poniedziałek, 1 kwietnia 2013

19. "Zabraliście mi posadę batmana, jesteście okropni."


Flavie

- Możesz się trochę pośpieszyć?! - Jane krzyczała na dole i jak zwykle miała o wszystko pretensje. To nie moja wina, że budzik nie zadzwonił. Spóźnię się i już, przecież nic takiego się nie stało. - Długo jeszcze?! - ponowiła swój krzyk, a ja westchnęłam zakładając torbę na ramię i chwyciłam do rąk telefon spoglądając na wyświetlacz. Harry. Czy on może mi wkońcu dać spokój?!
- Już jestem. Nie drzyj się tak! - zbiegłam po schodach omijając ją i ubrałam kurtkę. Byłam masakrycznie niewyspana i najchętniej pospałabym jeszcze do dwunastej. Niestety dzisiaj miałam pierwszy dzień w nowej szkole, super... - I na co było się tak bulwersować? Mamy czas.. - warknęłam dobierając się do samochodu.
- Po to, żebyś ruszyła swój szanowny tyłek i ja mogła zdążyć na próbę - burknęła odpalając silnik i wyjechała z podjazdu, przy okazji obrzucając mnie morderczym spojrzeniem. Wywróciłam oczami i otworzyłam wiadomość od Stylesa.
- Jane, ja wiem, że nie mogłaś ostatnio z Zaynem.. no wiesz... - poklepałam ją po ramieniu, próbując się nie śmiać. - Ale on niedługo przyjeżdża i będziesz mogła się wyżyć - dodałam wybuchając śmiechem.
- Zaraz cię jebnę - moja siostra wypaliła przez zęby i tak napuchła, że pojawiła się jej żyłka na czole, a to rzadkość - Lepiej odpisz na esemesa swojemu kochanemu chłopakowi - dodała widząc, że dostałam wiadomość od Harry'ego - A jeśli chodzi o mnie i Zayna, to jesteśmy normalną parą, mam dziewiętnaście lat Flavie, nie myślę tylko o jednym.
- Tak, tak, jasne, a kto pieprzy się jak tylko jest okazja? - zapytałam przez śmiech i lekko się odsunęłam, nie chcąc od niej dostać. Nawet nie ryzykuję. - Wiek to tylko cyferki.
- Ty lepiej już nic nie mów - westchnęła, a ja tylko pokręciłam głową z namalowaną satysfakcją na twarzy. To takie zabawne, jak się złości, gdy poruszam takie tematy. No ale co mam robić? Jestem tylko nastolatką.
- Nie bój się, wiem co to znaczy seks - ponownie zarechotałam i szybko zwróciłam wzrok ku mojemu telefonowi. Chciałam wreszcie odczytać wiadomość, a raczej wiadomości od bruneta, a przy okazji nie dostać od Jane. Spojrzałam na ekran, gdzie widniała informacja o czterech nieodczytanych wiadomościach, z czego trzy były od Stylesa. Powinnam się bać?
- Cieszę się, że wiesz. Wiedziałabyś więcej, gdybyś chodziła do szkoły, ale nie! Po co chodzić, jak można zawalić cały poprzedni rok? - znowu zaczęła mi wypominać, a ja tylko prychnęłam cicho.

