środa, 31 października 2012

6. cz.1 "A może zechciałbyś poświęcić mi ten wieczór?"


Niall

 - NIESPODZIANKA! - krzyknęło wiele osób, gdy przekroczyłem próg salonu. Rozglądając się wokoło dostrzegłem masę znajomych mi twarzy. Przyjaciele z Irlandii, znajomi z różnych miast i międzyinnymi Ed Sheeran oraz Katy Perry. Nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś zrobił dla mnie coś takiego. Rano chłopcy złożyli mi życzenia i sądziłem, że na tym się skończy. Jednak się myliłem.
- Sto Lat, Sto Lat! - zaczęli śpiewać, a ja nadal trzymając za rękę George nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Gdy skończyli piosenkę, nastała cisza, a ja miałem się wypowiedzieć.
- Dziękuję wam, naprawdę wam dziękuję. - rozejrzałem się dookoła. - Sprawiliście mi ogromną radość i chyba są to moje najlepsze urodziny! - wrzeszczałem cały uradowany i zacząłem się witać z każdym z gości. George musiała mi oczywiście towarzyszyć.
- To twoja dziewczyna? - spytała Katy, gdy nadeszła jej kolej. - Świetnie razem wyglądacie. - różowowłosa parsknęła. 
- Nigdy w życiu. - spojrzała gniewnie na nas i ścisnęła moją dłoń na tyle, że sprawiło mi to ból.
- W takim razie czemu trzymacie się z rękę? - znajoma zadała kolejne pytanie.
- Nienawidzę go, ale on ma mój telefon. - George się skrzywiła. Coraz bardziej ta zabawa zaczynała mi się podobać. 
- No nic, Sto Lat młody. - ciemnowłosa objęła moje ramiona i ucałowała obydwa policzki na co George rzuciła jakieś komentarze typu " Jak można kogoś takiego całować, jeszcze zarazisz się czymś ". 
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się. W tej chwili obok nas zjawiła się Jane. 
- Dobra misiaczki, widzę, że już z wami coraz lepiej. - przygryzła dolną wargę. Dziewczyna kolejny raz parsknęła i spojrzała groźnie na swoją przyjaciółkę. 
- Nie wnerwiaj mnie! - wysyczała przez zęby. - To tylko głupie zadanie.
- Okej, okej, ale musicie iść się przebrać, a ubrania macie w pokoju Flavie. - puściła nam oczko i zniknęła  w tłumie. Spojrzeliśmy na siebie z George.
- Chyba śnisz, że przebierzemy się razem. - przewróciła oczami i westchnęła. - A teraz chodźmy się czegoś napić. 
- To moje urodziny i będziemy robić co ja chcę, a chcę się przebrać. - przyciągnąłem dziewczynę za rękę. 
- Horan, nienawidzę cię.. - szepnęła mi na ucho na co lekko się wzdrygnąłem. - To ja tutaj rządzę. - złapała mnie za koszulkę i chytrze uśmiechnęła. 
- Jesteś najbardziej okrutną i bezwzględną osobą jaką kiedykolwiek spotkałem! - wypowiedziałem z niesmakiem. 
- Wybacz, kwestia przyzwyczajenia. - przybrała słodką minę i pociągnęła mnie do kuchni tak jak sobie tego życzyła. Pierwszy drink na imprezie zaliczony. Spojrzałem na nią, przygryzała wargę i wgapiała się w mojego kolegę Clarka. 
- Jego nie interesują takie zołzy jak ty. - skomentowałem jej czynność i podniosłem nasze dłonie na tyle wysoko by Clark to zobaczył i odszedł. - Oj, jaka szkoda.. - udałem, że mi przykro.
- Czy uważasz, że nara to takie grzeczne weź się odpierdol? - spytała mnie po chwili. 
- Oczywiście. - zgodziłem się.
- To nara. - odwróciła swój wzrok i  już chciała się wyrwać, ale przyciągnąłem ją do siebie.
- Wydaje mi się, że jeszcze 15 minut. - pokazałem na zegarek i uśmiechnąłem się. Niech ona nie myśli, że dam jej wygrać tę wojnę. - Myślisz, że jesteś fajna jak przeklniesz? To tylko pozory. - dodałem i upiłem łyk Mojito .
- Dureń! - wymamrotała - Wiesz.. Bóg stworzył mnie bo wie co to piękno, ciebie bo ma poczucie humoru! A po za tym to nie gadaj tyle, bo ci się ząbki spocą. - dopowiedziała po chwili, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- A teraz idziemy założyć jakieś inny ciuchy. -  wydałem rozkaz i pociągnąłem dziewczyną za sobą do pokoju Flavie. Na łóżku leżała jej sukienka oraz mój strój .
- Zapomnij. - powiedziała odrazu na wejściu i stanęła krzyżując ręce. - Ja przy tobie nawet bransoletki nie zdejmę, a co dopiero się przebrać. - prychnęła pod nosem i usiadła na łóżku przygniatając moją jasną koszulę.
- Zapomniałaś się. - wskazałem na rękę. - Zresztą nie kręci mnie twoje ciało. - rzuciłem bez emocji siadając obok niej.
- A spadaj. - naburmuszyła się i wyglądała jak pomidorek.. Jakie to słodkie.. - Jakbyś je zobaczył to by ci gały na wierz wylazły. - odpowiedziała i chwyciła swoją czarną sukienkę. - O.. spójrz.. czas się właśnie skończył.. - udawała zawiedzioną i ruszyła w kierunku łazienki. Wykorzystałem ten czas i postanowiłem się przebrać.
Byłem właśnie w samych rurkach, aż tu nagle musiała wielka panna wyjść z łazienki.
- Szału nie ma.. - rzuciłem lustrując jej długie nogi wzrokiem, następnie talie, aż w końcu doszedłem do samej góry. Za moje określenie dostałem bluzką w twarz.
- A ty to już w ogóle nie masz nic do gadania, cieniasie. - warknęła.
- Co masz na myśli? - burknąłem podchodząc do niej.
- Mógłbyś trochę przypakować. - tknęła mnie palcem krzywiąc się przy tym niesamowicie.
- Dobra, skończ już! - zirytowałem się. - Może wypijesz coś? Po alkoholu ludzie są ciekawsi, może i ty się taka staniesz. - spojrzałem na nią z pogardą.
- Do kogo ty mnie porównujesz? - uniosła głos napierając na mnie.
- Ciebie nie da się do nikogo porównać, nie ma drugiego tak samo wkurzającego człowieka. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się złośliwie. Skoro ona jest dla mnie chamska, to ja również mogę pokazać się od tej strony. Najgorsze było to, że nie wiedziałem co za chwile zrobi, a mianowicie uderzy mnie w policzek z otwartej ręki. Wstrząsnęło to dosyć mną, jednak oprzytomniałem. - Wnerwia cię prawda? - zacząłem masować się po policzku, który nabrał rubinowego koloru.
- A żebyś wiedział. - zamachnęła się po raz drugi. Zdążyłem ją złapać i razem upadliśmy na pościel.
- Jesteś zbyt porywcza. - szepnąłem nad nią.
- A ty zbyt głupi! Złaź ze mnie. - wyrywała się, a ja nie zwracając na to uwagi przytrzymałem jej obie dłonie.
- Puszczę cię jeśli powiesz czym przeszkadza ci moja obecność na tym świecie. - spojrzałem w jej niebieskie oczy. - Odpowiedzi "Bo tak" możesz sobie odpuścić. - uśmiechnąłem się odgarniając nosem kosmyk włosów z jej twarzy. Na chwilę zamilkła..
- Bo jesteś skończonym idiotą i zachowujesz się jak gej.. starczy? - westchnęła i odwróciła wzrok.
- Jak gej? - zdziwiłem się. - Idiotą? To ty cały czas masz jakieś problemy. - skrzywiłem się i wypuściłem z uścisku. Są wkońcu moje urodziny, mam je spędzić ze znajomymi, a nie z osobą która mnie nienawidzi, zresztą jestem podobnego uczucia. Wstałem i przeczesując swoje blond włosy udałem się do wyjścia. Zrobiło mi się przykro.. nie powiem.. ale nie będę na nią zwracał poprostu uwagi..
- Stój! - usłyszałem, gdy już miałem przekręcać klamkę. Spojrzałem na nią pytająco.
- Daruj sobie, nie mam ochoty marnować czasu z tobą - odwróciłem wzrok.
- Niall.. - powiedziała z nutką nadziei w głosie. - Nie idź.. - poprosiła i chwyciła moją ciepłą rękę. Spojrzałem na nią niedowierzająco.
- Do czego jestem ci potrzebny? - spytałem cicho.
- Przepraszam.. - szepnęła i niespodziewanie mnie przytuliła.. Ona? Jednakże mam urodziny, więc chyba mogę pozwolić sobie na odpuszczenie naszej wojny.. Wtuliłem swoją głowę w jej ramiona i objąłem ją w talii, na co lekko się wzdrygnęła.
- Wybaczam. - szepnąłem upajając się zapachem jej perfum. - A teraz się ubierz. - dodałem odrywając się od niej.
- Poczekaj na mnie chwilę - uśmiechnęła się i chwytając sukienkę weszła do łazienki.
- Niall, Niall! - usłyszałem wołanie. Głos był mi skądś znajomy. Chwilę potem do pokoju weszła Rose, moja była dziewczyna. - Goście czekają, no chodź. Nigdzie nie mogłam cię znaleźć. - pociągnęła mnie za sobą ślicznie się uśmiechając. Tak długo jej nie widziałem.. Chociaż zerwaliśmy ze sobą pół roku temu, ja nadal tęsknie..
- Przyjechałem tu do ciebie z Kanady, a ty karzesz na siebie tyle czekać. - usłyszałem za sobą głos Biebera. Odwróciłem się natychmiast i niemal padłem na zawał. Rose objęła moją rękę, a ja nie wiedząc jak zareagować stałem niczym słup.
- Cześć Justin, dziękuję że wpadłeś. - podałem mu rękę. Ten tylko się uśmiechnął.
- Słyszałem, że ma być to najlepsza impreza, jakby mogło mnie nie być. - poklepał mnie po ramieniu i zniknął w tłumie.
- O nie.. - złapałem się za głowę, a blondynka spojrzała na mnie. - Miałem zaczekać na George..
- Zostawisz mnie tutaj? - Rose spojrzała na mnie smutnymi oczami. Dobrze wiedziała, że nie potrafiłem się oprzeć błękitem jej oczu.
- Ale wiesz.. - westchnąłem, ale długo tak nie potrafiłem..
- Nie czujesz nic do mnie prawda? - spytała zawiedzionym głosem ściskając moja rękę.
- Rose.. - ponownie spuściłem wzrok. - Nie o to chodzi, poprostu powiedziałem przyjaciółce, że na nią zaczekam. - wymigałem się od odpowiedzi. Przyjaciółce? Czy ja właśnie nazwałem tą na górze moją przyjaciółką? Tak tego mogłem się spodziewać. Po schodach powolnym krokiem zbliżała się do mnie George z wyrazem twarzy, którego się najbardziej bałem.
- Nie chcę wam przeszkadzać.. - odezwała się z chytrym uśmieszkiem. - ..ale chcę ci przypomnieć Niall o moim istnieniu! - spojrzała na mnie gniewnie. Tak wróciła stara George.
- To ja najlepiej sobie pójdę. - wymamrotała Rose ze łzami w oczach. Chciałem ją zatrzymać jednak różowowłosa stanęła na wprost mnie tym samym torując mi drogę.
- Dlaczego na mnie nie zaczekałeś? - uniosła głos i wrogo się na mnie spojrzała.
- Koleżanka mnie zaciągnęła na dół. - skinąłem głową. Nie, Rose nie jest moją koleżanką..
- A już myślałam, że będziemy się jakoś dogadywać. - powiedziała z wyrzutem. - Palant. - dopowiedziała i podeszła do jakiegoś typa. Kompletnie jej nie rozumiem .. Wzruszyłem ramionami i udałem się do kuchni po drinka.  

