niedziela, 24 lutego 2013

16. "Nie wiem czemu Jane się śmieje, ale zapewne dlatego, że pokazałeś jej swoją maleńkość, więc oszczędź tego widoku, bo dziewczyna nie zaśnie do rana."

Jane

W słuchawce odezwał się nieznajomy kobiecy głos. Było już dosyć późno, a ja nie wiedziałam z kim mam przyjemność rozmawiać.
- Dobry wieczór. Czy dodzwoniłam się do Jane Elodie Blanchard? - spytała mnie kobieta, która miała stanowczy, aczkolwiek przyjazny głos.
- Tak, przy telefonie. Można wiedzieć w jakiej sprawie pani dzwoni? - odpowiedziałam cicho i zdejmując dłoń Mulata, wyszłam z łóżka, po czym podeszłam do okna. 
- Jestem Marshall Moore, menadżer Cher Lloyd. - przedstawiła się, a mi oczy wyszły na wierzch. Serio? Równie dobrze mogłaby być to jakaś oszustka. Dlatego też chwyciłam za laptop i szybko wygooglowałam jej nazwisko. Rzeczywiście, zgadza się. Marshall Moore. - Widziałam ciebie na YouTube, dokładniej jak tańczysz. Ostatnio zwolniło nam się sporo miejsc, a twoi poprzedni pracodawcy tylko cię chwalili. Rozmawiałam nawet z menadżerem Chrisa Browna, bo rok temu tańczyłaś u niego. Mam, więc dla ciebie ofertę. - dodała po chwili, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. 
- Rozumiem. - przytaknęłam i czekałam, aż powie mi nieco więcej.
- Proponuję ci pracę, na razie na okres próbny, wiadomo trzeba zobaczyć jak sobie poradzisz. Jeśli chodzi o wynagrodzenie, to cena do uzgodnienia, lepiej porozmawiać w cztery oczy. Prawda? - zachichotała.
- Oczywiście.
- Dowiedziałam się również, że utrzymujesz kontakt z George Sand. Niestety nie znalazłam jej namiarów, a jej również chciałabym zaproponować pracę..
- Tak, oczywiście, powiadomię ją o tym. - odpowiedziałam spokojnie, chociaż w środku mnie rozpierało. Nareszcie jakaś praca. Odwróciłam głowę w stronę Zayna i zobaczyłam jak się do mnie uśmiecha, a zarazem posyła pytające spojrzenie. W odpowiedzi tylko pokazałam mu rząd białych zębów i powróciłam do rozmowy.
- Jest tylko jeden warunek.. - odezwała się pani Moore nieco ciszej. - Będziecie musiały przeprowadzić się do Londynu. Najlepiej, abym spotkała się z tobą w poniedziałek. - dodała tym swoim uroczym głosem. Jeśli będę musiała, to trzeba będzie się tam wyprowadzić. Zwłaszcza, że nie mogę tułać się z Flav i George, a pieniądze też nie rosną na drzewach. Przygryzłam leciutko wargę i westchnęłam.
- Dobrze, o której? - spytałam i podbiegłam do biurka, by wyjąć kartkę i długopis.
- Szesnasta, Bedford Park, a dokładniej kawiarnia obok. Zresztą jeszcze do ciebie zadzwonię. Jeśli nie jest to problem, powiadom również George. - podała adres, a ja szybko zapisałam dokładnie i odłożyłam długopis. - Przepraszam, że tak późno zadzwoniłam, do zobaczenia. - dopowiedziała na koniec i się rozłączyła.
Cała zadowolona, z uśmiechem na ustach powróciłam do łóżka, a mój chłopak zaczął mi się podejrzliwie przyglądać.
- Kto dzwonił? - zapytał, całując mój obojczyk, a ja przekręciłam się w jego stronę, pstrykając w nos.
- Marshall Moore. - próbowałam brzmieć poważnie, no i jak na razie mi się udawało. Zayn zmarszczył brwi i zaczął intensywnie myśleć.
