam w Londynie, może być fajnie. - uśmiechnęła się do niego Flavie, a chłopak momentalnie się rozpromienił. To dość zabawne, jak szybko zmienia dzięki niej swoje nastawienie.
- Wątpię.. - przeciągnął Styles idąc krok w krok z dziewczyną. Weszliśmy do środka i poszliśmy coś zjeść.

***

Po zjedzonym posiłku, który ciągnął nam się w nieskończoność, każdy poszedł się spakować, chociaż w sumie za dużo do spakowania nie było, gdyż prawie każdy większość rzeczy miał w walizce.


Parę godzin później...

Flavie

- Ojejku, o Boże, o Matko! Wyjeżdżamy do Londynu, naprawdę! - piszczałam przyklejona do szyby. Zaraz po przeprowadzce z Francji zamieszkałyśmy w Bradford, gdyż tam miałyśmy dom, do którego przyjeżdżaliśmy z rodzicami każdego lata. W sumie i tak większość czasu spędzaliśmy u dziadków w Middlesbrough.
- Nie podniecaj się tak, miasto jak miasto. Nie równa się z naszym kochanym Paryżem. - odpowiedziała mi George bez emocji siedząca obok mnie. Wzruszyłam ramionami i nadal wpatrywałam się w widoki za oknem.
- Londyn jest piękny, nie oceniaj jak nie znasz. - parsknął Niall w kierunku czarnowłosej, na co ta wręcz wybuchła.
- Dla twojej świadomości inteligencie byłam w Londynie wiele razy, choćby podczas trasy koncertowej Miley Cyrus czy kręcenia teledysku z Chrisem Brownem, złe informacje skarbie. - syknęła, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Blondyn już miał jej odpowiedzieć, ale moja siostra przerwała im w porę, a szkoda bo zapowiadało się ciekawie.
- Wszyscy wiemy jakim entuzjazmem do siebie pałacie, ale błagam oszczędźcie nam tej rzeźni. - mruknęła patrząc kolejno na swoją przyjaciółkę i Horana. - Jeden dzień bez sporów, zrobicie to dla mnie? - uśmiechnęła się błagająco ukazując swoje dołeczki w policzkach, które odziedziczyła po matce, do której była podobna. Nathaniel natomiast był odzwierciedleniem taty, a ja? A ja byłam i będę niezdarną Flavie, która nie odznacza się niczym szczególnym. Na samą myśl o rodzicach i wszystkim innym łzy zaczęły spływać z moich policzków mimowolnie.
- Wszystko okej? - spytała mnie George na co tylko skinęłam głową. Wiele razy zastanawiało mnie co jest z naszym bratem, czy jest szczęśliwy, czy robi to co kocha. Wiem jedynie tyle, że jest modelem i to wszystko. Jak byłam mała zawsze grał mi na gitarze, a teraz? Co teraz?
- Wysiadamy kochani. Kwestię pokoi ustalił Paul, więc nie do mnie pretensje. - odezwał się szofer zatrzymując wóz przed dużym hotelem o nazwie Belleza. Zgodnie skierowaliśmy się do holu, gdzie zostały nam przydzielone pokoje, a mianowicie : w pierwszym Lou, Liam i Harry, w drugim ja i Waliyah, w trzecim Zayn i Jane, a w czwartym Niall i George.
- No chyba kpicie, że będę w pokoju z tą wywłoką. - czarnowłosa parsknęła śmiechem poprawiając oko kredką. - Dajcie mi śmietnik, to jest o wiele lepsze. - zaczęła nawijać wrogo patrząc na Nialla, a mnie.. chciało się jeść i tylko krzywiłam się widząc jak żrą się wzrokiem. Gdyby mogli to by się pozabijali.
- Taa.. tylko sobie tej kredki do oka nie wsadź! - parsknął Niall, ściskając mocniej rączkę od walizki. Serio myślałam, że za chwilę się na siebie rzucą i pożrą. Podszedł bliżej czarnowłosej trącając ją ramieniem. - Upss.. przepraszam, nie zauważyłem, że tutaj stoisz. - dodał idąc przed siebie i po drodze łapiąc kluczyk od pokoju. Spojrzałam na George, która miała kreskę na całym policzku i gotowało się w niej jak w garnku. Przełknęłam ślinę na samą myśl, że blondaskowi oberwie się za swój czyn i spojrzałam na Waliyah próbującą ukryć rozbawienie.
- Jeśli w nocy usłyszycie jakieś krzyki Nialla w stylu "ona trzyma nóż", to nie reagujcie. - syknęła przez zęby uśmiechając się do nas wszystkich przesadnie. Wzięła swoje bagaże, kierując się twardo do wyznaczonego pomieszczenia. - Śpisz na ziemi! - wydarła się idąc za blondynem, a chłopak aż podskoczył. Popchnęła go tak, że wylądował na beżowej ścianie, a sama nie odwracając się, kroczyła do pokoju.
- Od początku uważałem, że jest specyficzna ale.. czy ona nie ma jakiś problemów? - puknął mnie Harry, a ja tylko wzruszyłam ramionami. - Brak radzenia sobie z emocjami, nadpobudliwość, nadwrażliwość, a może załatwimy jej kurs samoopanowania? - dodał pocierając palcami brodę w celu wyglądania jak myśliciel, do którego mu daleko.
- Śmiem powątpiewać, że zgodziłaby się na to.. - zaśmiałam się pod nosem wyobrażając sobie George na takim kursie. - I pomyśl kto normalny by ją do siebie wziął. - puknęłam go w czoło głęboko wzdychając i kręcąc głową. - Głupitki Hazzuś, oj głupiutki..
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknął próbując powstrzymać się od śmiechu. Chwyciłam swoje bagaże pędząc przed siebie po długim korytarzu, ale on był szybszy i łapiąc mnie za nadgarstki spojrzał głęboko w oczy. Poczułam jak oblewam się rumieńcem, ale szybko się opanowałam i powróciłam do poprzedniego koloru skóry.
- Hazzuś puść mnie, za pół godziny jedziecie na wywiad, a ty nawet się nie przebrałeś. - mruknęłam. HAZZUŚ NO! - krzyknęłam próbując powstrzymać śmiech.
- Nie mów tak na mnie! - uniósł głos podśmiewając się pod nosem i tym samym przycisnął mnie do ściany cały czas mając moje dłonie w mocnym uścisku. Próbowałam zachować poważną minę, ale słabo mi to wychodziło zwłaszcza, że zrobiło mi się niezwykle gorąco. Nie mogłam nawet przełknąć śliny.
- Dobrze, tylko mnie puść. - spojrzałam błagająco w jego śliczne, zielone tęczówki. - Hazzuś.. - przeciągnęłam, a brunet za wszelką cenę nie chciał mnie puścić, a na dodatek cały do mnie przylegał. Naprawdę było mi ciepło. W pewnym momencie przybliżył swoją twarz do mojej, tak że nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Przymknęłam oczy zastanawiając się co za chwilę się wydarzy.
- Przestańcie się wygłupiać i idź się lepiej przebrać Harry! - krzyknął Louis podchodząc do nas, a loczek momentalnie mnie puścił. Jakieś dziwne uczucie nadal nie opuściło mojego ciała. Zmieszana złapałam za walizkę leżącą na podłodze i skierowałam się do swojego pokoju. Wchodząc zamknęłam drzwi, aby następnie po nich zjechać w dół. Zasłoniłam twarz rękoma myśląc nad tym co by się stało, gdyby Louis do nas nie podszedł. Przeszły mnie dreszcze, a ja się wzdrygnęłam. Jakaś część mnie tego pragnęła, jakaś część tego oczekiwała, a teraz jest zawiedziona. Potrząsnęłam głową w celu wypuszczenia z siebie tych myśli, ale te uczepiły się mnie jak rzep. To tylko przyjaciel, nic się nie stało - powtórzyłam w myślach kilka razy patrząc przed siebie. Weszłam do łazienki by przemyć twarz, a następnie powróciłam do pokoju. Chciałam wybić z głowy te wszystkie głupie myśli, ale jak na przekór do pokoju musiał wejść Hazza. Zadowolony podszedł do łóżka stawiając na nim walizkę, aby następnie zajrzeć do środka w celu wyszukania jakichś ubrań. Chyba pomyliły mu się pokoje, ale wolałam się nie odzywać. Właściwie to nawet mnie nie zauważył. Wyciągnął białą bluzkę i brązowy sweter, a do tego granatowe rurki. Już był w połowie zdejmowania obecnej koszuli kiedy chrząknęłam.
- Ymm.. Właściwie lepiej będzie jak założysz bordowe rurki, i zamiast tego swetra szarą marynarkę. Ten sweter najlepiej wyrzuć. - powiedziałam beznamiętnie mrugając oczami.
- Się puka. - odpowiedział mi unosząc głowę do góry. - A z resztą taki miałem plan..
- Tak, tak.. - zaśmiałam się. - I to mój pokój. - poklepałam go po jego nagich plecach podchodząc bliżej. Myślałam, że tylko Waliyah ma taką orientację w terenie, ale jak widać nie tylko ona.
- Jesteś dziwna.. - obrócił głowę w moją stronę dokładnie lustrując mnie wzrokiem. - Chodzę koło ciebie półnagi, a ty się tym w ogóle nie przejmujesz?
Spojrzałam na niego pytająco wywijając wargę. Właściwie to mi to nie przeszkadza, ale co powinnam robić? Piszczeć? Mdleć? Rzucić się na niego? Przecież ja nawet nie jestem ich wielką fanką.
- Mówiłam ci już wcześniej, że twoje ciało nie robi na mnie wrażenia. - odpowiedziałam mu bez emocji wzruszając ramionami i usiadłam na łóżku. Naprawdę nie rozumiem czemu go to dziwi..
- Wiesz.. słyszałem, że jest całkiem, całkiem, więc zastanawiam się nad tym dlaczego ty na to nie lecisz. - poruszył zabawnie brwiami nadal trzymając w rękach koszulkę i uśmiechnął się zawadiacko.
- Bo nie jestem tymi milionami napalonych fanek? - spytałam przewracając oczami. - Ahh.. Harry Styles stoi przede mną pół nagi, czuje że mi mokro! - zaczęłam piszczeć i udawać jego fankę, chorą fankę.
- Dobra, oszczędź sobie.. - westchnął naciągając na siebie górną część garderoby. - Ale i tak wiem, że uwielbiasz patrzeć na moją klatę. - uśmiechnął się w moim kierunku, a moje poliki lekko się zaróżowiły.
- Wcale nie! - zaprzeczyłam po chwili, zadzierając nosek. Spojrzałam na nadgarstek, a potem ponownie na Harry'ego. - Zaraz się spóźnisz.. Jest za pięć w pół do...
- Ale ty nie masz zegarka! - Styles się zbulwersował, a ja wzruszyłam ramionami. - Wiem, która jest godzina i nie bój się, zdążę. - prychnął wkładając do kieszeni swojego czarnego i'Phone'a, a następnie podszedł bliżej mnie lekko pochylając się do przodu. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i położyłam rękę na jego torsie patrząc w jego tęczówki.
- Teraz wyglądasz już porządnie, Hazzuś. - puściłam mu oczko wiedząc doskonale, że takim określeniem wyprowadzę go z równowagi. Spoglądałam na niego, a on z minuty na minutę przysuwał się coraz bliżej mnie. Delikatnie napierał na mnie swoim ciałem opierając dłonie na pościeli. Wytrzeszczyłam lekko oczy nie wiedząc do czego tym razem dojdzie. Przygryzłam dolną wargę czując jak gorąco bucha w moje ciało.
- Rumienisz się.. Czyli jednak powoduję u ciebie zakłopotanie? - uśmiechnął się zawadiacko stykając się ze mną czołem. Przysunął swoje wargi do moich na parę milimetrów, lekko przymykając oczy. Podparłam się łokciami spoglądając w jego tęczówki, w których tańczyły iskierki pożądania. I znowu to samo, znowu ktoś musiał nam przerwać. Czułam, że mam jakieś fatum, które mnie dopada i nie pozwala na ten pocałunek, którego choć trudno mi przyznać, pragnęłam. Osobą, która nam przeszkodziła była moja siostra. Harry zaraz odszedł ode mnie, a ja cicho westchnęłam.
- Niezłe wyczucie czasu.. - szepnęłam pod nosem. - Czego chcesz?
- Od ciebie nic, ale od tego pana owszem. Wiesz, że wszyscy czekają przy wyjściu już od ponad piętnastu minut? - brunetka złapała Stylesa za ramię ciągnąc go w stronę drzwi. - I co wy tu robiliście? - zapytała kierując na mnie swój wzrok, który nie wróżył nic dobrego. Przestałam się ruszać. - Flavie, ile razy mam ci mówić, że nawet jeśli stoisz w miejscu to cię widzę? - podeszła do mnie Jane, podczas gdy Harry już wyszedł. Westchnęłam wzruszając ramionami i uśmiechnęłam się do siostry.
- Właściwie to nic.. - wywinęłam wargę.