***

Nareszcie dojechaliśmy na miejsce, a ja szybko wysiadłam z samochodu, nawet nie odwracając się do siostry. Nie śpieszyło mi się na lekcje, bo gdybym mogła to spóźniłabym się na jeszcze jedną, tylko dlatego, że miałam dość głupiej gadki Jane. Spojrzałam na budynek szkoły - wyglądał jak jakieś muzeum, cały stary, elegancki i taki.. nie dla mnie. Spojrzałam za siebie, by zobaczyć czy moja siostra nadal tam jest, czy może jej nie ma i mogę się urwać. Niestety nie zamierzała ruszyć, dopóki nie wejdę do placówki, czego nie chciałam. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam ślamazarnie iść w kierunku dużego wejścia, okupywanego przez uczniów, którzy patrzyli na mnie jak na jakiegoś mutanta. I właśnie dlatego nie lubię szkół! Przyjdziesz do takiej, a już się lampią. Szłam przed siebie korytarzem mocno ściskając w dłoniach pasek mojej torby i próbowałam nie patrzeć na innych. W pewnym momencie poczułam tylko ból w okolicach czoła i upadłam.
- Mogłabyś trochę uważać! - jakaś dziewczyna zaczęła otrzepywać swoje spodnie i spojrzała na mnie lekceważąco. - Nowa - mruknęła i myślała chyba, że tego nie usłyszę.
- Wiesz, twoja bluzka zaślepiła mi oczy to jak mam uważać? - spytałam spokojnie i wzruszyłam ramionami. Dziewczyna była ubrana w jakieś cekinowe wdzianko, niczym kula dyskotekowa.
- Dobra, nie mam na ciebie czasu - prychnęła machając rękę i podeszła do jakiegoś chłopaka, która stał odwrócony do mnie tyłem, przez co nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Blondynka zaczęła przytulać się do niego i całować, natomiast ja stałam przypatrując się temu wszystkiemu. Zapewne dziwnie to wyglądało, ale nie przejmowałam się zbytnio. Zabrzmiał dzwonek i nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie się udać. Wszyscy zaczęli iść w różnych kierunkach, więc stanęłam zmieszana i patrzyłam na to wszystko. Gdy już wreszcie korytarz pozostał pusty - udałam się do jakiegoś sekretariatu, cokolwiek by dowiedzieć się gdzie mam lekcje. Drugie piętro, sala od biologii na samym końcu, okej.
- Ej, poczekaj! - usłyszałam za sobą jakiś głos i odwróciłam się w kierunku, z którego dobiegał. Za mną biegła niziutka, filigranowa dziewczyna z burzą złocistych loków na głowie. Cała uśmiechnięta. - Flavie, prawda? Ta nowa, będziesz chodzić ze mną do klasy - trajkotała, jakby chodziła na jakimś zegarku, aż ledwo rozumiałam sens jej przekazu.
- Jeśli własnie będziesz mieć biologię.. to tak.. chodzę z tobą do klasy.. - wybełkotałam.
- Chodź, a nie stój tu jak słup soli. Nauczyciel jest fajny i nawet przystojny... - nadal mówiła szybko i złapała mnie za łokieć śmiejąc się jak głupia. Zachowywała się, jakby znała mnie już parę ładnych lat, a nie zaledwie pięć minut.
- Dzień dobry. Przepraszamy za spóźnienie - blondynka powiedziała nawet nie patrząc na nauczyciela i pociągnęła mnie za sobą do ławki. Rozejrzałam się po klasie chcąc zobaczyć co robią inni. Jeździłam wzrokiem po różnych osobach, aż natknęłam się na kogoś znajomego. Po chwili chłopak odwrócił się chcąc  najprawdopodobniej coś pożyczyć od jakiejś brunetki, a ja spostrzegłam, że to Edd. Uśmiechnęłam się i nieśmiało mu pokiwałam, a on zaczął szczerzyć się jak głupi. Poczułam jak dziewczyna, z którą weszłam do klasy zaczyna mnie szturchać łokciem.
- Znasz Edda? - zapytała lekko oszołomiona, a ja nie wiedziałam dlaczego tak zareagowała.
- No tak się składa, że znam go od niedawna - szepnęłam by nie przeszkodzić nauczycielowi i wyciągnęłam potrzebny mi podręcznik i coś do pisania. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Eddie nadal się komuś przygląda, tym razem nie mi, tylko blondynce, z którą przed chwilą rozmawiałam. Puszczał do niej oczka, wysyłał buziaki, a ona tylko miło się uśmiechała, zapominając w ogóle o pisaniu tego co dyktował starszy mężczyzna.
- Sorki, że zapytam, ale jak ty masz właściwie na imię? - zapytałam szeptem i spojrzałam na nią, jednak dziewczyna całkiem mnie olała nadal marząc o niebieskich migdałach. Wpatrywała się w Edda jak w obrazek. Pomachałam jej kilka razy ręką przed twarzą, a ona w końcu oprzytomniała. Musiałam powtórzyć pytanie, bo oczywiście mnie nie słuchała.
- Crystal - uśmiechnęła się do mnie i podała rękę - Ale możesz mówić jak tylko chcesz - wzruszyła ramionami i znowu zaczęła wlepiać wzrok w chłopaka.

