niedziela, 30 grudnia 2012

9. "A sądzisz, że gdybyśmy ja i ty byli razem, zerwali, a potem się do siebie nie odzywali, to byłoby to dojrzałe?"


* przeczytaj notkę pod rozdziałem.

Jane

Starłam słoną kropelkę z mojego polika, która powoli się po nim ześlizgiwała. Chłopak spojrzał na mnie z niezrozumiałym wyrazem twarzy, nie wiedząc co zrobić. Po prostu stał sztywno naprzeciwko mnie, cały czas patrząc w moje oczy, które były zaszklone. Nie wiedziałam, naprawdę nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Sama siebie nie rozumiałam. Przecież ten chłopak nigdy nie zrobił by mi krzywdy, ani nie zdradził. Wiem jak mnie kocha, ale ja i tak musiałam pokazać na co mnie stać, jakie mam humorki.
- Nigdy bym tego nie zrobił. - szepnął bezszelestnie siadając obok mnie, jednak nadal mnie nie objął. Tym razem spoglądał na szafkę nocną, a raczej na lampkę stojącą na niej. Coś w sercu mnie ukuło. Zrobiło mi się słabo i niedobrze z niewiadomych powodów. Wstałam chcąc iść jak najszybciej do łazienki, jednak nie było mi to dane, ponieważ zakręciło mi się w głowie i gdyby nie Zayn zapewne wylądowałabym na ziemi. Uśmiechnęłam się do niego blado, a on położył mnie na łóżku sprawdzając czy nie mam gorączki. Trzymał mocno moją rękę cały czas się nie odzywając. - Leż tutaj, a ja przyniosę wodę i jakąś tabletkę. - odezwał się wkońcu trochę oziębłym głosem, chociaż można było w nim wyczuć lekki strach. Delikatnie przejechałam po jego dłoni zamykając oczy. Było mi naprawdę źle i chciało mi się wymiotować. Kładąc się na prawym boku podkurczyłam nogi zaciskając usta.

***

- Jane, Jane! - ktoś mówił dosyć głośno nade mną. Spojrzałam w tym kierunku i ukazała mi się twarz Malika. Trzymał rękę na moim ramieniu lekko nim potrząsając. - Możesz usiąść? - zapytał odkładając szklankę i pastylkę na mahoniową szafeczkę. Delikatnie się podniosłam do pozycji siedzącej nabierając powietrza. - Weź to. - podał mi lekarstwo, a ja je szybko zapiłam chłodną wodą. Złapałam się za głowę, a Mulat przechylił mnie do tyłu, tak abym się położyła, co też uczyniłam. 
- Jane, nic ci nie jest? - do pokoju wpadła zdyszana Flavie, która szybko do mnie podbiegła. Przyłożyłam swój szczupły palec do jej ust.
- Cii.. - powiedziałam przytulając do siebie poduszkę leżącą nieopodal. Spojrzałam na Zayna chcąc tym samym powiedzieć mu, żeby położył się obok mnie. Chłopak uczynił to o co go poprosiłam i przytulił mnie od tyłu. Moja siostra tylko się uśmiechnęła i wychodząc dopowiedziała, że gdyby coś się działo to Zayn ma przyjść. Odwróciłam się do niego wtulając w jego ciepły tors.
- Prześpij się, to ci dobrze zrobi. - ucałował moje czoło wtulając mnie mocniej w siebie i zapominając o tym co mówiłam wcześniej. Jest wyjątkowy.. Złapałam się jego niebieskiej koszulki zamykając powieki.

Flavie

Po wzięciu orzeźwiającego prysznica oparłam się o drzwi od kabiny prysznicowej i głęboko westchnęłam masując się po głowie. Trochę zmartwiło mnie samopoczucie i omdlenie Jane, bo ta nigdy wcześniej nie miała podobnych sytuacji. Na ogół rzadko chorowała, dopisywał jej humor, a no i nigdy nie była tak blada na twarzy. Kocham moją siostrę i zapewne dlatego, że w jakiś sposób zastępuje mi rodziców tak bardzo się tym przejęłam. Przejechałam palcami po moich mokrych włosach, które zaczęły się wywijać w różne strony od wilgoci i przygryzłam leciutko wargę. Zdziwiło mnie też to, że Harry od paru godzin nie lustrował mnie wzrokiem, nie wypytywał o wszystko i nie był obok mnie. Tak jakby zupełnie zapomniał o moim istnieniu, nie.. nie jestem zazdrosna. Nie o niego.
Rozprostowałam kości i owijając się kremowym ręcznikiem weszłam do sypialni, mojej i Niallera. Leżał on nadal przykuty do łóżka.
- Skoro nie możesz oderwać wzroku od tego telefonu, to nie łatwiej ściągnąć Rose tutaj? - spytałam z lekkim zdziwieniem i usiadłam na rogu. Owszem, nie byłoby mi to na rękę, ale nie mogę patrzeć z jakim przejęciem czeka na każdy esemes. Uniosłam lekko kąciki ust i przybliżyłam się do niego pukając go w ramię. - Halo, ziemia do Nialla!
- Co? A, tak. Nie to nie ma sensu. - mówił jakimś pokręconym językiem przez co mało go zrozumiałam. Nadal wpatrywał się w i'Phone'a czekając na wiadomość. Zdziwiło mnie jak oni potrafią się dogadywać po zerwaniu ze sobą. Przecież zazwyczaj jest tak, że gdy ktoś z nami zerwie to nie chcemy go widzieć, ani mieć z nim żadnych kontaktów, ale oni są inni. I mi się to podoba.
- To słodkie. - powiedziałam na wpół do niego, wpół do siebie i podeszłam do szafki rozglądając się za piżamą. Dokładniej szukałam niebieskich szortów i zwykłej białej bokserki, nazwanych przeze mnie wygodną piżamą. Gdy znalazłam poszukiwane rzeczy poszłam się w nie przebrać, a następnie wróciłam do pokoju i położyłam się na naszym łóżku. - Ale weź mi wytłumacz jak można gadać z byłą? - wypaliłam przyjaźnie się uśmiechając.
- A sądzisz, że gdybyśmy ja i ty byli razem, zerwali, a potem się do siebie nie odzywali, to byłoby to dojrzałe? Bo ja nie. - odpowiedział bardzo spokojnie unosząc na mnie wzrok. Mówiąc "gdybyśmy ja i ty byli razem" zrobiło mi się tak jakoś cieplej i musiałam odwrócić spojrzenie. - Zresztą, Rose jest na swój sposób wyjątkowa, nie potrafię jej zostawić nawet jeśli nie jestem z nią od dwóch lat. - dodał znów spoglądając na telefon i lekko się uśmiechnął, co zapewne było spowodowane wiadomością od niej.
- Rozumiem, będę musiała ją kiedyś poznać. - powiedziałam wzdychając i oparłam się plecami o dużą poduszkę. Zamknęłam oczy i zastanawiałam się czy z Jane wszystko dobrze, ale zresztą jest tam Zayn, więc gdyby coś się działo to przyszedł by. Odwróciłam się do chłopaka studiując jego sylwetkę od dołu do góry i na odwrót.
- Wiesz.. nudzi mi się. - mruknęłam unosząc brwi. Pokazałam całe swoje uzębienie i założyłam ręce na piersiach. Zaczęłam mu się bacznie przyglądać. Przykryłam się lekko kołdrą i westchnęłam. - Co by tu porobić..hmmm.. - przyłożyłam palec do podbródka intensywnie myśląc. Wpadłam na pewien pomysł. A gdyby tak zrobić psikusa Harry'emu? - Pomożesz mi w czymś okej? - zapytałam blondyna wesoło się uśmiechając i stanęłam na równych nogach.
- Co masz na myśli? - spojrzał na mnie odkładając telefon na szafkę, a ja tylko klasnęłam w dłonie i zaczęłam  otwierać po kolei szuflady. Gdzieś tu musi być... Blondyn wpatrywał się we mnie nie wiedząc kompletnie o co mi chodzi, ale z jakiegoś powodu co chwila wybuchał lekkim śmiechem. Wyrzuciłam całą zawartość szafek i pisnęłam znajdując to, co chciałam.
- Misja wkurzyć Harry'ego zaraz się rozpocznie. - uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam pocierać dłońmi tak jak na tych filmach o agentach. Machnęłam opakowaniem barwnika przed nosem chłopaka, a on śmiejąc się poszedł za mną.
Szliśmy długim korytarzem modląc się, aby Styles'a nie było w pokoju.
Stanęliśmy pod drzwiami i przysłuchiwaliśmy się czy ktoś jest w środku. Usłyszałam tylko telewizor i nie byłam pewna czy to Waliyah. No nic, raz się żyje. Chwyciłam za klamkę przekręcając ją w odpowiednią stronę i pociągnęłam blondyna za rękę tak, żeby wszedł za mną. Nie myliłam się. Na łóżku leżała jedynie ciemnowłosa oglądając jakiś serial.
- A co wy tu robicie? - zdziwiona na nasz widok, podniosła się do pozycji siedzącej.
- Chciałam sprawdzić czy u was wszystko w porządku z łazienką. Wiesz tyle duchów mieszka w kiblach. - zaczęłam wymyślać mówiąc kompletnie mało sensowne rzeczy. Ta tylko spojrzała nic nie rozumiejąc i pozwoliła mi wejść do pomieszczenia. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu szamponu Harry'ego. Zauważyłam jeden truskawkowy, a drugi limonkowy. Wiadome było, że truskawkowy należał do Waliyah, więc wzięłam ten drugi i opróżniając go do połowy dolałam niebieski barwnik. Uśmiechnęłam się pod nosem i dołączyłam do Nialla zagadującego Wal.
- Co wy kombinujecie? - wychyliła się zza ramienia chłopaka patrząc na mnie. - Jeżeli to ja dostanę od Harry'ego, to nie żyjecie, oboje i ja nie żartuję. - dodała prychając. Nialler poklepał ją po ramieniu i puścił mi oczko.
- Spokojnie, jakby co umrzesz w słusznej sprawie. - zaśmiał się. - Idziemy Flav! - dodał unosząc rękę w geście zwycięstwa. Wkońcu imię Niall oznacza champion, wiem, bo sprawdzałam w Googlach. Ha! Taki ze mnie Einstein! Nie żebym maniakalnie śledziła jego życiorys.. o Rose nie wiedziałam. Od czasu do czasu tylko coś poczytam.. Razem z blondynem opuściłam pokój.
- To co teraz robimy? - zapytałam ze śmiechem siadając po turecku na pościeli i włączyłam laptopa. - A może by tak Twitcam?
- W sumie.. dawno go nie robiłem, podaj mi laptopa. - uśmiechnął się do mnie siadając obok mnie. Zapaliłam lampkę nocną i podałam mu rzecz, o którą poprosił. Chwilę potem Niall ogłosił na swoim Twitterze o tym, że ma zamiar zrobić za pół godziny Twitcam'a. W tym czasie przyrządziliśmy sobie górę jedzenia, czyli chipsy i żelki, które zajęły blondynowi pół jednej z walizek i byliśmy gotowi by zaczynać.
- Kurcze, a jak one mnie zaczną wyzywać? - spytałam z lekkim przejęciem. Wciskałam do buzi pełno niezdrowych rzeczy z lekka się denerwując. Chłopak położył rękę na moim kolanie miło się uśmiechając.
- To go zakończymy. Nie pozwolę cię obrażać. - dodał mi otuchy popijając swój jabłkowy sok. Gdy nadszedł czas rozpoczęcia internetowego spotkania z fanami ułożyliśmy się wygodnie na łóżku w pozycji leżącej i opierając się na łokciach wpatrywaliśmy się w ekran by po chwili przywitać z każdą sekundą większą liczbę fanów.
- Hej Directioners, nudziło mi się z Flavie, więc robimy Twitcama. To siostra dziewczyny Zayna.- odezwał się na początku i zaczął witać różne kraje wypisujące na chacie. Uśmiechałam się nieśmiało do kamery wbudowanej w laptopa i przygryzałam orzeszki.
- Hej. - pomachałam do fanów chłopaka szeroko się uśmiechając. Niall wziął do rąk swój telefon odpisując na wiadomość, która przed sekundą do niego przyszła. Zapewne była ona od Rose.. znowu.. Wysłałam mu zrezygnowane spojrzenie i zaczęłam czytać wiadomości od Directionerek, które pojawiały się z prędkością światła w ogromnych ilościach. Przed oczyma pokazało mi się jedno, dość ciekawe pytanie wprawiające mnie w złość, a mianowicie : A co z Rose? W myślach sama sobie odpowiedziałam. Gdyby istniała cenzura myśli, na pewno w mojej głowie by teraz piszczało. - Niall, mógłbyś pokazać większe zainteresowanie fankami.. - powiedziałam wkońcu, gdy znów przylepił wzrok do telefonu. Chłopak wykonał moje polecenie i spojrzał akurat na te kilka słów, przez które uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zaczynało mnie to denerwować. Naprawdę. Ej, czy ja właśnie zaczynam być zazdrosna o Nialla? Nie! Flavie, ogarnij się!
- A tak, przepraszam. Hmm.. pytasz co z Rose tak? U niej wszystko dobrze i jak widzicie akurat z nią piszę. - odpowiedział pełen entuzjazmu biorąc garść czipsów. Posłałam mu sztuczny uśmiech i przyłożyłam twarz do pościeli. Długo nie leżałam jednak w takiej pozycji, bo chęć otworzenia paczki żelków była silniejsza. Wśród wiadomości pojawiły się również takie, które były skierowane do mnie. Było to dość miłe, chociaż zdarzyło się przeczytać coś złego. Postanowiłam odpowiedzieć na pytanie, które powtarzało się nad wyraz często : Kim jest dla mnie Niall i reszta chłopców, no właśnie.. kim?
- Hmm.. Niall to mój przyjaciel jeśli mogę go tak nazwać. - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a ten jedynie się uśmiechnął potwierdzając moją wypowiedź. - Tak samo Lou, Liam, Hazz czy nawet Zayn. Spokojnie, nie zamierzam zabrać wam żadnego z nich. - zaśmiałam się sięgając po czerwone Haribo i puszkę fanty.
- A jeżeli by się tak stało? - zapytał się mnie blondyn z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Spojrzałam na niego spod ukosa zastanawiając się co takiego miał na myśli.
- Nialler, chyba lepiej wiem czyż nie? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie i zawiesiłam wzrok na kolorowym opakowaniu bo żelkach. Naprawdę zastanawiało mnie o co mu chodzi i chyba również dziewczyny oglądające Twitcam'a, bo posypała się lawina wiadomości.
- No wiesz, wiesz. - odpowiedział z uśmiechem przysuwając się bliżej mnie. Nie podobało mi się to co robił, zwłaszcza, że oglądało nas tylu ludzi. Niespodziewanie wsunął swoją dłoń pod moje ciało, a ja aż podskoczyłam. O mało nie spadłam przez to z łóżka.
- Co ty robisz? - wrzasnęłam na cały pokój wstając i patrząc na niego. On tylko pomachał mi przed oczami paczką kolejnych żelków mając przepraszającą minę na twarzy.
- Chciałem tylko to. - odpowiedział i zajął się dalszym odpowiadaniem fanom. Poczułam jak robię się cała czerwona i musiałam na chwilę iść do łazienki. Flavie, ogarnij się! To tylko twój kolega, koledzy czasami sobie żartują, ale on nic od ciebie nie chce. Słyszałaś? - zaczęłam na siebie krzyczeć w myślach. Nie możesz mdleć na każdy jego żart, rozumiesz? Rozumiesz? - zaczęłam okładać się po głowie pięściami.
- Co ty robisz? - spytał Niall patrząc na mnie jak na idiotkę. - Już skończyłem, uznałem, że zrobimy go kiedy indziej.. Ale nie rozumiem, co ty robisz? - dopowiedział chwytając moje drobne dłonie i zacisnął je w mocnym uścisku.
- Nic. - odpowiedziałam speszona wyrywając mu się i wyszłam z pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowałam, aby zaraz wejść pod ciepłą kołdrę i zasnąć. Blondyn wyszedł równo za mną i uniemożliwił mi to co chciałam zrobić mocnym szarpnięciem w swoją stronę. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chcąc z nich wyczytać co właśnie znajduje się w mojej głowie.
- Coś nie tak? Coś powiedziałem? - spytał ze smutnym wyrazem twarzy. Już chciałam mu wszystko powiedzieć, mogłabym nawet go tak mocno przytulić, ale nie.. do pokoju musiał wejść Styles, który no cóż.. zawsze musi coś zepsuć.
- Wytłumaczycie mi to?! - zaczął się wydzierać pokazując na bladoniebieskie włosy, nadal mokre od wody. Był owinięty jedynie ręcznikiem w pasie, więc doskonale można było wlepić wzrok w jego umięśniony tors. A oczy? Oczy miał pełne gniewu i wyglądał jakby miał się zaraz popłakać. Próbowałam powstrzymać się od śmiechu, co nie udało się Niallowi, bo już od minuty zwijał się ze śmiechu. - To nie jest śmieszne! Nie żyjecie! - zaczął nas gonić, no ale oczywiście za mnie wziął się jako pierwszą. Rzucił się na mnie, gdy stałam przy łóżku i dosłownie przycisnął swoim ciałem do pościeli. - Teraz zobaczymy kto jest taki mądry!
- Na pewno nie ty! - darł się blondyn i nim się obejrzałam leżał na mnie nieodziany Harry Styles.
- Tylko wiesz, ja nie mam nic do swojej nagości! - wydarł się na Irlandczyka cały nabuzowany. Nie chciałam wiedzieć, w jakich miejscach dokładnie napiera na mnie swoją nagością, więc zamknęłam oczy cała sparaliżowana. Wcale nie ważył kilogram.
- To czemu jesteś cały czerwony? - odezwał się Niall cały czas się śmiejąc. Otwierając lekko jedno oko zlustrowałam jego twarz. Rzeczywiście powoli przybierała rubinowego koloru. Zaczęłam się śmiać jak opętana wyrywając się mu. Po pierwsze chciałam go z siebie zwalić, bo ważył o wiele za dużo, a po drugie to mnie obrzydzał.
- Złaź Styles! - ryknęłam mu prosto do ucha, a chłopak podskoczył. Zaczął wyrywać śmiejącemu się Niallowi ręcznik robiąc się wręcz purpurowy. Nic mi nie zrobił, ale to było takie zabawne! Zakryłam usta dłońmi i podeszłam do szafki stojącej obok by się oprzeć. - A, no i bardzo twarzowy kolor włosów. - dodałam nabierając poważny ton głosu i wepchnęłam w siebie garść żelek by nie wybuchnąć kolejną falą śmiechu. To i tak nic nie dało, bo nie minęła chwila, a dalej pękałam ze śmiechu.
Wkońcu brunet odebrał swoją rzecz Horanowi zabijając go wzrokiem.
- Zakryj się! - krzyknęłam odwracając się do niego tyłem i na dodatek zakryłam sobie oczy dłońmi.
- No nie mów, że cię nie podniecam. - odpowiedział mi, a ja o mało nie zakrztusiłam się własną śliną. Odwróciłam się do nich obojga patrząc przez palce.
- Że co? Że jak? Ty? - parsknęłam wybałuszając oczy. Czemu on jest taki pewny siebie? Ugh.. - Coś ci się pomyliło. Nie należę do fanklubu "Marzę każdej nocy o Harrym Stylesie". Nie wyobrażam sobie ciebie i mnie w jakiś erotycznych scenkach, więc daruj sobie. - dopowiedziałam poważnie i westchnęłam. - Wygląd to nie wszystko, jeśli chcesz wiedzieć.
- Dobrze mówi. Posłuchaj się lepiej jej rady. - poklepał go po ramieniu Niall, a on strącając jego rękę naburmuszony wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Co ja znowu zrobiłam? No ja się pytam. Powiedziałam mu prawdę? I to go tak zabolało? Nawet zapomniał o swoich włosach.
- Ymm.. no, więc.. - zaczęłam się jąkać. - W sumie jestem zmęczona i chyba położę się spać. - powiedziałam chcąc uniknąć jakiejś krępującej rozmowy. Spięłam włosy trochę wyżej i wskoczyłam pod kołdrę maksymalnie przybliżając się do jednej z krawędzi. Ścisnęłam skrawek poduszki zaciskając powieki. Zastanawiałam się dlaczego Harry tak zareagował.
- Śpisz już? - szepnął zgaszając światło, które oświetlało cały pokój i zostawił zapaloną jedynie lampkę na jego stoliku nocnym.
- Nie, jeszcze nie.. - odpowiedziałam cicho, mrużąc oczy i poprawiając głowę odwróciłam się do niego. Położył się na drugim końcu podpierając się na jednej ręce. - Nie patrz się tak. - powiedziałam do niego zakrywając twarz dłońmi. Spojrzałam przez moje szczupłe palce na niego i zobaczyłam, że cały czas się do mnie uśmiecha. - Coś nie tak z moją twarzą? - spytałam nie wiedząc o co mu chodzi. Wiedziałam tylko to, że ten wzrok wprowadza mnie w zakłopotanie i moje policzki oblewają się rumieńcem.
- Nie, po prostu ładnie wyglądasz jak się rumienisz. - odpowiedział śmiejąc się za co dostał ode mnie poduszką w twarz. Zaczęliśmy się tak strzelać dopóki każdy z nas miał już dość. Nasze fryzury wyglądały jak po odwiedzinach tornada, ale cóż.. było warto.
- Przez ciebie rumienie się średnio co.. no nie wiem.. sekundę? - zaśmiałam się gdy już odłożyliśmy poduszki na miejsca. Chłopak spojrzał w moje tęczówki.
- Naprawdę? Jestem, aż taki boski? - zaczął się dotykać i obmacywać. Myślałam, że zaraz tam umrę ze śmiechu, bo wyglądało to przekomicznie. - Chyba, że.. ja ci się podobam. - odpowiedział podnosząc wzrok, aby za chwilę utkwić go na mojej twarzy. Rozszerzyłam źrenice i rozdziawiłam usta nie wiedząc co powiedzieć.
- Nie sądzę by to było ważne. - odpowiedziałam mu speszona i odwróciłam się w taki sposób, że leżałam teraz plecami do niego. Westchnęłam cicho i zacisnęłam pięści. Flavie, ogarnij się. Nic się nie dzieje.
- A może jednak? - usłyszałam głos nad sobą lekko się wzdrygając. Przyłożyłam drugą poduszkę do ucha, nad którym obecnie znajdowała się chłopak i zamknęłam oczy. 
- DOBRANOC NIALLER. - zakończyłam tę dziwną konwersację.