Louis

Odcinek na wizji miał zacząć się dopiero za dwie minuty, przez ten czas staliśmy z chłopakami w wejściu czekając, aż Norton nas zaprosi. Makijażystki poprawiały jeszcze nasz wygląd, chociaż i tak już bardziej nie dało się nas wypudrować.
Gdy już to się stało przywitaliśmy się z tłumem fanek na widowni, Grahamem i usiedliśmy na dużej bordowej kanapie. Właściwie to mieliśmy już opracowaną pewną regułkę, bo zwykle pytali o to samo.
Wkońcu Norton przeszedł do strefy bardziej intymnej, czego chyba każdy z nas nie lubi.
- Niall, dostaliśmy zdjęcia, o te.. - pokazał na ekran telewizora. - Jak całujesz się z różowowłosą nieznajomą. Czy to ktoś ważny? 
- Nie i jeśli mógłbym prosić, to czy moglibyśmy to ominąć? - blondyn zapytał bawiąc się palcami, a następnie nałożył nogę na udo spuszczając głowę. Uśmiechnąłem się krzywo, patrząc komu teraz zada pytanie. To w naszym zawodzie było najgorsze. Ludzie chcą wiedzieć o nas dosłownie wszystko, to chore.
- Fanki niedługo pewnie i tak się dowiedzą, ale skoro wolisz.... - przerwał patrząc na tablet, na którym zapewne miał zapisane pytania. - Dość głośno zrobiło się o twoim tweecie, chyba nie muszę go cytować. Jeśli moglibyśmy wiedzieć, a prosiło mnie o to pytanie dużo fanek, czy rzeczywiście żywisz uczuciem Flavie i kto to dokładniej jest?
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że jest to siostra Jane Blanchard, czyli dziewczyny Zayna. - odpowiedział przyjaźnie się uśmiechając i biorąc w dłoń butelkę wody, z której upił łyka. - Tak jak pisałem, tamten tweet to jedynie żart. Życie z chłopakami i trzema.. to znaczy dwoma francuzkami nie jest łatwe. - poprawił się doskonale wiedząc, że George lepiej pominąć. Choćby ze względu na Nialla i nie tylko.
- No dobrze, mam nadzieję, że nas poinformujesz, gdy będziesz chciał zmienić status związku. - śmiał się Norton wyłapując z naszej grupki kolejną osobę, której zada pytanie. - Skoro jesteśmy już przy Jane.. czy to coś poważnego? - zwrócił się do Zayna serdecznie się uśmiechając.
Uśmiechnąłem się do kamer serdecznie i spojrzałem na Norton'a.
- Tak, jeszcze nigdy wcześniej nie byłem tak zakochany. - odpowiedział Zayn spokojnie, stukając butami o podłogę. Nie ma co tego ukrywać, od początku gdy tylko zobaczył Jane, zauroczył się w niej. Przez rok czasu przyjaźnili się, poznawali się lepiej, a do tego wszystkiego nasza trasa, która rozrzedzała ich spotkania. To była chyba jedna z niewielu osób, które widziały w Maliku kogoś innego niż jedną piątą One Direction. 
- To życzę ci wiele szczęścia! - uśmiechnął się miło Graham sięgając po kubeczek z wodą. - Chciałem zapytać.. zostajecie tutaj w Londynie?
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie doskonale wiedząc co odpowiedzieć. 
- Jutro wieczorem wyjeżdżamy, w tym tygodniu mamy jeszcze wolne, bo od następnego jedziemy promować Take Me Home do Nowego Yorku. - odezwał się Liam, który chyba dobierał słowa najbardziej trafniej.
***
Shecky, Taiga.