***

Lekcja nareszcie się skończyła, a ja trzymałam się Crystal, aby się nie zgubić i wiedzieć do jakiej klasy iść teraz. Wychodząc blondynka zatrzymała się i objęła Edda, przy okazji dając mu całusa.
- Znowu się spóźniłaś - podniósł palec i się zaśmiał, a dziewczyna ponownie go pocałowała.  I wtedy wszystko zrozumiałam, Eddie i Crystal byli parą. A przynajmiej tak wygląda.
- Co tam u ciebie i Harry'ego? Mam nadzieję, że nie kłóciliście się przeze mnie - brunet spojrzał na mnie wyrozumiale, a ja przewróciłam oczami. Harry, Harry, Harry, w kółko tylko on.
- Kto to Harry? - dziewczyna szybko spytała robiąc się strasznie ciekawska.
- Jej chłopak - Edd wzruszył ramionami szeroko się uśmiechając, a ja poczerwieniałam ze złości i zacisnęłam mocno pięści. To nie jest mój chłopak! I jak na razie nie chcę tego zmieniać!
- Już ci mówiłam Edward. Łączy nas tylko przyjaźń - próbowałam zachować spokój, ale średnio mi się to udawało, bo byłam cała czerwona. Po prostu mam już dość tego, że od dwóch tygodni Styles i ja jesteśmy jedynym tematem do rozmów z ludźmi. Gdzie się nie obejrzę, wszyscy życzą mi szczęścia.
- Mają ciche dni - brunet skierował to do Crystal, a mi aż podniosło się ciśnienie.
- Nie mamy żadnych cichych dni, a tym bardziej nie jesteśmy parą! - krzyknęłam, a inni przechodzący obok nas patrzyli na mnie dziwnie, jakbym nie wiem co zrobiła. Chciałam jedynie raz na zawsze mu przetłumaczyć, że nie jestem z Harrym.
- To dlaczego niby cię obejmował i nie podał mi nawet ręki? - zapytał, a ja stałam i szczerze nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Mamy po prostu dziwne relacje - wydukałam przeciągając, bo nic innego nie przyszło mi do głowy. Rzeczywiście nie miałam sensownego wytłumaczenia, ale co ja mogę poradzić? Sama sobie tej sytuacji nie stworzyłam i gdybym mogła, nie dopuściłabym do żadnego pocałunku. Mimo, że były naprawdę przyjemne..
- Ja wiem swoje. Widziałem jak na ciebie patrzy... - zaśmiał się i przyciągnął do siebie bliżej blondynkę. - Dobra, chodźmy na porąbaną matematykę, bo będziemy mieli problemy - dodał z uśmiechem na ustach pociągając mnie jak i Crystal za paski od torebek.