Liam

Siedziałem sam na kanapie i obserwowałem wszystkich. W kącie jakieś pary, Zayn i Jane miziający się przy szafce, zero śladu George i Nialla, Lou z Eleonor rozmawiają z jakimiś dziewczynami. Rozejrzałem się dalej, Flavie pijąca z  Conorem, Harry siedzący dalej obserwując wszystko, nic wartego uwagi. Od jakiegoś czasu wszystko zaczęło mnie dołować, każdy zdążył się z kimś związać, bądź kręci z kimś, a ja? Siedzę sam na kanapie popijając wodę truskawkową. Spojrzałem na schody, siedziała tam jakaś nieznana mi brunetka. Dokładnie przestudiowałem jej wygląd. Kręcone włosy za łopatki, delikatne rysy twarzy, brązowe oczy. Była wręcz prześliczna, podszedłem do niej i usiadłem schodek wyżej. 
- Co robi tutaj taka piękna dziewczyna jak ty? - spytałem patrząc na jej sylwetkę. - Powinnaś iść tańczyć.
- Nie mam ochoty. - odpowiedziała delikatnym głosem, po czym obdarzyła mnie naprawdę najpiękniejszym uśmiechem. 
- A może zechciałbyś poświęcić mi ten wieczór? - usiadłem bliżej, a dziewczyna zachichotała.
- Jesteś pewny siebie. - spojrzała na mnie czekoladowymi oczami, a ja poczułem, że jednak i ja mogę być szczęśliwy.
- To jak? - podałem jej rękę i czekałem na dalszy ruch. 
- Z chęcią. - puściła mi oko i ruszyliśmy w tłum ludzi, aby zacząć tańczyć. 

Harry

Co chwila podchodziły do mnie jakieś dziewczyny jednak nie miałem ochoty z nimi flirtować. Sam nie wiem co się ze mną dzieje, ale jedyna dziewczyna, z którą mam ochotę spędzić ten wieczór to Flavie, ta jednak jest zbyt zajęta Conorem. 
- Co tak siedzisz? - usłyszałem głos za sobą, to Flav. 
- Nudzę się, a co mam robić? - wymamrotałem opierając głowę na dłoni. 
- W koło jest tyle dziewczyn.. - uśmiechnęła się. - Korzystaj! - klepnęła mnie po ramieniu. Westchnąłem głęboko i spojrzałem na brunetkę.
- Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Nie mogę już dłużej udawać.. - mruknąłem patrząc jej w oczy.
- Udawać co? - zadała kolejne pytanie. 
- Że nic do ciebie nie czuję. - rzuciłem i wyszedłem szybko na zewnątrz. Musiałem wkońcu to powiedzieć i nie obchodzi mnie co Flavie sobie pomyśli. Będę się starał o to by wkońcu poczuła coś do mnie, bo jeśli komuś na kimś zależy to się o tą osobę stara. Jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. NIGDY. Choćby nie wiem co zrobiła, gdzie była i z kim była. Zawsze wracasz, nieważne jakby cię zraniła. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując że zadzwoni. Jeśli kogoś kochasz to o nią walczysz. Bezwarunkowo. O nią, o jej szczęście, o to, żeby cieszyła się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo TA osoba jest wszystkim co masz na tym świecie, co Cię tu trzyma. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego twojego dnia, każdych twoich wzlotów i upadków. A gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej.

Flavie

Siedziałam w tym samym miejscu i zastanawiałam się co przed chwilą się wydarzyło. Czy Harry właśnie wyznał mi miłość? Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, sama dokładnie nie wiedziałam co się dzieje. Zaczęłam błąkać się po domu, nie wiedząc czego tak właściwie szukam. Zaczepił mnie Conor.
- Hej, mała. - złapał moją dłoń. - Coś się stało? - dotknął mojego policzka i było widać, że jest dosyć podpity.
- Conor, zostaw mnie.. - strąciłam jego rękę. - ..nie jestem w nastroju.
- Ejj.. no powiedz.. - przeciągając czknął i złapał moje ramię.
- Miałeś kiedyś tak, że nie wiesz co czujesz do kogoś? - spytałam patrząc w tęczówki chłopaka. - Lubisz tą osobę, ale znasz za krótko, by stwierdzić czy to coś więcej?
- Yyy.. chyba nie.. - zamyślił się i nie czekając na moją odpowiedź podbiegł do jakiejś szatynki, aby wyciągnąć ją do tańca. Westchnęłam głęboko i wzięłam drinka. Jak tak dłużej się zastanowić, to Harry jest moim przyjacielem, no właśnie, PRZYJACIELEM. Upiłam kolejnego łyka procentowego napoju i postanowiłam się rozerwać. Tańczyłam po kolei z każdym napotkanym chłopakiem. Koniec końców musiałam zaczerpnąć powietrza i wyszłam na zewnątrz, gdzie również było pełno ludzi. Zauważyłam tam Harryego, który spoglądał gdzieś w dal.. nawet nie drgnął..
- Żebym tylko potrafiła ci odpowiedzieć.. - szepnęłam i spojrzałam w niebo pełne gwiazd. Chwilę potem poczułam czyiś ciepły oddech na karku.
- Liam, co ty tu robisz? - lekko podskoczyłam i odwróciłam się do chłopaka.
- Przyszedłem odetchnąć. - uśmiechnął się. - Poznałem dziewczynę.. - powiedział rumieniąc się przy tym i spojrzał na mnie.
- Ooo.. widzę, że ktoś tu się zakochał.. - zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu.
- Poprostu zauroczyła mnie, jest inna.. - mówiąc to spojrzał w niebo i cicho westchnął - ..poprostu ma to coś i nie patrzy na mnie jako członka zespołu.
- Yhmm.. - również spojrzałam gdzieś w dal. - A Danielle taka nie była? - wypaliłam i chciałam się za to uderzyć w głowę.
- Była, nadal jest.. - posmutniał na twarzy. - ..ale z czasem się od siebie oddaliliśmy i zachowywaliśmy się jak przyjaciele, a nie jak dwoje kochających się ludzi. - przeczesał palcami swoją czuprynę. - A jak tam z Harrym?
- Sam zobacz. - powiedziałam ciszej i wskazałam na lokatego głęboko pogrążonego w swoich myślach ze szklanką whisky w dłoni. Liam spojrzał na mnie pytająco.
- Odrzuciłaś go? - zapytał, a ja nieśmiało przeniosłam wzrok na niego.
- Tak, a co miałam zrobić? - zadałam pytanie tak jakby Payne był wszystkiemu winien. - Przecież znamy się tak krótko.. sama nie wiem co do niego czuję..
- Zresztą jak uważasz, może pogadaj z nim? - zaproponował, po czym dociągnął mnie do siebie. - Będę z tobą niezależnie od twojej decyzji. - przytulił mnie i się uśmiechnął.
- Dziękuję. - pocałowałam jego ciepły polik. - Ja z tobą też.. - na mojej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech.

Niall

Siedziałem przy barku wlewając w siebie kolejny procentowy napój. Ludzi na około robiło się coraz więcej i wcale nie było to spowodowane moim brakiem trzeźwości.  Wśród tłumu tych ludzi nie potrafiłem odnaleźć ani Rose, ani George. Postanowiłem dzisiaj jednak zapomnieć o tym wszystkim i dać się ponieść emocjom. Zanim się obejrzałem flirtowałem z uroczą blondynką. Najbardziej żałosne było to, że nie wiedziałem nawet jak ma na imię, albo zapomniałem... 
- Przepraszam kochana ale ten pan jest zajęty. - usłyszałem głos różowowłosej, a chwilę potem zauważyłem ją na miejscu blondynki. Przyznam, że zdenerwował mnie fakt, iż George spławiła mi dziewczynę.
- Słucham? - odezwałem się do niej odkładając szklaneczkę. Różowowłosa usiadła mi na kolanach.
- Przecież nie pozwolę, żeby jakaś blondyneczka zgarnęła mi takiego wspaniałego chłopaka.. - mówiła uwodzicielskim głosem i można było wyczuć woń alkoholu, która nad nią krążyła. - Niall.. - westchnęła i mnie.. pocałowała? Tak, to właśnie zrobiła. Sam nie byłem gorszy bo odwzajemniłem ten pocałunek. - Teraz już rozumiesz? - oderwała się od moich warg i szeroko uśmiechnęła.
- Podobam ci się? -spytałem nakręcając jej włosy na palec. Pytanie dość głupie.. jeśli mnie pocałowała tak musiało być.
- No przecież.. - odpowiedziała mi i znowu przywarła swoim ciałem do mojego. Zachłannie żądała moich ust, tak jakby był to dla niej najcenniejszy skarb na świecie. Wpiła się w nie i nie miała zamiaru przestać, chociaż zaczynało brakować jej powietrza. Nagle się ocknąłem odsuwając ją od siebie.
- Wiesz co robisz? - odparłem cicho dysząc. Wydawało mi się to jakieś podejrzane.
- Tak, wiem., tylko nie przestawaj. - poprosiła łapiąc mnie za policzki.. Objąłem ją w talii i przyssałem się do jej ust, rozpoczynając taniec między naszymi językami. Co dziwne, podobało mi się to, że całuję się właśnie z nią, a w dodatku z każdą chwilą pragnąłem więcej.