Heeej. : ) A, więc macie kolejny rozdział, z którego jestem zadowolona. Bynajmniej ja, a ty Taiga?
Oczywiście, że tak :3 Uwielbiam go czytać, cały czas się uśmiecham! Chcesz jeszcze coś napisać?
Chyba nie, jestem chora i zbytnio nie myślę, więc nawet nie wiem o czym pisać. Paa : **
Ja również, zdradzę jedynie, że 13 mamy już napisaną, a nad 14 pracujemy, więc czekać i zostawiać opinie w komentarzach. :) Paa xx

poniedziałek, 14 stycznia 2013

11. "Ludzie, chodźcie tu! O Boże czuje, że mi mokro. To Zayn Malik..."


Jane

Wiedziałam, że Harry prędzej czy później do nas wróci. Przecież nie zna tego miasteczka, a chodzenie po ciemku nic mu nie da..
Piliśmy sobie przyjaźnie po piwie i rozmawialiśmy na jakieś kompletnie bezsensowne tematy. Było już porządnie po dwudziestej trzeciej, więc musieliśmy być cicho, by nie zakłócać spokoju innym gościom w pensjonacie.
- To ja pójdę odprowadzić Maddy. - zakomunikował Liam, a dziewczyna pożegnała się z nami wszystkimi. Właściwie to całkiem miła i spokojna osoba, a na dodatek ładna. Taka bratnia dusza Li. Niestety i tak wolę Danielle, może dlatego, że ją znam już jakiś czas..
- To teraz może coś mocniejszego? - Nialler wystawił na stół dwie butelki wódki szczerząc się jak głupi. Wszyscy uśmiechnęliśmy do siebie, a ja poszłam po jakieś kieliszki.
- To co.. zdrowie? - spytał blondyn unosząc swój kieliszek, a wszyscy powtórzyliśmy za nim. Zapiłam szybko swój trunek zimnym sokiem.
- Ty młoda, weź też. - odezwał się Louis podając mojej siostrze alkohol. Nie byłam zbytnio z tego zadowolona, no, ale niech już będzie. Na urodzinach Nialla też piła, więc teraz jeden kieliszek jej nie zaszkodzi. Ja sama już średnio kontaktowałam po sporej ilości piw. Flavie spojrzała na mnie prosząco, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- To za co teraz? - Harry zadał pytanie unosząc butelkę z przezroczystym płynem. - Może za.. panie w tym towarzystwie? - uśmiechnął się szeroko wlewając każdemu taką samą ilość wódki.
- Za dziewczyny. - Zayn uniósł kieliszek całując mnie w szyję. Ja również swój podniosłam ponawiając czynność sprzed paru minut. Oparłam się o tors chłopaka głęboko wzdychając. Przejeżdżałam palcem po jego klatce piersiowej spoglądając na Eleanor, która według mnie, chciała zaraz rozebrać Tomlinsona przy wszystkich.
- A teraz za chłopaków! - zaśmiała się Waliyah, która była tak pijana, że pozostało się tylko zastanawiać jak trzyma się na nogach. Niestety nigdy nie miała za mocnej głowy, a w dodatku jest w wieku mojej siostry. Wszyscy unieśliśmy znowu napełnione kieliszki i wypiliśmy do dna. Niektórzy nie potrzebowali nawet popitki jak na przykład Hazza i Zayn.
- A teraz za miłość! - otworzyłam kolejną butelkę nalewając każdemu po kolei. W taki sposób leciał kieliszek, za kieliszkiem, butelka za butelką, aż dziwne, że nikt nie zawitał do martwych. U nas we Francji było takie popularne stwierdzenie 'Pijany jak Polak' choć właściwie u nas obowiązuje tylko po połowie. Mimo spożytej ilości alkoholu potrafimy jako tako ustać na nogach, gorzej już z myśleniem co niektórych. Ale zdrowie, to zdrowie!
Około godziny drugiej, bądź trzeciej w nocy zdecydowaliśmy się wrócić do pokoi. Na korytarzu zrobiło mi się strasznie gorąco, wręcz upalnie. Zaczęłam rozpinać sweterek, by następnie zrzucić go na podłogę. Popatrzyłam na resztę, aż wkońcu mój wzrok trafił na Zayna. Chłopak podszedł do lustra znajdującego się na korytarzu i zaczął się w nie wpatrywać.
- O mój Boże, czy wy to widzicie, czy wy to widzicie?! - wydarł się jakby zobaczył ducha i zaczął nawoływać cały pensjonat. - To Zayn Malik, o Jezu, to Zayn Malik! - piszczał jak dziki, a wszyscy spojrzeliśmy na niego z poważną miną. Teraz nie byłam pewna czy mój chłopak jest normalny. Louis z Niallem jako pierwsi wpadli w salwę śmiechu opierając się o ściany.
- Zayn! Uspokój się! - potrząsnęłam brunetem śmiejąc się jak głupia.
- Ludzie, chodźcie tu! O Boże czuje, że mi mokro. To Zayn Malik... - wpatrywał się w lustro jak jakiś debil nie chcąc oderwać od niego wzroku. Znowu zrobiło mi się gorąco i zaczęłam rozpinać spodnie.

Flavie

Moja siostra z niewiadomych powodów zaczęła się rozbierać, Zayn krzyczał do lustra jak jakiś obłąkany.. Na dodatek Louis wziął do rąk telefon stacjonarny, a ja nie chciałam nawet wiedzieć co za chwilę z nim zrobi. Usłyszałam tylko krzyk El i od razu odwróciłam się w ich kierunku. Ten głupek rzucił w nią stacjonarnym stojącym na holu.
- Call me maybe! - posłał jej buziaka w powietrzu, a ja rozdziawiłam usta. Czy on się dobrze czuje? Zabrałam ten telefon by nie pomyślał o powtórzeniu swojej sztuczki i posyłając mu wrogie spojrzenie skierowałam się do pokoju. Z tego co jeszcze zauważyłam to dziewczyna podeszła do niego i z całej siły przywaliła mu w ten jego zakuty łeb. I dobrze mu.
- W drugą stronę. - powiedział Niall, podpierający się o ścianę. Teraz elementem podpórki stało się moje ramię. Odpowiedziałam mu krótkim 'tak wiem' i razem z nim poszłam już w dobrym kierunku. Ja rozumiem, że reszcie po wypiciu sporej ilości alkoholu odwala niemożliwie, ale żeby jeszcze Horan musiał się do nich przyłączyć? Jesteście ciekawi co zrobił? A zrobił to, że pytał się krzesła stojącego pod ścianą czy może się przysiąść...
Przez bite piętnaście minut trzeba było mu wytłumaczyć, że to tylko krzesło i nie ma nic przeciwko.
- Dobranoc. - powiedział kładąc się na środku łóżka. Położyłam się obok niego, ale było mi stanowczo za mało miejsca, więc go zrzuciłam na podłogę. Ale coś się nie odzywał, nie poruszał. Zeszłam z pościeli pochylając się nad blondynem. Motałam nim w różne strony, jednak on nadal się nie odzywał.
- Niall, ty nie żyjesz! - wydarłam się na cały pokój zaczynając rozpaczać. Szarpałam jego koszulkę ze łzami w oczach. - Nie chciałam cię zabijać! Co ja zrobiłam?! Nialler zrobię wszystko tylko się obudź! - wrzeszczałam tak głośno, że cały pensjonat musiał to usłyszeć. Trzęsłam nim tak długo, aż chłopak się ocknął i mocno złapał za głowę.
- Nie drzyj się tak.. - westchnął z powrotem zamykając oczy. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się śmiać jak głupia do siebie. Hehe on żyje.. Z tego szczęścia przytuliłam nawet szafę i łóżko, wszyscy cieszyli się razem ze mną. Oprócz mini lodówki przy wejściu, ona jakoś zimna jest dla mnie. Bardzo uszczęśliwił mnie fakt, że meble cieszą się razem ze mną i mogłam nawet w spokoju przysnąć.