- Nie znam typa. Mam być zazdrosny? - spytał podpierając głowę ręką i patrząc na mnie, a ja zaczęłam się śmiać.
- O starszą kobietę, tak. - wytknęłam mu język. W sumie Marshall to rzeczywiście bardziej męskie imię, ale nie ja decyduję.
- Już myślałem, że mnie zdradzasz.. - powiedział udając powagę i przybliżył swoją twarz do mojej. - I tak nikt nigdy nie będzie seksowniejszy ode mnie. - dopowiedział, a ja zaczęłam się śmiać zasłaniając buzię ręką. Zayn uznał, że to nic zabawnego i patrzył na mnie jak na debila, który śmieje się, że aż brakuje mu tchu.
- Nikt nie będzie skromniejszy od ciebie. - odezwałam się, gdy już opanowałam śmiech i puściłam mu oczko.
- Bo to prawda. - dalej trzymał się mojej wersji i usiadł na moim brzuchu. Złapał moje dłonie, łącząc nasze palce. - No nie? - dodał pochylając się nade mną, a ja znowu wpadłam w salwę śmiechu i zaczęłam się mu wyrywać.
- Nie wiem czemu Jane się śmieje, ale zapewne dlatego, że pokazałeś jej swoją maleńkość, więc oszczędź tego widoku, bo dziewczyna nie zaśnie do rana. - wydarł się ojciec Malika, który stał prawdopodobnie pod drzwiami, a ja wpadłam w jeszcze większy śmiech.
- Czy wy nie macie co robić, tylko musicie podsłuchiwać? - Zayn również uniósł głos, będąc trochę zdenerwowany. Popatrzyłam na niego, nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Zayn, tylko pamiętaj o prezerwatywach! - krzyknęła tym razem jego mama, a ja zwinęłam się w kłębek, bo od tego rechotu zaczynał mnie już boleć brzuch. Widziałam jak z momentu na moment czerwieniał ze wstydu, a ja nie mogłam się opanować. Próbowałam jakoś tłumić mój śmiech, ale słabo mi szło. Wkońcu przestałam i popatrzyłam na chłopaka, który siedział do mnie plecami, prawdopodobnie by ukryć zażenowanie rodzicami.
- Uwielbiam ich. - podsumowałam przytulając go od tyłu i nadgryzłam jego płatek ucha.
- Taak, zwłaszcza kiedy mówią o tym jak powinniśmy współżyć. - westchnął, zakrywając twarz dłońmi i nawet się do mnie nie odwrócił, tylko nadal siedział ze spuszczoną głową. Musiało mu być naprawdę głupio, ale dla mnie było to zabawne.
- Nawet wtedy. - odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam się, gdy nareszcie spojrzał w moją stronę. - Wiesz ile bym dała, by moi rodzice krzyczeli do mnie przez ścianę? Wiesz ile dałabym, by robili mi przypał? - spytałam ujmując jego twarz w dłonie i delikatnie złączyłam nasze wargi. On nie potrafi wyobrazić sobie, jak to jest stracić rodziców, a przecież nie ma ich dopiero dwa lata.
- Przykro mi, Jane.. - szepnął mi do ucha, mocno mnie obejmując. Westchnęłam ciężko, jednak cały czas się uśmiechałam. Czasu nie wrócę..
- Sądzę, że oni nadal nas podsłuchują. - powiedziałam, wskazując na drzwi, a chłopak uczynił to samo. Podszedł bliżej drzwi przysłuchując się czy ktoś za nimi stoi. Szybko nacisnął klamkę, ciągnąc ją w swoją stronę i ujrzał w progu swoich rodziców oraz Louisa, który o mało co się nie wywrócił. Spojrzeliśmy na trójkę wyczekująco, a ci udali, że tylko przechodzili i odeszli, jak gdyby nigdy nic.
- Rozumiem. Dobra. - zaśmiałam się, kiwając głową.