Jane

No pięknie, zgubiłam wszystkie znajome mi twarze. W dodatku poziom alkoholu w mojej krwi był już na tyle wysoki bym ledwo kontaktowała. A z tego co rozumuję jest dopiero około północy. Położyłam się na łóżku w swojej jak miewam sypialni i zamknęłam oczy.
- Nie jest przypadkiem za dużo osób? - usłyszałam głos Zayna, który błyskawicznie pojawił się nade mną.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. - złapałam się za głowę.
- No i w dodatku nadal przychodzą.. - przybrał zmartwioną minę.
- Przejmujesz się.. - pociągnęłam jego koszulę i przyciągnęłam bliżej siebie. Mulat musnął moje wargi i spojrzał w oczy.
- Może troszeczkę.. - szepnął i zatopił swoje usta w moich. Wplotłam swoje palce w jego idealnie ułożone ciemne włosy odchylając głowę do tyłu.
- Pragnę cię.. - wyszeptał całując moją szyję. Nie odpowiadając nic dałam ponieść się emocjom dzisiejszej nocy. Zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania tak szybko jak tylko było to możliwe.

George

Siedzieliśmy z Niallem w moim pokoju, oboje mieliśmy w sobie nadmiar alkoholu. Ja sama zaś nie mogłam nawet ogarnąć co dzieje się wokół. Jedyne co to wiedziałam gdzie jestem i z kim jestem.
- Wiesz, że nadal nie dostałem od ciebie prezentu? - z zamyśleń wyrwał mnie blondynek bawiący się moimi włosami.
- Wieem.. - przeciągnęłam i wstałam. - Ale zaraz możesz go mieć.. - dodałam i zaczęłam zdejmować swoją ciemną sukienkę. Zsunęłam niewygodne szpilki i rzuciłam je gdzieś w kąt.
- George nie rób głupstw.. - chłopak próbował mnie powstrzymać. - Potem będziesz tego żałować.
- Czego? - prychnęłam łapiąc za zapięcie stanika. - Tego? - odpięłam go i popchnęłam Horana tak, że leżał oparty na łokciach. Zwinnie odpinałam guziki jego koszuli co chwila całując chłopaka po szyi. Czułam jak powoduje to u niego dreszcze.
- George, nie chcę zrobić czegoś wbrew tobie.. - mamrotał rozpalony.
- Nie robisz nic wbrew mnie.. - składałam pocałunki na jego lekko umięśnionym torsie i schodziłam coraz niżej dobierając się do rozporka. Próbował mnie powstrzymać jednak każdy kolejny pocałunek wprawiał go w paraliż.
- Jesteś pewna? - spytał patrząc w moje przydymione oczy. Głowa mi całkowicie szwankowała.
- Tak.. - powiedziałam i pomogłam mu ściągnąć jasne dżinsy. Przycisnęłam go do łóżka całując rozgrzane usta. W tej chwili do pokoju wszedł jakiś nieznany mi koleś, nie do końca pojmowałam co się dzieje. Intruz po sekundzie rozeznania wyszedł z pokoju, a my znów zostaliśmy sami. Wróciłam, więc do mojej poprzedniej czynności jaką były pocałunki. W kilku następnych sekundach znajdowałam się już pod nim. Całując mnie Niall próbował ściągnąć niżej moje koronkowe, czarne majtki. Zatopiłam się w jego cudownych ustach nasączonych alkoholem...
Wszystko potoczyło się by inaczej gdyby nie kolejna osoba w pokoju, która oczywiście zaraz po dostrzeżeniu nas, wyszła. Zrezygnowana ubrałam się, nałożyłam szpilki i wyszłam pozostawiając prawie nagiego chłopaka.
Szukałam Flavie i Jane.. z pierwszą nie było problemu. Siedziała przy blacie sącząc powolnie drinka i mamrocząc coś do siebie.
- Maleńka, gdzie twoja siostra? - zwróciłam się do brunetki zabierając jej przy tym szklaneczkę z napojem i upijając połowę.
- Nie mam pojęcia, siedzę tu sama już z jakieś dwadzieścia minut.. - odpowiedziała mi wzruszając ramionami. Pociągnęłam ją za rękę na środek salonu. W całym domu było multum ludzi.
- Nie sądzisz, że sytuacja wymknęła się z pod kontroli? - spytała mnie Flav.
- Jest cztery razy więcej osób niż było planowane.. - rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jeden wielki hałas, zgrzyt i ścisk. - Poszukajmy Jane.. - zaproponowałam i chwiejnym krokiem udałam się na górę domu gdzie teraz również było pełno ludzi. W każdym pokoju pieprzyli się nieznajomi mi goście, na korytarzach obściskiwała się reszta, nawet w łazienkach było pełno osób. Ja jednak wiedziałam gdzie szukać mojej przyjaciółki. Razem z Flav udałyśmy się na dach gdzie odnalazłyśmy brunetkę. Rozglądała się ona po okolicy. Na dworze panowało również zamieszanie.
- Żeby tylko policja nie przyjechała. - zmartwiła się Flav i przycupnęła obok swojej siostry. Poprawiłam sukienkę i również usiadłam na chłodnych dachówkach.
- Ciekawiej by było.. - wypaliłam i wyjęłam z kopertówki papierosa częstując przy tym Jane.
- Tak George, byłoby świetnie, że płaciłabym karę porządkową. - sarkastycznie się zachwyciła. Wypuściłam dym z ust i się uśmiechnęłam.
- Tak wiem, jestem boska! - puściłam oczko dziewczynom i spojrzałam na ogródek. W basenie kąpało się chyba z trzydzieści osób przy czym połowa z nich była prawie naga. Przygryzłam dolną wargę i klasnęłam w dłonie.
- Ja też tak chcę! - krzyknęłam wstając na równe nogi i próbując uporać się z sukienką zaczęłam się śmiać.
- No chyba śnisz głupku! - Flav złapała za zamek i z powrotem ją zasunęła. - Jestem młodsza, a muszę być twoją nianią.. - wymamrotała, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nikt ci nie każe. - wydęłam usta i poprawiłam włosy. - Dobra dziewczynki, idziemy się napić! - wyciągnęłam ręce do dziewczyn, a chwilę potem siedziałyśmy przy barku wlewając w siebie coraz to większą ilość alkoholu.


Jane

- George masz szminkę przy sobie? - zapytałam przyjaciółkę patrząc na szybę jednego z samochodów stojących na ulicy. Ta wyjęła ze swojej kopertówki dwie pomadki.
- Ciemniejsza, jaśniejsza? - spytała uśmiechając się przy tym szeroko.
- Ciemniejsza. - wyciągnęłam dłoń i zdjęłam nakrętkę wysuwając ją. - No to do roboty. - zaśmiałam się jak nienormalna i wchodząc na maskę czarnego bmw-u rysowałam po przedniej szybie.
- Pozdrawiam z najlepszej imprezy w Angli! - wymawiała różowowłosa pisząc na samochodzie obok.
- Wątpię, że kiedykolwiek zapomnisz o tej imprezie. - bazgroliłam dalej chociaż literki coraz bardziej rozmazywały się przed moimi, ciemnymi oczami. Moja przyjaciółka wskoczyła na maskę i zaczęła tańczyć śmiejąc się przy tym w najlepsze, sama również do niej dołączyłam. Rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej siostry, siedziała ona na srebrnym Range Roverze i oblewała się wódką.
- A ty co robisz świrusie? - krzyknęła do niej George.
- Jak to co? - zadrwiła czkając. - Pije za niespełnioną miłość. - wykrzykiwała jak najgłośniej potrafiła.
- Jaką znowu miłość? - wydarłam się schodząc z samochodu.
- A taką. - Flav wskazała na Styles'a, który również był już dosyć wstawiony i siedział pod drzewem.
- Przeliż się z kimś, to od razu zapomnisz o problemach! - dodała przyjaciółka za co oberwała ode mnie w głowę.
- Nie pomagasz George. - zwróciłam się do niej i wskoczyłam na kolejne auto. - Wytłumacz mi o co chodzi, bo nie za bardzo jestem w temacie. - mówiłam podchodząc do brunetki chwiejnym krokiem.
- Ledwo co polubiłam Harrego jako przyjaciela, a ten mi miłość wyznaje.. - westchnęła i oparła głowę o moje ramię. - Niall ma mnie w dupie, Conor tak samo.. Czy wszystko musi być takie trudne? - dodała i upiła łyka wódki, której zostało już na dnie.
- Po pierwsze nie powinnaś pić. - wyrwałam jej butelkę. - A po drugie to dlaczego nie porozmawiasz z nim?
- Z kim? - spytała poprawiając sukienkę.
- Idę sikać! - rzuciła beznamiętnie George i zniknęła z pola widzenia.
- A kto tam siedzi? - popchnęłam ją w stronę bruneta. Spojrzała na mnie jak na wariatkę - No idź.
- Nie chcę niszczyć mojej przyjaźni rozumiesz? - powiedziała na odchodne i niepewnym krokiem poszła do loczka.
- Ahh.. te dzieci. - westchnęłam i kierując się do domu wypiłam resztę przezroczystego płynu. Wchodząc wpadłam na Zayna.
- Jak tam kochanie, humor dopisuje? - spytał obejmując mnie w talii. - Przyleciała do nas nawet Ekipa z New Castle.
- Przecież ja ich nie zapraszałam. - powiedziałam i złapałam się za głowę rozglądając się dookoła. Było tak wielu ludzi, których nie chciałam tutaj widzieć, a i tak jednak przyszli. Przecież wiem komu wysyłałam zaproszenia.
- Sprawdź jeszcze raz do kogo wysłałaś. - polecił mi podając telefon z włączonym facebookiem.
- Taak.., żebym ja jeszcze coś widziała. - potrząsałam telefonem, jakby miało mi to pomóc. - Dobra, nie ważne..
- Idziemy tańczyć? - ujął moją dłoń i odgarnął kosmyk moich włosów.
- Jeszcze się pytasz. - odpowiedziałam, a chłopak przyciągnął mnie do siebie i zatopił się w moich ustach. Rękoma wodził po całych moich plecach wywołując dreszcze.
Długą chwilę potem radosnym krokiem powędrowaliśmy nad basem, gdzie tańczyliśmy jak szaleni.

Flavie

Siadając po drugiej stronie pnia wzięłam głęboki wdech i wydech.
- Po co przyszłaś? - Harry nagle zadał pytanie, a ja lekko podskoczyłam.
- Chciałam z tobą porozmawiać.. - wymamrotałam.
- Nie będę się łudzić. Wiem że mnie nie kochasz. - wypowiedział słowa, które sprawiły, że poczułam się jeszcze bardziej zagubiona. - Ale będę o to walczył. W życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.... A ty jesteś tego warta. - zakończył. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Harry .. - z moim ust wydobyłam jedynie to słowo. Spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczyma, a ja biorąc głęboki wdech dodałam. - Może któregoś dnia sprawisz, że się w tobie zakocham.. ale jeszcze nie teraz..
- Będę czekał. - odpowiedział i z zaskoczenia pocałował mój polik.
- Dziękuję, że rozumiesz. - posłałam mu lekki uśmiech i opierając się o ramię chłopaka wtuliłam się w jego ciepłą, szarą bluzę. Objął mnie ramieniem i zaczął gładzić moje włosy.
- Jesteś naprawdę świetny, chociaż czasem trochę irytujący. - wyszeptałam z lekkim śmiechem.
- A ty zbyt zamknięta w sobie. - powiedział szeptem. - No bynajmniej wobec mnie... - dodał po chwili.
- Nie tylko.. - powiedziałam trochę głośniej - ..otwieram się niewielu osobom..