Liam

Gdy wróciłem do znajomych, byli już tak nawaleni, że mogłoby im się wmówić, że się topią, a oni by zaczęli się dusić. Położyłem się na łóżku i włączyłem muzykę. Zayna gdzieś wywiało, chyba nadal piszczy do lustra, więc mi nie pozostało nic innego jak zasnąć.

Przykryty po samą szyję kołdrą już prawie usnąłem, kiedy usłyszałem jak drzwi lekko się uchylają. Stwierdziłem, że to Zayn, więc zamknąłem jedynie oczy odpływając we śnie. Ktoś położył się na mnie, ale sądząc po wadze, nie był to Malik.
- Aww.. Liam.. Kocham cię. - po głosie można było rozpoznać nawaloną Waliyah, która przykleiła się do mnie i nie chciała puścić. Złapałem jej wiotkie ramiona lekko ją podnosząc. - Pocałuj mnie. - zażądała przykładając sobie palca do ust i przybliżyła się do mnie na niebezpieczną odległość. Westchnąłem cicho przeklinając w duchu, bo to zawsze ja będąc jedyny trzeźwy muszę ich pilnować. Teraz już wiadomo czemu jestem Daddy Direction.
- Waliyah, twój brat by mnie zabił, a ty jesteś pijana. - powiedziałem spokojnie. - Prześpij się..
- Mam go gdzieś! Jeżeli on może pieprzyć się na każdym kroku z Jane, to ja też mogę! - krzyknęła, a ja przykryłem jej usta dłonią. Zgniatała mi nogą pewną część ciała, ale tym teraz najmniej się przejmowałem. Wyswobodziłem się z jej objęć i usiadłem na przeciwko trzymają jej ramiona.
- Twój brat jest pełnoletni i może robić co zechce, a ty nie musisz tak mówić. - powiedziałem bardzo poważnie w duchu modląc się by mnie coś przejechało i zabrało od tej bandy debili. Przebywanie z nimi ryje psychikę, więc nikomu tego nie polecam. - Ale was będzie jutro boleć głowa.. - zaśmiałem się pod nosem wyobrażając sobie jak wszystko im opowiem. Mógłbym też nagrać ich moją kamerą, albo robić zdjęcia, a potem tym szantażować.

Zayn

- To ty zamroziłeś moją nogę! - George wydarła się na chłopaka idącego obok niej. Brunet spojrzał na ciemnowłosą, gdy ta zmierzała w jego kierunku z czymś w ręku. To była najprawdopodobniej noga stolika w holu, ale jak ją wyłamała to nie mam pojęcia. - Odczaruj ją! - podeszła bliżej Asha pokazując gips. Haha..ona myśli, że to lód, haha..
- Cheer up George! - krzyknąłem do niej sam śmiejąc się do siebie. Ona tylko zaczęła wymachiwać swoją "różdżką", bo tak to coś nazwała.
- Ale ja ci nic nie zrobiłem. - chłopak odszedł od czarnowłosej stając pod ścianą. Wcale mu się nie dziwie. Też się jej przestraszyłam, tym bardziej, gdy wymierzała cios w krocze Ashtona. Podszedłem, a raczej podpełzłem do nich, ale nie chciało mi się interweniować. Skoro to różdżka, to nic się nie stanie. W bajkach różdżki spełniają życzenia i świecą i nawet leci brokat. Ale fajnie! Czarnowłosa zaczęła go nawalać tym czymś, że chłopak piszczał i wrzeszczał.
- George spokojnie, wszysko w porządku. - uśmiechnąłem się. Dziewczyna odwróciła się do mnie uderzając  mocno w ramię. Złapałem się za bolące ramię patrząc, gdzie mogła pójść Jane. - Okej, to nie. - posłałem wrogie spojrzenie dziewczynie i się ulotniłem. Jane można było dość łatwo odnaleźć. Zostawiała ślady na korytarzu w postaci ubrań. Okej, bawimy się w nudystów. Okej.
Co ty robisz? - podszedłem do niej patrząc jak oblewa się wodą z wazonu. To się nazywa kąpiel.
- Kąpie się, chcesz też? - spytała wpadając na mój tors. Prawie się przewróciliśmy, bo sam ledwo stałem na nogach. Jej twarz zrobiła się czerwona, a wyraz twarzy wyglądał jakby chciała mnie zabić.
- Czemu mnie rozebrałeś?! - wydarła się ściskając moje ramię. Spojrzałem na nią niezrozumiale i na dodatek cały obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Odszedłem kilka kroków w tył wpadając na szafę. Przytrzymałem się jej przez chwilę i postanowiłem jakoś dojść do łóżka.
- Ja wcale nie.. - zapomniałem o czym była rozmowa i zmrużyłem oczy w celu przypomnienia sobie. - Nie rozebrałem cię! - krzyknąłem triumfalnie, gdy już sobie przypomniałem i pogratulowałem sobie pod nosem inteligencji.
- To dlaczego wszędzie leżą moje ciuchy?! - ponownie uniosła głos, a ja zbytnio jej nie zrozumiałem. Przymknąłem powieki przekręcając się na prawy bok. Przytuliłem do siebie poduszkę nie słuchając wywodów Jane. - Baaabciu! Baaabciu! - zaczęła krzyczeć prawie płacząc, więc uniosłem wzrok na nią. - Zayn mnie rozebrał!
- Ona i tak śpi. Choź też. - powiedziałem ledwo, wyciągając do niej dłoń. Dziewczyna tylko stanęła naburmuszona pod ścianą zakładając ręce na piersiach. Nie to nie - pomyślałem opadając na poduszkę, która nie stawia oporów do pójścia spać i nie wmawiała mi, że ją rozbieram.