George

Od ponad piętnastu minut stałam razem z Niallem po przeciwnych stronach łóżka. Co chwilę obrzucałam go morderczym spojrzeniem, dając mu do zrozumienia, że za nic w życiu nie będę z nim spała.
- Na pewno nie spędzę drugiej nocy na ziemi. - warknął zakładając ręce na klatce piersiowej i spojrzał na mnie spod ukosa.
- Możesz zawsze spać w łazience, szafce, na korytarzu. - zaczęłam wyliczać patrząc w sufit. - Chociaż najlepszy będzie śmietnik. - dodałam po chwili i kiwnęłam głową, na znak, że to dobry pomysł. Chłopak tylko prychnął i stał niewzruszony.
- A może ty byś się tam lepiej przespała co? Na pewno będzie ci wygodnie. - wycedził przez zęby, wkońcu siadając na łóżku po swojej stronie. O nie! Teraz przesadził!
- Złaź z tego łóżka! Jeszcze przez ciebie jakiegoś HIV'a dostanę! - krzyczałam wskazując na miejsce, w którym siedział.
- Czy ty naprawdę jesteś taka głupia, czy tylko udajesz? - parsknął, kręcąc głową. - Można go złapać jedynie drogą płciową albo przez krew. - zaczął zdejmować koszulkę i rozsiadł się jeszcze wygodniej.
- Załóż ją, nie będę oglądać cię pół nago. - warknęłam. - Nie masz się czym chwalić, leszczu. - ściszyłam ton głosu i założyłam ręce na piersiach.
- Nawet nie zamierzam tego robić i zdecyduj się wkońcu czy śpisz ze mną, czy wybierasz inne miejsce. - syknął odpinając pasek od spodni i wyciągnął czyste bokserki ze swojej walizki.
- Łóżko. - powiedziałam szybko i sięgnęłam po gumkę do włosów. Związałam je wysoko. Miałam na sobie krótkie koronkowe bokserki i obcisłą białą bokserkę. Przeciągnęłam się lekko i westchnęłam.
- Bardziej prześwitujących nie miałaś? - blondyn zmrużył oczy, kierując się do wyjścia. Prychnęłam wchodząc pod kołdrę i palcem wskazałam na białe drzwi. Moim zdaniem wyglądałam zajebiście. Zresztą śpi się wygodnie, a im mniej tym wygodniej. Weszłam pod nieco chłodną pierzynę i ułożyłam się na łóżku w najlepszej jak dla mnie pozycji.

***

W niedługim czasie zjawił się ten debil. Nie dość, że rozepchnął się dosłownie na całym łóżku, to jeszcze zabrał mi całą kołdrę.
- Oddaj ją. - zażądałam, przeciągając wspomnianą wcześniej rzecz na swoją stronę.
- Jest ci tak gorąco, że jej nie potrzebujesz. - stwierdził po moim ubiorze i przekręcił się na bok. Rzuciłam się na niego w celu wyrwania kołdry, tak że wręcz na nim leżałam. Spojrzałam na niego, a jego policzki się zaróżowiły. Przewróciłam oczami, lecz za chwilę skojarzyłam o co mu chodzi. Po prostu moje kolano spoczywało na jego przyrodzeniu. Zaśmiałam się pod nosem i zdjęłam nogę z jego męskości, po czym momentalnie naciągnęłam się kołdrą. Jednak była na tyle mała, że aby oboje pod nią leżeć, to musielibyśmy leżeć blisko siebie.
- O nie! - wykrzywiłam usta w grymasie, widząc, że blondyn przysuwa się do mnie i zabiera mi MOJĄ rzecz, której materiał zaciskałam szczelnie w dłoniach. - Za co panie Boże? - warknęłam, składając ręce.
- Trzeba pójść na kompromis. - wydukał Niall na chwilę luzując ucisk i spojrzał na mnie wyczekująco. - Nie znoszę cię, ale też chcę tą kołdrę.
- Nawzajem i nie, nie zamierzam ci jej oddać! - odpyskowałam szybko i razem z chłopakiem zaczęliśmy wykłócać się o nią jak małe dzieci. Wiem, może to i chore, ale ja serio nie chcę załapać od niego jakiejś choroby. Przepychaliśmy się tak dopóki ten dureń nie zaplątał nogi o prześcieradło i pociągnął mnie za sobą, przez co wylądował na ziemi, a ja na nim. Usta miałam dosłownie przy jego, może nieco wyżej. Próbowałam się podnieść, ale ręka mi się omsknęła o ślizgi materiał kołdry i tym razem moje usta wcelowały w jego z dokładnością co do milimetra. Chłopak rozchylił swoje wargi pogłębiając ten przypadkowy pocałunek, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę. Przylgnięta do jego ciała próbowałam podnieść się na łokciach, podczas gdy nasze języki mimowolnie zaczęły na siebie napierać. Położyłam dłoń na jego torsie, tym samym mocno go odpychając i spojrzałam na niego wściekła.
- Powaliło cię do końca? - krzyknęłam i uderzyłam go jak najmocniej w policzek. Ten odrazu cały wściekły złapał mnie za nadgarstki, podczas gdy miejsce, w które go uderzyłam zaczęło się czerwienić.
- To ty pocałowałaś mnie pierwsza! - uniósł głos patrząc mi prosto w oczy. Prychnęłam ze złości i skrzywiłam się. Czy on jest naprawdę taki tępy, by myśleć że pocałowałabym go mimowolnie, bez ruchów wymiotnych?!
- Na serio masz coś z banią. - wyrwałam dłoń z jego uścisku, pukając się w czoło i biorąc wcześniej kołdrę, o którą tak zacięcie walczyłam, nareszcie się spokojnie położyłam, zakrywając się nią po sam czubek głowy.
- Idiotka. - syknął chłopak przez zęby. Momentalnie odkryłam kołdrę i zmierzyłam go wzrokiem.
- Nie grab sobie kochanie. - warknęłam, akcentując ostatnie słowo i kopnęłam go nogą, pokrytą gipsem.
- Ała! Nienormalna jesteś? - wydarł się, łapiąc za kostkę, którą zaczął pocierać, a ja zaczęłam się śmiać pod nosem, ponownie się odwracając.
- Mówiłam ci, nie grab sobie. - powtórzyłam swoją poprzednią, nieco bolesną dla chłopaka czynność, zamykając powoli oczy. - Dobranoc, skarbie. - powiedziałam z niemałym przekąsem, odsuwając się od blondyna na tyle ile mogłam.