George

- George co ty wyprawiasz? - krzyknął Louis widząc mnie siedzącą w oknie. Spojrzałam w dół i zaczęłam machać nogami.
- Spokojnie, jestem wróżką. - uśmiechnęłam się - Umiem latać.
- Jesteś nienormalna?! Złaź stamtąd. - ponownie musiał unieść głos, abym go dobrze usłyszała.
- To, że ty nie umiesz, nie znaczy, że będziesz mi zakazywał pokazywać jaka jestem świetna - wywróciłam oczami i naprężyłam się do skoku.
- Jeżeli chcesz się zabić to proszę bardzo. - prychnął i machnął ręką. Odbiłam się od parapetu z zamkniętymi oczami, jednak upadłam na ziemie. Nie wiem co się stało, że skrzydła się nie pojawiły..
- Głupia jesteś? - usłyszałam czyiś głos za sobą.
- George nic ci nie jest? - kolejny dźwięk odbijający się w mojej głowie.
- Nie, nic mi nie jest tylko miałam wzbić się w górę. - odpowiedziałam zawiedzionym głosem wstając z trawnika.
- Czy ciebie do końca porąbało! - Niall wydarł się na mnie, a ja go popchnęłam.
- Odsuń się! - powiedziałam przechodząc obok i nagle nie wiadomo skąd koło mnie zjawiła się ta jego była.
- Niall, skoro ona nie ma ochoty nawet ci podziękować, że się martwisz to zostaw ją w spokoju. - zwróciła się do niego, a ja spojrzałam na nią krzywym wzrokiem.
- Ooo.. jakie to słodkie.. - wytknęłam język i przewróciłam teatralnie oczami. - Była dziewczyna pociesza swojego blondynka.. rzygam tęczą..
- Bynajmniej nie jestem taka żałosna jak ty! - mruknęła. - Twoja duma nie pozwala ci okazywać uczuć, no chyba że ty ich nie masz! - dodała, tym samym sprawiając, że zagotowało się we mnie.
- Co?! Ja nie mam uczuć?! - wykrzykiwałam trącając ją palcem. - No to teraz patrz! - odwróciłam się gwałtownie i wpiłam się w usta Horana z taką siłą, że chłopak musiał mnie objąć, aby nie upaść. Po chwili odlepiłam się od niego i spojrzałam na dziewczynę.
- Twierdzisz, że całując go czułaś wewnętrzne ciepło i pragnęłaś więcej? - powiedziała patrząc mi w oczy.
- Nie - odpowiedziałam cicho dostrzegając w jej oczach łzy.
- Więc proszę cię, nie mów mi, że coś czujesz! - wykrzyknęła, a ja odsunęłam się o krok.
- Nie zrozumiesz mnie.. - mruknęłam. - Myślałaś, że taka gadka coś na mnie wywrze? - rzuciłam jej groźne spojrzenie.
- Na mnie wywarło.. - usłyszałam jakiś głos, nie mogłam jednak go zidentyfikować, bo ze złości rzuciłam się na dziewczynę..

***
Shecky, Taiga.


Sieeemano. :* Jakoś wyskrobałyśmy szóstkę. (: A teraz mam takie jedno ważne pytanie.. Czy ten blog zaczyna Wam się nudzić? Powiedzcie nam to.. spróbujemy się poprawić.. Pod ostatnim rozdziałem jest naprawdę małoo komentarzy. :C
No, troszeczkę mniej niż w poprzednim. Mamy nadzieję, że ten jakoś was rozbudzi. Jak widzicie dzieje się tutaj naprawdę dużo i jeszcze dużo się wydarzy, a zależy nam na waszej opinii, bo to nas motywuje misiaki. C:
Jeżeli coś Wam nie pasuje, piszcie bezpośrednio na nasze GG lub powiedzcie to w komentarzu. Dla Was to minutka, dla nas wielka sprawa. : )
Plus, jestem bardzo ciekawa jak zareagujecie na takie akcje w tej części, rozdział musiałyśmy podzielić na dwie części, bo more się wydarzy. C :
O taak.. zostaje tylko Wasza ocena. Nie wiem czy może nie zrobimy małego szantażyku.. hmm? Taiga?
Nie lubię szantażu, ale jeśli będzie dużo komentarzy to bardziej nas to motywuje, rozdziały są ciekawsze i częściej się pojawiają. Więc do dzieła misiaki <3
Mamy nadzieję, że się postaracie, a jak narazie to ja mykam. :*
Ja również, pa Shecky, pa Misiaki. : *
A no i tutaj postać, która pojawiła się w tym rozdziale. :*



Rose Evans

Wiek : 18l.
Waga : 54 kg.
Wzrost : 163 cm.
Zainteresowania : gra na pianinie, oglądanie horrorów, nadmierne korzystanie z internetu.
Miejsce urodzenia : Mullingar.
Kolor oczu : błękitne.
Kolor włosów : jasny brąz.
Charakter :  Ta dziewczyna jest osobą bardzo otwartą, jednak stonowaną i raczej spokojną. Ma dziwny akcent, jednak nie przeszkadza jej to w niczym. Niezwykle opiekuńcza, poważna. Jest byłą dziewczyną Nialla. Córka hotelarza i modelki.
Rodzina : matka - Monica,
ojciec - Steve,
rodzeństwo - brak.

wtorek, 9 października 2012

5. "Chamstwem próbujesz zwrócić na siebie uwagę, bo jesteś zapatrzoną w siebie niedojrzałą dziewczynką."


Jane

- Zayn?! Co ty robisz w moim łóżku?! Prawie do końca rozebrany?! - zdziwiłam się niesamowicie. Mulat otarł swoje zaspane, czekoladowe oczy i zaczął masować skronie.
- Ja nie chcę ci nic mówić, ale ty również jesteś w bieliźnie i to jest moje łóżko. - mruknął uśmiechając się. Rozejrzałam się po pokoju, rzeczywiście należał on do Zayna. Momentalnie się zaczerwieniłam.
- W takim razie co ja tu robię? - zadałam pytanie samej sobie. Mój chłopak nachylił się nade mną.
- Pamiętasz coś z wczorajszego dnia w klubie? - spytał wtulając się w moją szyję. Głowa nadal mi strasznie pulsowała.
- Bitwa taneczna George, rozmowa z Liamem o urodzinach Niallera, a potem jak przez mgłę. - wydukałam - Zayn, czy my...? - powiedziałam cicho. Nasze ubrania były rozrzucone po całym pokoju co mogło oznaczać jedno..
- Nie mam pojęcia, ale chyba takk... - podrapał się po głowie, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
- Co? To, przecież niemożliwe.. - westchnęłam zakrywając się kołdrą. - Nie cierpię tego robić, jak jestem pod wpływem alkoholu. - dodałam i opadając z powrotem na miękką pościel zakryłam twarz poduszką.
- Ej, ale my nawet nie wiemy czy do tego doszło. - brunet położył się obok odgarniając kosmyk moich brązowych włosów.
- No i to jest właśnie ten problem.. - odpowiedziałam i niechętnie podniosłam się łóżka z zamiarem wypicia wszystkiego co tylko znajdowało się obecnie w tym domu. Założyłam moje dżinsy z wczoraj i jakąś świeżą bluzkę Malika. - Jak myślisz, śpią jeszcze?
- Wątpię, jest już trzynasta. - zaśmiał się i poszedł w moje ślady.
- No dobra, idę sprawdzić i wkońcu się czegoś napić. - wymamrotałam i już mnie nie było w jego niebieskim pokoju. Rozejrzałam się po całym domu. Rodziców i siostry Zayna nie było, ponieważ pojechali do Holandii, chłopcy mieli, więc cały dom dla siebie. Cóż niezbyt mądre.. Louisa nie było, zapewne był w hotelu z Eleanor, Niall spał na podłodze przytulając gitarę, a moja siostra oparta o jego kolana w... jego ubraniach.. Że jak niby? Harry spał u siebie, to znaczy w pokoju, w którym mieszkał przez ten czas tutaj, a Payne w kuchni przygotowywał śniadanie. Zdziwiło mnie, że nikt nie spędził nocy nad muszlą klozetową.
- Mmmm.. co tak ładnie pachnie? - przystanęłam obok Liama.
- Kucharz ze mnie marny, ale Pancake'i umiem robić. - brunet nałożył mi na talerz pyszność i podsunął syrop klonowy.
- Dziękuję, a jak po wczorajszym wieczorze? - spytałam rozkoszując się zawartością mojego talerzyka.
- Louis wymiotował i bardzo źle się czuł, więc Eleanor wzięła go do siebie. - Li zaczął się śmiać. No to nasz Tomlinson ma rzeczywiście "twardą głowę".
- Dzień dobry. - do kuchni wkroczyła moja siostrzyczka, której dzisiejszego dnia humor bardzo dopisywał. Nie dziwię się.. ona nie ma kaca.. - A gdzie George? - spytała podjadając mi naleśnika.
- O kurwa.. - kompletnie o niej zapomniałam! Flavie zakładaj buty, idziemy jej szukać! - zarządziłam i jak poparzona wyszłam od chłopaków.
W domu jej nie ma.. Przeszukałyśmy całą okolicę.. również i tam nie mogliśmy nigdzie dostrzec osoby podobnej do niej.. zaczynałam się martwić.
- Ale jak można zgubić przyjaciółkę? - pacnęłam się z otwartej ręki w głowę.
- Spokojnie. - pogłaskała mnie po ramieniu siostra. - Jedni gubią pieniądze, inni szczęście, a ty George po każdej imprezie. Takie rzeczy się zdarzają. - mówiła dalej.
- Dzięki.. - wymamrotałam.
- Zamiast zamartwiać się o nią to lepiej byś coś ugotowała? Umieram z głodu.. - jak zwykle moja siostra niczym się nie przejmowała. W kółko by tylko jadła...  Posłuchałam się jednak jej rad i zrobiłam toasty z serem, które oczywiście w większości zjadła ona.
- Idę do chłopaków. - zakomunikowała i zniknęła w przedpokoju.
- Nie sprzątam za ciebie! - krzyknęłam za nią, ale i tak nie poskutkowało. - Co ja z nią mam? - zapytałam się samej siebie i wstawiając ostatnią rzecz do zmywarki opłukałam dłonie i wytarłam w zielony ręczniczek.