Harry

Usiadłem na łóżku, w którym o dziwo nie było Waliyah. Ciekawe.. Otworzyłem swojego laptopa czekając, aż się załaduje. Właściwie nie wiedziałem o czym czytać, więc wygooglowałem nazwę Harry Styles. Gdzieś o nim słyszałem. No i w tym momencie się załamałem.
- Ty płaczesz? - zza łóżka wyłoniła się głowa George, której wcześniej nie zauważyłem. Kiwnąłem głową by podeszła do mnie i pokazałem jej zdjęcie gościa.
- On ma lepsze loczki ode mnie.. - rozpaczałem trzęsąc urządzeniem. Dziewczyna tylko przysunęła się bliżej mnie, mocno obejmując.
- Nieprawda. Ty masz lepsze.. - ściskała moją koszulkę. Zrobiłem minę zbitego psiaka patrząc jej głęboko w oczy. Przecież wiadomo, że on jest lepszy. To Harry Styles! - Jak chcesz to mogę ci wyczarować takie same. Chcesz?
- No pewnie! - wykrzyknąłem uradowany, tak że ktoś, kto miał pokój obok, walnął pięścią w ścianę krzycząc, że mamy być cicho. Dziewczyna uniosła swoją różdżkę na wysokość mojej głowy i zaczęła nią machać mamrocząc coś pod nosem. Potem kazała mi spojrzeć w lustro. - O matko, wyglądam teraz jak on. - rozmarzyłem się macając po włosach.
- Nie ma za co. Kocham pomagać śmiertelnikom. - uśmiechnęła się do mnie odkładając swój magiczny przedmiot. Przytuliłem ją mocno przy okazji dziękując chyba z tysiąc razy. Znaczy się trzy razy, ale tysiąc jest fajniejsze. - Mam jeszcze trochę wódki. Wznosimy toast? - odezwała się podchodząc do torby i wyjmując z niej butelkę pełną jeszcze do połowy. - Nie mam kieliszków ani popitki, ale można pić z gwinta. - podała mi ją uśmiechając się. Wziąłem od niej daną rzecz i przechyliłem szkło. Odrywając je od ust wytarłem kąciki ust koniuszkiem palca.
- Spać mi się chcę.. - westchnęła ciemnowłosa kładąc się na łóżko i przykrywając kołdrą. Wydawało mi się, że to moje łóżko, ale równie dobrze mogłem być gdzieś w Wenezueli i nic o tym nie wiedzieć. Uwielbiam wódkę, uwielbiam alkohol. - Sny są takie świetne. Możesz w nich robić wszystko, a ja i tak zawsze jem w nich coś z Nando's. Wiecznie. Obżeram się jak.. jak... jak jakiś obżarciuch! - ucieszyła się, że znalazła tak wyszukane słowo. - Śpisz i jesz, ale jak jesz to nie możesz spać. Co za chore prawo. Możesz jeść śpiąc, ale spać jedząc to już nie.
- Dobra, przymknij się i iź spać. - wymamrotałem zasłaniając się poduszką. Zabrałem jej kołdrę cały się w nią zawijając. Jak naleśnik.
- Tak, pozostaw mnie samą bym zamarzła. Dziękuję. - naburmuszyła się i podeszła do okna. - Siekiera młotek Louis jest cool, no a Harry to jest ciul. Siekiera młotek słuchaj kolego ja słyszałam, że Hazza ma małego! - zaczęła śpiewać tak głośno, że musiał ją słyszeć każdy.
- Dobra, choź tu. - ziewnąłem podnosząc kołdrę i gestem ręki wskazałem, aby położyła się obok mnie. George wykonała moje polecenie śmiejąc się pod nosem jak głupia. - Z kim ja muszę żyć, o mój Boże..
- Boga wzywa się tylko podczas seksu. - uśmiechnęła się do pstrykając mnie w nos. Odwróciłem się do niej plecami zamykając ciężkie powieki.

***
Shecky, Taiga.



UWIELBIAM, UWIELBIAM TEN ROZDZIAŁ *.* Pisząc go sikałam, serio. Przepraszamy, że pojawił się dopiero w tym tygodniu, ale no niestety my też mamy pewne sprawy..

Dokładnie. Ja nie mam zbytnio o czym mówić. Może ty Taiga? 
Jedyne to chcę wiedzieć, czy rozdział wam się spodobał, jakie macie refleksje, czego oczekujecie w akcji itp. Uwielbiam czytać takie komentarze :3 Love ya :3 Jaram się, bo mi znajomy przyjaciela Hazzy odpisał, lol.
Serio? I co ci powiedział? 
Spytałam, co robi w sylwestra, a on, że wali sobie konia <ok>, więc powiedziałam, że może do mnie wpaść, ale odpisał, że dziękuje ale nie dziękuję, drugi kolega jego mi podziękował, bo pochwaliłam jego głos *Q* TAK, JESTEM PSYCHICZNA I STALKUJĘ ICH, a tak naprawdę.. tylko wtedy napisałam, wcześniej nie pisałam C: Im lucky one C:
Yhhhmm.. ciekawe, ciekawe. Ja tu sikam. O jaa..! 
Czemu? xd Shecky kochana, bo nam bloga obsikasz :C
Nie, nie będę taka, ale jak byłabyś z Łucją przez chwilę to byś też sikała. Proszę cię, ona jest tutaj wróżką zębuszką, która mieszka w Hogwardzie.
Pozdrów ją, a tymczasem się żegnam z wami, do następnego. xx
Paaa.. : * + przepraszamy, że taki krótki. :C

środa, 2 stycznia 2013

10. "A znasz przynajmniej jej imię, czy nadal będziesz praktykował : "Oszołomić, przelecieć, odprowadzić do taksówki"?"