Następnego dnia..

Flavie

Mogłabym spędzić cały dzień w łóżku Waliyah, niestety czas na śniadanie, a nie należy ze mną zadzierać, gdy jestem głodna. Wciągnęłam na siebie dresowe spodnie, założyłam zieloną bokserkę i związałam włosy w kucyka. Z tej racji, że niestety mam krótkie włosy, dzięki gumie do żucia - muszę sobie radzić i stosuję dopinki. Efekt? Nie da się czasami pokapować.
Leniwie poczłapałam na boso do jadalni, ale na moje nieszczęście nie było już wolnego miejsca. Przy stole siedziało już dwanaście osób, a i tak Jane siedziała na kolanach Zaynowi. Podrapałam się po głowie i cicho westchnęłam.
- Dzień dobry. - mruknęłam podchodząc bliżej. Spostrzegłam, że Harry cały czas się do mnie uśmiecha, a ja wywróciłam oczami. Miałam go dość po wczoraj. Dupek.
- Usiądź mi na kolanach. - odezwał się porannym, zachrypniętym głosem i gestem ręki wskazał na swoje uda. Odsunął się lekko od stołu i czekał na reakcję z mojej strony. Skrzywiłam się nieco i popatrzyłam na niego jak na idiotę. - Na podłodze siedzieć nie będziesz.
- Poczekam, aż zjecie. - stwierdziłam, a chwilę potem zaburczało mi w brzuchu. No, już się zaczyna.
- Jak chcesz.. - westchnął zajmując się dalszym jedzeniem, a mój brzuch coraz bardziej domagał się posiłku. Wkońcu zwątpiłam i podeszłam do bruneta miło, jednak sztucznie się uśmiechając.
- Mogę? - zapytałam wskazując na jego nogi, a on tylko ponownie lekko się odsunął, tak abym mogła wygodnie sobie usiąść. Przetarłam oczy czując się nadal sennie i położyłam rękę na jego ramieniu. Ten zaś objął mnie w okolicach podbrzusza. Postanowiłam to zignorować i czekałam na posiłek. W końcu pani Trisha przyniosła dla mnie rogaliki z czekoladą i ciepłe kakao.
- Jesz tyle, a jesteś taka chuda. Ile ty ważysz? - spytał mnie Styles drażniąc swym oddechem moją szyję.
- No nie wiem, z czterdzieści osiem. - wzruszyłam ramionami i próbowałam wdać się w dyskusję z pozostałymi, ale gadali na tematy kompletnie mi obce. Został mi, więc tylko lokacz, który wziął jeden z rogalików i chciał mnie nim nakarmić. To, że siedziałam u niego na kolanach nie upoważniało go do tego, żeby mnie karmił. Potrafiłam zrobić to sama, jednak on był nieugięty i dalej próbował wycelować słodkością wprost do mojej buzi. Unikałam tego tak długo jak mogłam, ale za którymś razem wysmarował mi cały policzek, a ja spojrzałam na niego wrogo. Ten wytknął mi język, a ja uśmiechnęłam się sztucznie i również odpłaciłam mu się, smarując mu całe czoło i nos kremem czekoladowym.
- Idealnie. - stwierdziłam. - Do twarzy ci.
Usłyszałam chihoty pozostałych, którym najwyraźniej gest się spodobał. Brunet wziął kolejnego rogalika, przełamał go na pół i przejechał jedną połówką po moim drugim policzku, śmiejąc się przy tym jak głupi.
- Tobie też. - odpowiedział, odgarniając kosmyk włosów, który spadł na maź i się do niej przykleił. Wzięłam więc kanapkę z dżemem z jego talerzyka i uśmiechając się obtarłam nią jego obydwa policzki i brodę.
- Teraz jeszcze lepiej. - puściłam mu oczko i posmakowałam dżem z jego prawego policzka. - Apetycznie..
- Jakaś ty smaczna. - przejechał wskazującym palcem tym razem po moim poliku, kosztując czekolady, która się na nim znajdowała. Dyskretnie zagryzł wargę, ale tylko ja to zobaczyłam.