Flavie

Otworzyłam drzwi od domu państwa Malik nawet nie pukając. Przyzwyczaiłam się, że wchodzę do tego domu bez pozwolenia.
- Siemka! - rzuciłam i usiadłam na kanapę. Nikt mi jednak nie odpowiedział.  - Miło. - powiedziałam włączając MTV.
- Cześć, a co ty tu robisz? - nie wiadomo skąd Niall w kilka chwil zmaterializował się obok mnie.
- Oglądam telewizje. - odpowiedziałam wpatrując się w ekran. - Nudziło mi się to przyszłam.. - dodałam po chwili.
- Tyle to ja widzę. - westchnął i sięgnął po żelka. - I co, George się odnalazła? - zapytał z przekąsem udając, że wcale go ona nie obchodzi.
- Nie, ale w sumie to ja już przywykłam, że po imprezie znika na jakiś czas. - poczęstowałam się jednym kolorowym, słodkim misiem.
- Ona jest taka naprawdę, czy tylko udaje taką pewną siebie? - wypalił, a spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem. Skąd wzięło się u niego takie pytanie?
- Odkąd ją znam zawsze taka była, ale gdy się ją bliżej pozna to da się dogadać. - dokończyłam niezbyt zadowolona tym, że obiektem rozmów jest George. - Zresztą, musimy o niej rozmawiać? - spytałam ironicznie, ale po chwili ugryzłam się w język.. Nie, ja nie jestem taka.
- Nie musimy. - słodko się uśmiechnął. - Wiesz, że Harry ciągle o tobie nawija? Od wczoraj nie może mu się zamknąć buzia. - powiedział z lekkim grymasem na twarzy, ale nie chciał mi tego pokazać.
-  Harry jest spoko kolegą ale nie w moim typie. - uśmiechnęłam się patrząc w jego tak mocno błękitne tęczówki. Miały taki morski odcień.
- Yhm.. chciałem cię tylko przed nim ostrzec, bo chyba sama słyszałaś jak traktuje dziewczyny.. - położył swoją dłoń na mojej tak, że spowodował ciarki na całym ciele.
- Co masz na myśli? - spytałam lekko poddenerwowana, jego dotyk wywołał na mnie przyjemne dreszcze, które z każdą chwilą wprawiały mnie w zakłopotanie.
- To, że szuka dziewczyn na jedną noc. - spojrzał mi w oczy, jakby chcąc powiedzieć, żebym się do niego nie zbliżała.
- Naprawdę on taki jest? - powiedziałam lekko drżącym głosem jakbym wcale nie chciała w to wierzyć. - Czemu, więc jest wobec mnie taki miły?  - spojrzałam na podłogę smutniejąc. Przecież Styles był dla mnie naprawdę w porządku..
- Najpierw cię w sobie zauroczy, a potem to już pójdzie z górki.. zobaczysz.. - mówił ostrzegającym głosem i wziął łyka zimnego napoju. - Ale ja nic nie mówię..
- Mhmm... - poprawiłam się na kanapie. - Dziękuję za ostrzeżenie. - spojrzałam pustym wzrokiem na Nialla.
- Co robicie? - spytał Louis siadając pomiędzy nami i tym samym zaprzestając dalszej dyskusji.
- Już nic. - odpowiedziałam cicho. Dalej męczyło mnie to wszystko, bo chcąc nie chcąc lubię loczka.
- Jaasne... - przeciągnął i udał się po to swoje pomarańczowe warzywo zostawiając nas samych. Usłyszałam jak ktoś wykrzykuje moje imię na górze, więc podniosłam się i idąc za głosem trafiłam do fioletowego pokoju Hazzy.
- Wołałeś mnie? - rzuciłam jak gdyby nigdy nic. Uznałam, że będę zachowywać się jak przedtem tyle, że będę mieć się na baczności.
- Tak, mogłabyś mi pomóc w wybraniu ciuchów na jutro? - uśmiechnął się uroczo pokazując swoje dwa dołeczki i zaczął przesuwać wieszaki w ogromnej szafie. No tak musiała być taka, zwłaszcza, że mieściły się w niej także ubrania Lou.
- No pewnie. - podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać jakiś sensowny strój co chwila pomrukując. Chwyciłam granatową marynarkę, muszkę, białą koszulę i jakieś jasne rurki. Przyłożyłam to wszystko do ciała chłopaka.
- Przymierz.. - uśmiechnęłam się jednak po chwili zmieniłam zdanie. - Zmienimy spodnie na te. - wyciągnęłam z szafy czerwone spodnie. - Tak teraz będzie dobrze. - zadowoliłam się i dumna z wyboru usiadłam na łóżku. Chłopak bardzo szybko wszystko założył i stanął naprzeciwko mnie. Lustrowałam go wzrokiem od góry do dołu.
- Zmienić coś? - spytał i chwycił się za muszkę, chcąc pokazać mi, że nie za bardzo się mu ona podoba.
- Nie, jest dobrze. - przygryzłam dolną wargę. W tej muszce wyglądał takk seksownie. - Tak jest świetnie.
- No jeżeli tak uważasz, to niech już tak będzie. - puścił mi oczko i wrócił do łazienki, z której wyszedł już w swoich poprzednich, wygodniejszych ubraniach. - Idziemy na dół czy co robimy?
- W sumie zgłodniałam, więc możemy coś zjeść. - rzuciłam łapiąc się za brzuch, który dawał się we znaki.
- Co chcesz? - zajrzał do lodówki, gdy byliśmy już na dole. Podeszłam i zajrzałam do środka, po czym wybrałam dla siebie kawałek ciasta czekoladowego.
- Mmm.. - powąchałam cudeńko siadając przy blacie.
- Smacznego. - powiedział i sam zaczął konsumować słodkość nałożoną na talerzyku.
Śmialiśmy się jak idioci, gdy Harry opowiedział mi jak Lou i Zayn uciekali w hotelu przed Paulem no i wiadome było, że pasiasty nie zdążył za co dostał drzwiami w głowę. Nasze śmiechy ktoś przerwał, a mianowicie Niall.
- Co robicie? - uśmiechnął się i zjadł mi ostatni kawałek ciasta, udałam oburzoną.
- Hazza opowiadał mi jak Lou trzasnął w drzwi. - powiedziałam z udawanym przekąsem, długo jednak nie wytrzymałam w tej minie i dalej się śmiałam.
- Ej, słyszycie? - blondyn podszedł bliżej okna i spojrzał co za nim się znajduje. Nie wiedziałam o co mu chodzi i zajęłam się dalszą konwersacją z Hazzą. Nim się obejrzałam Horana już nie było, chyba wybiegł.. tylko po co?

Niall

Usłyszałem śpiew, tylko, że głos brzmiał jakby komuś działa się krzywda. Co najważniejsze, ten głos należał do za bardzo pewnej siebie pani, która czołgała się po chodniku. Podszedłem do niej i patrzyłem co ze sobą wyprawia.
- Odejdź śmiertelniku! - burknęła, a ja pomogłem jej wstać. Nigdy wcześniej nie widziałem tak pijanej dziewczyny.. Wyrywała się, a ja nią lekko potrząsałem, żeby sprowadzić na ziemię. - Ja chcę mojego jednorożca. - mamrotała pod nosem i w pewnym momencie jej nogi się ugięły, a ona wpadła w moje ramiona. - Niall, kochasz mnie? - zachowałem się tak jakbym nie usłyszał tego pytania jednak pijana nalegała.
- Odpowiedz. - wiła się w moich ramionach, że ledwo co zdołałem ją utrzymać.
- Tak, tak, oczywiście, ale chodźmy teraz do domu, musisz się położyć. - mówiłem jak do dziecka, bo w tym momencie tak właśnie się zachowywała. Mocno mną szarpnęła i uklęknęła łapiąc się za włosy.
- Wiem, że kłamiesz.. Nikt mnie nie kocha.. - rozpłakała się, a ja nie wiedziałem co robić. Ludzie patrzyli się na nas, a zwłaszcza na nią jakby została przed chwilą wypuszczona z psychiatryka. Naprawdę tak wyglądała i jeszcze na dodatek hieny musiały się zlecieć i narobić wiele niepotrzebnych zdjęć. Myśleli chyba, że jak staną po drugiej stronie ulicy to ich nie zauważę.. jednak ci ludzie są tępi..
- George, chodźmy.. - prosiłem i napisałem sms'a do Jane, żeby jak najprędzej wyszła przed dom.
-  Et si tu n'existais paaaaas Dis-moi pourquoi j'existeraaaaaaais! - zaczęła śpiewać dalej, szlochając.
- Jak ty wyglądasz, Boże.. - mówiła do niej brunetka, która pomogła mi wprowadzić tą niezdarę do środka. Zaprowadziliśmy ją do pokoju na górze i usiadłem na pobliskim fotelu. - Dlaczego ludzie wymyślili alkohol? - lekko się zaśmiała, a ja przetarłem dłonią twarz.
- Po to, żeby taka pyskata pani mogła doprowadzić się do takiego oto właśnie stanu. - powiedziałem i wskazałem palcem na śpiącą jak zabita przyjaciółkę Jane. - Żałuję, że nie nakręciłem jej poczynań, byłyby idealne do szantażu. - spojrzałem na George, wyglądała tak..tak jakby wcale nie była chamską dziewczyną nienawidzącą mnie..
- Prędzej by ciebie zabiła. - uśmiechnęła się i gestem ręki pokazała, abym zszedł z nią na dół.
- Wiesz, ja już pójdę. Obiecałem, że zrobimy z chłopakami twittcam'a o dwudziestej. - oznajmiłem i wychodząc pożegnałem się z brunetką i pokierowałem się do domu, gdzie chłopcy już rozpoczęli. Oczywiście głównym pytaniem fanek było gdzie byłem, jednak wolałem nic nie mówić. Nie wiedziałem jakby to odebrały, a nie chciałbym, aby były w jakiś sposób zawiedzione.