Następnego dnia...

Jane

Z dłońmi ubrudzonymi w cieście wykrajałam wzorki na ciasteczkach myśląc o tym co się wczoraj działo. No właśnie, a jednak działo się sporo. Choćby to, że omal Zayn i ja nie zerwaliśmy, zemdlałam i.. właściwie działo się stanowczo za dużo. Podrapałam dłonią swędzący nos powodując tym samym ubrudzenie go w mące i cicho westchnęłam. Tuż obok mnie Flavie bawiła się herbatą, a dokładniej torebką herbaty, a moja babcia wyjmowała z piecyka pierwszą porcję smakołyków. Kuchnia w pensjonacie była ogromna, zresztą co się dziwić skoro to pensjonat i pracuje tutaj około ośmiu kucharzy - jak w jakieś restauracji. Z racji tego, że to wszystko należy do dziadków, mogę piec tutaj co tylko mi się żywnie podoba. Poczułam dotyk na ramieniu i odwróciłam wzrok w tym kierunku.
- Jane, wszystko w porządku? - spytała babcia uśmiechając się do mnie opiekuńczo.
- Tak, dlaczego pytasz? - uśmiechnęłam się kładąc gotowe ciastka na blasze. I znowu zrobiło mi się niedobrze. Przyłożyłam dłoń do ust, ale na szczęście szybko mi to minęło. Mam jakąś grypę żołądkową czy jak?
- No właśnie Jane, to takie trochę dziwne, że nagle nam omdlewasz, masz nudności i wahania humoru. - wtrąciła się Flavie siedząc na jednym z blatów i nadal bawiąc się herbatą. Właściwie to ona chyba nigdy nie dojrzeje, ale i tak ją kocham. Spojrzałam na obydwie marszcząc czoło i założyłam ręce na piersiach przerywając wykrajanie ciastek.
- O co wam chodzi? - zapytałam podejrzliwie i zerkałam to na babcię, to na Flav. Nie miałam pojęcia co one sugerują.
- Czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży? - siwowłosa rzuciła we mnie takim pytaniem, a ja myślałam, że zaraz wypadną mi oczy. Halo! Ja mam dziewiętnaście lat.. Parsknęłam ironicznie i odwróciłam wzrok ciężko wzdychając. Mojej babci psuje się na starość, ale żeby popierała ją moja własna siostra?
- Nie, na pewno nie jestem w ciąży. - zaprzeczyłam twardo, a łyżka ze stołu spadła, więc chciałam ją podnieść, ale znowu chciało mi się wymiotować. Złapałam się za brzuch i pognałam do łazienki. 
Gdy już wróciłam Flav wraz z babcią opierały się o blat patrząc na mnie całkiem poważnie.
- A może jednak zrobisz test? - nie chciały dać mi spokoju, co mnie zdenerwowało. Zapewne zatrułam się wczoraj francuską kuchnią, której ostatnio kosztowałam rok temu. Nic innego przecież nie wchodziło w grę.  Spojrzałam na nie z miną "serio? poważnie?" i pokręciłam głową ciężko przy tym wzdychając.
- Ale po co? Przecież nie jestem w ciąży. - powtórzyłam kolejny raz, a one nadal wpatrywały się we mnie, jakby chcąc mnie zmusić do wykonania tej rzeczy. - Zresztą trzeba się pospieszyć, jeśli mamy zrobić dzisiaj tego grilla, a no i trzeba zrobić zakupy.. właśnie Flav pójdziesz? - dodałam próbując uniknąć tematu ciąży, który jest śmieszny i nie na miejscu. Ostatnie o czym marzę to zostanie mamą. Nie dziękuję.
- Zrób go. - poprosiła mnie babcia chwytając moje dłonie. - Będziesz bynajmniej pewna. - dodała uśmiechając się lekko, a na jej policzkach widniały dołeczki.
- Może wieczorem.. - odpowiedziałam by choć na chwilę ją uspokoić i przetarłam oczy. - Flavie, to pójdziesz? - spytałam wąchając ciasteczka, ale nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie ich. Zauważyłam kątem oka, że chłopacy są na dworze, a mój dziadek i Liam zmierzają w ich kierunku z wędkami.
- Żeby tylko przyszli na obiad. - powiedziała siwowłosa zerkając na nich i wycierając ręce w ręczniczek.
- Tak, pójdę. - zwróciła się do mnie moja siostra i chwyciła za jedną z siatek kierując się do wyjścia. Uśmiechnęłam się tylko do niej, gdy zakładała buty.
- Flavie, wejdź do jakiejś apteki po drodze i kup ten test. - zarządziła moja babcia nawet nie patrząc na moją reakcję. Bezradna usiadłam na krzesełku i zakryłam twarz rękoma. Czy ja gram w jakimś przedstawieniu czy coś? Przeprosiłam staruszkę i udałam się na poszukiwania George będąc zaledwie w cienkim sweterku, a kalendarz wskazywał już początek października.
Dopiero po upływie dwudziestu minut znalazłam przyjaciółkę w naszym wspólnym pokoju. Dopiero po tym czasie zorientowałam się, że może tam być... A co robiła? Farbowała włosy brudząc całą łazienkę i wykonując skomplikowane kroki taneczne, czyli podrygiwała na nodze bo upadły jej kule.
- Nowy kolor? Serio? - zaśmiałam się podając jej do ręki kulę. Najlepsze było to, że ten kolor to czarny. - Czy mi się zdaje, czy wraca stara George?
- A żebyś wiedziała. Nie będę przejmować się tym wszystkim, a ten cały Niall to niech się w dupę pocałuje, bo ja i tak będę robić co zechce. - powiedziała dumnie, dokańczając czynność, którą wykonywała. Ucieszyłam się na to, bo moja stara, kochana George wróciła i to jej najlepsza odsłona, no i.. przynajmniej będzie choć próbować o nim nie myśleć. O Niallu rzecz jasna.
- Tego mi brakowało, tej ostrej laski, która nie pozwoli zranić się byle komu. - przytuliłam ją spłukując jej włosy. - Dzisiaj robimy grilla, pamiętasz? - spytałam by upewnić się, że nie zamierza zniknąć na cały wieczór z nowo poznanym chłopakiem, co zapewne się stało, gdy kupowała farbę. Tak to jest, gdy ma się przyjaciela i można wyczytać z niego każdą myśl.
- Pewnie, że przyjdę, tylko muszę wyszukać sobie jakieś ciuchy. - uśmiechnęła się owijając mokre włosy ręcznikiem i chwyciła obie kule kierując się do pokoju, aby wybrać jakieś ubrania. Otworzyła szeroko szafę i wyjęła z niej dosyć odkrywające tyłek spodenki, a do tego dobrała z lekka poszarpaną bluzkę. Czy ona zawsze musi się ubierać na przekór pogodzie?
- Taaak.. George wróciła. - uśmiechnęłam się sama do siebie wycierając ręce o ręcznik. - Ale wiesz co? Możesz przyprowadzić sobie na tego grilla kogo chcesz, możesz robić co chcesz. Tylko byle nie z Niallem i będzie świetnie. - dodałam po chwili, pełna entuzjazmu i opadłam bezwładnie na łóżko. - Harry jest wolny,  zawsze wolałaś brunetów to masz! - zaczęłam gadać jak jakaś katarynka. Aaa.. rozumiem, teraz włączył mi się stan : Pomagająca przyjaciółce rozgadana Jane. Okej, okej.
- Dzisiaj wezmę się za chłopaka, którego zaprosiłam. Nie jesteś zła nie? - zapytała robiąc maślane oczka. Zaśmiałam się wstając i położyłam dłonie na jej ramionach.
- To twoje życie, a ja uszanuję wszystko. No rzecz jasna Zayn jest mój, ale to już wiesz. Wszyscy inni są twoi, a i mojego dziadka też możesz oszczędzić. - odpowiedziałam z prędkością światła i obnażyłam białe ząbki. Jej oczy wręcz błyszczały, a szczery uśmiech.. był jak najbardziej szczery. - Dobra ja będę na dole, jakby co. - dodałam wychodząc z pokoju i pokierowałam się do mojej babci sprawdzając co robi. Flavie akurat przyszła i wymachiwała mi tym chorym testem przed oczami.
- Marsz do łazienki. - powiedziały obydwie całkiem poważnie. Cała pobladłam na twarzy myśląc o tym, że mogłabym zostać matką.. teraz..
- Dobra, ale zobaczycie, że wyjdzie na moje. - wyrwałam go jej i poszłam do pomieszczenia, w którym musiałam go wykonać.

***

- I jak? - spytały mnie, gdy ponownie pojawiłam im się przed oczyma. Wzięłam głęboki oddech zachowując poważną minę i wypuściłam powietrze z płuc patrząc na Flavie i babcie. Wlepiały we mnie oczy wprowadzając mnie w jeszcze większy stres.
- Więc...


* * *
Shecky, Taiga.,  

No ELO, Mamy dziewiątkę! I w dość szybkim tempie, nie sądzicie? *dumna Taiga* Aww.. Muszę sobie szybko go przeanalizować!
Właśnie, heeej. Jak widzicie jakoś się wyrobiłyśmy! Tylko takie jedno małe spostrzeżenie do Anonimków. Może Taiga powiesz o co nam konkretnie chodzi.
Podpisujcie się, choćby na końcu komentarza, bo w takim tempie pojawiło się jakieś dziesięć, jak nie więcej komentarzy od tej samej osoby (tak podejrzewamy). Naprawdę nie musicie robić czegoś takiego. Bo my nie czekamy na ilość, a opinie. Chyba lepiej dostać trzy szczere komentarze od trzech osób niż dziesięć krótkich o mniej więcej tej samej treści od jednej osoby, ale doceniam Wasze chęci C:
Nie bójcie się, będziemy dla Was pisać tylko podpisujcie się Anonimki. Hmm.. a teraz co do rozdziału. Ja to jestem jak najbardziej z niego zadowolona, ale najlepszy jest oczywiście koniec. Jak myślicie, Jane będzie w ciąży? *chytrze się uśmiecha* 
A ja już wiem, a ja już wiem! xd 
To dobrze i siedź cicho, zaklej sobie buzie, cokolwiek. Dobra, więc nie zanudzam i zmykaamm. :* A no i udanego Sylwestra życzę. :**
HEPI NIU JER Z CHŁOPCAMI C: Żartuję, to ja z nimi SPĘDZĘ TĘ NOC. Hueheuheueheuehue :**
Paaa xx
Mam nadzieję, że ja też jestem na liście. c(: A zresztą, ja to wiem. Biorę Zayn'a! Ale będzie jazda. Dobra zmykam. Hahaha. : ** O i jeszcze Harry ma podobno wbić, nie no będzie się działo. 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Merry Christmas!