- Dobra, dobra dzieci, bo się za chwilę zjecie. - powiedziała rozbawiona pani Malik patrząc na to co wyprawiamy. Skinęłam przepraszająco głową i nie zważając na moją upaćkaną twarz dokończyłam jeść rogalika. Dopiero po jego spożyciu starłam wszelkie kremy, tak jak i brunet. Muszę przyznać, że jego kolana są wygodne, wtuliłam się, więc w jego tors i słuchałam tego co do powiedzenia ma nam Jane.
- Słuchajcie. Wczoraj dostałam ofertę pracy w Londynie, mam współpracować z Cher Lloyd i ty też George. - powiedziała cała uradowana, a czarnowłosa uśmiechała się najszerzej jak tylko potrafiła co było wyjątkowym widokiem.
- Wow, to wspaniale. - powiedział Liam. - Cher jest świetna, pamiętam ją jeszcze za czasów X-Factora.
- Noo..
- Dlatego myślałam nad przeprowadzką. Do Londynu. - Jane uzupełniła swoją wypowiedź, a ja cicho westchnęłam i szeroko się uśmiechnęłam. Jestem za.
- Tak, to dobry pomysł. Jeżeli mamy tam pracować. - odpowiedziała George wyraźnie szczęśliwa i poklaskała w dłonie. - A kiedy mamy tam jechać? I co z kontraktem?
- Dokładnie dogadamy się w poniedziałek. - odpowiedziała jej. - Trzeba tylko znaleźć mieszkanie dla mnie, ciebie i Flavie. - dodała po chwili odsuwając talerz od siebie i objęła mocniej Zayna. - Ale z tym nie powinno być żadnego problemu. - dodała uśmiechając się i chwyciła swojego chłopaka za rękę kierując się z nim do salonu. Odwróciłam się twarzą do Harry'ego i szeroko uśmiechnęłam.
- Ale fajnie, zawsze chciałam mieszkać w Londynie! - pisnęłam z radości i go przytuliłam. Przyjaciele tak robią. Prawda? Jednak on chyba pomyślał o czymś innym, bo ukradkiem pocałował moją szyję, jeszcze mocniej się we mnie wtulając. Zaśmiałam się nerwowo, patrząc czy nikt tego nie widział.
- Co ty wyprawiasz? - szepnęłam do jego ucha, a on tylko się uśmiechnął. - Co to miało znaczyć? - dodałam po chwili, gdy ten nie raczył mi odpowiedzieć.
- Nic. - odpowiedział pewnie i znowu zrobił to samo, tyle że tym razem jego usta zatrzymały się na mojej skórze o chwilę dłużej. Zdenerwowana rzuciłam mu mordercze spojrzenie i zdecydowałam się wstać, przecież już i tak zjadłam. Może nie za dużo, ale nie muszę już mu siedzieć na kolanach, skoro zwolniło się miejsce.
Zjadłam jeszcze jedną kanapkę i zdecydowałam, że pójdę się przebrać. Przecież nie będę siedzieć cały dzień w piżamie. Byłam już przy schodach, kiedy nagle zobaczyłam, że Styles również wstaje od stołu i idzie w tym samym kierunku co ja. Westchnęłam ciężko i przyśpieszyłam kroku kierując się wprost do pokoju. Czy on na prawdę musi tak obsesyjnie za mną łazić? To nie tak, że go nie lubię. Nawet nie wiem co o nim mam myśleć. On jest dziwny. Dziwny i słodki zarazem.
- Zaczekaj. - brunet zawołał za mną, gdy ja już wchodziłam do pokoju. Odwróciłam się lekko patrząc jak do mnie podbiega.
- Co chcesz? - zapytałam od niechcenia, nadal zaciskając mocno klamkę w dłoni.
- No bo.. - zaczął, uśmiechając się do mnie. - Może odpłaciłabyś mi się za to, że mogłaś siedzieć na moich kolanach? - spytał, a ja miałam ochotę zesikać się ze śmiechu. - Wiele dziewczyn o tym marzy...
Ale nie ja. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dziękuję. - wysiliłam się i puściłam mu oczko. Nacisnęłam klamkę i już miałam otworzyć drzwi, gdy ten złapał mnie za nadgarstek i dociągnął do siebie. - Dzię-ku-ję. - powtórzyłam, bo chyba nie zrozumiał. Chłopak przysunął bliżej usta, a ja dokładnie wiedziałam co zamierza zrobić, dlatego szybko położyłam swój palec na jego wargach. - Harry, nie. - powiedziałam delikatnie, chociaż miałam ochotę mu przywalić.