Jane

Było po dwudziestej drugiej, a ja nie miałam co robić. Leżałam wygodnie na łóżku patrząc na zdjęcia sprzed kilku lat. Ja, mała Flavie, Nate i rodzice. Byliśmy kochającą się rodziną... Nathaniel wiele razy ratował skórę mi i mojej siostrze, gdy wpadałyśmy w jakieś tarapaty..
Usłyszałam pukanie i odłożyłam album.
- Proszę. - otarłam pojedynczą łzę powoli spływającą po moim policzku. - Cześć, a co ty tu robisz? - podeszłam do mulata i cmoknęłam go w usta.
- Wpadłem odwiedzić moją kochaną dziewczynę. - odpowiedział i posadził mnie sobie na kolana. - George się odnalazła?
- Tak, ale ledwo żywa. Ona nigdy nie nauczy się, że nie można pić całą dobę. - zachichotałam. - A wy już skończyliście to swoje internetowe spotkanie z fanami? - zapytałam zdziwiona, bo chłopacy zazwyczaj siedzą na tym twittcam'ie sporo godzin.
- Oni nadal tam odpisują, tylko mi się nie chciało siedzieć.. - powiedział i musnął moją szyję. - Mam coś dla ciebie. - mój chłopak oplótł swoje ręce wokół mojego brzucha.
- Co takiego? - wyjął z kieszeni małe, białe pudełeczko i kazał zamknąć oczy po czym zawiesił na mojej szyi wisiorek. - Piękny.. - westchnęłam. - Dziękuję! - odwróciłam się i pocałowałam go namiętnie. Popchnął mnie na łóżko.
- Kocham Cię. - wymamrotał na chwilę odrywając swoje ciepłe wargi od moich. Nie przerywając subtelnie odpinałam guziki jego jasnobłękitnej koszuli.
- Louis przyszedł. - usłyszałam głos mojej siostry, która nigdy nie nauczy się pukać.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się sztucznie, a Zayn zaczął zapinać koszulę.
- Co się stało? - zeszłam na dół do Boo Bear'a usadawiającego się na kanapie.
- Jestem głodny, Harry zasnął, a Niall nie potrafi dobrze gotować. - uśmiechnął się.
- Yhmm.., a tak naprawdę? - usiadłam obok niego.
- Hazza zamęczał mnie swoimi planami wobec Flavie, tego nie da się słuchać. - chłopak skrzywił się, jednak po chwili zaczął się śmiać.
- Widzę, że nasz pan "mogę mieć każdą" się zakochał. - również się śmiałam.
- Może wkońcu dojrzeje. - do rozmowy dołączył również Malik.
- Może.. - powiedziałam ciszej. - Poza tym Flavie to chyba jedyna dziewczyna, która opiera się jego wdziękom także będzie miał ciężko. - dodałam po chwili. Mój chłopak udał bardzo oburzonego.
- Stwierdzasz, że jest ładniejszy ode mnie i jeszcze na dodatek ci się podoba? - dalej ciągnął, a ja przytuliłam go.
- Powiedziałam ogólnie, nie wliczając w to zajętych dziewczyn kochanie. - puknęłam go w czoło i wytknęłam język. - Ale w sumie.. ahh te jego loczki! I te dołeczki! - udawałam zachwycenie osobą Stylesa jak najlepiej potrafiłam. - Żartuję głupku! - zaśmiałam się widząc Zayna ze smutną miną. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam czule.
- Ej, a ja?! - upomniał się pasiasty stając koło nas.
- No ciebie też kocham. - podeszłam do Lou i dałam mu całusa w policzek, przez który na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech.
- Macie już prezent dla Horana? - podrapał się w głowę mulat. - Bo ja jeszcze nie..
- Kupiłem mu koszulkę z napisem "Be my Food <3". - wypiął dumnie pierś szatyn. - Nikt mnie nie nie przebije!
- Kup mu jakąś dobrą gitarę z autografem Justina Biebera. - do rozmowy wtrąciła się Flavie. Nawet nie zauważyłam kiedy weszła do pokoju.
- Ty to całkiem dobry pomysł. - zamyślił się ciemnooki i spojrzał na mnie znacząco.
- W dodatku Justin będzie na urodzinach, więc podpisze mu ją osobiście. - moja siostra puściła nam wszystkim oczko.
- Ale i tak najbardziej ucieszy się z mojego prezentu! - Tomlinson założył ręce na klatkę piersiową i uśmiechnął się triumfalnie.
- Taa.. niech ci będzie. - na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. - Ale to się okaże..
- No zobaczymy. - Lou spojrzał mi w oczy i zatarł obie dłonie, a ja zagryzłam dolną wargę.
- Ahh kochani. - Flav objęła naszą dwójkę. - On ucieszy się z każdego prezentu. - spojrzała na nas kolejno.
- Co nie wyklucza faktu, że z mojego najbardziej. - Boo Bear nie dawał za wygraną.
- Ty nie bądź taki do przodu, bo ci z tyłu zabraknie. - prychnęłam i usadowiłam się na wygodnej sofie przełączając na MTV.
- Posiedziałbym dłużej, ale zostawienie Hazzy i Niallera w moim domu to nie za dobry plan. - oglądanie przerwał mi Zayn.
- Jest z nimi Daddy. - odezwał się mój przyjaciel, z którym założyłam się o to kto da lepszy prezent Irlandczykowi.
- Zostaań.. - przeciągałam łapiąc za jego kołnierz, aby się nade mną nachylił.
- A może przekonasz mnie jakoś? - mój chłopak poruszył znacząco brwiami.
- Wystarczy? - powiedziałam, gdy moje usta oderwały się od jego.
- Mniej więcej. - uśmiechnął się, po czym złączył swe wargi w kolejnym pocałunku.

Następnego dnia...


Przeciągnęłam się na łóżku, wykonałam poranną toaletę i zeszłam na dół. Tam zastałam George i Flavie popijające herbatę.
- Dziewczyny ja swoje zrobiłam, Flavie ty musisz zamówić catering i pójść z Harrym na jakieś zakupy, a ty George zająć się Niallem. - zwróciłam się do nich. Moja przyjaciółka wypluła z wrażenia napój.
- Że co? - spojrzała na mnie jak na głupią.
- Niall ma dzisiaj urodziny, mówiłam ci. - odpowiedziała jej Flav.
- No i co w związku z tym?
- Musisz się nim zająć od szesnastej do osiemnastej, tak około. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na nią błagalnie.
- Chyba sobie kpisz. - wykrzywiła się.
- Ja ci pomogłam, kiedy wyglądałaś gorzej niż koniec świata, więc łaskawie ty też nam pomóż. - uniosłam głos.
- No zgoda.. - George wywróciła oczami. Chwilę potem wspólnie postanowiłyśmy wybrać się na zakupy. Wkońcu musimy znaleźć coś na dzisiaj.  Prowadziłam oczywiście ja, gdyż moja siostra nie ma prawa jazdy, a George nadal jest wczorajsza. Wybrałyśmy się do mojej i Flav ulubionej galerii.
W pierwszym sklepie nie znalazłyśmy nic ciekawego, w drugim tak samo. Zrobiłyśmy sobie przerwę.
- Kogo ja tu widzę. - usłyszałam za sobą znajomy głos. Była to Danielle. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do przyjaciółki.
- Znowu spotykamy się galerii. - spojrzałyśmy na siebie i wpadłyśmy w śmiech.
- Szukamy sukienek na dzisiejsze urodziny Niallerka, ale nie możemy nic znaleźć. - wtrąciła się moja siostra. Danielle pokazała swoje śnieżnobiałe uzębienie.
- Pomogę wam. - powiedziała wesoło i ruszyłyśmy do kolejnego sklepu. Co jak co, ale Danielle ma doskonały gust i dlatego już po około dwudziestu minutach miałyśmy dla mnie kreację na dzisiejszy wieczór, a dla Flavie buty.
- A co sądzisz o tej? - Dan podeszła do mojej siostry i przyłożyła błękitną sukienkę. - Hmm?
- Jest świetna, oby jeszcze wyglądała tak doskonale na mnie. - rzuciła Flav idąc do przymierzalni. Efekt był niesamowity. Teraz nie można było nazwać ją chłopakiem, wreszcie odsłoniła swoje zgrabne opalone nogi.
- Ej, chodźmy do sklepu naprzeciwko. - wymamrotała George, która nienawidziła kupować sukienek, a co dopiero ich zakładać.  Dała się jednak przekonać by raz w życiu ją założyć. Z butami poszło troszeczkę gorzej, bo na wybieraniu ich spędziłyśmy ponad godzinę, ale było warto. W dodatku wydałyśmy dzisiaj sporo pieniędzy.
- Mam nadzieję, że wpadniesz na urodziny. - dodałam żegnając się z brunetką, ta jednak nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła.
- No dobra, ciebie Flavie podwożę do Harrego, a gdy Niall zostanie sam w domu to ty George go odwiedzisz. - dokończyłam zagryzając wargę.
- Zabije cię kiedyś za to. - różowowłosa zmrużyła oczy i mocniej ścisnęła swoje torby z zakupami.
- Wolisz iść po jedzenie z Harrym? - na przód wyszła moja siostra radośnie machając rękami, w których trzymała zakupy.
- To napewno byłoby o niebo lepsze niż śmianie się z bezsensownych rzeczy.. - burknęła i udała obrażoną.
- Nie rozumiem, co on ci takiego zrobił? - Flav spojrzała na swoje błękitne vansy.
- Już samo to, że matka go urodziła mi przeszkadza. - westchnęła z grymasem na twarzy. Nie rozumiałam jej. Przecież to taki miły i uroczy chłopak. - A na dodatek muszę z nim spędzić swój jakże cenny czas.
- Może on ci się zwyczajnie podoba? - siostrzyczka nadal ciągnęła.
- Co?! - wrzasnęła tak, że całe centrum zwróciło się w naszym kierunku. - Że niby ja?!
- Tak, może tylko tak mówisz, bo nie chcesz pokazać, że ci się podoba? - na twarzy Flavie pojawił się chytry uśmieszek. - To jak? Blondasek zawrócił ci w głowie?
- Nie! W ogóle coś ty sobie ubzdurała w tej małej główce?! - uderzyła ją lekko w ramię i zaczęła iść przed nami. - Więcej mi o nim nie przypominaj.
- Może jednak nie.. - szepnęła do siebie brunetka tak, że ją usłyszałam.
- George, ale nie obrażaj się.. - szłam naprzeciwko niej. Ta jedynie wzruszyła ramionami uwalniając się spod moich dłoni i z powrotem utkwiła wzrok w jakimś niewiadomym punkcie przed sobą. - No weźź.. przecież żartowałyśmy tylko..
- Przepraszam, ja nie chciałam cię urazić.., poprostu tak sądziłam, ale skoro mówisz, że on ci się nie podoba to już dam ci spokój, tylko się nie gniewaj. - stanęła w miejscu.
- Jakoś ci nie wierze..
- To uwierz, a tymczasem Jane.. - zwróciła się do mnie. - ..Harry już po mnie podjechał, także się z wami żegnam. - westchnęła i podreptała w stronę wyjścia.
- No dobra. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na wyświetlacz smartfona, na którym widniało zdjęcie, moje i Zayna. - Tylko załatwcie to szybko. - zawołałam za nią.
- Ughh, za ile mam isć do Horana? - powiedziała przez zęby George bawiąc się przy tym palcami, czego nigdy nie robiła.
- Za dwie, trzy godzinki. - poprawiłam swoje włosy i usiadłam za kierownicą odpalając silnik.
- Okej, ale jak go uszkodzę to nie moja wina. - westchnęła i jakby to był jej samochód ułożyła nogi na desce rozdzielczej. - Obrażać słownie go mogę, prawda?
- Przestań.. - szturchnęłam nią patrząc na jezdnię. - Masz poprostu chwile go zająć, to tak dużo?
- Tak, przebywanie z idiotami szkodzi mojemu zdrowiu. - parsknęła zupełnie poważnie.
- Skończ. - dodałam gazu i podkręciłam głośniki, bo miałam dosyć tych jej narzekań.