Shecky, Taiga.




Witamy! Chyba nie trzeba pisać jaki mamy dzisiaj dzień.. (tak, urodziny Lou xd). Dzisiaj nie pojawi się nowy rozdział (tych, którzy nie przeczytali ósemki odsyłam post niżej), a jedynie świąteczne życzenia od nas, dla Was : ) Badum ts.

Dokładnie. Aaa...! Rozumiecie? Nareszcie! Prezenty, choinka, świąteczna atmosfera, a no i prezenty! Kurde, ale się jaram! *ogarnia się* Dobra, w ogóle to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO LOU! *przesyła buziaka w powietrzu*
A ja to bym chciała dostać Nialla pod choinkę, ale mama powiedziała, że może być z tym problem. *mówi ściszonym głosem jakby sama do siebie* Ah tak, życzenia dla Lou, a teraz misiaki.. Trzeba wam też coś życzyć ; 3 hue hue.
Ja to wam życzę wszystkiego co najlepsze, aby następny rok był być może dla niektórych z Was tym lepszym i oczywiście chłopaków pod choinkę. *śmieje się sama do siebie* I w ogóle wszystkiego dobrego i dużooooo prezentów. *odpływa słuchając Irresistible*
A ja chcę byście znalazły to czego szukacie (nie, nie musicie przeszukiwać Londynu i włamywać się do apartamentów 1D), żebyście wszystko co robicie robiły z pasją (bycie Directionerką to też pasja), a no i byście więcej.. przeżywały każdy dzień w szczęściu. PEACE EVERYONE, a nie.. źle.. MERRY CHRISTMAS!
Tak! Merry Christmas! Hmm.. co by Wam tu jeszcze? *zamyśla się* Chciałabyś coś dopowiedzieć Taiga?
Ja zawsze chcę coś dopowiadać, ugh : d A więc, odniosę się tylko do poprzedniego i następnego rozdziału, który mamy napisany, ale jeśli chcecie kolejny rozdział to pokażcie i skomentujcie ósemkę, bo wiecie.. prucie się by napisać coś dla Was, a potem dostajesz dwa komentarze podczas, gdy wcześniej było ich min. 12..  Zróbcie mi prezent. To nie szantaż, TO JE TAIGA, KTÓRA CHCE KOMENTARZ, BO JEST MATERIALISTKĄ I TE DE I WGLE XD.
Wesołych. Wesołych Niallowych, Louisowych, Harrowych, Liamowych i Zaynowych Świąt.
Ej, ja też chcę taki prezent. No zróbcie to dla nas. *robi maślane oczka* Jeżeli chcecie szybko kolejny to komentujcie. Was nie zbawi sekundka, a nas pokrzepi do następnego rozdziału, więc chyba wiecie co robić. :*
PLUS MAMY DLA WAS PREZENCIK! Założyłyśmy tumblr.com specjalnie byście mogli tam zadawać pytania bohaterom, jak i nam. Adres to : http://only--love--me.tumblr.com/ Może powiesz coś więcej Shecky?
Mogę powiedzieć tyle, że jest to fajna zabawa, bo możecie dowiedzieć się od każdego bohatera o czym myśli, jak się czuję czy chociaż co robi. To naprawdę fajne. Oczywiście według mnie i myślę, że Wam również się spodoba. 
Też tak sądzę, a teraz się z Wami żegnamy i jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT <3
Wesołych misiaki. : **

piątek, 21 grudnia 2012

8. "Najwidoczniej taka jestem, a jak ci się nie podoba to zawsze możesz zakończyć ten związek."


Niall

- But I wont hesitate no more, no more . It cannot wait Im Yours - zaśpiewałem razem z nią, naszą wspólną ulubioną piosenkę. Zwykle grywałem ją na dobranoc. Każde słowo w niej przyprawia mnie o dreszcze, a obraz mimowolnie przysłania mi uśmiech Rose. Poprostu wspomnienia pozostają na zawsze.
- Nadal ją pamiętam. - odezwała się brunetka, gdy skończyliśmy śpiewać. Szczerze mówiąc ja nie odczuwałem takiej potrzeby, ale zwykle brzdąkając na gitarze, najzwyczajniej samoczynnie pole palce przygrywały melodię I'm Yours.
- Kiedyś śpiewaliśmy ją bez przerwy. - zaśmiałem się i dostałem za to poduszką w twarz.
- Zaraziłeś mnie nią głupku! - wytknęła mi język sięgając po kubek herbaty. - Ona jest po prostu magiczna.
- Taak.. - przeciągnąłem i przysunąłem się bliżej dziewczyny. - Jest nasza. - dodałem po chwili lekko się rumieniąc. Zdziwiło mnie to trochę, bo nigdy nie odczuwałem skrępowania w towarzystwie Rose.
- Ohoho.. ktoś tu się zaczerwienił. - na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Zapewne to przez to, że tu jest tak ciepło.. - dodała chichocząc. Odkąd pamiętam zazwyczaj miewała radosny humor i uśmiechała się bez przerwy co w niej lubiłem. Uwielbiałem to.
- Napewno. - puściłem jej oczko. Dziewczyna nadal nie spuszczała ze mnie wzroku. - Przestań.. - uśmiechnąłem się do niej.
- Ale co? - zapytała i spojrzała jeszcze głębiej w moje niebieskie oczy.
- Pożerasz mnie wzrokiem. - odpowiedziałem cicho. To było widać, jej tęczówki pochłaniały moją osobę z taką fascynacją, taką pasją... Nawet nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje. Była wręcz wyraźnie rozkojarzona, a mimo to cały czas patrzyła tylko na mnie.
- Nieprawda. - mówiąc to wstała i podeszła do okna spoglądając na pustą ulicę. - Jak z George? - błyskawicznie zmieniła temat lekko smutniejąc na twarzy.
- Czemu pytasz? - zdenerwowałem się lekko. George jest ostatnią osobą, o której chciałbym rozmawiać dzisiejszej nocy. Ta dziewczyna od samego początku wprowadziła spore zamieszanie, a ja nie wiem co o niej myśleć. Znałem ją stanowczo za krótko i stanowczo za dużo się zdarzyło.
- Gdy widziałam was całujących się na twoich urodzinach wyglądałeś na zakochanego. - jej twarz wyglądała teraz na jeszcze bardziej przygnębioną. Wstałem, aby podejść bliżej niej.
- Rose... - powiedziałem niemal bezszelestnie stojąc obok dziewczyny.
- Cieszę się, że znalazłeś szczęście.. - przerwała mi wymuszając na sobie uśmiech.
- Ja z nią nie jestem. - podszedłem do niej łapiąc jej szczupłe ramiona. Po tym wszystkim co mi zrobiła nawet nie pomyślał bym o tym, żeby być z tą suką bez uczuć. Myśli, że może pomiatać wszystkimi dookoła i z uśmiechem na to patrzeć.
- Mhmm.. - mruknęła nadal patrząc w okno. - Look into your your heart and you'll find love.. - spojrzała na mnie cicho śpiewając. - ..love, love... - dośpiewała lekko się uśmiechając.
- Rose.. - ponownie zwróciłem się do niej. - ..nie wiem kiedy ją znajdę, ale napewno nie znajdę jej u George..
- Albo boisz się jej ulec.. - szepnęła odwracając się do mnie przodem. W jej oczach było coś innego, coś czego nie potrafiłem zidentyfikować.
- Może i boję, ale zrozum, że nic nie łączy mnie z tą dziewczyną. - popatrzyłem w jej błękitne tęczówki. Kryło się w nich mnóstwo pytań, ból i szczęście. Wszystko na raz.
- Dobrze.. - westchnęła. - Wydawało mi się, że gdy na nią patrzyłeś zapominałeś o całym świecie.. - mruknęła cicho siadając na łóżku. - Wiesz ile ja bym dała za takie spojrzenie? - dopowiedziała, a ja dosiadłem się obok niej przytulając ją do siebie.
- Ale ja zawsze będę przy tobie.. - szepnąłem w jej długie, ciemne włosy pachnące brzoskwiniami.
- Niall, spójrzmy prawdzie w oczy.. - westchnęła cicho. - Masz swoje życie, a ja nie mogę cię powstrzymywać..
- A wiesz, że jest takie coś jak prawdziwa przyjaźń? - założyłem jej kosmyk za ucho cały czas szepcząc.
- Ze mną jest jak z dzieckiem. - zaśmiała się pod nosem. - A dzieci potrzebują dużo opieki.. - dodała pstrykając mnie w nos.
- I tak nigdy nie przebijesz Louisa. - zacząłem się śmiać puszczając dziewczynę z uścisku.
- Jego nikt nie przebije, ale on przynajmniej ma umiar w jedzeniu. - wytknęła mi język, znacząco na mnie patrząc.
- Może i dużo jem, ale bynajmniej jestem chudy. - udałem obrażonego, a Rose spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- A pokaż. - poruszyła brwiami, a ja podniosłem koszulkę. - Okej, okej.. - zaczęła się śmiać. - Obiecałeś mi, że pójdziesz na siłownię. - przygryzła leciutko wargę. - No i widzę, że dotrzymałeś obietnicy.
- Taa.. za namową Harry'ego.. no, ale byłem. - wypiąłem dumnie pierś, a dziewczyna zaczęła mnie łaskotać.
- Zmieniłeś się.. - uśmiechnęła się do mnie, opierając się o oparcie łóżka.
- Wiesz.. taka już natura ludzka. - powiedziałem patrząc na ekran telewizora, na którym wyświetlane było zdjęcie moje i George.
- Widzę, że o wczorajszej nocy wie już cały świat.. - skwitowała wzdychając głęboko i głaskając mnie po ramieniu.
- Mogę zostać u ciebie na noc? - spytałem przenosząc wzrok na nią.
- Pewnie. - odpowiedziała po chwili zastanowienia. - Coś nie tak?
- Nie chcę spać wiedząc, że ona jest za ścianą.. - westchnąłem patrząc na Rose błagalnie.
- Oczywiście, że możesz głupku! - wytknęła mi język i rzuciła we mnie poduszką.
- O ty! - zawyłem i rzuciłem się na nią przyciskając ją do łóżka.
- Nie boję się! - zaczęła się śmiać nadal wytykając mi język.
- Zaraz zobaczymy.. - powiedziałem łaskocząc jej najbardziej czuły punkt, a mianowicie miejsce pod żebrami.
- Przestań, błagam.. - dostała panicznego śmiechu i zaczęła się wierzgać. - Błagam!
- Hmm.. pomyślmy.. - udałem zamyślonego nadal siedząc na niej okrakiem i uniemożliwiając jej jakiekolwiek ruchy.
- Zrobię wszystko! - zaczerpnęła powietrza, gdy na chwilę przestałem ją łaskotać. - Horan złaź!
- A co na przykład? - zbliżyłem swoją twarz do jej dzieląc je kilkoma centymetrami.
- Pomyślmy .. - udała zamyśloną. - Może to? - wykorzystując moją nieuwagę popchnęła mnie na bok , więc teraz to ona znajdowała się nade mną. - Jak zawsze roztrzepany. - kolejny raz wytknęła mi język i puściła mi oczko.
- Wątpię, że mnie utrzymasz. - powiedziałam łapiąc jej łokcie i próbując zdjąć ją z siebie.
- Nie tak szybko. - wykręciła je w taki sposób, że przyciskała nimi tym razem moje dłonie.
- Co masz na myśli? - spytałem marszcząc lekko czoło.
- Nic, poprostu cię nie puszczę.. - pokręciła głową. - ..no chyba, że zrobisz coś w zamian..
- Ty mała szantażystko! - zaśmiałem się próbując wykręcić z uścisku jej ciepłych dłoni.
- Po pierwsze nie jestem mała, a po drugie to ja tylko chcę się z ciebie pośmiać.
- Kocham się z tobą droczyć, ale jesteś cała rozpalona. - zauważyłem wypieki na jej twarzy. - Może powinnaś się położyć?
- To nic.. - dotknęła swojego czoła nadal nie spuszczając ze mnie wzroku. - To co? Wymyśliłeś?
- Zrobię wszystko co tylko sobie życzysz, tylko proszę.. - spojrzałem na nią błagalnie. - ..połóż się.
- No to dzisiaj śpisz ze mną. - przyciągnęła mnie mocno do siebie. - Bo niestety nie ma tutaj zbyt wiele miejsca... - rozejrzała się dookoła. - No chyba, że wolisz ziemię.
- Zdecydowanie łóżko. - puściłem jej oczko. -  Rozejrzę się za jakimiś lekami. - dopowiedziałem zostawiając dziewczynę na chwilę samą. W kuchni jednak nie było nic takiego, a Rose nie wyglądała najlepiej. - Pójdę po jakieś tabletki, za dziesięć minut wracam. - powiadomiłem ją i założyłem kurtkę na siebie.

***

Zeszło mi to trochę dłużej niż myślałem, bo szukanie apteki w Bradford o trzeciej w nocy nie jest zbyt normalne. Gdy już jednak dostałem to czego chciałem wróciłem do hotelu.
- Jak się czujesz? - spytałem dziewczynę na wejściu, jednak ta spała. Położyłem pudełko na stoliku w kuchni, a potem poszedłem się umyć. Po wykonanych czynnościach w łazience wyszedłem z niej przeczesując swoje, farbowane na blond włosy uśmiechając się po nosem. Spojrzałem na Rose, która wyglądała jak mała dziewczynka przytulona do misia, jednak pluszaka zastępowała poduszka. Położyłem się obok niej cicho wzdychając. - Dobranoc. - szepnąłem całując ją w czoło i wtulając się w jej ramiona.

Następnego dnia...


Flavie

- Gdzie do cholery jest Horan?! - wydarła się moja siostra pukając palcami w stolik z poddenerwowania.
- Gadałem z nim, już jedzie. - odpowiedział Lou klepiąc Jane po ramieniu. - Już go spakowałem, spokojnie. - dodał jedząc napoczętą przez Harry'ego paczkę czipsów. Zaśmiał się widząc jak brunetka wręcz czerwieni się ze zdenerwowania.
- Słyszałaś? Spokojnie. - uśmiechnęłam się do niej otwierając paczkę żelków. Jak na zawołanie w ciągu kilku minut blondyn przyjechał.
- Jedziemy? - spytał jak gdyby nigdy nic biorąc swoje bagaże.
Wsiedliśmy do dwóch samochodów, a w jednym z nich siedziałam ja z Jane, Zaynem, Liamem i Niallem. Natomiast w drugim zasiadł Harry - który mnie unika, George, Lou i Eleonor oraz Waliyah, która dojechała w nocy. Nie zapomnijmy również o eskorcie ochroniarzy, którzy towarzyszą chłopakom prawie każdego dnia.
- Gdzie się podziewałeś? - Jane spytała Irlandczyka, sprawdzając ułożenie swoich włosów w lustereczku, w którym także zmierzyła go surowym wzrokiem, jakby była jego matką.
- Byłem u Rose, źle się czuła. - odpowiedział bez emocji patrząc na szybę samochodu. Wyjął swój telefon widząc, że dostał wiadomość i od razu ją odczytał. Próbowałam zobaczyć z kim pisze, jednak wyszło mi to na marne.
- Kto to Rose? - spytałam nieświadoma kim jest osoba, o której mowa.
- Jego była. - szepnęła mi Jane. Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam i nie czekając chwili dłużej włożyłam słuchawki w uszy, zapuszczając muzykę.