Jane

Po kolejnej wykańczającej próbie szłam jak zombie. Wszystko mnie bolało, nie miałam siły na nic, a jeszcze przyszło nam z George iść na pieszo, bo odholowali mi samochód. Ale skąd wiedziałam, że tam nie można parkować? Gdybyśmy chociaż zabrały pieniądze na taksówkę, a tak starczy nam jedynie na jedną kawę, na którą i tak nie mamy ochoty.
- Nie czuję nóg! - czarnowłosa zaczęła marudzić zwalniając tempa i zrobiła zrezygnowaną minę, na co tylko westchnęłam, bo ja też nie miałam siły, ale trzeba się doprowadzić do pionu. Zauważyłam, że jakieś dziewczyny nam się przyglądają, a już za chwilę znalazły się obok nas.
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? - zapytała mnie jakaś niska brunetka, a ja spojrzałam na nią lekko zdziwiona. - Jesteś dziewczyną Zayna no nie? - dodała, a ja pokiwałam twierdząco głową, spoglądając na George, która szła w kierunku jakiejś ławki, zapewne aby usiąść. To było dziwne, ktoś chciał zrobić sobie ze mną zdjęcie. Za chwilę z jednej dziewczyny zrobiło się ich pięć. Zostałam osaczona.
- Nie zasługujesz na niego, zostaw Zayna w spokoju - odezwała się jedna, która patrzyła na mnie, jakby chciała mnie zabić. Posłałam jej tylko słaby uśmiech i chciałam je wyminąć, by uniknąć przykrych sytuacji, jednak dziewczyna niestety musiała odezwać się po raz drugi - Obciągasz mu i myślisz, że jesteś fajna?
- A ty kim jesteś, żeby obrażać Jane?! - George przepchnęła się przez mały tłum i złapała mnie za rękę odciągając od wszystkich dziewczyn. - Jeżeli Zayn wybrał ją to chyba jednak o czymś świadczy no nie?! - dodała patrząc wrogo na blondynkę, która stała nie pokazując jakiegokolwiek strachu.
- Ej patrzcie, to ta co całowała się z Niallem. Jak on może lecieć na takie straszydło? - zwróciła się najpierw do swoich koleżanek, a potem spojrzała na moją przyjaciółkę - Obydwie jesteście beznadziejne - i właśnie w tym momencie dziewczyna oberwała w twarz od George, która już w następnej sekundzie trzymając ją za włosy wywróciła na sam krawężnik. Pozostałe tylko patrzyły z rozdziawionymi ustami, jakby bały się zareagować.
- Możesz mówić o mnie co chcesz szmato, ale nigdy, przenigdy nie mów źle o moich przyjaciołach - warknęła George uderzając głową brunetki o kostkę brukową, aż ta skomlała z bólu.
- Go, zostaw ją! - złapałam czarnowłosą za ramiona i próbowałam ją jakoś ściągnąć - No co tak stoicie, pomóżcie mi - zwróciłam się do dziewczyn, ale te stały wryte, jakby zaschły.
- Szmata! - prychnęła wstając i splunęła prosto przed blondynką. Dziękowałam za to, że tylko na tym się skończyło, bo miałybyśmy niemałe kłopoty, chociaż i tak nie wiadomo czy czasem ktoś tego nie nagrał. Ludzi wokoło było pełno i każdy stał z szeroko otwartymi oczami.
- Nie możesz być delikatniejsza? - szepnęłam przyjaciółce na ucho, wyprowadzając ją z tłumu ludzi - Chodź, weźmiemy jednak tą taksówkę. Powiem, że zapłacimy jak podjedziemy pod dom... - dodałam i spojrzałam jeszcze raz na grupkę ludzi, którzy stali kilka metrów od nas.
- Niech nie zaczyna mała suka! Co ona sobie wyobraża?! - George niemal krzyknęła pocierając czoło.
- Ale nie musiałaś od razu się na nią rzucać, niech mówi sobie co chce - westchnęłam ciągnąć ją jeszcze szybciej, by przypadkiem się zaraz nie zawróciła dokończyć 'pogawędki' z blondynką. Rozumiem, że  George jest wybuchowa, ale to się kiedyś źle skończy.
- Dobra, bynajmniej dostała za swoje! - ponownie się odezwała, a ja spojrzałam na nią groźnie. - Nie będzie cię obrażać! A tym bardziej mnie! - dopowiedziała, a ja wyciągnęłam swój telefon, aby zadzwonić po jakąś taksówkę.
- Tak, tak, wiem - powiedziałam szybciej, bo rozmówca w słuchawce odebrał i czym prędzej podałam adres parku, w którym się znajdowałyśmy. Na szczęście nie nosi przy sobie kastetu, jak to kiedyś miała w zwyczaju. A potem się dziwić, że ma wezwania do sądu. Muszę jej kiedyś kupić wizytę u psychologa, bo powinna nauczyć się opanowania emocji.