Flavie

Chodziłam z Harrym po markecie w celu wybrania chipsów... pasjonujące, wiem. Loczek nie odzywał się za dużo do mnie co było dziwne, bo zwykle nie mogę odpędzić się od niego. Wykładając zakupy na taśmę odważył się wypowiedzieć kilka słów.
- Flavie, chciałem Cię przeprosić. - wydukał.
- Za? - spojrzałam na jego smutną minę.
- Liam mówił mi, że próbowałem sie wczoraj do ciebie dobierać, przepraszam. - spuścił głowę, a ja zaczęłam się śmiać.
- Alkohol ma swoje prawa. - poklepałam go po ramieniu i kazałam zapłacić za jedzenie.
Gdy wracaliśmy zrobiłam się głodna więc wstąpiliśmy do Subway'a i oczywiście nie obyło się bez fanek .
- Czy to twoja dziewczyna, a może siostra? - zadawały pytania jak najęte, a ja tylko siedziałam przy stoliku i je przedrzeźniałam. Lokers uśmiechał się do zdjęć i dumnie odpowiadał na pytania.
- Tak, byliśmy razem. - szczerzył się, a ja cała nabuzowana wstałam.
- Co? Chcesz mi o czymś powiedzieć? - spojrzałam na niego ze wściekłością w oczach. - Nie przypominam sobie byśmy byli w innych relacjach niż kolega koleżanka..
- Mówię o mojej byłej dziewczynie, Savannah Cook. - Hazza puścił mi oczko, a ja zawstydzona usiadłam z powrotem przy stoliku.
- Przepraszam. - wyjąkałam gdy fanki opuściły restaurację.
- Spoko. - uśmiechnął się.
- Dawno zerwaliście? - wypaliłam gryząc się w język. - Nie, żebym się przejmowała..
- Ósmego września. - odpowiedział pewny siebie. Ósmego września poznałam, przecież chłopaków..
- Mogę wiedzieć jaki był tego powód? - zadałam kolejne niestosowne pytanie.
- Nie układało nam się, poprostu nie było to jeszcze to. - na jego pojawił się smutek, ale gdy uniósł wzrok na mnie momentalnie znikł.
- Przepraszam, jeszcze raz. - wymamrotałam.
- Nie ma za co, a teraz jedzmy. - Harry odebrał od kelnerki zamówienie i chwilę potem pałaszowaliśmy już nasze przysmaki.
- Mam nadzieję, że Niall i George się nie pozabijają. - powiedziałam sama do siebie kończąc posiłek. Zjadłam więcej od Stylesa. Zresztą co się dziwić.. ja zawsze jem za dwóch..
- Coś mówiłaś? - zapytał się mnie brunet wstając od stolika w celu odniesienia naszych tacek.
- Że zastanawia mnie czy Niall i George się nie zabiją będąc w mniejszym niż sto metrów od siebie odstępie. - spojrzałam na loczka i zaczęłam się śmiać. - Masz coś na.. - nie zdąrzyłam dokończyć bo ogarnęła mnie fala niepohamowanego śmiechu.
- Na czym? - również się zaśmiał.
- Masz sałatkę we włosach. - wybuchnęłam śmiechem po raz kolejny łapiąc się za brzuch.
- Co? Gdzie? - przyczesywał swoje bujne loki raz po raz chcą się pozbyć pozostałości po jedzeniu, aż wkońcu mu się udało. - Nie mogłaś mi powiedzieć tego wcześniej? - zbulwersował się i wyprzedził mnie o kilka kroków.
- Wyglądałeś tak zabawnie. - wytknęłam mu język podchodząc bliżej.
- Bardzo śmieszne.. pożałujesz. - powiedział i nim się obejrzałam zostałam przełożona przez jego ramię. Biegł za mną jak jakiś szaleniec, a ja co chwilę uderzałam go w plecy chcąc, aby mnie puścił. - Zapomnij. - dopowiedział i o mało co nie wpadł na drzewo.
- Przepuchliny jeszcze dostaniesz, uważaj. - okładałam go pięściami. - Puść mnie no.. - powtarzałam co jakiś czas, jednak nie brzmiało to za poważnie, bo co chwila się śmiałam.
- Nie. - droczył się ze mną. - No chyba, że zrobisz coś w zamian. - przestał biec, ale nadal trzymał mnie w powietrzu.
- Co masz na myśli. - mówiłam do jego w miarę umięśnionych ramion.
- Dasz mi buziaka. - odpowiedział zwyczajnie stawiając mnie na równe nogi. Spojrzałam na niego poważnie.
- Policzek? - spytałam patrząc w jego zielone oczy, przypomniała mi się wówczas rozmowa z Niallem.
- Liczyłem na coś więcej.. no, ale niech ci będzie. - wystawił policzek czekając na ruch, który miałam wykonać. Troszkę się zawahałam, ale uznałam że to przyjacielski gest. Cmoknęłam go delikatnie w prawy policzek i powoli odsunęłam się.
- Przyjaciół mogę cmokać codziennie. - uśmiechnęłam się szeroko nie dając po sobie poznać, że ta sytuacja wywołała u mnie nieopisywalne uczucie.
- To znaczy, że jutro też go dostanę? - zadał pytanie dotykając palcem miejsce, na którym przed momentem znajdowały się moje usta. Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Niczego nie obiecuję. - pociągnęłam go za rękę i wsiedliśmy do jego srebrnego lamborgini.
Następnie pojechaliśmy do domu sprawdzić czy już wszystko przygotowane. Liam z Jane nadal dekorowali dom, a my w efekcie nudy zaczęliśmy się wygłupiać do " Sexy And I know it. " zapuszczonego przez Malika.
- Im sexy and I know it. - śmialiśmy się wniebogłosy wchodząc na blat. Jednak przez moją nieuwagę noga mi się omsknęła i upadłam na podłogę.
- Nic ci się nie stało? - loczek się przestraszył, a ja dalej się śmiałam.
- Flav chodź się przebrać. - usłyszałam głos mojej siostry, przygotowywałyśmy się chyba z godzinę. George miała zamiar przebrać się dopiero gdy przyjdzie z Horanem. Moja siostra, gdy tylko wyszła ze swojego pokoju wyglądała olśniewająco i w dodatku ma wspaniałe długie nogi <klik>. Ja również się przebrałam i lekko umalowałam. Aby zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądać niepewnie zeszłam do salonu gdzie siedział Styles.
- F-F-Flavie.. wyglądasz.. - zaczął się jąkać wlepiając we mnie wzrok. Lekko się zarumieniłam.
- Ładnie? - okręciłam się wokół własnej osi szeroko uśmiechając.
- Niesamowicie. - wydukał jak zaczarowany, a Jane stojąca obok zaczęła się śmiać.
- Ja również tutaj stoję.. jakbyś nie zauważył. - spojrzała na niego udając oburzenie jednak długo niewytrzymała w tej minie i po chwili pękała ze śmiechu.
- Dobra spokój. - do rozmowy wtrąciła się George gotowa do pójścia po Niallera. - Nie ręczę za siebie. - wymamrotała trzaskając drzwiami.
- Dobra, niedługo zaczną się schodzić ludzie, a ja już jestem głodna. - oznajmiłam wszystkim.
- Ale mi nowość. - moja siostra specjalnie udawała, że ziewa.
- Nie moja wina, że mam żołądek bez dna. - wymarkotałam siadając przy blacie.
- Na co masz ochotę? - zapytał się mnie Liam, któremu brzuch również dał o sobie znać.
- A co jest? - uśmiechnęłam się. - Zjem wszystko co mi podadzą.
- Ser, szynka, jakaś stara sałata. - wymieniał pokolei przewracając oczami. - A, więc?
- Wszystko. - zatarłam dłonie oczekując posiłku jak małe dziecko.
- Za chwilę przyjdą goście, a ty zamierzasz wcinać kanapki? - do kuchni wszedł Louis.
- Mhmm.. - mruknęłam. - Liam też jest głodny, prawda? - uniosłam lekko głos odwracając się w kierunku chłopaka.
- No, może nie mam takiego apetytu jak ty i Niall, ale skubnąłbym coś. - uśmiechnął się, a w tej chwili zadzwonił dzwonek.
- Otworzę. - krzyknęła Jane i zniknęła z pola widzenia. Usłyszałam głośno śmiechy, więc poszłam sprawdzić kto to, całkowicie zapominając o tym co chciałam zrobić wcześniej. Przede mną stanął Conor. Tak ten Conor Maynard. Powstrzymywałam się, żeby czasem nie zacząć piszczeć i go ściskać. Opanowałam się i grzecznie podałam rękę.
- Cześć. - powiedział i tak strasznie uroczo się uśmiechnął.
- Cześć, jestem Flavie. - wydukałam. Można powiedzieć, że jestem jego fanką. W jednej chwili obok mnie stanął Harry, który widząc, że ślinie się na widok chłopaka lekko się poddenerwował.
- Flavie, chodź mi pomóc znaleźć Zayna. - mruknął cały czas patrząc na Maynarda.
- Jane może z tobą pójść, prawda? - wysłałam siostrze błagalne spojrzenie, na co ona tylko się uśmiechnęła.
- Mogę. - potwierdziła i popchnęła lekko Stylesa w kierunku schodów. Zostałam z tym przystojniakiem sam na sam z czego się bardzo ucieszyłam.
- Nasz jubilat będzie dopiero za jakieś pół godziny, tak więc może się napijesz czegoś zanim przyjdzie? - uśmiechnęłam się szarmancko i czekałam na odpowiedź bruneta.
- Z chęcią. Tylko żadnego alkoholu przed imprezą. - kręcił mi palcem wskazującym przed nosem śmiejąc się.
- Tak, tak, oczywiście. - zrobiłam poważną minę po czym zaprowadziłam go do kuchni. - Sok pomarańczowy czy jabłkowy? - trzymałam w ręku obydwa kartony z napojami ruszając brwiami.
- Pomarańczowy. - wybrał i rozejrzał się po pomieszczeniu. - Ładnie tu macie.. - powiedział z uznaniem i upił łyka z przezroczystej szklanki.
- Dziękuję. - nalałam sobie soku jabłkowego i usiadłam przy blacie.
- Mam nadzieję, że Jane zaprosiła parę fajnych dziewczyn. - uśmiechnął się zadziornie w moją stronę.
- Mam nadzieję, że zaprosiła również paru fajnych kolesi. - puściłam mu oczko.
- Chyba ktoś pukał. - powiedział i odwrócił się w stronę salonu wstając z krzesła.
- Zapewne przyszli kolejni goście. - powiedziałam jakby do siebie.
- Idź zobacz, a ja zaraz do was dołączę. - odpowiedział z miłym uśmiechem i wyciągnął z kieszeni telefon.
- Okey. - mruknęłam i udałam się w kierunku wejścia. Przybyło kilka dziewczyn i dwójka chłopaków kompletnie mi obcych. Powitałam, więc ich i zaprosiłam do środka, a sama udałam się na ganek nabrać chwili wytchnienia.