***

Po około dwóch godzinach jazdy byliśmy już na miejscu. Pensjonat dziadków znajdował się w Middlesbrough. Bardzo lubiłam tam przyjeżdżać gdy byłam mała, można było tam świetnie wypocząć, a to w obecnym czasie może nam się przydać, zwłaszcza, że sytuacja między nami jest dość napięta.
Wychodząc z samochodu rozprostowałam kości i spojrzałam w kierunku wejścia do budynku, skąd wychodzili dziadkowie.
- Jak wyrosłyście! - rzucili się na mnie i Jane, ściskając nas najmocniej jak umieli. Następnie przedstawiliśmy im chłopaków. George już znali, jednak z One Direction nie mieli okazji porozmawiać ani razu. Nie wiem czy w ogóle wiedzą o istnieniu takiego zespołu.
- Ślicznie razem wyglądacie. - dziadek zwrócił się do mojej siostry i Malika uśmiechając się szeroko. - A tylko mi ją zranisz! - zażartował, jednak jego mina wyglądała poważnie. Wnieśliśmy bagaże do recepcji, skąd odebraliśmy pięć kart do dwuosobowych pokoi. Nastała więc najważniejsza decyzja, a mianowicie - jak się podzielić.
- Niall? - zapytałam patrząc na blondyna błagalnie i omijając Harry'ego wzrokiem. W duszy modliłam się by blondyn się zgodził. Nie chodziło o to ,że nie lubię Hazzy. Właściwie to nie wiem w jakich stosunkach obecnie jesteśmy.
- Okej. - puścił mi oczko, a ja odetchnęłam z ulgą. Styles nieco zdziwiony jak i z lekka zawiedziony spuścił głowę patrząc tępo w dębowe panele.
- George, my bierzemy ósemkę. - Jane zarządziła chwytając odpowiedni kluczyk. Pociągnęła za sobą dziewczynę i udały się wzdłuż długiego korytarza. Zayn z niezrozumieniem spojrzał na swoją dziewczynę, która śmiałym krokiem, nawet się nie oglądając kroczyła przed siebie. Westchnął głęboko próbując dojść do tego co tym razem wymyśliła sobie moja siostra.
- A, Jane.. spoko.. - wypowiedział się Mulat patrząc w ziemię. - Liam? - spojrzał na niego pytająco. Ciemny blondyn uśmiechnął się do niego przyjaźnie łapiąc rączkę od swojej ciemnobrązowej walizki.
- Jasne. - następni udali się w poszukiwaniu swojego pokoju, a reszta patrzyła na siebie szukając osób, z którymi będą dzielić się przestrzenią.
- Na mnie nie patrzcie, zajmuję dwunastkę wraz z Eleonor - uśmiechnął się Boo Bear i chwycił za kluczyk z żądanym numerkiem. Oboje powędrowali dziarskim krokiem w kierunku swojego pokoju, a ja tylko wywróciłam oczami.
- Możesz się już bać.. - Waliyah powiedziała przechodząc koło Lokatego. Ten, aż się wzdrygnął i ruszył za brunetką. Nie miał wyboru, tylko ona mu została. Mogłam wybrać dzielenie pokoju z Wal, ale nie moja wina, że chęć bycia z Niallem w jednym pokoju jest silniejsza.
- W takim razie chodź Niall, zobaczymy nasz pokój. - zwróciłam się do blondyna, który był już w lepszym stanie, nadal jednak nieobecny.
- Tak, już.. - przeciągnął wyciągając telefon z kieszeni. Nie zwracając zbytniej uwagi na to co na nim robi pociągnęłam go za sobą. Sypialnia była dość przestrzenna. Na środku stało białe łóżko dużych rozmiarów, a po bokach szafy z jasnego drewna. Po lewo wejście do łazienki. Całkiem przytulnie.
Wypakowałam rzeczy do szafy, a kosmetyki ułożyłam w łazience. Gdy już to uczyniłam usiadłam na łóżku w celu zaczerpnięcia chwili wytchnienia. Blondyn nadal nie odwracał wzroku od telefonu. Wyglądał jak zaczarowany, na co zmarszczyłam nos.
- Kto cię tak kocha? - zaśmiałam się przysiadając do chłopaka i kątem oka próbując zobaczyć z kim tak koresponduje. Zanim odsunął swojego i'Phone'a zdążyłam jedynie przeczytać pierwszą literkę jaką była "R".
- Raczej nikt.. - mruknął cicho. - Ale zawsze można popisać z kimś, kto cię rozumie. - dodał po chwili. Dużo mi to mówi..
- Mógłbyś jaśniej? - spytałam otwierając paczkę czipsów kusząc tym samym blondyna, który próbował na nią nie patrzeć.
- Rose.. - odpowiedział po chwili zastanowienia i sięgnął po moją zdobycz biorąc sporą garść.
- Aaa.. - pokiwałam głową i uderzyłam jego rękę, kiedy wyciągał ją w moim kierunku po raz drugi. - A o czym tak właściwie piszecie?
- O wszystkim i o niczym, - mruknął bez emocji. - Powinienem dostań nagrodę, nie sądzisz? - wskazał na paczkę, którą przed chwilą odłożyłam i zrobił minę zbitego psiaka.
- Niby za co? - prychnęłam posuwając ją jeszcze dalej.
- Uwolniłem Cię od dzielenia pokoju z Hazzą - wypiął dumnie pierś, a ja się zaśmiałam.
- Dziękuję... - podeszłam do niego i mocno objęłam całując w jeden policzek. - ..ale i tak ich nie dostaniesz. - wytknęłam język uciekając od Nialla.
- Ty chytrusie! - zaczął za mną gonić po korytarzu. Biegnąc odwróciłam się i wytknęłam mu język śmiejąc się w najlepsze, jednak gdy odwróciłam się z powrotem ktoś uderzył mnie drzwiami i z hukiem upadłam na podłogę.
- Harry! - wydarł się Horan, a ja zaczęłam mocno pocierać bolące miejsce.
- Bo ten.. ja.. nie chciałem. - zaczął się bronić, kucając obok mnie. Dotknęłam czoła, czując niesamowity ból. Brunet przytknął palec do obolałego miejsca, a ja syknęłam z bólu myśląc, że zaraz go zabije.
- Zanieś ją do pokoju, a ja idę po jakieś okłady. - blondyn popchnął Stylesa, a sam pobiegł do moich dziadków. Loczek podniósł mnie i zwrócił się w kierunku mojego pokoju.
- Flavie, ja cię strasznie przepraszam! - słyszałam jego głos wymieszany z szumem jaki mi towarzyszył. W dodatku miałam mroczki przed oczami. Co jak co, ale w uderzaniu drzwiami jest mistrzem, a ja .. no cóż, mam pecha zawsze. Jestem ciamajdą i tyle.
- Cii.. - poprosiłam i zamknęłam oczy. Miejsce uderzenia bolało mnie niemiłosiernie. . Gdy z powrotem odzyskałam świadomość leżałam już w łóżku, musiałam widocznie się zdrzemnąć. Poczułam jak ktoś całuje mnie w czoło. Przeczekałam z dwie minuty otworzyłam delikatnie oczy patrząc kto to.
- Harry. - powiedziałam cicho i odsunęłam się dalej. Złapałam się za głową, z której spływały kropelki wody. To pewnie od okładu..
- Od dawna nie śpisz? - wzdrygnął się na mój głosZmrużyłam oczy, po czym otworzyłam je szerzej. Pomasowałam czaszkę i zamlaskałam. Było mi sucho w gardle.
- Przed chwilą się ocknęłam. - odpowiedziałam nabierając powietrza. Usiłowałam sięgnąć szklankę, która stała na małej szafce nocnej koło łóżka, jednak bez rezultatu. Musiałabym się przesunąć, a nie zabardzo czułam się na siłach. Nie żebym była kaleką, ale nadal czułam się ociężała.
- Przepraszam, nie chciałem.. - wydukał kolejny raz podając mi szklankę z wodą. Przyłożyłam chłodne szkło do ust i westchnęłam patrząc to na płyn, to na bruneta, który miał takie słodkie oczy..
- Weź przestań mnie przepraszać. Stało się, trudno.. - westchnęłam upijając łyka. - A gdzie jest tak właściwie Horan?
- Poszedł z resztą na obiad, a ja zgodziłem się poczekać, aż się ockniesz. - odpowiedział wymuszając się na uśmiech, doskonale wiedziałam, że nadal ubolewa nad moim pocałunkiem z blondynem. A przecież to nic nie znaczyło...
- Yhm.. - mruknęłam dopijając resztę napoju. Usłyszałam na holu jakieś głośne krzyki. Pewnie wrócili.. 
- Zayn! Nie żyjesz! - moja siostra darła się niesamowicie, a ja próbowała powstrzymać śmiech.
- Znowu się kłócą ? - spytał głupio Harry. Pokazałam mu gestem żeby się uciszył i próbowałam wsłuchać się w rozmowę.
- Kochanie, ale o co ci chodzi ? - tym razem odezwał się Malik.
- O co mi chodzi tak?! - wrzasnęła. - O mój lakier do włosów mi chodzi!
- Twoje włosy są piękne nie ważne czy wyglądają jak gniazdo czy jak flak - bronił się. - A moje to już inna sprawa, nie moja wina że zapomniałem wziąć swój!
- Tutaj nie ma żadnych reporterów i Bóg wie kogo, żebyś musiał pięknie wyglądać, więc z łaski swojej oddaj mi ten lakier! - znowu podniosła głos.
- Chcesz by twój chłopak wyglądał jak siedem nieszczęść? - spytał ją Mulat , a ja próbowałam opanować śmiech chowając twarz w ramionach Hazzy i cicho chichotając.
- Nie obchodzi mnie to! Ja chcę go z powrotem! - podchodząc bliżej drzwi zobaczyłam jak popycha chłopaka. Tak wkurzona jeszcze nie była i wątpię, że spowodowane to jest jednym, głupim lakierem do włosów..
- Nie poznaję cię Jane.. - chłopak posmutniał na twarzy wyciągając do niej rękę z lakierem. - Proszę..
- Dziękuję. - powiedziała przez zęby i wyrwała mu przedmiot idąc przed siebie. Chłopak jednak nie dał za wygraną i pobiegł za nią. Co się z nią dzieje?

Jane

- Możesz mnie wkońcu zostawić? - burknęłam zamykając za sobą drzwi, ale Zayn wsadził pomiędzy nie nogę. Chciałabym zostać sama, tylko tyle. Spojrzałam na niego nieco zirytowana i zmroziłam go wzrokiem.
- Co jest z tobą, powiedz mi! - zażądał patrząc na mnie niezrozumiale. W jego tęczówkach tańczyły iskierki pytające o wszystko, przez chwilę zagubiłam się patrząc na nie.
- Nic, poprostu masz sobie iść. - spróbowałam znowu, ale bezskutecznie. - No Zayn!
- Nie odejdę stąd dopóki mi nie powiesz, kochanie.. - wtapiał we mnie swój wzrok przytrzymując drzwi. Niestety był silniejszy i mocowanie się z nim nie miało najmniejszego sensu. Zrezygnowana odeszłam spod wejścia i odwróciłam wzrok.
- Nie będę ci nic mówić! - wkurzyłam się i bezradna usiadłam na łóżku. Chłopak podszedł do mnie i objął ramieniem. Lekko się wzdrygnęłam na jego dotyk i cicho westchnęłam nic więcej nie mówiąc.
- Proszę.. - wyszeptał w moją szyję powodując kolejną falę dreszczy. Przyjemnych dreszczy.
- Pomyśl czasami o czymś innym, a nie tylko o tym, żeby się ze mną przespać. - powiedziałam i odsunęłam się od niego marszcząc czoło.
- Myślę o tobie w każdej sekundzie, o twoich oczach, o twoich włosach, o twoim uśmiechu.. - zaczął wyliczać, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Nadal jednak byłam na niego wkurzona i okazywałam to choćby po zimnym spojrzeniu. - Przepraszam. - zaczął jeździć palcami po moich plecach, a ja momentalnie od niego odskoczyłam zakładając ręce na piersi.
- Nie mam ochoty na nic. Zostaw mnie Zayn.. - syknęłam przez zęby. Brunet parsknął ironicznie i pokręcił głową, na co ja wstałam niewzruszona.
- Nie rozumiem cię. Wcześniej wszystko było świetnie i nagle się zepsuło. - wymruczał na wpół mówiąc do mnie, na wpół do siebie wlepiając wzrok w blado orzechową pościel i zaczął bawić się kawałkiem powleczki.
- Najwidoczniej.
- To w takim razie po co ty kurwa ze mną jesteś?! - wykrzyknął cały nabuzowany patrząc mi w oczy. Czułam jak powala mnie wzrokiem pełnym agresji i niezrozumienia. Jego wargi drgały, najprawdopodobniej ze zdenerwowania. Lekko się go przestraszyłam, a w moich oczach stanęły łzy.
- Ojejku, nie zauważyłam was. Nie przeszkadzajcie sobie! - wykrzyczała George nieruszona faktem wsłuchując się w stację muzyczną.
- George.. - westchnęłam patrząc jak ta idiotka niczym przejęta tańczy na środku pokoju. Nawet z nogą w gipsie wiła się jak szalona.
- Nie zwracajcie na mnie uwagi. - zwróciła się do nas po raz kolejny patrząc na ekran telewizora. Nawet nie zauważyliśmy jak siedzi łóżko obok, nie usłyszałam nawet lecącej muzyki. Tak właśnie działa na mnie Malik.
- Chodźmy do mnie. - Zayn zwrócił się do mnie i pociągnął za sobą. - To nie koniec rozmowy.
- Dobry pomysł, ale wiesz co? - wydukałam przez zęby zirytowana. - Najlepiej się przewietrzyć. - posłałam mu obojętne spojrzenie i wyszłam z pokoju.
- No dobra. - odwzajemnił mój gest i razem wyszliśmy na zewnątrz, a ja przy okazji zarzuciłam na siebie bluzę.
George