- Dlaczego, dlaczego ciągle mnie odpychasz? - spytał z wyrzutem. - Dlaczego jesteś taka dla mnie? - jego oczy się zaszkliły, a mi zrobiło się głupio. Naprawdę nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Z jednej strony chętnie bym się do niego przytuliła i już nigdy nie puściła, a z drugiej chciałam, żeby mnie wkońcu zostawił. Mój rozum wariował, tak samo jak serce. Nie miałam pojęcia co robię.
- Harry.. - westchnęłam zamykając drzwi i lekko się o nie oparłam zasłaniając twarz rękoma. Przygryzłam wargę z bezradności i rozchyliłam palce. Nadal stał przede mną i patrzył smutnym wzrokiem. Złapałam jego rozpaloną dłoń i dotknęłam swojego policzka próbując wymusić się na jakikolwiek uśmiech. Ale nie da się do niego poczuć czegoś na siłę. Choćbym chciała, to nie jestem pewna czego oczekuję. - No, uśmiechnij się. - poprosiłam go, nadal trzymając jego dłoń w uścisku. Spojrzał na mnie niejakim wzrokiem, aby zaraz z powrotem schylić głowę. Zacisnęłam szczękę, bo nie chciałam się rozpłakać, nie miałam powodu. Drugą ręką podniosłam jego podbródek i nakłoniłam do tego by spojrzał mi w oczy. - Dla mnie, proszę. - uniosłam kącik ust.
- To i tak nic nie zmieni. - prychnął, patrząc na mnie pusto i wyrywał rękę, aby udać się do swojego tymczasowego pokoju. Patrzyłam na to jak się ode mnie oddala, ale nie zrobiłam nic. Stałam i spoglądałam jak zdenerwowany walnął pięścią w ścianę, a potem wszedł cały nabuzowany do zielonego pomieszczenia. Otarłam szybko łzę, która spływała po mojej twarzy i trzasnęłam drzwiami, po czym osunęłam się po zimnej ścianie. Czemu to wszystko jest takie trudne? Ja tak nie chcę. Czemu nie mogę się określić? Jestem idiotką..
- Mogę? - usłyszałam lekkie pukanie i delikatny głos Waliyah. Wiedziałam, że nawet gdy powiem, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać ona i tak się tu wepchnie. Tym razem również się nie myliłam i już za chwilę moja przyjaciółka znalazła się obok mnie, patrząc na moją czerwoną od płaczu twarz. - Flavie.. słyszałam waszą rozmowę.. - powiedziała cicho i mocno mnie do siebie przytuliła, a ja się w nią wtuliłam wybuchając jeszcze większym płaczem.
- Nie myślę o nim jak o kimś, kogo mogłabym pokochać. Nie myślę o nim w ten sposób. Nie tęsknię za jego widokiem. - mówiłam przez łzy. - Ale gdy z nim jestem wszystko staje się inne. Usta mnie pieką, chcąc znaleźć się na jego, chociaż ja wcale tego nie chcę. Chociaż mnie denerwuje mam ochotę go przytulić.. - schowałam głowę w jej ramionach pociągając nosem i oddychając dosyć szybko.
- Naprawdę nic do niego nie czujesz? Zastanów się.. - powiedziała próbując się lekko uśmiechnąć i odchyliła się tak, abym spojrzała w jej ciemne oczy. - Na pewno? - dodała, a ja znowu pogubiłam się w swoich myślach.
- Ale ja nie wiem co czuję i w tym problem! - uniosłam głos ocierając łzy. Stanowczo za dużo się napłakałam. Podeszłam do mojej walizki by się przebrać i wyciągnęłam jakieś rurki i luźny sweter. - Gdybyś widziała jak się na mnie spojrzał..
- Bo cię kocha, idiotko. - zaśmiała się lekko i podeszła bliżej mnie. - Zakochał się w tobie i już. - dopowiedziała podchodząc do komody i zdjęła z niego jakieś zdjęcie w ramce. Zauważyłam, że na fotografii znajdowała się ona jak i Styles.