Jane

- Zayn, no zdecyduj się wkońcu. - mówiłam chodząc zdenerwowana zachowaniem bruneta, bo nagle przypomniało mu się, że nie wie co ma ubrać. Przecież ja przez niego białej gorączki dostanę. - Nie zachowuj się jak baba!
- Przepraszam, no ale nie wyjdę do nich w samych bokserkach. - drapał się po głowie. - Co ja mam wkońcu założyć? Zaraz, w jakim kolorze będzie mi najlepiej? - denerwował się przed lustrem. Jeśli chodzi o kwestie ubioru to nie znajdę drugiej tak niezdecydowanej osoby.
- Ubierz ten zwykły czarny t-shirt i jakieś jeansy.. - westchnęłam wyciągając ubrania z szafy. - I mnie nie denerwuj, zdaje mi się, że to nie jest żaden ślub czy cokolwiek tylko urodziny twojego przyjaciela.
- Nie mogę założyć zwykłej bluzki, to nie w moim stylu.. - skrzywił się. - Założę tę bluzę albo jednak nie.. kraciastą koszulę - klasnął w dłonie. - A jakie rurki?
- Czarne, człowieku czarne. - chwyciłam je i wepchnęłam mu do rąk wskazując na łazienkę. - Masz pięć minut i ani chwili dłużej.
- No dobra, tylko nie narzekaj, że będę wyglądał najgorzej ze wszystkich. - wymamrotał wchodząc do łazienki. Po upływie dziesięciu minut stał już gotowy. - A nie lepiej szare? - chwycił się za swoją dolną część stroju.
- Stroiłeś się dłużej niż ci powiedziałam i jeszcze narzekasz.. - wkurzyłam się i chwyciłam błyszczyk, aby poprawić nim swoje usta. - Nie wiem jak ty, ale ja schodzę na dół i radzę ci żebyś poszedł tam ze mną. - powiedziałam patrząc znacząco na prezent, który był od naszej dwójki.
- Dobra. - wymamrotał i złapał mnie za rękę. - Ważne, że ty wyglądasz niesamowicie. - pocałował mnie i się uśmiechnął.
- Nie pochlebiaj sobie. - pstryknęłam go w nos i uciekłam na dół gdzie wszyscy stali już na środku oczekując jedynie nas. No pięknie, wiedziałam, że przez to jego guzdranie będziemy ostatni.


George


Miałam przypilnować tego głupka, podczas gdy inni mieli przygotować przyjęcie. Nie rozumiem czemu zgodziłam się im pomóc, no ale dla przyjaciół wszystko.
- Czym ci zawiniłam Boże? - spojrzałam w niebo pukając w drzwi.
- Co ty tu robisz? - Horan rozdziawił buzię widząc mnie przed sobą. Zdziwienie w jego oczach? Bezcenne.
- Schodzę na dno i przychodzę do ciebie. - parsknęłam wchodząc do środka i usadawiając się na kanapie.
- Gdzie reszta? - spytał mnie wyprzedzając jakiekolwiek docinki. Musiałam wymyślić jakieś kłamstwo.
- Do kina pojechali na Hotel Transilvania, a ja nie lubię bajek animowanych, więc z nimi nie jechałam. - rzuciłam bez emocji, zresztą jak zazwyczaj.
- Ale dlaczego przyszłaś akurat do mnie? - blondyn nie dawał za wygraną. Wywróciłam teatralnie oczami. Zaczęły mnie denerwować te jego pytania. On cały mnie denerwuje, istnieniem.
- Bo masz chipsy i chciałam cię wkurzyć. - poprawiłam się na kanapie.
- Ta akurat .. - parsknął niedowierzająco. Za kogo on się uważa?
- Bo niby po co miałabym tu przychodzić? - uniosłam głos.
- Ponieważ cię pociągam? - Niall spojrzał mi w oczy. Przybliżyłam się do jego twarzy tak, że nasze usta dzieliły dosłownie dwa centymetry.
- Brzydzę się tobą. - uśmiechnęłam się złośliwie i podniosłam się z kanapy. No nie wierzę, on naprawdę sądzi, że ktoś taki jak ja zakochał by się w takim palancie? Żałosne.
- Coś ci nie wierzę. - blondyn wstał za mną.
- Niall, ja cię wręcz nienawidzę. - rzuciłam i ruszyłam do kuchni po coś do jedzenia.
- To czemu tu przyszłaś? - w kuchni również i on się znalazł.
- Mówiłam ci już.. - westchnęłam - Może to ja cię pociągam? - uśmiechnęłam się podstępnie i wyjęłam z górnej szafki lays'y paprykowe. Nie zdziwiłabym się, że ten niesmak do mnie jest wywołany tym, że mu się podobam.
- Nie interesują mnie takie chamskie dziewczyny. Udajesz twardą, a tak naprawdę jesteś krucha. - spojrzał na mnie i ciągnął dalej - Chamstwem próbujesz zwrócić na siebie uwagę, bo jesteś zapatrzoną w siebie niedojrzałą dziewczynką. - dokończył. Ten człowiek mnie wkurza. 
- Taa.. i co jeszcze? - parsknęłam i zaczęłam zajadać się chipsami.
- Ej to moje ulubione. - wykrzyknął blondyn próbując wyrwać mi pełną paczkę.
- Moje też i ci ich nie oddam. - olałam go i usiadłam na kanapie.

Niall

- Oddaj. - zezłościłem się.
- Chyba śnisz. - wzięła do ust kolejnego chipsa. Postanowiłem wykorzystać chwile jej nieuwagi i wyrwałem paczkę.
- Teraz to ty mi ją oddaj. - dziewczyna spojrzała na mnie błagalnie. No proszę bardzo, George potrafi być potulna. - Nawet coś za nie zrobię, tylko oddaj mi je z powrotem.
- Pomyślmy... pocałuj mnie. - Szach i Matt, zobaczymy co zrobi. Różowowłosa spojrzała na mnie jak na idiotę i popukała się w czoło.
- Ty się dobrze czujesz? - zakpiła, a jej wzrok był w stanie mnie zabić, gdyby było to tylko możliwe.
- Więc będziesz mnie trzymać za rękę przez godzinę . - spojrzałem na nią całkiem poważnie, od dziś wnerwianie jej to moje hobby.
- Wiesz ja już chyba nie chcę tych chipsów. - powiedziała i wyjęła swój smartfon z kieszeni czarnych spodni.
- A co powiesz jeśli.. - podszedłem i wyrwałem jej telefon. - ..nie będziesz miała swojego telefonu? - uśmiechnąłem się chytrze.
- Oddaj mi go, bo pożałujesz! - wrzasnęła podchodząc bliżej mnie. Ona na serio jest niebezpieczna dla otoczenia. - Ja mówię serio.
- Bo co mi zrobisz? - przybliżyłem się do niej. - Wyzwiesz mnie kolejny raz?
- Przywalę, zobaczysz. - machnęła mi ręką przed twarzą, którą zdołałem ominąć. Złapałem jej nadgarstek i mocno ścisnąłem.
- Nawet się nie waż. - zagroziłem i spojrzałem w jej oczy, które wyrażały dosłowne zakłopotanie. Pierwszy raz widzę ją w takim stanie. - Trzymasz mnie za rękę przez godzinę albo nici z telefonu .
- Zgoda, poczekaj nie ruszaj się! - krzyknęła, a spojrzałem na nią. - Wydawało mi się przez chwilę, że masz inteligentny wyraz twarzy.. ale jednak musiało mi się tylko wydawać. - zakpiła ze mnie.
- Dobra, rozumiem, że mogę go zabrać. - wsunąłem i'Phone'a do bluzy i udałem się spokojnie na górę nie spodziewając się tego co zamierza George. Wskoczyła na mnie, przez co o mało nie wylądowaliśmy razem na schodach.
- Albo mi go dasz, albo cię uduszę. - mówiąc to chwyciła moją szyję.
- Uspokój się, nie jesteśmy jakimiś małpami w zoo. - wymamrotałem próbując się uwolnić z jej uścisku. - Mówiłem już, godzina trzymania za rękę i dostaniesz swój skarb z powrotem. - dziewczyna przez chwilę się zamyśliła.
- No dobra.. - zgadzając się na moją ofertę westchnęła ciężko. - Ale pamiętaj, że potrafię zabić jednym palcem.
- Tak, tak.. - uśmiechnąłem się wyciągając dłoń czekając na jej ruch. Niepewnie ją chwyciła i nagle dostała sms'a.
- Jane pisze, że wrócili z kina, mają pizze i mamy do nich przyjść. - oznajmiła i spojrzała na nasze złączone dłonie. Nagle stała się taka spokojna.. Dziwiło mnie jej zachowanie.. Myślałem, że mnie spoliczkuje, ale jednak nie..
- No okey. - odpowiedziałem i razem wyszliśmy stawiając powolne kroki do domu obok. - Wiesz, wydajesz się teraz taka spokojna.. - rzekłem z niewielkim przejęciem.
- Zamknij się! - burknęła i przyspieszyła ciągnąc mnie za sobą. - Nienawidzę cię! - dopowiedziała. Patrzyłem na okna, w których nie było widać jakiegokolwiek odbijającego się światła. W całym pomieszczeniu było ciemno.

***

- NIESPODZIANKA! - krzyknęło wiele osób, gdy przekroczyłem próg salonu...

***
Shecky, Taiga.



A, więc streściłyśmy się w ciągu ok. tygodnia i mamy piąty rozdział C: Swoją drogą już nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń, hihi : 3 Wracając do tego rozdziału, mi się podoba, a nawet bardzo. Nie wiem jak tobie Shecky..? 

Jak dla mnie świetny! Tak, tak brawa dla nas... Nie, no a tak serio to dużo się w nim wydarzyło nie sądzisz? 
Dużo, dużo no i jeszcze więcej niedługo C: W komentarzach wiele z was pisało, że sądzi iż George i Nialler będą w przyszłości razem.. hmm... ale czy nienawiść zawsze prowadzi do miłości? 
I chcę wam zdradzić, że ja też jestem taką fanką Jane-Zayn, hyhy. : 3 
Ja nic nie zdradzam. Buzia na kłódkę. Wszystko okaże się potem, a więc czytać i jeszcze raz czytać nie zapominając o komentowaniu. ^.^ A wracając.. uwielbiasz Jane i Malika powiadasz? No wiadomo, przecież to moja bohaterka i na dodatek jest z takim ciachem. Hahahaa.. :D
Tak, tak, oczywiście : ) Wyobraź sobie gdyby Zayn był z taką dziewczyną jak Jane, a nie z jakąś Perrie Gmeri, czy nie byłoby o niebo lepiej? : P A tymczasem zachęcam do komentowania i lecę do nauki. Do kolejnego rozdziału. :*
Może i by było, aczkolwiek do Perrie nic nie mam. : ) Tak, właśnie nie ma co się rozpisywać, tylko pracować nad następnym. Komentować.. Buziaki.. :**