Nudziło mi się siedzenie w pokoju, więc postanowiłam zawitać do Lou i El. Para właśnie oglądała jakiś film.
- Nie przeszkadzam? - spytałam pukając kulą w nogę Louisa. Na samym wejściu zostałam obrzucona pobłażliwym spojrzeniem ze strony Eleanor.
- Jak już weszłaś to zostań. - powiedział z uśmiechem, a jego dziewczyna krzywo się na mnie spojrzała.
- Spokojnie, przyszłam spytać się tylko czy wiecie gdzie Harry bo mam do niego sprawę. - uśmiechnęłam się ironicznie w kierunku brunetki.
- Zapewne siedzi u Flavie. - ponownie posłał mi przyjazny uśmiech, a brunetka wywróciła oczami. Jednak Jane miała racje co do tej dziewczyny..
- Dzięki marcheweczko. - puściłam mu oczko i wyszłam, po czym skierowałam się do pokoju Flavie. Nie mylił się. Byli tam słuchając razem muzyki. Zapukałam lekko w drzwi, a dziewczyna wyjęła z ucha słuchawkę i spojrzała na mnie pytająco.
- Przyszłam porwać Lokersa. - uśmiechnęłam się szarmancko odgarniając kosmyki włosów z czoła.
- Okej. - odpowiedziała i puściła chłopaka, a on zaczął iść za mną.
- Zastanawia cię pewnie czemu cię zabrałam? - spytałam prowadząc go na zewnątrz, co prawda w zwolnionym tempie, ale z gipsem biegać się nie da.
- No chyba. - odpowiedział narzucając na siebie coś cieplejszego.
- Wydajesz mi się najnormalniejszy z całej tej piątki.. - zwróciłam się do niego, chwilę potem wybuchając śmiechem. - ..nie no żartowałam. Liam gdzieś wyszedł, więc proszę cię byś przeszedł się ze mną do stadniny konnej. Byłam tutaj już raz i wiem, że dziadkowie dziewczyn mają takową. - westchnęłam. - A, że nie chce mi się iść tam samej, nawet bym nie wsiadła z gipsem.. wybrałam ciebie jako mojego służącego. - wydęłam triumfalnie usta z zachwytu.
- Mogę z tobą iść, ale jedynie je pogłaskać, bo za służącego nie będę robił. - odpowiedział i stawiał powoli kroki do przodu. Prychnęłam uderzając jego ramię.
- A jeśli dostaniesz nagrodę? - odwróciłam się w jego kierunku marszcząc podstępnie brwi.
- Niby jaką? - lekko zakpił zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Znam Flavie od najmłodszych lat, wiem na jej temat wszystko. Ale jeśli nie chcesz.. - przeciągnęłam uśmiechając się i wzruszyłam ramionami.
- No dobra. - od razu był chętny do wszystkiego pokazując swoje dwa dołeczki w policzkach. Ciekawe dlaczego..
- A więc ruszamy! - krzyknęłam przyśpieszając kroku. W ciągu kilku minut znajdowaliśmy się już na miejscu. Jak zaczarowana latałam od jednego konia do drugiego fascynując się każdym z nich. Wkońcu wybrałam odpowiedniego dla siebie, no i rzecz jasna dla Stylesa, który nie miał żadnego pojęcia o jeździe. Zaprzęgnięcie ich zajęło nam jakieś dwadzieścia minut.
- A teraz grzecznie mnie podsadź. - uśmiechnęłam się do niego najszerzej jak tylko umiałam. Chłopak zrobił to o co go prosiłam, jednak nie do końca tak jak chciałam, a mianowicie chwycił mnie perfidnie za tyłek.
- Harry, zboczeńcu! - powiedziałam i z małymi problemami usadowiłam się na koniu. Przejechałam ręką po jego grzywie cała będąc w skowronkach.
- Zrobiłem to co chciałaś. - mruknął. - Aczkolwiek nie sądzę by był to dobry pomysł..
- A ja sądzę, że tak. - parsknęłam i złapałam za lejce.
Jeździłam jak szalona śmiejąc się z Loczka, który kurczowo trzymał się siodła by przypadkiem nie spaść. Wyglądało to bardzo komicznie. Oczywiście zdarzało się, że poczuł się trochę luźniej i nawet się sprostował, ale za każdym razem, gdy koń przyśpieszył ten znowu podkulał się ze strachu.
- Spokojnie. - próbowałam go uspokoić gdy dobiliśmy z powrotem do stadniny.
- Łatwo mówić, one są jakieś dzikie... zazdroszczą mi loczków i tyle. - bulwersował się siadając w altance obok mnie. Zaśmiałam się ironicznie, ale starając się być miła.
- Tak napewno. - pokiwałam sarkastycznie głową.
- A teraz czekam na nagrodę.. - odezwał się po chwili patrząc na mnie znacząco. Westchnęłam ciężko opierając się łokciami o stolik.
- A co chcesz wiedzieć dokładnie?
- Hmm.. jak mógłbym się jej przypodobać? - wywnioskował i usiadł w takiej samej pozycji jak ja.
- Zacznij udawać obojętnego, puszczaj zalotne spojrzenia będąc w jej towarzystwie, ale nie bądź dla niej oschły. - pokiwałam palcem. - A i jeszcze jedno... - spojrzałam na niego uważnie. - Daj jej zatęsknić za twoim towarzystwem, a sama do ciebie przyjdzie. - poruszyłam głową, posyłając chłopakowi uśmiech.
- No dobra, ale jak się nie uda to wszystko pójdzie na ciebie. - powiedział całkiem poważnie, a ja podniosłam na niego wzrok.
- Posłuchaj cioci George, ja wiem co robię. - pstryknęłam go w nos. - Wiem co lubi, a czego nie cierpi, więc słuchaj się mnie.
- Zobaczymy. - wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku. - Idziemy?
- Oczywiście. - przystałam na zadane mi pytanie i złapałam się jego dłoni biorąc kule do rąk.
- Nie jesteś wcale taka zła... - odrzekł Loczek, gdy już staliśmy pod hotelem. - ...a teraz wybacz, idę coś zjeść.
- Zaczekaj, ja też idę. - zawołałam za nim, a chłopak się odwrócił.
- W takim razie prowadź, nie znam tego miejsca. - odezwał się puszczając mi oczko i podając ramię.
Idąc w kierunku jadalni przypadkowo wpadłam na kogoś wytrącając mu iPhone'a z dłoni. Jak się okazało był to Niall.
- Przepraszam, nie chciałam. - nachyliłam się, żeby podnieść telefon, jednak on mnie w tym wyręczył.
- Daruj sobie. - syknął. - I uważaj na następny raz, jak chodzisz. - uniósł głos, a ja wręcz się wzdrygnęłam.
- Nie chciałam. - ponowiłam wypowiedź i złapałam jego rękę.
- Nie obchodzi mnie to! - krzyknął ponownie patrząc na mnie krzywo. - Radzę ci zakupić okulary i nie wchodzić mi więcej w drogę!
- Niall, co ty taki przewrażliwiony? - zapytał go Harry, stając przede mną.
- Bo jej nie znoszę. - odpowiedział naburmuszony.
- Idź już lepiej. - poradził przyjacielowi, a mnie złapał pod ramię.
- Idziemy? - spytał poprawiając loki. - Nie wiem co w niego wstąpiło...
- Tak... - odpowiedziałam jeszcze raz patrząc na oddalającego się blondyna. Coraz bardziej jego spławianie i omijanie mnie zaczęło boleć.

Jakiś czas potem..

Liam

Zayn zaprosił do nas Jane, a ja nie chcąc im przeszkadzać zdecydowałem się na wieczorny spacer. Narzuciłem cieplejszą bluzę i wyszedłem na dwór gdzie było już dosyć chłodno i ciemno. 
Spacerowałem po parku nie patrząc nawet gdzie tak właściwie idę. Poprostu zapomniałem o wszystkim i przymknąłem na chwilę powieki. Nie było to jednak dobrym pomysłem, bo wpadłem na jakąś dziewczynę. Spojrzałem w górę i zobaczyłem tą samą brunetkę, tą samą, która tak zakręciła mi w głowie na imprezie, tą samą, którą szukałem na portalach społecznościowych i próbowałem dowiedzieć się kim jest.
- Przepraszam... - wyszeptała melodyjnym głosem podnosząc kartki z zimnej ziemi, które wyleciały z jej książki. Schyliłem się, aby pomóc je pozbierać.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo starałem się by cię odnaleźć. - mówiłem lekko oszołomiony, a moje serce biło w szybkim rytmie.
- Jesteś Liam, prawda? - przeniosła wzrok na mnie, delikatnie się uśmiechając.
- Tak, a ty... - i w tym momencie się zamknąłem. Nie znałem jej imienia, a to było najbardziej żenujące w tym wszystkim.
- Maddy. - odpowiedziała siadając na pobliskiej ławce i otwierając na którejś z kolei stronie. Cały czas uśmiechała się słodko pozbawiając mnie tym racjonalnego myślenia.
- Śliczne imię. - wywnioskowałem i usiadłem obok niej. - Co to? - spojrzałem na plik kartek, które trzymała w dłoni.
- Moje wiersze... - zawstydziła się chowając je z powrotem w brulion.
- Pokaż... - spojrzałem na nią błagalnie. - Chcę zobaczyć jak piszesz... - ponownie się do niej zwróciłem, a ona podała mi o to, o co prosiłem. Zacząłem przeglądać te dzieła sztuki z wielką fascynacją. Ta dziewczyna naprawdę miała do tego talent. - Genialne. - powiedziałem kończąc jeden z nich.
- Wcale nie.. - mruknęła cudownie się rumieniąc.
- Masz dar, muszę to pokazać chłopakom! - wstałem i pociągnąłem brunetkę za sobą. Ta stanęła jak wryta pociągając mnie mocniej za rękę.
- Nie! Nikomu tego nie będziesz pokazywał. - wyrwała mi je i zatrzasnęła grubą okładkę książki.
- Jak chcesz.. - odpowiedziałem zawiedziony. - Zjesz z nami kolacje? Chłopacy muszą cię poznać.
- Nie chcę się narzucać.. - powiedziała, a ja pokręciłam jedynie głową łapiąc jej dłoń i pociągając ją ponownie za sobą.
- Tym razem nie dam ci zniknąć. - zapewniłem Maddy patrząc w jej źrenice. - Chcę cię poznać. - dodałem po chwili pewien tego co powiedziałem.
- A co chciałabyś dokładniej wiedzieć? - zapytała kurczowo trzymając swoją torebkę.
- Wszystko. - uśmiechnąłem się. - Nie mogę przestać o tobie myśleć. - dodałem szybko sam się sobie dziwiąc, bo nigdy nie byłem tak odważny. Może to i źle? 
- Hmm.. zacznijmy od tego, że moje nazwisko to Hampel i mieszkam tutaj.. mam dziewiętnaście lat, no i jestem jedynaczką.. - zaczęła wyliczać, a ja się jej przysłuchiwałem. - Mam też mojego kochanego psa.
- Jak się wabi? - spytałem studiując jej włosy. Jest śliczna... Jak dla mnie jest idealna.
- Geofrrey. - odpowiedziała, a ja się zaśmiałem jak to wymówiła.
- Masz śliczny akcent. - posłałem jej miłe spojrzenie. - To tutaj. - wskazałem na bramę pensjonatu. Otworzyłem dziewczynie i przepuściłem ją w przejściu. Weszliśmy do środka zdejmując z siebie zbędne rzeczy. Udałem się wraz z Maddy najpierw zobaczyć czy te dwa zakochańce nadal przesiadują w pokoju.
- O proszę, może nam ją przedstawisz? - najpierw odezwał się Zayn.
- Maddy. - dziewczyna wysunęła dłoń w stronę mojego przyjaciela, a on ją uścisnął. Jane również z uśmiechem podała jej rękę. - Jestem znajomą Liama.
- Wow... Liam, ale ty masz ładne koleżanki. - Mulat przejechał po dziewczynie wzrokiem, za co dostał od Jane w bok. Ta dziewczyna trzymała go krótko, ale to nawet dobrze. Bynajmniej nie pozwala sobie za dużo.
- Bardzo nam miło. - brunetka powiedziała i zmrużyła oczy patrząc na Malika. Wiedziałem, że gdyby tylko nie było przy nas Maddy to dziewczyna Zayna zrobiła mu by taką kłótnię i do tego na koniec jeszcze przywaliła. Ale nie było się czemu dziwić.
- To my może pójdziemy do mnie, a wy zostańcie sobie i pogadajcie. - Jane chwyciła Zayna za rękę i pociągnęła go za sobą.

Jane 

- Możesz mi powiedzieć co to miało być? - zwróciłam się do chłopaka mrożąc go wzrokiem. Myślałam, że zaraz wybuchnę ze złości. Pogodziliśmy się, a on znowu swoje. Szczerze to sama się sobie dziwiłam. Nigdy, aż taka nadpobudliwa nie byłam i to mnie zaciekawiło. 
- Jane... co ja takiego zrobiłem? - westchnął i ruszył za mną kierując się do mojego pokoju. - Będziesz się na mnie obrażać za każde spojrzenie na inną dziewczynę? Może do fanek też mam nie podchodzić, bo jestem twój? - zadrwił siadając na łóżko. Zaśmiałam się ironicznie kładąc ręce na piersiach.
- Dobrze wiesz, że nie mam nic do twoich fanek.. - mruknęłam niezadowolona. Przez cały dzisiejszy dzień było mi tak niedobrze, że o mało nie zwymiotowałam, ale to zapewne przez podróż, a po za tym to ta kłótnia z Malikiem...
- No, chociaż one nie będą przez ciebie pobite. - zaśmiał się, a ja rzuciłam w niego poduszką, a drugą zakryłam twarz siadając na drugim końcu łóżka.
- Nie dotykaj mnie, nie odzywaj się do mnie i najlepiej idź sobie do tej całej Maddy. - powiedziałam złośliwie, zamykając oczy.
- Przestań się obrażać... - mruknął przysuwając się bliżej mnie. - Wiem, że długo tak nie wytrzymasz. - dodał całując moją rękę. Zsunęłam ją niżej, aby jej nie ruszał.
- Poprostu zostaw mnie samą. - byłam nieugięta. - Pobaw się w teletubisie, cokolwiek, ale daj mi spokój. - dodałam po chwili. Usiadłam na podłodze opierając się o łóżko i przymknęłam oczy.
- I tak stąd nie wyjdę. - odpowiedział i wziął do ręki moją książkę. - O, Jane ty czytasz książki? - zdziwił się i zaczął przewracać kartki. - No nie wierzę. A jaki tytuł. Miłość przetrwa wszystko. - zacytował patrząc na okładkę.
- Możesz się wkońcu zamknąć? - spytałam odwracając się w jego kierunku. Spojrzał na mnie i prychnął.
- Cały czas stwarzasz problemy, czemu nie możesz choć raz w życiu się tak nie spinać? - spytał z lekkim oburzeniem. Pokręciłam ironicznie głową i głęboko westchnęłam. Podeszłam do niego wyrywając mu książkę.
- Najwidoczniej taka jestem, a jak ci się nie podoba to zawsze możesz zakończyć ten związek. - wypaliłam gryząc się w język. Wcale nie chciałam tego mówić. Czasem poprostu emocje biorą górę.
- Nie mów, że chcesz ze mną zerwać. - odezwał się wkurzony i wstał łapiąc moje ramiona. Chwycił mnie za podbródek i spojrzał w oczy. Nie minęła chwila, a on złączył nasze wargi. Ja jednak nie dałam się nabrać i odeszłam kilka kroków w tył.
- Nie, nie chcę z tobą zrywać, ani nie rób tak więcej. To nie załatwi sprawy. - usiadłam na pościeli George i spuściłam wzrok.
- Czego ty się boisz? Od jakiegoś czasu mnie odtrącasz, o co chodzi? - spytał z wyrzutem podchodząc do okna cały nabuzowany. Chwilę potem odwrócił się patrząc mi w oczy.
- Boję się, że mnie zostawisz, a w najgorszym wypadku zdradzisz z inną. - powiedziałam z przejęciem w głosie, a po moim policzku poleciała pojedyncza łza.

* * *
Shecky, Taiga.


Nareszcie macie ósemkę, cieszycie się? Hę? Mi się podoba, nie jest chyba źle, co nie Shecky?
Według mnie nie, ale to już Wy ocenicie. Jak zwykle coś się wydarzyło. Cała gromada pojechała do dziadków dziewczyn wypocząć, ale.. pewnie jesteście ciekawi co tam się takiego wydarzy hmm..? I tak nie powiemy. Hahaha. : P
To dopiero początek : D *muzyczka nastrojowa* nie dam linka, wyobraźcie sobie ją. xd A wracając, może rozdział krótszy, ale tak ma być. Spokojnie, my już się postaramy by zaspokoić wasze potrzeby (tutaj pojawiają się wasze zboczone myśli xd)
Hahahaha.. dobra. Hmm... co by tu jeszcze? Szczerze to chyba nic. C: Zostawiam Was, abyście komentowali i dodawali się do obserwowanych. *przesyła buziaka w powietrzu* To pa. :*
PAAAAAAAAA :**
A no i oczywiście pokażemy Wam jeszcze przeuroczą Maddy. : *



Maddy Hempel

Wiek : 19l.
Waga : 58 kg.
Wzrost : 178 cm.
Zainteresowania : czytanie książek, zakupy, granie na gitarze, pisanie wierszy, śpiewanie.
Miejsce urodzenia : Middlesbrough (Wielka Brytania)
Kolor oczu : ciemny brąz.
Kolor włosów : czekoladowy brąz.
Charakter : Spokojna, ułożona i rozważna, taka właśnie jest ta dziewczyna. Uwielbia kupować książki i je czytać. W wolnych chwilach zamienia się w poetkę i przelewa swoje myśli i uczucia na kartkę papieru. Lubi różne imprezy, ale rzadko kiedy spożywa na nich alkohol. Czasami z nudów pogrywa sobie na gitarze. Kocha swojego psa Geofrrey'a  i często wychodzi z nim na dłuugie spacery.
Rodzina : Queenie - matka,
Scott - ojciec,
rodzeństwo - jest jedynaczką.

niedziela, 2 grudnia 2012

7. "Rozkochujesz, ranisz.. to wszystko w tak krótkim czasie i teraz mówisz, że kochasz?"