- Ładne. - stwierdziłam gładząc palcem po zdjęciu i wciągnęłam na siebie za luźny sweter.
- To sweter Harry'ego, musiałaś spakować go do swojej walizki. - powiedziała Waliyah. Rzeczywiście był jego. Ścisnęłam mocniej materiał ubrania, czując jeszcze zapach perfum jaki się na nim znajdował.
- Ale jak on się znalazł w mojej walizce? - spytałam sama siebie, a zaraz potem spojrzałam na ciemnowłosą.
- Nudziło mi się z Louisem w hotelu, to pozmienialiśmy wszystkim trochę rzeczy. Ale tylko trochę. - puściła mi oczko, a ja się zaśmiałam. - Zdecydowanie pasuje ci bardziej, niż mu. - dodała po chwili zastanowienia. - Co ja zrobię jak wyjedziesz?
- A ja? Przecież zanudzę się tam na śmierć. - podeszłam do niej ze śmiechem. - Będzie mi brakować naszych odpałów. - przytuliłam Waliyah i trwałybyśmy w tym uścisku jeszcze dłużej, gdyby do pokoju ktoś nie wszedł. Odwróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam w drzwiach Harry'ego.
- Waliyah, masz zejść na dół. Twoja mama chce coś od ciebie. - powiedział niemrawo patrząc co chwilę na mnie.
- I akurat ciebie musiała wysłać? - ciemnowłosa spytała się go, przechodząc obok. Ten tylko wzruszył ramionami i dalej wpatrywał się we mnie. Zostaliśmy sami, a ja stałam jak wryta i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Przepraszam. - wydukałam cicho, wymuszając się na uśmiech. Chłopak tylko dalej na mnie patrzył i kazał katować mi się domysłami. W sumie nie powinien być obrażony, ale nie miał też powodu by mnie wielbić. - Przepraszam, że jestem taka w stosunku do ciebie. - powtórzyłam, płytko oddychając. Harry podszedł do mnie cały czas patrząc mi w oczy. Zapewne moje poliki były całe czerwone, bo czułam jak zaczynają mnie piec.
- Mówisz to szczerze? - popatrzył najpierw w moje tęczówki, a potem na usta. Kiwnęłam głową i przełknęłam ślinę. Moje źrenice były powiększone, a całe oczy przekrwione. Chłopak uniósł kącik ust w górę i dalej się we mnie wpatrywał. Otaczała nas cisza, która została jedynie zakłócona naszymi oddechami. Przysunął się jeszcze bliżej, kładąc swoją dużą dłoń na moim policzku, aby następnie odgarnąć kosmyk włosów, który się na nim znajdował. Robił to z taką delikatnością. Zamrugałam kilkakrotnie nie wierząc w to, że pozwalam mu się dotykać. Dotykać w taki sposób. Moja ręka powędrowała na jego tors. Delikatnie rozchyliłam wargi i przybliżyłam się do niego. Stykałam się z nim czołem, cały czas patrząc na niego.
- Wiem, że nie powinnam, ale.. - przerwałam i ostrożnie złączyłam nasze usta. Ten pocałunek był delikatny i subtelny. Odsunęłam się od niego by móc spojrzeć w jego oczy i wyczytać z nich coś, jednak chłopak zaraz przysunął mnie do siebie nie pozwalając nawet mi czegoś powiedzieć. Ponownie wpił się w moje usta, stawiając kroki w kierunku łóżka. Chwyciłam mocniej jego koszulę i cofałam się z nim na tyle, aż moja noga oparła się o coś twardego. Pod naciskiem chłopaka pochyliłam się lekko do tyłu, przez co o mało nie wylądowałam na pościeli.