Louis

Siedzieliśmy z chłopakami w busie i powoli zaczynało nam się nudzić, a żaden z nas nie mógł wymyślić nic sensownego. Chociaż w naszym słowniku słowo sensowny nie istnieje.
- Wiem! - krzyknął Zayn wyciągając telefon. - Dzwońmy do kogo popadnie i wciskajmy różne kity! - dodał dumny z siebie i zamienił się miejscem z Niallem, przez co znalazł się obok mnie. Podał mi telefon i się uśmiechnął.
- No dalej Lou, najpierw ty! - emocjonował się, jakby robił coś nielegalnego, aż nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Odblokowałem telefon i puknąłem Malika w głowę, zanim zadzwoniłem do kogokolwiek. - Jesteś porąbany - wybrałem pierwszy, lepszy numer i czekałem, aż ktoś odbierze.
- Tak, słucham? - po drugiej stronie można było usłyszeć miły, kobiecy głos, a mnie lekko zatkało. Co Malik ma za numery? - Halo?
- Dzień dobry - odpowiedziałem próbując brzmieć poważnie, a wzrokiem uciszałem chłopaków, którzy tylko dusili się powstrzymując śmiech - Zostawiłem u pani płaszcz..
- A kto mówi? - przerwała mi rozmówczyni, a ja spojrzałem na chłopaków, którzy zaczęli pokazywać mi rękoma skomplikowane figury, których za nic nie potrafiłem rozszyfrować.
- Batman - wypaliłem najnormalniej na świecie. Kobietę zatkało, a ja dusiłem się ze śmiechu i podałem telefon Zaynowi, bo nie mogłem wytrzymać.
- Więc jak? Mogę go odebrać? - dodał patrząc w górę, bo wszyscy za wszelką cenę chcieli go rozśmieszyć. - Bo wie pani... właśnie zmierzam moim batmobilem uratować pewną osobą i wjechałbym do pani go odebrać. - nie słyszałem co odpowiedziała kobieta, ale po jej słowach Mulat zbladł i zaczął z pokorą przytakiwać głową - Przepraszam ciociu, tak..
Myślałem, że zaraz się uduszę. Chłopak rozłączył się i spojrzał na mnie cały wściekły.
- Dodzwoniłeś się do mojej ciotki kretynie - odezwał się, a Niall z Hazzą wybuchli dzikim śmiechem, tylko Liam był przygaszony.
- Coś nie tak? - spytałem go, a on odwrócił wzrok.
- Zabraliście mi posadę batmana, jesteście okropni - mruknął niezadowolony, a ja palnąłem się z otwartej ręki w czoło. No nie wierzę.
- Dobra teraz będę patrzył do kogo dzwonię - zaśmiałem się i ponownie wziąłem od niego iPhone'a. - Liam teraz ty będziesz batmanem, tylko patrz kogo to numer - podałem Payne'owi urządzenie i spojrzałem na ekran, aby zobaczyć do kogo dzwoni. O dziwo wykręcił przypadkowy numer metodą wciskania cyfr jak wlezie i zaznaczył zieloną słuchawkę.
- Halo? - odezwał się nieco niepewnie, a my wpatrywaliśmy się w niego, próbując zachować grobową ciszę.
- Obstawiam, że ten po drugiej stronie się nie nabierze - zwróciłem się do chłopaków wzruszając ramionami. Prędzej Payne zacznie przepraszać za swój humor, niż wykręci komukolwiek żart. No chyba, że nie mam racji.
- Dzisiaj też nie ma pani męża? - zapytał, a my patrzyliśmy na niego z rozdziawionymi ustami, że był w stanie w ogóle coś takiego powiedzieć. - Byliśmy na dzisiaj umówieni.
Zatknąłem sobie ręką usta, by nie wybuchnąć dzikim rechotem i spojrzałem na Horana, który był już cały czerwony. Kocham tych wariatów!
- Ale jak to pani nie pamięta? Ja już jadę do pani, niemożliwe. Proszę się przyznać, że mąż jest w domu i przyjadę o innej godzinie, albo zapraszam do mnie - wkręcił się w rozmowę jeszcze bardziej. - Proszę mi wierzyć, ja naprawdę byłem z panią umówiony - nadawał jak katarynka, a my dusiliśmy się ze śmiechu, aż w końcu Niall nie wytrzymał i po całym samochodzie rozniósł się jego zaraźliwy śmiech. - Przepraszam, to chyba jednak pomyłka! - Liam wręcz krzyknął do słuchawki i zaczął nerwowo klikać czerwony przycisk na ekranie, aby się rozłączyć.
- Niall, psujesz zabawę. Ta pani zgodziła się spotkać - Liam mruknął niezadowolony, co wywołało u wszystkich jeszcze jedną dawkę śmiechu, którą przerwał kierowca.
- Chłopcy, ciszej! Dojeżdżamy do hotelu! - krzyknął, a my momentalnie uspokoiliśmy się. Teraz tylko przy pomocy ochroniarzy będzie trzeba przebiec przez tłum rozwrzeszczanych fanek i wejść do środka. Szwecjo, witaj!


Późnym wieczorem...