Jane

Odłożyłam szklankę z sokiem pomarańczowym na bordowy blat. Przęłknęłam ślinę i usiadłam na skórzanym krzesełku.
- Flavie. - zwróciłam się do siostry siedzącej obok mnie. - Musimy dzisiaj pójść do domu, jeśli można go tak nazwać i pozabierać parę rzeczy. - oznajmiłam wzdychając.
- Masz rację, tabloidy już się tym zainteresowały i jesteśmy teraz na stronach głównych. - burknęła z niezadowolenia. Ja jestem przyzwyczajona do tego. Będąc jedną z najlepszych tancerek Europy zdarza mi się występować na portalach plotkarskich. Flavie natomiast nigdy nie lubiła blasku fleszy, źle powiedziałam. Kiedyś nie przeszkadzałoby jej to, teraz zmieniła się.
- Pojadę z wami. - do rozmowy wciął się Malik. - Pomogę wam.
- Poradzimy sobie. - odchrząknęłam. Nadal miałam mu za złe wczorajszy incydent.
Przebrałam się w ubrania Waliyah, gdyż wszystkie nasze rzeczy zostały w domu. Pozostało mi poczekać na moją siostrę, która chwilę potem zjawiła się w szarych dresach i zielonkawej bokserce idealnie podkreślającej jej płaski brzuch. - Weź jeszcze bluzę, jest chłodno. - zwróciłam się do niej.
- Trzymaj Flavie. - w wejściu pojawił się Niall ściągając z siebie czerwoną bluzę i podając ją siostrze.
- Dziękuję. - odpowiedziała zakładając na siebie ubranie Horana i obydwie wyszłyśmy z mieszkania państwa Malik. Do domu nie miałyśmy daleko, leżały powiem one na jednej ulicy tyle, że nasz dom był kilka minut dalej. Gdy dotarłyśmy na miejsce ogarnął mnie smutek. Mimo, iż mieszkamy tutaj dopiero dwa lata, pokochałam ten dom. Teraz był on w fatalnym stanie. Na zewnątrz nie było tak źle, w środku jednak pojawiły się liczne zacieki przy suficie, panele namiękły, niektóre nawet się odgięły. Oprócz szkód zalania większość mebli była poprzesuwana, bądź poprzewracana. Na podłodze znajdowały się liczne przedmioty począwszy od zbitych szklanek, skończywszy na kawałkach jedzenia i wymiotach. 
- Boże, co oni zrobili z naszym domem... - powiedziałam sama do siebie zatykając ręką usta. 
- Chodź na górę! - usłyszałam wołanie Flav i pokierowałam się schodami na pierwsze piętro. Następnie weszłam do mojego pokoju. W nim na szczęście nie było większych szkód. Woda tutaj się nie przedostała, meble również znajdowały się na swoim miejscu. Nie licząc pozostałości po imprezie w postaci plastikowych kubków i talerzyków z resztkami jedzenia na biurku i podłodze pokój wyglądał przyzwoicie. Natychmiast wyjęłam dużą walizkę z górnej szafki i spakowałam w nią najpotrzebniejsze rzeczy takie jak kosmetyczka, dokumenty, pieniądze, a resztę zapełniłam ubraniami. - Pomóż mi! - siostra mnie zawołała, a ja wyjeżdżając walizką na korytarz , przeszłam do jej pokoju, który był lekko w gorszym stanie. Również nie był zalany, jednak jedna szafa była kompletnie wywrócona. Pomogłam jej doprowadzić szafę do pionu, a następnie spakować się. Z George było najłatwiej. Różowowłosa nie była jeszcze rozpakowana w dużej części, a pokój, który zajmowała nie był nawet otwarty podczas imprezy.
Wyprowadziłyśmy z domu trzy duże walizki i dwie większe torby. Westchnęłam głęboko i razem z brunetką usiadłyśmy na schodach. Momentalnie na naszej posesji zjawili się paparazzi i media. 
- Jak doprowadziłyście do tego stanu? Gdzie teraz zamierzacie zamieszkać? Czy na imprezie ktoś ucierpiał? - reporterzy zaczęli rzucać pytaniami, a ja zniesmaczona faktem, iż oblegają nas w trudnej dla nas sytuacji skrzywiłam się.
- Nie była to nasza wina, spokojnie mamy mieszkanie zastępcze. I nikt nie ucierpiał, mam nadzieję.. - odpowiedziałam stonowanym głosem. Następnie z tematu zniszczenia domu przeszli do pytań intymnych dla mnie czyli mojego związku z Zaynem. Nie chciałam odpowiadać na te pytania, więc prosiłam ich by się wynieśli, co jednak mogą zrobić dwie młode dziewczyny oblegane przez tłum reporterów i paparazzi? Jakby tego było mało musiała zjawić się policja, spisując dalsze zeznania i sprawdzić stan domu. Na szczęście jedyna kara jaką musimy zapłacić to ta za zakłócanie spokoju i nic więcej, gdyż sytuacja wymknęła się spod kontroli, a wielu przybyłych na tę imprezę nie było zaproszonych. 
- Mówiłam panu już sto razy. Po co miałybyśmy odpompować wodę z basenu do własnego domu?! - moją siostrą targnęły emocje i wręcz nawrzeszczała na policjanta. Złapałam ją za ramię i uśmiechnęłam się.
- Siostra chciała powiedzieć, że było tam ponad tysiąc osób i mógł zrobić to każdy. - wtrąciłam się.
Wyjaśniałyśmy to wszystko jeszcze przez dłuższą chwilę wmawiając facetom w mundurach, że to nie nasza wina. Gdy wkońcu skończyli swoje przemówienia na temat tego jaka dzisiejsza młodzież jest nieodpowiedzialna, umówiłyśmy się na kolejne zeznania na komendzie i pojechałyśmy do domu Malików. 
- Jejku jacy oni są natrętni! - burknęłam opadając na kanapę. Mulat usiadł obok przytulając mnie. - Nie dotykaj mnie! - strąciłam jego rękę z ramienia odsuwając się na drugi koniec sofy.
- Nadal jesteś zła? - spytał zawiedziony, a jego oczy się zaszkliły.
- Jak widzisz.. - syknęłam odwracając wzrok.
- Mówiłem ci.. to ona się do mnie kleiła.. - powiedział ciszej.
- Taa.. jasne i sama na ciebie wpadła. - prychnęłam i zakładając ręce na piersiach przełączyłam na inny kanał.
- To nie ma sensu Jane.. - odezwał się chwilę potem szeptem.
- Słusznie.. - odpowiedziałam lekceważąco i skierowałam się do pokoju Louisa. Gdy położyłam się obok chłopaka, nic nie mówiąc mocno go przytuliłam.
- Co jest? - zapytał rozproszony i ściszył muzykę, która leciała z jego dużej wieży.
- Zayn.. - wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza, która wsiąknęła w bluzkę bruneta. Tomlinson przytulił mnie jeszcze mocniej i zaczął głaskać po włosach.
- Kochasz go? Prawda? - zadał kolejne pytania ściszając głos.
- No kocham.. - przeciągnęłam i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
- Więc nie rań siebie, daj mu czas, ale nie rań siebie.. - dodał.
- Tylko ile mam czekać? - wzdychnęłam opierając się o jego tors.
- Tyle ile potrzeba. - odparł głaszcząc mnie po łopatkach.
- Dziękuję.. - przyciągnęłam się bardziej do niego i ścisnęłam jego bluzę. - Kocham cię! - powiedziałam całując jego ciepły polik. - Ale oczywiście po przyjacielsku. - pomachałam mu wskazującym palcem przed nosem i się zaśmiałam.
Harry

Leżałem na łóżku w swoim tymczasowym pokoju. Ślady kaca nadal dawały mi się we znaki jednak już mniej. Reszta oglądała właśnie jakiś film, ale ja nie miałem na to ochoty. Myślami powróciłem do momentu gdy Flavie całowała się z Niallem. Moje serce z powrotem zaczęło boleć, a oczy lekko mi się zaszkliły. Znam ją dopiero od tygodnia, ale nie mogę przestać o niej myśleć. Zawróciła mi w głowie od momentu, gdy ujrzałem ją jako Franka. Duże orzechowe oczy skrywające tajemnice, niewinny uśmiech. Otarłem lekko napuchnięte oczy i głęboko westchnąłem patrząc w sufit. Usłyszałem delikatne pukanie.
- Proszę.. - przeciągnąłem poprawiając się do pozycji siedzącej. W pokoju pojawił się Horan.
- Przyniosłem ci tabletki.. - powiedział podając mi dwie kapsułki i szklankę wody. - Jak się czujesz? - dodał po chwili siadając obok mnie.
- W miarę.. - mówiłem bez jakiegokolwiek przejęcia i włączyłem laptopa kładąc go sobie na kolanach. Spojrzałem na tweeta Liama. Szukał on jakiejś brunetki z imprezy, której nie znał imienia.
- Czy to moje odczucie, czy jesteś obrażony? - blondyn zadał kolejne pytanie.
- Nie.. nie jestem.. - mówiłem zapatrzony w ekran. W ogóle nie zwracałem na Nialla uwagi.. nie chciałem z nim rozmawiać.
- Chodzi ci o ten pocałunek, prawda? - nie dawał mi spokoju. Spojrzałem na niego jak na idiotę. Przecież się mu nie przyznam.. 
- Nie.. skąd ci to niby na myśl przyszło? - spytałem i z powrotem zacząłem przeglądać twittera. - Poprostu źle się czuję, a to chyba normalne po imprezie..
- Ughh.. w każdym bądź razie nie masz za co być zły. - dodał po chwili udając się do wyjścia.
- Nie, wcale.. - powiedziałem zbyt głośno przez co chłopak momentalnie zwrócił się w moją stronę.
- Czyli jednak boli cię ten fakt? - mruknął.
- Może tak, może nie.. - odpowiedziałem obojętnie unikając jego wzroku.
- Styles, określ się.. - powiedział lekko poddenerwowany.
- To moja sprawa.. - odparłem podnosząc leki, które mi przyniósł. - Chyba przyszedłeś dać mi tylko to, więc do widzenia. - syknąłem. Niall bez słowa wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego.

Zayn

Wiedziałem, że źle zrobiłem.. tak strasznie ją zraniłem, no ale to nie moja wina, że ta cała Cassie klei się do mnie jak rzep do psiego ogona...
Wstałem z kanapy i poszedłem na górę zobaczyć gdzie pobiegła Jane. Pierwsze co nasunęło mi się na myśl to pokój Lou. Zajrzałem do niego bez pukania i nie myliłem się. Zobaczyłem ich razem.. była w niego wtulona jak małe dziecko.. Co ja jej najlepszego zrobiłem..? Bezdźwięczne zamknąłem drzwi i odnalazłem Flavie.
- Pomóż mi! - podbiegłem do niej składając ręce.
- Ale w czym? - zapytała niczego świadoma podciągając spodnie.
- Na tamtej imprezie przytulała mnie pewna blondynka, Jane uważa, że to ja się na nią rzuciłem i nie chce mi wybaczyć. - powiedziałem na jednym tchu. - Pomóż mi..
- Przeproś, kup kwiaty i będzie po sprawie. - odpowiedziała oglądając swoje paznokcie. Czy ona tak bezstresowo podchodzi do wszystkiego?
- Kwiaty nie wystarczą. - skrzywiłem się. - Potrzeba czegoś więcej.
- Jak przed nią klękniesz to napewno ci wybaczy.. - poklepała mnie po ramieniu uśmiechając się jak głupia.
- Czemu ty do wszystkiego tak lekko podchodzisz? - spytałem.
- Bo mnie Bozia taką stworzyła. - ponownie na jej ustach wymalował się przyjazny uśmiech. Posłałem jej miłe spojrzenie po czym ponownie zapytałem.
- To twoja siostra, musisz wiedzieć co najbardziej ją ucieszy..
- No przecież ci mówię, wiesz, że ona nie potrafi być długo obrażona i świata poza tobą nie widzi.. - powiedziała na odchodne i machając mi zniknęła za drzwiami od jej tymczasowego pokoju.
- Więc Zayn, kupujemy kwiaty. - powiedziałem sam do siebie i wybrałem numer do kwiaciarni. Zamówiłem wielki bukiet czerwonych róż i czekałem, aż je dostarczą. Mam nadzieję, że to coś pomoże..



***



Usłyszałem dzwonek do drzwi i zerwałem się z miejsca podbiegając do nich.
- Dzień dobry! Ktoś tutaj zamawiał kwiaty? - zapytał się mnie wysoki facet z moim zamówieniem.
- Tak ja, ile płacę? - podałem mu żądaną gotówkę i zaprowadziłem do pokoju, w którym miał zostawić róże. Gdy wychodził podziękowałem mu jeszcze i wbiegłem na górę w celu porozmawiania z Jane.
- Co tym razem? - zwróciła się do mnie nawet nie patrząc.
- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić.. - klęknąłem przed nią biorąc kwiaty do rąk. - .. i przysięgam, że to ona się na mnie pchała.. - dodałem i czekałem na reakcję Jane. Ta spojrzała na mnie ostrożnie podchodząc bliżej. - Kocham ciebie i tylko ciebie..
- Ja ciebie też.. - położyła dłonie na moich ramionach zatapiając swoje usta w moich. Po krótkiej chwili wstałem i uśmiechnąłem się przytulając dziewczynę.
- Nie potrafisz być długo obrażona. - zaśmiałem się i spojrzałem na dziewczynę, która jeździła palcem po jednym z czerwonych płatków.
- Nie potrafię oprzeć się twoim ustom odkąd poznałam ich smak. - odpowiedziała upajając się wonią kwiatów.
- Wiedziałem, że to one.. przez nie kocha mnie tyle kobiet na świecie. - powiedziałem przejeżdżając po nich opuszkami palców.
- Ahh.. ty i ta twoja skromność.. - brunetka wzdychnęła i wytknęła mi język. - Jak ja wytrzymam bez ciebie u dziadków?
- Pojadę z wami.. znaczy pojedziemy. - przytuliłem ją całując w czubek głowy. - Przecież i tak mamy wolne..
- Serio? Jak długo? - spytała z nadzieją i radością w głosie.
- Menadżer dał nam dwa tygodnie. - skwitowałem i spojrzałem zaciekawiony na kalendarz. Ta z wrażenia zaczęła piszczeć i skakać całując mnie po całej twarzy.
- Chłopcy również jadą? Jejku muszą powiedzieć dziadkom by przygotowali pokoje w pensjonacie.
- Najlepiej by było gdybyśmy wyjechali już jutro. - oznajmiłem siadając na obrotowym krześle.
- W takim razie, zacznijmy się pakować. - rzuciła kładąc się na łóżko.
- To może poczekać do jutra.. - przeciągnąłem pochylając się nad Jane. - Jest wiele innych.. ważniejszych spraw..
Flavie