***
Shecky, Taiga.

Heejjoo! :3 I nowy rozdzialik jest! Ha! Dobra, a teraz tak serio. Pierwsze i zasadnicze pytanie : Jak się Wam podoba?
Ja uważam, że wcale nie jest zły, powiedziałabym że nawet dobry C: Opinia jednak należy do Was, tak na marginesie, komentarze motywują, ale chyba o tym wiecie. :)
Jak widzicie, trochę się w nim dzieje i uwielbiam akcje z Harrym i Flavie. :3  
Ja też ♥ Własciwie to ja uwielbiam wszystkich :3 Słodkich Jane i Zayna, nienawidzących się George i Nialla, no i Flavie i Harry'ego ♥ 
Dobra, ode mnie to na tyle. : * Paa. : * A i jeszcze jedno! PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ. To dla nas naprawdę ważne.
Taaak :D Siemanko misiaczki ♥

22 komentarze:

  1. awww jaki wspaniały *_*
    czkeam nn <3
    tylko syybkuuu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty :D nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział zajebisty. Uwielbiam wątek Flavie i Harrego. <3 Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu uwielbiam twoje opowiadanie ;)) kiedy kolejny wątek wayliah - liam? Ahahaha one są świetne x

    OdpowiedzUsuń
  5. hhahahahhh ;) kocham twój styl pisania :) robi się coraz ciekawiej :) czekam na kolejnej xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, podoba mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy kolejny bo straaasznie nie moge sie doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super:) Dzisiaj przeczytałam całe opowiadanie i bardzo mi się podoba:) Zyskałaś nową czytelniczkę

    OdpowiedzUsuń
  9. Harry i Flavia <3
    Tak naprawde kocham wszystkie wątki, ale ich w szczególności. :D
    Czekam na następny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział nie mogę doczekać się kolejnego. Mam nadzieje że Flavie w końcu ogarnie swoje uczucia do Hazzy. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nienawidzę was za to ze przerywacie w takim momencie , a kocham bo te opowiadanie jest boskie , mogłabym je czytać godzinami ♥ . Czekam na kolejny : D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję że Flavie pokocha Harry'ego

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham waszego bloga <3 czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. wybacz że tu piszę, ale nie doszukałam się nigdzie linku naszej szabloniarni, więc nie wiem czy nadal jesteś zainteresowana szablonem. proszę o odpowiedź na mojej podstronie w zakładce kolejka. land of grafic

    OdpowiedzUsuń
  15. jedno słowo: ZAJEBIŚCIE

    OdpowiedzUsuń
  16. SUPER !!!!
    jak ja was uwielbiam :D
    najbardziej uwielbiam sytuacje miedzy George i Niallem i Flavie i Harrym
    czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny :) Jestem ciekawa jak dalej poprowadzicie te wszystkie wątki miłosne, bo z tego co widzę, to na razie same komplikacje. Ale mi się bardzo podobno, jest tak w moim typie. Nienawidzę tej sztucznej słodkości zakochanych, fuj.
    A ta rywalizacja między George i Niallem... coś pięknego *.*
    Czekam na nowy rozdział :*
    Pozdrawiam!
    Tina ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Oczywiscie wspaniały rozdział jak każdy <3
    Awww... Harry i Flavie, Niall i George <3

    OdpowiedzUsuń
  19. SUPERRRRRR
    Flavie i Harry <3

    Kiedy nn ??

    OdpowiedzUsuń
  20. szczerze mówiąc to chciałabym żeby George była z Niallem :D xd
    rozdział cudowny! = jak zawsze : DD
    wpadnij czasem, truly-madly-deeply-i-am.blogspot.com
    Kate♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały. Miałam dłuższą przerwę w czytaniu waszego bloga ale wszystko nadrobiłam i muszę stwierdzić że jesteście świetne. To co czuje(a może i nie czuje) Flavie jest dokładnym odzwierciedleniem mojego teraźniejszego stanu dlatego m.in. mogłabym siedzieć i czytać tego bloga dniami i nocami.
    Mam nadzieję że niedługo pojawi się następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam do kontaktu na Szafie bądź gdziekolwiek (raczej bądź gdziekolwiek - przez gg lub maila) w sprawie szablonu. Przyjęłam Twoje zamówienie i zupełnie wyjątkowo piszę o tym w komentarzu, bo wiem, że trochę trzeba było na to czekać, za co przepraszam. Całuję!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ; )