Jane

- Więc.. nie jestem w ciąży. - wypuściłam powietrze z płuc i pokazałam babci i Flavie tester. Teraz mogą już być spokojne. Poprawiłam kucyka i oparłam się o ścianę patrząc jak obydwie wpatrują się w test. Chyba jest jasno pokazane, że nie zostanę mamą.
- Jane, zrób jeszcze jeden, bo ja nie wierzę. - powiedziała moja babcia podając mi drugą taką rzecz. Myślałam, że gałki oczne mi wypadną. Nie wierzą mi. No nie wierzą mi. 
- Babciu, przestań... - spojrzałam na nią gniewnie i zniknęłam za drzwiami łazienki. Ale i ten test okazał się być taki sam. Nie jestem w ciąży i koniec. Podałam go babci i wróciłam do swojego pokoju, bo jakoś nie uśmiechało mi się spędzanie czasu nad paczką testów ciążowych. Za kogo one mnie mają? Oparłam się o oparcie łóżka i zsunęłam się na podłogę głośno wzdychając. Usłyszałam jak drzwi lekko zaskrzypiały i chwilę potem ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Nie chciało mi się nawet podnosić głowy, aby zobaczyć kto to.
- Co jest? - usłyszałam głos, męski głos, który należał do Zayna. Leniwie przeniosłam wzrok na niego nawet się nie uśmiechając.
- Nic, rodzina obraca się przeciwko mnie twierdząc, że jestem w ciąży. - odpowiedziałam bez emocji zaciskając usta w wąską linijkę i poprawiłam kosmyk włosów opadający na moje czoło. Chłopak kucnął obok mnie kładąc ręce na moich ramionach. Podniósł mój podbródek spoglądając głęboko w oczy.
- Ale nie jesteś, prawda? - widać było, że jest zaniepokojony. Zmarszczyłam czoło i cicho westchnęłam.
- Oczywiście, że nie. -  zaprzeczyłam szybko. No nie wierzę, on też? Odwróciłam wzrok lekko naburmuszona. - Dziecko to ostatnie czego nam potrzeba. Spokojnie. - dopowiedziałam wstając i weszłam na miękką pościel, żeby chociaż na chwilę odpocząć. I znowu miałam nudności. Co było w tej sałatce?! - Połóż się ze mną. - szepnęłam do chłopaka, a on posłusznie wypełnił moje polecenie.
- Wiesz ja nic nie chce mówić, ale dla mnie to też dziwnie wygląda. - odezwał się po chwili milczenia i wbił swój wzrok w moje tęczówki. Prychnęłam dając mu do zrozumienia, że mam dość. Dość osądzania mojego stanu. Najchętniej zaszyłabym się pod kołdrą i przesiedziała całe dwa tygodnie tutaj. Niestety muszę żyć z siostrą, która ma problemy z okazywaniem swoich uczuć i najzwyczajniej nie umie zauważyć jak Styles się o nią stara, co widać. Z przyjaciółką, która miewa zmiany osobowości i beznadziejnie zakochuje się w blondynie, w którym zadurza się również Flavie oraz z piątką najbardziej pożądanych nastolatków na tej planecie. Niestety nie da się schować pod kołdrą i zapomnieć o wszystkim.
- Dlaczego nikt mi nie wierzy, że to przez to francuskie jedzenie? - westchnęłam przykrywając twarz poduszką. Naprawdę miałam tego po sam czubek głowy. Ja rozumiem, że może wygląda to podejrzanie, ale chyba test, a tak, dwa testy wskazują na to, że nie jestem w ciąży!
- Nie denerwuj się, sweetie. Już przestaję. Trzeba się wyszykować na grilla. - zmienił temat doskonale wiedząc, że nie zamierzam ciągnąć tej rozmowy i nic z niej nie osiągnie. Odsłoniłam poduszkę i potwierdziłam głową na znak, że ma rację. Trzeba chociażby się doprowadzić do normalnego stanu. Siedziałam przecież w ubrudzonym od mąki szarym sweterku, czarnych legginsach, a we włosach, które zasługiwały na kontakt ze szczotką, resztki ciasta. Podeszłam do szafy wybierając coś sensownego i jak się okazało był to beżowy sweterek i ciemne dżinsy. Pochwyciłam obie rzeczy i udałam się do łazienki, aby zrobić z sobą porządek.
Gdy z niej wyszłam wpadłam na Zayna, który mocno mnie objął i pocałował. Brakowało mi tego. Brakowało mi pocałunku pełnego uczucia, bez zbędnych krzyków i wrzasków. Bez zbędnych słów. Ścisnęłam mocno skrawek jego koszulki i odwzajemniłam pocałunek najzachłanniej jak umiałam. Łapczywie pragnęłam jego ust, jakby były najsłodszym skarbem świata. Mogłam poczuć jak się uśmiecha i jak energicznie bije jego serce. Wkońcu się od niego oderwałam, choć z lekką niechęcią, nadal się uśmiechając.
- Idziemy? - zapytał łapiąc moją rękę, którą od razu mocno ścisnęłam. Z uśmiechem wyszliśmy z pokoju kierując się do kuchni, aby z stamtąd wziąć potrzebne rzeczy. Dopiero teraz przypominaliśmy tę dwójkę ludzi sprzed tych paru dni, a nawet tygodni. Dopiero teraz żyliśmy intensywnie, bez bólu. Przynajmniej w tej chwili.
- A gdzie reszta? Sami tego nie zaniesiemy.. - wskazałam na siatki z jedzeniem, przy których Flavie zostawiła jedynie karteczkę 'Wszystko jest. Idę się przejść. Ale mam ładne pismo'. Te ostatnie słowa wprawiły mnie w śmiech, ale szybko się go pozbyłam chwytając za część siatek z jedzeniem i kubeczkami. Spojrzałam za okno w celu wyszukania chłopaków i George, ale wielkie drzewo i kawałek ściany od sali basenowej mi go uniemożliwił.
- Pomożesz mi? - zapytałam chłopaka, który widząc, że może zobaczyć swoje odbicie w szybie piekarnika od razu z tego skorzystał. Lekko się zaśmiałam kopiąc go w łydkę, bo niestety obie dłonie miałam zajęte.
- Jasne. - odpowiedział krótko odciążając mnie z większości trzymanych rzeczy i powędrował w stronę wyjścia na zewnątrz, gdzie miał być organizowany grill. Taki przyjacielski grill bez niepotrzebnych słów i kłótni.
- Gdzie to postawić? - spytał machając torbami pełnymi jedzenia i innymi rzeczami.
- Na stole, ciołku. - uśmiechnęłam się drwiąco i wyminęłam go, jednak on złapał mnie w pasie przyciągając do siebie. Nawet z siatkami jest zręczny.
- Nie jestem stołem, dalej, dalej. - wyrwałam mu się z objęć i wyciągnęłam z jednej z torebek obrusik z ceraty, a następnie ładnie go rozłożyłam. Po chłopakach i czarnowłosej nie było śladu, z wyjątkiem słyszalnych śmiechów, które natężały się z każdą sekundą. Oho, raczą się pojawić. Mulat skrzywił się jedynie i pomógł poustawiać mi wszystkie rzeczy. Grill na szczęście rozłożył dziadek już jakiś czas temu, więc nie było potrzeby oglądać Zayna w akcji z instrukcją obsługi.
- Ty widziałeś jakie ona miała nogi! Normalnie brałbym! - usłyszałam głos, nie kogo innego jak pana Styles'a, który zapewne jarał się jakąś przypadkową napotkaną dziewczyną. Jednak sposób w jaki wyrażał swoje zdanie na temat tej nieznajomej wywołało u mnie niepohamowany śmiech. Rozmawiał z Louisem, a El idąca koło nich tylko głęboko westchnęła.
- A znasz przynajmniej jej imię, czy nadal będziesz praktykował : 'Oszołomić, przelecieć, odprowadzić do taksówki'? - tym razem odezwał się Tommo ściskając Eleaonor za rękę. Odgarnęłam kosmyk z czoła i zaczęłam im się z powrotem przysłuchiwać. Odpuściłam sobie nawet rozkładanie talerzyków, bo to może zrobić Zayn.
- Nic nie będę praktykował, tylko po prostu mówię, że ładna była. - odpowiedział mu z lekką złością i odszedł od niego podchodząc tym razem do Liama. Patrzyłam jak George idzie bardzo blisko obok nieznanego mi chłopaka, no, ale przecież mówiła, że przyprowadzi jakiegoś.
- Ej, pani ciekawa życia, może byś mi pomogła? - Zayn zwrócił się w moim kierunku trzymając widelce w ręku. Podsumowałam to jedynie głośnym westchnięciem i pokręceniem głową.
W ciągu kilku następnych minut stół wyglądał już przyzwoicie, a wszyscy.. oprócz Flavie, która 'wybrała się na spacer' siedzieli wokół, wsłuchując się w melodię przygrywaną na gitarze Niallera. Wzrokiem lustrowałam wszystkich. George intensywnie rozmawiała z chłopakiem w jej typie, co można było poznać po bluzce AC/DC, glanach i wysportowanym ciele. Liam wysyłał spojrzenia Maddy, która zdążyła dopiero co przyjść. Louis dyskutował o czymś z Zaynem, podczas gdy Eleonor tylko się im przyglądała, a Styles natomiast.. właściwie nie wiadomo co robił. Siedział z głową w chmurach i z kimś esemesował. Rozumiem, wymienił się tą rolą z Niallem, okej.. Zauważyłam, że El zaczęła się mi przyglądać z pogardą, co było u niej normą. Można by było powiedzieć, że się nienawidziłyśmy, chociaż przy reszcie powstrzymywałyśmy się, aby nie najechać na drugą. Odwzajemniłam się tym samym siadając na kolanach Malika. Przygryzłam delikatnie płatek jego ucha, przez co przerwał rozmowę z Lou.
- O czym tak dyskutujecie? - uśmiechnęłam się kładąc ręce na jego ramionach i wtuliłam się w niego mocno czekając na odpowiedź. Jego kąciki ust uniosły się, a ja wlepiłam wzrok w jego idealnie czekoladowe tęczówki. Nie ma piękniejszych oczu, bynajmniej dla mnie.
- O wszystkim i o niczym. - odpowiedział mi Tomlinson, a jego dziewczyna chcąc pokazać mi jak bardzo kocha swojego chłopaka uczyniła to samo co ja, czyli usiadła na nim. Nienawidzę jej!
- Yhmm.. - mruknęłam darząc Zayna czułym pocałunkiem.