- Waliyah, jedziesz z nami i koniec .. nie ma ale. - mówiłam do słuchawki. - Dziadkowie dali nam pięć pokoi. Jedziesz i koniec. - postanowiłam po dłuższej rozmowie z ciemnowłosą.
- Niech ci będzie - dziewczyna zgodziła się, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Kocham cię - odpowiedziałam i rozłączyłam się siadając obok George.
- Mogłabyś przynieść mi coś do picia? - zapytała robiąc słodkie oczka.
- No pewnie, co dokładniej? - spytałam uśmiechając się. Byłam w znakomitym humorze.
- Sok ze świeżych pomarańczy.. - mówiła nadal szczerząc się jak nienormalna. Poszłam do kuchni po to o co poprosiła i podałam jej szklaneczkę w napojem.
- A ty co taka cała w skowronkach? - zadałam jej pytanie siadając obok.
- Nic, poprostu masz bluzkę na lewej stronie. - wskazała palcem na moją górną część garderoby i zaczęła się śmiać. Rzeczywiście, szewki bluzki były bardzo widoczne, ale ja jednak będąc niezbyt rozgarnięta nawet tego nie zauważyłam.
- Wiesz co, zgłodniałam.. - westchnęłam kładąc głowę na oparcie kanapy.
- Ja też.. ale.. - powiedziała i spojrzała niezadowolona na swoją nogę.
- Dobra, dobra. Przygotuję coś. - mruknęłam i pokierowałam się do kuchni. Wchodząc natknęłam się na Horana z kanapkami na talerzyku. Siedział i powoli brał kolejne kęsy. Podeszłam do lodówki i sięgnęłam potrzebne mi rzeczy do przygotowania jedzenia. Zrobiłam tosty z serem i na chwilę przysiadłam się obok Nialla.
- Widzę, że ty jesteś wiecznie głodny. - zaśmiałam się pod nosem.
- Przeszkadza? - burknął i przyciągnął swoją rzecz bliżej siebie.
- Ymm.. nie. - odpowiedziałam smutniejąc na twarzy. - Przepraszam, że ci w ogóle zabrałam te kilka sekund. - dodałam i chwytając swój talerzyk tostów pokierowałam się do salonu.
- Przepraszam.. - usłyszałam za dobą i raptownie się obróciłam widząc zmartwioną twarz blondyna.- Mam gorszy dzień i tyle...
- Ale to do ciebie nie podobne, wyjdź na spacer, zabaw się. - uśmiechnęłam się do niego.
- Wystarczyłoby, żeby George zniknęła. - prychnął popijając kakao.
- A, więc to tutaj tkwi problem. - pokiwałam głową.
- Tak.. i nie wyjdę stąd dopóki ona będzie tam siedzieć. - naburmuszył się, a ja z powrotem usiadłam na krześle.
- Zakochałeś się. - powiedziałam cicho. Wybałuszył oczy i cały poczerwieniał..
- Czy ciebie porąbało?! - wkurzył się. - W niej?!
- Kogo chcesz oszukać, mnie czy siebie? - spytałam mrużąc oczy. - Zakochałeś się...
- Taa.. a ty w Harrym. - przysunął się bliżej mnie patrząc prosto w oczy.
- Nie .. - moje oczy się zaszkliły. - Chciałabym ..
- A jednak.. - przeciągnął i wstał, aby oprzeć się o blat.
- Nie kocham go, nie czuję wewnętrznego ciepła, gdy stoję obok niego, nie myślę o nim kiedy kładę się spać. Nie pożądam jego zapachu i ust, rozumiesz? Ja go nie kocham, chciałabym, ale nie umiem.. - wydukałam, jednak słowa, które wypowiedziałam mnie zabolały. Chłopak nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił.
- Ja też kocham George, ale ona... - przeciągnął owiewając moją szyję swoim przyjemnym, ciepłym oddechem.
- Niall czy ty mnie słuchasz? - mruknęłam, odchodząc od niego.
- Cały czas. - odpowiedział i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi tęczówkami.
- Więc o czym mówię? - spytałam go odwracając wzrok.
- O Harrym... - przyłożył wskazujący palec do podbródka intensywnie myśląc.
- Tak, o Harrym, a co powiedziałam? - zadałam kolejne pytanie mrużąc oczy.
- No, że go kochasz.. - odpowiedział ponownie pogrążając się w myślach.
- Jasne, słuchasz mnie.. - bąknęłam odwracając się. - Powiedziałam, że jest właśnie na odwrót. Dziękuję Niall.. - rzuciłam na odchodne i skierowałam się do salonu.
- Wiesz może gdzie jest ten przygłup? - różowowłosa spytała się mnie, gdy usiadłam wygodnie na fotelu.
- Jest w kuchni. - rzuciłam bez emocji i położyłam tosty na stoliku, odechciało mi się jeść chyba pierwszy raz w życiu. - A po co ci to wiedzieć? - dopowiedziałam przełączając na kolejny kanał telewizyjny.
- Bo mam do niego sprawę. - powiedziała tak jakby sama do siebie, gdyż udawałam, że nie słyszę. Zauważyłam tylko, że chwyta kule i powoli podskakując kieruje się w obranym przez siebie kierunku. Wzruszyłam ramionami i przeszłam na kanapę kładąc się na nią i przymykając oczy.

George

Chciałam porozmawiać z Horanem, bo pewna sprawa nie dawała mi spokoju. Przekroczyłam próg, a Niall gdy tylko mnie zobaczył usiadł udając, że pochłonęła go gazeta.

- Niall.. - powiedziałam odkładając kule na bok, aby spokojnie usiąść koło niego.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać - odchrząknął beznamiętnie nawet na mnie nie patrząc.
- Proszę.. - złapałam jego rękę, jednak ten szybko ją wyrwał groźnie na mnie patrząc.
- Zostaw mnie! - podniósł głos. - Nie bawię się w twoje gierki. - dodał po krótkiej chwili.
- Ale ja w nic nie gram, tylko chciałam się o coś zapytać.. - prosiłam dalej łapiąc rękaw jego bluzy.
- Spytaj, odpowiem i zostawisz mnie w spokoju. - powiedział ciszej. - Zrozumiano?
- Czy to co mówiłeś Flavie to prawda? - zapytałam patrząc na jego zdenerwowany wyraz twarzy. - Czy ty mnie kochasz?
- To nieistotne. - blondyn odwrócił wzrok.
- Właśnie, że istotne. - obróciłam jego głowę dłońmi w swoją stronę. Ten nie czekając na nic pocałował mnie najgoręcej jak tylko umiał. Wpił swoje ciepłe wargi łapiąc moje ręce, napierał swoim językiem na mój w taki sposób by toczyły między sobą walkę. Chwilę potem odsunął się ode mnie wypuszczając mnie tym samym z uścisku.
- Co czułaś? - spytał, ja jednak nie potrafiłam na nic odpowiedzieć. - No właśnie, dlatego to nieistotne. - odrzekł i zniknął z kuchni. Po moich policzkach poleciały gorzkie łzy, którym dałam powoli i bezkarnie skapywać na stół. Co ja najlepszego wyprawiam?! Przecież nie chce nikogo ranić.. nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.. 

Harry

Do mojego pokoju wpadł przygnębiony Niall. Taki obraz rzadko się zdarza.  Zwykle to ja jestem ten pogrążony w myślach.
- Co jest? - spytałem go zamykając laptopa
- Mogę tu posiedzieć? - zadał pytanie i nie czekając na moją odpowiedz rozsiadł się wygodnie na krześle.
- Nie mów, że masz gorzej ode mnie.. - mruknąłem patrząc w sufit.
- Mam.. - przeciągnął tępo wpatrując się w kropelki deszczu, które spływały po oknie.
- Do prawdy? Kochasz kogoś, kogo całuje twój przyjaciel? - powiedziałem ironicznie opierając się o poduszki.
- Ty dalej swoje? - westchnął tym razem spoglądając na swój telefon
- Nie mam ci za złe, zastanawiam się tylko czemu Flavie woli ciebie skoro to nie ty się o nią starasz. - dopowiedziałem przecierając oczy.
- Pytasz się mnie jakbym był babą.. - prychnął przejeżdżając palcem po ekranie. - Może nie jesteś w jej typie..
- Powiedz mi, co ty takiego robisz, że gdy na ciebie patrzy jej oczy zamieniają się w dwa płomyki, a usta delikatnie rozchylają się z poddenerwowania? - spytałem cicho.
- Harry... skąd ja mam to wiedzieć.. mam inne problemy niż to co powoduje u Flavie, że na mój widok się ślini.. - powiedział bez przejęcia odpisując na twitterze.
- W takim razie po co ją do cholery pocałowałeś? - uniosłem lekko głos. - Odpowiedz, a dam ci spokój i przejdziemy do tematu który cię interesuje.
- Byłem pijany i tyle.. - burknął nie interesując się niczym co go otaczało. Musiał się czymś naprawdę przejąć. Tylko czym?
- Okej .. - mruknąłem niezadowolony. - A co się stało, że jesteś w takim, a nie innym nastroju?
- Domyśl się.. powód siedzi na dole z nogą w gipsie.. - powiedział i podszedł do komody sięgając zdjęcie z X-factora.
- Odrzuciła cię? - spytałem choć ty było oczywiste.
- Nie.. - takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. - ..to ja mam jej dość..
- Rozumiem .. - powiedziałem sam do siebie mimo, iż nie do końca pojmowałam. -Może wyjdziemy gdzieś? Tak jak za starych, dobrych czasów?
- Z chęcią.. tylko nie wiem czy czasami nie spotkamy jej na dole.. - mówił, a ja założyłem bluzę i chwyciłem ciemne pilotki.
- To pokażesz jej jak bardzo jesteś zajebisty, uśmiechniesz się i wyjdziesz. - puściłem mu oczko. - Nie daj się prosić!
- No dobra.. - pociągnąłem go za sobą i chwile potem znaleźliśmy się na korytarzu zakładając buty.
- A wy gdzie? - usłyszałem czyiś głos i podniosłem głowę, aby zobaczyć kto to. Poprostu pięknie.. George...
- Przejść się. - rzuciłem chłodno i popchnąłem Horana w kierunku drzwi. - Wrócimy pewnie w środku nocy, więc nie musicie czekać z kolacją. - dopowiedziałem po chwili.
- Zaczekaj! - chwyciła Nialla za rękaw i przyciągnęła bliżej siebie. Szepnęła mu coś na ucho po czym raptownie pocałowała. Wybałuszyłem oczy i patrzyłem na tę scenkę z niedowierzaniem. Przyjaciel nie czekał długo i mocno odepchnął ją od siebie.
- Zostaw mnie ździro! - krzyknął i szybko wyszedł na zewnątrz.
- Ale jest bezpośredni. - wypaliłem przechodząc obok niej, nadal dziwiąc się zaistniałemu wydarzeniu. Niall nigdy się tak nie zachowywał..
- Nie wracaj! - powiedziała za nim i pobiegła z płaczem na górę do pokoju. Wyszedłem przed dom i podszedłem do blondyna.
- No, no, rzeczywiście bierzesz się w garść. - poklepałem go po ramieniu i przygryzłem wargę.
- Skończ! - burknął i przyspieszył kroku.
- Dobra, dobra.. - mruknąłem doganiając go.
- Teraz jestem wolny, mogę robić co chcę. - powiedział chwilę potem. Gościu cały czas byłeś wolny .. - Flavie czy Rose oto jest pytanie. - dodał po chwili.
- Niall.. mało ci? - spytałem go chcąc uniknąć tematu brunetki.
- Obydwie są kuszące, nieprawdaż? - dalej ciągnął. - Rose jest świetna i kochana, ale Flave świetnie całuje i jest śliczna..
- Ooo.. zobacz bar, wchodzimy? - wskazałem na budynek nie rozwijając tematu o dziewczynach.
- Jasne, ale nadal mam dylemat. Która będzie lepsza, hmm..? - przyjął pozę myśliciela robiąc dalej swoje.
- Żadna.. - odpowiedziałem beznamiętnie.
- Pozostanę jednak przy Flavie, świetnie całuje. - powtórzył po raz kolejny. Doskonale wiedział, że dołuje mnie tym i ciągnął ten temat dalej.
Jane