Flavie

Czekałam na Edda już od ponad piętnastu minut, ponieważ od razu po szkole umówiłam się z nim, aby do mnie wpadł. Tym bardziej, że nie ma Harry'ego, więc będziemy mogli w spokoju pooglądać jakieś filmy. Zaprosiłam też Crystal, ale ta miała lekcje dodatkowe. Po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka, a ja pobiegłam otworzyć drzwi.
- Nareszcie! Myślałam, że nie przyjdziesz - zaśmiałam się, przytulając chłopaka na przywitanie, a on tylko się uśmiechnął.
- Spóźniłem się raptem parę minut, ale musisz mi wybaczyć, bo patrz co mam! - wyjął z torby duże pudełko i mi je wręczył - Otwórz!
Chwyciłam pudełko i z zaciekawieniem zajrzałam do środka, a gdy zobaczyłam co to, omal nie padłam z wrażenia. Mianowicie był to wielki czerwony miś... żelek. Nie zjem go chyba w tydzień czasu!
- A z jakiej to okazji? - spytałam podstępnie, gdy chłopak w tym czasie się rozglądał.
- To było dla Crystal, ale ona się odchudza - wypalił, a ja palnęłam go w głowę. Przynajmniej jest szczery! Zaprosiłam go do pokoju, ale oczywiście najpierw musiał obejrzeć wszystkie pomieszczenia, przywitać się z dziewczynami i zrobić nalot na lodówkę, zupełnie jakby był u siebie w domu. Dopiero po tych wszystkich czynnościach znalazł się na moim łóżku, podczas gdy ja usiadłam na fioletową pufę.
- Skąd ty to w ogóle wytrzasnąłeś? - zapytałam ze śmiechem i spojrzałam na bruneta, który robił coś na telefonie.
- To się nazywa magia - wzruszył ramionami i wysłał mi buziaka w powietrzu - Wiem, jestem boski. Możesz mnie czcić, jeśli masz na to ochotę - dodał najnormalniej w świecie, a ja myślałam, ze zaraz wybuchnę śmiechem. Jak widać skromnością nie grzeszy. - Dobra, co robimy? - dodał rozciągając się. Serio czuł się jak u siebie...
- Możemy iść oglądać filmy... - zacięłam się na chwilę i wpadłam na wspaniały pomysł. - ...albo wkurzać Jane - klasnęłam w dłonie i pociągnęłam go za sobą, kierując się do pokoju mojej siostry. Zakradliśmy się pod same drzwi, które były lekko uchylone przez co mogłam zobaczyć co robią te dwie wariatki. Akurat gadały z chłopakami na Skype'ie. Wywnioskowałam to z dzikich rechotów. O dziwo George też się śmiała, a to u niej rzadkość. Pokazałam mu by był cicho i czekałam, aż coś wymyślę.
- No pośpiesz się, bo prędzej domyślą się, że tu stoimy - chłopak westchnął, a ja uderzyłam go lekko w ramię. - Ała, za co? - stęknął pocierając bolące miejsce, a ja nadal zastanawiałam co można by było zrobić.
- Wejdź tam nago - wypaliłam, a on spojrzał na mnie jak na idiotkę - To może, rzućmy w nie misiem. I tak nie sądzę, by można było go zjeść - wzruszyłam ramionami i poszłam po pudełko.
- Jesteś okrutna - podsumował chłopak, na co tylko odpowiedziałam szybkim 'wiem'.
- Wiesz, a może jednak wejdziesz tam bez tych ubrań? - zapytałam patrząc na niego niewinnie i ściskałam paczkę w dłoniach. - Szkoda mi go - przycisnęłam mój prezent bardziej do siebie, a on wybałuszył oczy lekko się wycofując. Odłożyłam rzecz, którą trzymałam w dłoniach i zaczęłam się do niego zbliżać.
- Flav, nawet nie próbuj. Już i tak tlicie się w blasku mojej boskości, jeszcze się wszystkie we mnie zakochacie - mówił jak katarynka cały czas idąc do tyłu. Wyszczerzyłam się przyśpieszając kroku, by móc go złapać. - Nie! - zdążył tylko krzyknąć, a ja już na niego wskakiwałam. Złapałam się mocno jego szyi, a nogami oplotłam go w pasie i zaczęłam się śmiać, jakoś próbując go przewrócić. W końcu mi się to udało i runęliśmy na drewnianą podłogę.
- Spokojnie, nie opieraj się! - zaczęłam szarpać jego koszulę, by móc ją odpiąć. Musiało to wyglądać bardzo komicznie, ale jeśli mam wybierać pomiędzy misiem, a nim. Miś ma zostać w spokoju.
- Proszę nie! - krzyczał jak mała dziewczynka wyrywając się i próbując zapiąć guziki za każdym razem kiedy ja zdążyłam je odpiąć. Był słabszy ode mnie i to było najzabawniejsze.
- To chociaż zdejmij koszulę - zaśmiałam się i pociągnęłam ją jeszcze mocniej.
- Przyznaj, że po prostu chcesz na mnie popatrzeć, a nie wprowadzić twoją siostrę i George w jakiekolwiek zakłopotanie. Zresztą na pewno usłyszały to huknięcie - zaczął się bronić i zapinać koszulę, a ja westchnęłam  w bezbronnym geście.
- Pogrzało cię Edwardzie - spojrzałam na niego z miną 'tu się jebnij' i poprawiłam włosy, które zdążyły się mocno nastroszyć od tej szarpaniny. - Przebierz się w strój królika, mam go gdzieś z ubiegłorocznego Halloween.
- A nie możesz wymyślić czegoś prostszego? Jak na przykład zwykłe wejście do pokoju twojej siostry i pogadanie sobie z nią i George? - zapytał bezradnie, a ja tylko zaśmiałam się, litując nad nim, bo miał naprawdę niewinną minę, która mówiła sama za siebie. Pociągnęłam go za rękaw i udaliśmy się do pokoju Jane.
- Hej! - odezwałam się do nich, a te odwróciły się w naszą stronę - No i cześć chłopcy! - zwróciłam się do ekranu laptopa, w którym widziałam Liama, Zayna i Harry'ego.
- Co wy robiliście na korytarzu? Wasze krzyki słychać było jakbyście przeżywali upojną noc, kurcze - zaśmiała się czarnowłosa. Spojrzałam wymownie za Edda, a on tylko uniósł lekko dłonie w geście obronnym.
- Ja nic nie robiłem! To ona próbowała mnie rozebrać! - odpowiedział, a ja wybuchłam śmiechem nie mogąc się powstrzymać. Po chwili uspokoiłam się trochę i spojrzałam na ekran, w którym zobaczyłam jak Harry aż czerwienieje ze złości.
- Flavie? - George spojrzała na mnie próbując zachować poważną minę - Czemu go rozbierałaś? Znaczy nie, że się nie cieszę. Ale wiesz, jak już chcecie to idźcie do pokoju, a nie na korytarzu. Będzie przyjemniej.
- No widzisz Flav? - zaśmiał się Eddie obejmując mnie ramieniem, a w tym samym momencie zauważyłam jak rozmowa na Skype'ie zostaje zakończona. Prawdopodobnie ze strony Stylesa.