George

Wreszcie czułam, że żyję. Znaczy.. ja zawsze żyłam, ale niewłaściwie. Po co ja w ogóle poznałam tego dupka Nialla? No pytam się.. po co? Trzymając plastikowy kubeczek z sokiem, chociaż wolałabym whiskey wpatrywałam się w nowego znajomego jakim był Ashton. W sumie niezłe ciacho. Ukradkiem spoglądałam również na blondyna dając mu do zrozumienia, że niespecjalnie załamałam się po tamtej rozmowie. Poczułam wibracje telefonu informujące o nowym esemesie i przeprosiłam Asha. Na wyświetlaczu pojawił się napis 'Jamie' czyli mój były - Jamel Rowel. Niepewnie otworzyłam wiadomość i zmrużyłam oczy.
Zjebałem sprawę, przepraszam. Wróć do mnie.
Odpisałam mu jedynie, że ma mnie zostawić w spokoju i wyłączyłam telefon. Dzisiejszego wieczoru nie miałam najmniejszej ochoty na odpisywanie na bezsensowne esemesy. Przeniosłam wzrok na wzbudzającego we mnie ciekawość chłopaka przygryzając wargę.
- Więc George .. - zaczął jednak mu przerwałam.
- Źle wymawiasz. Mówi się "Żor", to francuskie. - uśmiechnęłam się dokładnie przeliterowując moje imię i dosiadłam się bliżej niego. Oparłam się rękoma o jego ramię i posłałam mu uwodzicielski uśmiech. Już nawet nie pomyślałam o tym by obrócić się do Nialla, bo teraz przestał mieć już jakiekolwiek znaczenie. I dobrze.
- A no to przepraszam. - odwzajemnił mój gest ukazując rząd białych zębów. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale on pociągnął mnie tak, że usiadłam obok niego na wiklinowej sofie. Objął mnie ramieniem przyciągając do siebie, a ja nawet nie zaprotestowałam. Wręcz mi się to podobało. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam nasze dłonie w uścisku.
- Czy Rose może przyjechać w drugim tygodniu? - Irlandczyk przestał grać na gitarze i zwrócił się do nas wszystkich, a przynajmniej tak to wyglądało. Skrzywiłam się nieco i wydęłam usta z niezadowolenia.
- Oczywiście, że może. - odpowiedziała mu Jane odrywając się od Mulata. Jednak mi się to, ani trochę nie uśmiechało. Musiałam spędzić co najmniej pięć dni z tą dziewczyną. Niby nic mi nie zrobiła, a jednak coś.
- Jane, a Ashton może zostać na noc? - spytałam patrząc zwycięsko na Nialla, któremu mina zrzedła. Ucałowałam Asha w kącik ust i wysłałam urokliwe spojrzenie przyjaciółce.
- Tak, wszyscy niech zostaną, a teraz jedzmy. - brunetka zarządziła ciągnąc swojego chłopaka w stronę jedzenia. Reszta uczyniła to samo nakładając sobie to co chcieli.
- Nie jedz tyle, bo przytyjesz. - zwrócił się do mnie blondyn z chciwym spojrzeniem. Uśmiechnęłam się tylko sztucznie odwracając się w kierunku Ashtona. Wzięłam jedną z pianek i nakarmiłam ją chłopaka trącając go palcem w nos. To samo uczynił i on, dając mi ten różowy przysmak.
- Mmm.. - kompletnie zignorowałam Nialla i zajęłam się dalszym delektowaniem jedzenia z Ashem. W duchu cieszyłam się, że wprawiam Irlandczyka w nerwy.

Flavie


Razem z Waliyah przechadzałyśmy się ciemnymi ulicami tego miasta. Śmiałyśmy się z opowiadanych na przemian kawałów jedząc czipsy, które kupiłyśmy w jakimś spożywczaku. 
- Wiesz, jestem ciekawa co oni tam robią. - powiedziała po chwili Wal patrząc na mnie, w taki sposób jak gdyby moje oczy mogły by powiedzieć jej co dzieje się na grillu.
- Śpiewają, gadają.. eh.. nie lubię takich nudnych akcji. - westchnęłam zatrzymując się na asfalcie. Zapewne opowiadają sobie historyjki i rozmawiają na tematy nieistotne dla mnie. Podrapałam się po głowie mrużąc oczy. - Co robimy teraz?
- Hmm.. idziemy do domu? - zapytała pocierając zmarznięte ramiona, jednak ja wcale nie chciałam tam wracać. - Zimno mi, a po za tym to muszę przypilnować mojego braciszka, żeby nie zrobił twojej siostrze dziecka. - dodała śmiejąc się i pociągnęła mnie za rękę.
- Nie uśmiecha mi się tam wracać.. tam jest nuuudno! Chyba, że coś odwalimy. - uśmiechnęłam się podstępnie poprawiając jesienny płaszczyk. O dziwo dziewczęcy. - Najpierw chodźmy do sklepu, sucho mi w gardle. - poprosiłam i pokierowałam się z ciemnowłosą w stronę mini sklepiku nieopodal pensjonatu.
Stanęłyśmy przy ladzie wybierając rzeczy, które chciałyśmy kupić.
- Weź dwie.. - zarządziła brunetka patrząc na mnie.
- Nie damy rady wypić dwóch! - odpowiedziałam jej całkiem poważnie.
- Weź dwie..
- Ale chyba ci mówię, to nie na nasze głowy. - ponowiłam swoją wypowiedź.
- Weź dwie na moją odpowiedzialność.
- Okej, to poproszę te dwie oranżady. - zwróciłam się do kasjerki pokazując na napoje i wyciągając mój portfel. Wychodząc ze sklepiku oboje wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem.
Powrót minął nam w zadziwiająco szybkim tempie, no i przy towarzystwie dwóch truskawkowych oranżad. Przebrałyśmy się w coś wygodniejszego. Ja wybrałam ciemne rurki i dużą bluzę OBEY, natomiast Waliyah czerwony sweter i czarne rurki. Nie miałam jednak ochoty tak szybko dołączać do znajomych, wolałam się zabawić.
- To co wymyśliłaś? - zapytała się mnie dziewczyna podstępnie pocierając ręce.
- Najpierw podmieńmy Lou i Jane ubrania, a potem napiszmy coś z Twittera Harry'ego, uwielbiam go wkurzać. - zaśmiałam się kierując do pokoju mojej siostry. Otworzyłam jej szafę i z wielkim śmiechem brałam po kolei jej niektóre ubrania.
- To ja idę po rzeczy Louisa. - moja przyjaciółka zwróciła się do mnie znikając za brązowymi drzwiami. Buzia cieszyła mi się ogromnie. Teraz jedynie pozostało wymyślić co napiszemy na Twitterze Stylesa, który na swoim laptopie nie wylogowuję się z niego nigdy. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na Waliyah.
- To co piszemy? - przyłożyłam palce do klawiatury i czekałam na odpowiedź ciemnowłosej. Ta uśmiechnęła się zadziornie.
- Hmm.. może tak.. - zamyśliła się na chwilę. - Kocham Flavie i mam małego. - wymyśliła szybko, a ja zaczęłam się zwijać ze śmiechu.  Szybko wystukałam to co mi podyktowała chociaż nie za bardzo spodobało mi się, że pierwsza cześć jest o mnie i patrzyłam jak się opublikował. Długo na reetwety nie trzeba było czekać, wkońcu to Twitter, a fanki są całą dobę na tej stronie.
- Przeczytaj co piszą. - szturchnęła mnie Wal patrząc w ekran laptopa wyczekująco. Nie mogłam nadal opanować śmiechu. Wzięłam szklankę, aby się napić.
- O Jezu! - rozchyliłam usta patrząc na te wszystkie komentarze, nie wiem jak się on z tego wytłumaczy, ale było warto. Zaczęłam się śmiać patrząc na jedną wiadomość. - Patrz Wal! - dziewczyna lekko przechyliła głowę i również wpadła w salwę śmiechu zwijając się na łóżku. Miałyśmy szczęście, bo nikt nas nie usłyszał.
Opuściłyśmy pokój i nadal całe roześmiane dołączyliśmy do mojej siostry, George i chłopców.
- A wy co takie uhihrane? - zapytał nas Zayn podstępnie się patrząc, szczególnie na Waliyah, ale to normalne. Wkońcu to jego młodsza siostra. Zakryłam usta dłońmi próbując się uspokoić.
Niestety mojej przyjaciółce nie szło to za dobrze.
- Sorki, wywróciłam się na korytarzu, a Wal nie potrafi przestać się śmiać. - wytłumaczyłam nabierając poważną minę. Dziewczyna wpadła w jeszcze większy napad śmiechu, tak że musiałam dać jej pić.
- Na pewno się tylko wywaliłaś? - zapytał podejrzliwie Niall lustrując mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam obok niego.
- Na pewno. - puściłam mu oczko, żeby mnie zrozumiał i spojrzałam znacząco na telefon, który trzymał w dłoni. Jak się nie domyślisz to cię zabiję.. Chłopak szybko załapał aluzję, bo wsunął iPhone'a pod stół i wszedł na Twittera. Ruchem warg wskazałam mu imię Harry'ego i już chwilę potem znajdował się na jego profilu. A jego reakcja na post? Trudno opisać. Zaczął się śmiać jak głupi, wić na fotelu i dusić, tak że każdy spojrzał na niego dziwnie.
- Ty też się wywaliłeś czy co? - zadrwiła Jane biorąc go za głupka. - Wszystko z wami w porządku?
- W jak najlepszym. - we trójkę nadal się śmialiśmy, a inni chyba zaczęli kumać o co może nam chodzić i jako pierwsza telefon wyjęła moja siostra. Zapewne zauważyła jak Niall robił coś na telefonie pod stołem. Minęło parę minut zanim odwiedziła profil Harry'ego, tak jak inni. I się porobiło.. Styles zrobił się.. właściwie nie da określić się tego koloru, ale uznajmy, że purpurowy. Źrenice mu się poszerzyły maksymalnie, a wściekłość błyskała mu z oczu. George uśmiechnęła się pod nosem wysyłając mi i Waliyah gratulacyjne spojrzenie, podobnie zrobił chłopak, na którego kolanach siedziała. Eleonor nawet nie spojrzała na post, a Louis zaczął się śmiać tak głośno, że teraz było słychać tylko jego. Niestety po lodowatym spojrzeniu loczka szybko się uspokoił.
- Co to ma kurwa być?! - podszedł do ciemnowłosej dosyć blisko zabijając ją wzrokiem. Miałam szczęście.. za Waliyah wziął się pierwszą..
- No wiesz, mogę ci wytłumaczyć co to Twitter, ale sądzę, że wiesz... - zaczęła bardzo cicho i poważnie. Zmierzwiłam włosy i patrzyłam na ich rozmowę zaciskając usta w wąską linijkę. Przepraszam, to nie była rozmowa.
- Masz szczęście, że jest tutaj Zayn, bo udusiłbym cię. - wrzeszczał na moją przyjaciółkę, tak że pewien facet wyszedł z okna krzycząc, abyśmy byli cicho. Śmiałam się nadal jak porąbana. Jeszcze mogę.. Harry ściszył ton głosu, jednak nadal stał nad nią nabuzowany.
- Właściwie to był mój pomysł. - odezwałam się spokojnie. Momentalnie zmienił wyraz twarzy, z wściekłości przeszedł w pewien rodzaj rozczarowania i wstydliwości. Zrobiło mi się trochę głupio, ale dla takich chwil się żyje.
- Wcale cię nie kocham i wcale nie mam małego! Widziałaś! - podszedł do mnie marszcząc czoło. W duchu zaczęłam sikać. Serio.
- Co?! Flavie! - ryknęła Jane i ze wściekłością podchodziła do mnie, a ja schowałam się za Horanem. Ten tylko zasłonił mnie swoją bluzą śmiejąc się. - Jak to widziałaś go nago? Co? Wytłumaczysz? I czemu to napisałaś? - zaczęła zadawać mi pytania z prędkością światła.
- Widziałam go, bo Niall zdjął mu ręcznik, a napisałam tego tweeta, bo mi się nudziło. - wytknęłam jej język, ale zaraz z powrotem schowałam się za blondynem. Miał ładny zapach perfum.
- Ej spokojnie, napiszesz, że to był żart i po kłopocie. - Horan zaczął mnie bronić zwracając się do Stylesa. - Luzik. Przyznaj, że mała ma niezłe pomyły! - za "małą" ukułam go w żebra.
- Dobra to jest śmieszne, ale pamiętajcie jeszcze o menadżerze. - upomniał nas Liam przerywając dyskusję z Maddy. - Bo wątpię, że on się o tym nie dowiedział. - dodał wstając. Rzeczywiście, o tym nie pomyślałam.. Ścisnęłam mocniej bluzę Horana i wymusiłam się na lekki uśmiech.
- O wilku mowa, właśnie dzwoni, jeej! - Harry ucieszył się sarkastycznie i zmierzył nas wszystkich wzrokiem. Niepewnie wyciągnął telefon z kieszeni granatowych dżinsów i przejechał palcem po ekranie.
- Tak? - jego głos zadrżał, a ręce zaczęły się trząść, co można było zobaczyć. Nie chciałam się odzywać, zresztą nikt nic nie mówił tylko czekał na rozwój akcji. Zaczęłam tego trochę żałować, bo zapewne to nie my dostaniemy tylko Harry.
Harry