Zayn zakładał koszulkę uśmiechając się przy tym do mnie. Odpowiedziałam mu tym samym i wyciągnęłam spod łóżka dosyć dużą, szarą walizkę. 
- Może byś mi pomógł? - zapytałam, ponieważ nie mogłam uporać się z wyciągnięciem drugiej.
- Ahh.. te kobiety.. - westchnął. - ..rano przyszłaś z walizkami, a teraz jeszcze będziesz nadal je pakowała..
- Och przepraszam pana bardzo, ale chcę spakować twoje rzeczy.. - zmroziłam go wzrokiem.
- Aa... - odpowiedział krótko i otworzył szafę krzywiąc się niesamowicie. - Bo widzisz.. to może zająć trochę..
- Dlatego chcę zacząć już teraz.. ciołku.. - zaśmiałam się widząc jego zakłopotaną minę. Chłopak zaczął wyjmować stosy ubrań co chwila wkładając coś do walizki, a zaraz potem wyjmując. - Zdecyduj się wkońcu co zabierasz.. - stanęłam nad nim i przypatrywałam się jego rękom, które były dosłownie wszędzie. Z kim ja jestem? Gorzej niż baba..
- Nie będę wyglądał jak wieśniak. - prychnął i znowu wyjął parę rzeczy z walizki, zastępując je innymi.
- Przypomnę ci, że to pensjonat wypoczynkowy, a nie uroczysta gala. - potrząsnęłam głową kucając przy nim. - A do tego to my tam nie będziemy chodzić po restauracjach, tylko jeździć konno i chodzić na pikniki, więc weź mnie nie wnerwiaj i wybieraj to co masz wziąć. - włożyłam wszystko i siadając na niej próbowałam zapiąć zamek, który na przekór mi co chwila się zacinał.
- A będziesz mnie kochała nawet, gdy będę wyglądał jak menel? - spytał całkiem poważnie.
- Będę, tylko pomóż mi to zasunąć.. - odpowiedziałam mu i dałam mu buziaka na zachętę.
- A będziesz mnie kochała nawet jeśli nie będę już sławny? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, będę.. - odparłam patrząc w jego czekoladowe tęczówki. - ..kocham cię za to jaki jesteś, a nie kim jesteś..
- A gdybym był chory? - złapał mnie w pasie.
- Zależy na co.. - przeciągnęłam zamyślając się na chwilę.
- Gdybym miał białaczkę, albo gdybym nie mógł chodzić. Nadal byś mnie kochała?
- Tak. - odpowiedziałam bez wahania i pocałowałam jego idealne, ciepłe wargi, w których mogłabym się zatracić na wieczność.
- A gdybym nie mógł mieć dzieci? - zadał już czwarte pytanie.
- Po co zadajesz te wszystkie pytania? - spytałam delikatnie się odsuwając.
- Bo boję się, że kiedyś mnie opuścisz i stracę najważniejszą osobę w życiu.. - zwrócił wzrok tępo w podłogę.
- Nigdy cię nie zostawię. - podniosłam jego podbródek i spojrzałam w oczy, po czym namiętnie wpiłam się w jego usta obejmując jego szyję. Ten zaczął się siłować z moim językiem powodując przy tym miłe dreszcze rozchodzące się po całym moim ciele. Całując się z Mulatem poczułam, że coś ociera się o moją nogę. Z początku myślałam, że to dłoń Zayna, jednak spoglądając w tą stronę zobaczyłam Abby. Odkleiłam się od Zayna i pogłaskałam małą, która nadal była różowa.
- Musiałaś? - chłopak zwrócił się do kotki zbliżając się do jej pyszczka. - Miało być tak fajnie..
- Musiała.. - zaśmiałam się pod nosem. - Fajnie to będzie jak wreszcie zasuniemy te walizki.
- No dobra.. ale potem nagroda? - zgodził się i znacząco pokazywał na łóżko.
- Potem to ja się wykąpie i przygotuję kolację. - pstryknęłam go w nos i pokazałam mu język.
- To nie fair.. a po za tym to oni sami poradzą sobie ze zrobieniem paru kanapek.. przecież jest Liam. - zrobił maślane oczka gładząc moją dłoń.
- Masz racje. - uśmiechnęłam się znacząco. - Będę mogła się wcześniej położyć spać.
- Okej jak wolisz, tylko, żebyś mnie w nocy nie zaczepiała.. - powiedział i udając obrażonego wyszedł z pokoju. Zaśmiałam się pod nosem, po czym zeszłam na dół.
- No nie obrażaj się już.. - pociągnęłam go za tył bluzki, jednak on nawet na mnie nie spojrzał.
- Ojej, jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie TERAZ do pokoju i chce zrzucić ze mnie ubrania, ojej. - odeszłam na kilka kroków udając zdziwienie. Zauważyłam, że chłopak się śmieje, więc nie czekając uderzyłam go w plecy..
- Śpisz dzisiaj na kanapie. - powiedziałam poważnie odwracając się na pięcie, ale oczywiście Zayn nie mógł mi odpuścić i chwycił mój nadgarstek.
- Ojej jakaś niewidzialna siła kazała mi cię złapać za rękę i zaciągnąć do sypialni, ojej. - udał ton mojego głosu.
- Przestań, bo za chwilę zarobisz i nie będzie ci tak wesoło.. - naburmuszyłam się wyrywając dłoń z jego uścisku.
- Przepraszam.. - objął mnie w tali i pocałował czule w szyję. - Coś tutaj cicho, nie uważasz? - spytał rozglądając się po domu.
- I bardzo dobrze, jeszcze ciebie mogło by tu nie być. - wkurzyłam się i nagle zostałam przerzucona przez jego plecy. - Puść mnie idioto!
- Nie. - odpowiedział krótko niosąc mnie na górę.
- Przesadzasz! - pisnęłam i w bardzo krótkim czasie znalazłam się z powrotem w pokoju Malika.
- Ja tylko zabieram co moje. - uśmiechnął się zamykając drzwi na klucz i wkładając sobie ów klucz w bokserki. - Oj coś tu posiedzisz...
- Ja rozumiem, że Harry jest niewyżyty seksualnie, ale ty? - zaśmiałam się, a chłopak nachylił się nade mną.
- Od razu niewyżyty.. - mruknął krzywiąc się. - A Harry to inna historia, aż się dziwię, że wytrzymuje, bo nie zaliczył nikogo odkąd poznał Flavie, boję się o niego.
- Może się ustatkuje wkońcu.. - powiedziałam bawiąc się wisiorkiem.
- Wątpię. - fuknął i usiadł pod drzwiami.
- No i po co mnie tu zamknąłeś? - spytałam sprawdzając facebooka na telefonie. - Po to, żeby siedzieć pod drzwiami?
- Poczekam.. - mruknął . - ..wcale nie jestem niewyżyty seksualnie. Będę spał pod drzwiami, albo w szafie, albo pod biurkiem.. - zaczął wyliczać. - ..jest tyle miejsc...
- No to rzeczywiście wygodne miejsca sobie wybrałeś.. nie powiem.. - śmiałam się z niego rozglądając się po pomieszczeniu.
- Dobranoc. - powiedział i zaczął zrzucać z siebie ubrania, tak, że pozostał w samych bokserkach. Następnie ułożył się pod drzwiami i zamknął oczy. Myślałam, że żartował.. 
- Nie przesadzaj i chodź do łóżka.. - dotknęłam jego nagie plecy i przejechałam po nich opuszkami palców. Chłopak jednak nie drgnął i udawał że pochrapuje. - Wiem, że udajesz, wstawaj.. - szepnęłam mu wprost do ucha.
- No dobra.. - mruknął zadowolony i powędrował na łóżko. Podchodząc do niego pokręciłam głową z dezaprobatą i niespodziewanie zostałam pociągnięta tak, że wylądowałam na klatce piersiowej Zayna. Pocałowałam go czule w czoło i wytknęłam mu język.
- Dobranoc. - puściłam oczko śmiejąc się przy tym z jego zawiedzionej miny. Odwróciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć, ale ciemnooki co chwilę musiał mi w tym przeszkadzać swoimi ciepłymi palcami, które wędrowały po moich plecach od góry do dołu.
- Nie dasz mi dzisiaj spokoju nie? - zapytałam przekręcając się w stronę Zayna.
- Nie. - uśmiechnął się uroczo i pocałował mnie szyję. Wstałam zmierzając w stronę łazienki i ignorując jego nawoływanie za mną. Zamknęłam się w niej i spojrzałam w lustro patrząc w swoje odbicie. Przemyłam dokładnie swoją twarz letnią wodą i westchnęłam głęboko.
- Jesteś najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.. - powiedziałam sama do siebie patrząc w odbicie moich czekoladowych oczu. Zaczęłam zastanawiać się nad ostatnimi wydarzeniami, począwszy od przyjazdu George, który okazał się być nietrafny dla Horana, po mój związek z oto tym chłopakiem za ścianą. Naprawdę dużo się wydarzyło.. mam tylko nadzieję, że wszyscy będą się jakoś zachowywać u dziadków.. Zmyłam dokładnie makijaż i weszłam pod prysznic odkręcając kurek. Miłe, ciepłe strugi wody płynęły po moim ciele. Następnie myślami zawędrowałam do związku Harryego i Flavie, jeśli można to tak nazwać. To było bardzo widoczne, w jaki sposób Harry patrzy na moją siostrę, a ta nie potrafi odpowiedzieć tym samym. Z całego serca kibicowałam loczkowi. A George? Nawet nie wiem co robi teraz. Ostatnimi czasy jej ulubionym zajęciem jest mącenie w głowie blondyna. Wzięłam głęboki oddech i zmrużyłam delikatnie oczy.
Wychodząc związałam włosy w kitkę i popatrzyłam na miejsce gdzie wcześniej leżałam.
- Dalej nie chce ci się spać? - zapytałam widząc Mulata robiącego coś w laptopie.
- Patrz.. - odwrócił go w moją stroną ukazując mi tym samym zdjęcie z imprezy przedstawiające Nialla całującego się z George.
- Co?! - wydarłam się, ale szybko przykryłam usta dłonią. - Kto wstawił te zdjęcia?!
- Wiesz, osób było z kilka set.. - mruknął patrząc na moją zdenerwowaną minę. Co prawda na zdjęciu nie było widać jej twarzy, ale poznać ją było można po kolorze włosów.
- Pięknie, poprostu genialne.. - wywijałam rękoma i usiadłam bliżej chłopaka. - Są jeszcze jakieś? - Zayn pokazał mi całą galerię, zaklęłam pod nosem.
- To jeszcze nie koniec. - odrzekł. - Jest jeszcze adnotacja.
- Przeczytaj. - zarządziłam i wbiłam wzrok w ekran.
- Niall Horan, członek zespołu One Direction został przyłapany na pikantnym pocałunku z tajemniczą dziewczyną o różowych włosach. Ponoć para wyglądała na zakochaną, możemy więc przypuszczać iż są razem. Niedługo damy wam informacje na temat nieznajomej dziewczyny. - przeczytał uważnie.
- Te hieny nie mają nic innego do roboty! - wkurzyłam się i zaczęłam chodzić zdenerwowana po pokoju. - Mam tylko nadzieję, że Niall nie będzie miał przez nią kłopotów.
- Znając życie, będzie miał na głowie nie tylko rozpłakane fanki, ale i również paparazzi, które już pewnie czają się przed domem, że nie wspomnę o naszym menadżerze. - pokiwał głową ukazując zmartwienie.
- No właśnie, dzwonił? - spytałam i usłyszałam jak ktoś dosyć głośno wchodzi po schodach rozmawiając przez telefon.
- No pewnie tak. - odpowiedział mi Zayn. - Idziemy spać? - mruknął przyciągając moje ciało do nagiego torsu.
- Czy ty chociaż na chwilę możesz zapomnieć o seksie i pomyśleć o kłopotach w jakie nas ta impreza wpakowała?! - powiedziałam prosto i odsunęłam się od niego.
- Nie uśmiecha mi się martwić o coś, co nie jest moją winą o północy, dobranoc. - odchrząknął urażony i rzucając się z powrotem na pościel przykleił twarz do poduszki.
- Jak chcesz, tylko pamiętaj, dzisiaj śpisz sam. - trzasnęłam drzwiami i wpadłam na blondyna, którego twarz wyrażała nieokreślone emocje. Pewnie ich menadżer dzwonił..
- Co jest? Wróciłeś już z przechadzki z Hazzą? - spytałam kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.
- Gdzie jest ta suka?! - podniósł głos strącając moją rękę i zmierzając wzdłuż korytarza.
- Boże.. - powiedziałam krótko wybałuszając oczy ze zdziwienia. - Cieszę się, że porozmawialiśmy.. - powiedziałam sama do siebie, patrząc jak chłopak wchodzi do tymczasowego pokoju George. No to atrakcje na ten wieczór mam zapewnione.. 
- Co ty sobie wyobrażasz?! - Irlandczyk wrzeszczał na moją przyjaciółkę, która zakryła się poduszką. Obserwowałam całą tę sytuację stojąc w progu.
- O co ci chodzi? - powiedziała zachrypniętym głosem, widocznie płakała.
- O co mi chodzi?! O to zdjęcie! - krzyknął rzucając w nią telefonem. Nie mogłam na to pozwolić i szybko podbiegłam do różowowłosej przytulając ją do siebie z całej siły.
- Niall zejdź z niej. - skierowałam prośbę jego kierunku. - Przestań!
- Nie! Mam ją w dupie! Ma to odkręcić i tyle! - warknął podchodząc do nas bliżej i podnosząc rękę.
- Ty wcale nie byłeś mi dłużny! - różowowłosa uniosła głos. Dawno nie widziałam jej w takim stanie...
- Byłem pijany! - syknął podchodząc do okna.
- Świetnie.. - mruknęła pod nosem. - Myślałam, że coś czujesz. - dodała po chwili. Nic z tego nie rozumiałam..
- To wy się kochacie czy nie? - zadałam pytanie przerzucając wzrok z jednego na drugiego.
- Nie! - odpowiedział mi Niall, jednak George myślała inaczej.
- Tak! - dopowiedziała i znowu zakryła twarz.
- W co ty grasz? - blondyn zwrócił się do dziewczyny. - Rozkochujesz, ranisz.. to wszystko w tak krótkim czasie i teraz mówisz, że kochasz? - uniósł głos z wyrzutem w głosie. - Jesteś zwykłą dziwką, nikim więcej. - dodał uderzając pięścią w ścianę, po czym wybiegł z pokoju.
- Matko, George nie mów że się.. - przytuliłam roztrzęsioną przyjaciółkę.
- Nie, nie robiłam tego z nim.. - płakała, a ja starałam się ją uspokoić. - ..ale chciałam..
- Kochanie.. - pogłaskałam ją po głowie. - Będzie dobrze..
- Wątpię.. - przeciągnęła łkając i spojrzała na swoje walizki. - Lepiej było by gdybym wyjechała..
- Nie! - powiedziałam stanowczo. - Jesteś George, ta zajebista! - spojrzałam w jej zalane łzami oczy. - Dasz radę!
- Nie rozumiesz, że teraz cały świat będzie o tym trąbił, a ludzie uznają, że nadaję się tylko do domu publicznego.. - ścisnęła pościel w pięści. - Co ja ze sobą zrobiłam...
- Spójrz na mnie. - uniosłam jej podbródek. - Nigdy nie obchodziło cię co o tobie pomyślą, jesteś świetna taka jaka jesteś, rozumiesz? - zwróciłam się do niej. - Nie pozwól by uczucie do Nialla cię zniszczyło..
- Taa.. tobie to łatwo mówić.. masz kochającego cię chłopaka. - powiedziała ocierając łzy.
- Ty też możesz takiego mieć.. - szepnęłam. - Możesz mieć kogo tylko zechcesz, niepotrzebny ci ten Horan. - pocałowałam ją w czoło i przytuliłam do siebie.
- Spróbuje z nim później pogadać. - spojrzała na zegar. - Słyszałam jak trzaskałaś drzwiami, coś się stało?
- Nic ważnego, wiesz takie głupie sprawy - uśmiechnęłam się do niej. Nie miałam zamiaru okładać George dodatkowymi zmartwieniami.
Niall

Ulotniłem się z pokoju, w którym znajdowała się George i usiadłem pod ścianą w kuchni. Dając upust łzom przygryzałem wargi do krwi. Obiecałem sobie przecież, że dam sobie spokój z różowowłosą, tymczasem ta wyznaje mi miłość.. Zacząłem jak oszalały walić pięściami w podłogę. W dodatku menadżer jest na mnie wkurzony, bo zdjęcia pocałunku z George nie są pozytywne w obecnym momencie i może się to źle odbić na zespole. Usłyszałem znajome kroki zmierzające w moim kierunku.
- Przepraszam.. - powiedziała na samym wejściu, a ja myślałem, że zaraz wyżyję się na niej.
- Zjawiasz się w moim życiu, wywracasz je do góry nogami i na koniec przepraszasz, bo zrobiłaś z siebie kurwę? - zadrwiłem z dziewczyny stojącej nade mną.
- Zrozum, że nigdy taka nie byłam.. - kucnęła naprzeciwko, a ja omijałem jej spojrzenie.
- Nie obchodzi mnie jaka byłaś, zraniłaś mnie, chociaż nic ci takiego nie wyrządziłem! - mówiłem z pogardą w głosie.
- Niall posłuchaj mnie..
- Nie! - przerwałem jej. - To ty mnie posłuchaj, nie pozwolę by taka dziewczyna jak ty zrobiła syf z mojego życia! - uniosłem głos powstrzymując łzy.
- Niall, ale ja cię kocham.. - powiedziała złączając nasze usta w pocałunku. Po moich policzkach spływały jej łzy, które chwilę potem zmieszały się z moimi. Niall ogarnij się.. Odskoczyłem jak poparzony od dziewczyny.
- Będziesz musiała o tym zapomnieć, nie bawię się w żadną grę. - odpowiedziałem poddenerwowany.
- Jeśli nic nie czujesz, czemu płaczesz?
- Nie wiem.. - wytarłem poliki, a ona znowu przysunęła się na niebezpieczną odległość. - Wolę jak mnie wyzywasz i poniewierasz, niż płaczesz. - szepnąłem i podniosłem się z podłogi.
- Jednak ci na mnie zależy.. - odpowiedziała półszeptem i uniosła głowę opierając się o ścianę. W tym momencie zaczął dzwonić mi telefon, a na ekranie ukazała się miniaturka Rose.
- Słucham Rose, coś się stało? - spytałem ocierając zapłakane oczy.
- Mógłbyś przyjechać do mnie do hotelu? Źle się czuję.. - usłyszałem jak kaszle.
- Jasne. - odpowiedziałem patrząc na zegarek wskazujący godzinę pierwszą w nocy. - Podaj adres, a przyjadę. - dopowiedziałem, a dziewczyna zgodnie z moją prośbą powiedziała mi gdzie się obecnie znajduje. Kończąc rozmowę popatrzyłem na George, której makijaż dosłownie rozpływał się na twarzy.
- Zapomnij o mnie i o wczorajszej nocy. - zwróciłem się do niej i wyszedłem z domu zostawiając ją w kuchni samą.
Po wezwaniu taksówki podjechałem pod wyznaczony hotel, a gdy podałem potrzebne informacje o sobie w recepcji poszedłem do pokoju, w którym była zameldowana Rose.
- Jak dobrze cię widzieć. - szatynka rzuciła mi się szyję. - Płakałeś? - spytała odsuwając się ode mnie.
- Na dworze jest zimno, wiatr zaszklił mi oczy. - skłamałem.
- Yhm.. chcesz coś do picia? - zadała pytanie łapiąc się futryny od drzwi do kuchni.
- Ty kładź się do łóżka, a ja przyszykuję dla nas herbatę. - zarządziłem wymijając ją. - Kiedy wreszcie nauczysz się, że czasem trzeba polegać na innych? - spytałem, gdy zrobiłem coś ciepłego i podając jej kubek usiadłem na rogu łóżka.
- Jak dobrze, że mam ciebie. - wytknęła mi język i razem okryliśmy się kocem.
- Oczywiście, że masz. - powiedziałem ciszej. - Nie pamiętasz jak obiecałem ci, że choćby nie wiem co to zawsze będę na twoje skinienie? - zadałem kolejne pytanie spoglądając na dziewczynę popijającą gorący napój.
- Pamiętam i pamiętam też jak kiedyś prawie mnie utopiłeś, a potem tłumaczyłeś, że to przypadkowo. - zaśmiała się.
- Bo to było przypadkowo. - próbowałem się wybronić. - Przepraszam, ale to ty zabarwiłaś mi włosy na zielono tłumacząc, że pomyliłaś saszetki z farbą. - dodałem po chwili śmiejąc się pod nosem.
- To akurat był pomysł Emmy. - zaczęła się śmiać prawie wypluwając zawartość swoich ust.
- Tak, tak.. - mówiłem z przejęciem w głosie. - Pomysł z włamaniem się do mojego pokoju i przyozdobieniem go folią bąbelkową był zapewne też pomysłem Emmy. - spojrzałem na Rose kiwając głową.
- A jak wpadłeś z kwiatami zamiast do mnie to do pokoju mojej mamy.. - nadal śmiała się w najlepsze patrząc mi oczy.
- Nigdy tego nie zapomnę, to były najlepsze chwile mojego życia.. - westchnąłem głęboko opierając się o poduszkę i patrząc w sufit. Dziewczyna nic nie mówiąc wtuliła się we mnie i nuciła pod nosem dobrze znaną mi piosenkę.
- So I won't hesitate no more, no more. It cannot wait Im Yours - zaśpiewałem razem z nią naszą wspólną ulubioną piosenkę.

***
Shecky, Taiga.

I znowu wyszło tak długoo.. ja nie wiem co my mamy. Dobra, ale jest! Nareszcie! Juhu, cieszmy się i radujmy! Nie no, a tak serio to podoba Wam się? Mam taką nadzieję. : P

Długo, ale długie rozdziały. Zresztą.. rozdział bardzo emocjonalny i znowu akcja. I tak dla Waszych wątpliwości - my naprawdę zaplanowałyśmy wszystko i te wahania uczuć George również.. no przynajmiej w jakiejś części xd

Nie martw się, panuje nad wszystkim. : D Serio trochę poplątałyśmy, no ale bynajmniej nie jest nudno, i kurde coś się dzieje. A nie flaki z olejem i aż się czytać nie chce no nie? Napewno wiecie coś o tym. A tak po za tym to ja się nie rozpisuje, więc paa.. : *

Ja jeszcze tylko dodam, że powoli sytuacja się jakoś.. stabilizuje. : D

Do następnego! :*