***
Shecky, Taiga.

Przepraszam, że musiałyście tyle czekać. Tak jakoś nie mamy czasu na pisanie. Rozdział się wreszcie jednak pojawił, co o nim sądzisz Shecky? Ja jestem średnio zadowolona, ale to tylko moja opinia. Nie mnie oceniać. *.*
Ja też tak sądzę, no ale tak jak mówisz ocena należy do was. Nie ma się co rozpisywać, więc ja tylko powiem, abyście zostawili po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i paa. : * <3
No paa : ) 

12 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny,ale ja czekam na więcej George i Niall'a.Haha,mogą się nawet kłócić byle by coś z nimi.Z niecierpliwością,czekam na kolejny! x

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO.. zazdrosny Harry <3 Normalnie kocham Flarry moments. Wiem, pomysłowa jestem ^^ Rozdział świetny-jak zawsze xx. Tylko trochę krótki.. Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Roździał jest wspaniały,a Flav jest świetna<3

    OdpowiedzUsuń
  4. extra !
    wspaniały ^^
    czekam nn <3
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Supeeer :)
    I niecierpliwie doczekuję następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdiał świetny nie wiem czemu wam się nie podoba i mam nadzieję że kolejny będzie szybciej niż ten bo już nie mogę się doczekać :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Więcej Edda! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawe, z tym batmanem było najlepsze. Czekam na następny rozdział mam nadzieję że prędko się pojawi :)

    Zapraszam do mnie
    http://anything--can-happen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu CUUUUUDO :***** Czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahahahhahahahahahahahahahahhahahahahahhahahahahahhaahhahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahhahahahahahahhahahahahahhahahahahahhahahaha LEŻE hahahhahahahahhahahahhahahahhahahahahahahhahahahhahahahahha KOŃCÓWKA MISTRZ <3 e tam, jak możecie byc z takiego arcydzieła niezadowolone? Świetny rozdział na serio! :D I czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurze no! Tak bym chciała by Flavie była z Harry'm ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. ŚWIETNE,CZEKAM NA KOLEJNY ! <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ; )