Sądząc po jego głosie znowu mi się oberwie. Czasami chciałbym uciec daleko, gdzie nikt nie będzie przejmował się, że Harry Styles powiedział to, spojrzał tak, ubrał się tak, spotkał się z tą. Mam serdecznie dosyć tego, że robią z mojego życia serial, śledząc każdy najmniejszy szczegół i mają wąty o to co napiszę. Znaczy.. to nie ja napisałem i jestem wnerwiony na sprawczynie, ale mam dosyć.
- Wytłumacz mi ten idiotyczny post! - powiedział podniosłym tonem głosu, a ja zadrżałem. No to znowu będzie pogadanka na temat tego jakie to wybryki urządza sobie Harry Styles.. - No słucham!
Spojrzałem na Flavie, która przytulała właśnie Nialla.
- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. - skłamałem skrobiąc farbę na ścianie. Ze złości kopnąłem róg budynku. Waliyah śmiała się z Jane, Flav zajmowała się blondynem, a ja musiałem kłamać, aby te dwie nie dostały.
- Usunąłeś go? Czy będziesz długo jeszcze czekał? - zadrwił ze mnie, jak można było usłyszeć cały nabuzowany. Miałem szczęście, że rozmawiamy tylko przez telefon..
- Już usuwam.. - mruknąłem cicho zaciskając zęby i pięści ze złości. Najchętniej nawrzucał bym tamtym i powiedział mu prawdę, ale wolałem jeszcze bardziej nie rozbudzać jego złości i słuchać o tym, że powinienem chronić swojego laptopa i takie tam.
- A kto to w ogóle Flavie? Bo jakoś żadna znana mi aktorka, modelka lub piosenkarka to nie jest.. - dodał jeszcze przed zakończeniem naszej rozmowy. Zatkało mnie. I co ja mam mu powiedzieć? 
- Umm.. to siostra Jane.. - przeciągnąłem, a mężczyzna głęboko westchnął. - Czy to źle?
- Jane Blanchard.. ona przynajmniej jest tancerką, a jeśli Flavie nie ma jak wzbudzić zainteresowania to nie myśl o jakimkolwiek związku z nią. - powiedział stanowczo, aż przeszły mnie ciarki. - Do zobaczenia na koncercie w Monachium. Dobranoc. - dopowiedział rozłączając się i nawet nie pozwalając mi na jakąkolwiek wypowiedź. I co z tego, że nie jest kimś sławnym?! Aha, no tak zapomniałbym. Przecież przez nią nasz zespół nie stanie się sławniejszy..
- Co powiedział? - jako pierwsza wyrwała się Wal zerkając na mnie przestraszona.
- Nic. Upiekło się wam. - podsumowałem rozmowę i westchnąłem ciężko. - A teraz wybaczcie, idę szukać długonogiej piękności, którą widziałem rano. Chcę mieć większe kłopoty. - dodałem beznamiętnie, poprawiłem skórzaną kurtkę, zmierzwiłem włosy i opuściłem ich.

***
Shecky, Taiga.

Heeeej. : * O jacie.. czy Wy to widzicie? Zauważyliście jak szybko dodałyśmy ten rozdział? Łał.. c(: Nie, no a tak serio to baaaaaardzo dziękujemy za wszystkie komentarze od Was. Może teraz ty coś powiesz Taiga?
Woow, to chyba nasze postanowienie noworoczne. Dodawać częściej rozdziały : ) Wszystko się robi dla kochanych czytelników :) Jak tam po Sylwestrze, u nas się działo. Harry wpadł, reszta też, ale nie pamiętają tego. <ok>
Dokładnie, ja sama zbytnio nie pamiętam, więc okeej. Jak spodobał się rozdział? Hmm..?
Może nie jest jakoś meega długi, ale szybko się pojawił i jest moim zdaniem dość ciekawy ; ) I co? Kto strzelał, że Jane nie będzie w ciąży? Hmm?
Ja! Ja! Hahaha.. nie no dobra. c(: Ej, a wracając do tego Sylwestra.. pamiętasz coś? : D
Pamiętam, że... że było fajnie. xd A ty?
Zayn! Siedź cicho! *zagłusza Malika poduszką* Ja nic nie pamiętam.. 
Zapraszam do komentowania i dodawania się do obserwowanych. Paa.. :** No już idę! 
A Niall zjadł mi hamburgera, dzisiaj nie ma seksów. NIE. Paaa. xx