niedziela, 10 lutego 2013

14. "Nie mów, że ten pocałunek nic dla ciebie nie znaczył, podobało ci się!"


Flavie

- Harry, co ty robisz? - ponowiłam swoje pytanie, widząc, że chłopak kompletnie olewa moje słowa i nadal trzyma mocno moją dłoń w uścisku. - Chcesz, żeby nasz przyłapali? - dodałam próbując wyrwać rękę, jednak on szedł przed siebie nie zwracając na mnie uwagi i szeroko się uśmiechał.
- Nic się nie stanie. Najwyżej zrobią nam zdjęcie. - powiedział entuzjastycznie, tak jakby w ogóle się nie przejmował, a co najważniejsze - jakby uznał, że to nic dziwnego.
- Taak, bo przecież to nic dziwnego.. - prychnęłam, w końcu rozdzielając nasze dłonie i popatrzyłam na niego krzywo. - Ty się słyszysz? Najwyżej zrobią nam zdjęcie? Wiesz jakie możesz mieć przez to problemy? - gestykulowałam, wymachując ze zdenerwowania rękoma. Byłam na niego nieźle wściekła. Zapomina się. Nas NIC nie łączy. Nie chcę by przeze mnie oberwało mu się u Paula, który swoją drogą jest okropny.
- Słyszę się. Nie zależy mi na opinii innych, chcę być szczęśliwy czy to tak wiele? - spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem, a do tego miał uniesiony głos.
- Wiele. Harry.. a może ja nie chcę? Z moim zdaniem już się nie liczysz? - powiedziałam równie uniesionym tonem co on i spojrzałam w jego zielone tęczówki.
- Nie mów, że ten pocałunek nic dla ciebie nie znaczył, podobało ci się! - tym razem już krzyknął, a we mnie się zagotowało. Rozdziawiłam wargi z niedowierzania i prychnęłam.
- To akurat nie jest ważne. Zrozum, że będziesz miał problemy! - odpowiedziałam nabuzowana złością. Myśli, że go pocałuję i od razu będę jego dziewczyną? Bardzo śmieszne. Brunet nie udzielił jakiejkolwiek odpowiedzi, tylko stanął naprzeciwko mnie przysuwając swoje wargi do moich i kładąc swoją dużą dłoń na mojej tali. A ja? Stałam jak wryta. Nawet nie drgnęłam tylko pozwoliłam mu się drugi raz pocałować. Ciepło buchało we mnie, gdy stykaliśmy się wargami, a chłopak przyciągając mnie do siebie sprawił mi tym samym masę dreszczy, przyjemnych dreszczy. Próbowałam jakoś mu się przeciwstawić, ale jedyne co robiłam, to pozwalałam mu pieścić moje wargi dając mu przy tym satysfakcje, że jestem mu uległa.
- Harry, nie! - krzyknęłam, w końcu się od niego odrywając. - Jeszcze raz kurwa tak zrobisz. - warknęłam przyśpieszając.
Jane

Wpatrywałam się w mojego chłopaka, który właśnie robił z siebie głupka stojąc na moście i krzycząc jak bardzo mnie kocha. Kąciki ust mimowolnie podniosły mi się ku górze, a ciepło wypełniło moje ciało. Ukazując rząd białych zębów śmiałam się widząc Zayna. Był zabawny w tym co robił, a jednocześnie niezwykle seksowny i pociągający.
- Już chyba cały świat usłyszał, że mnie kochasz.. wystarczy. - uśmiech nie schodził mi z twarzy, a ja ciągnąc go za rękę próbowałam nakierować nas na kurs do hotelu. Żadne z nas nie wzięło telefonu, więc reszta nie mogła do nas zadzwonić.
- Kocham cię, Jane. - szepnął Mulat obejmując mnie w talii. - Teraz powiedziałem całemu światu.
- Usłyszałam tylko ja. - pokręciłam głową nie wiedząc zupełnie o co mu chodzi. Chłopak obrócił mnie tak bym stała do niego przodem i zawiesił swój wzrok wprost w moje oczy hipnotyzując przy tym mnie.
- Bo ty jesteś moim światem. - odpowiedział mi uśmiechając się i złożył słodki, delikatny, aczkolwiek bardzo pożądliwy pocałunek na moich chłodnych wargach. Zacisnęłam dłonie na jego skórzanej kurtce i przygryzając lekko jego wargę podziękowałam Bogu za takiego chłopaka. Ucałowałam jeszcze jego nos i odsunęłam się by złapać jego gorącą rękę, w którą wplotłam swoje palce.
- Powinniśmy wracać. - zakomunikowałam opierając głowę o jego ramię. Zayn tylko kiwnął głową i poszliśmy dalej kierując do hotelu, w którym się zatrzymaliśmy.
- Tak, w ogóle to która jest godzina? - chłopak zapytał się mnie, a ja spojrzałam na swój pozłacany zegarek. Za bardzo wpatrzyłam się we wskazówki, bo gdyby nie Zayn to dawno leżałabym na ziemi. Zaczęłam śmiać się sama z siebie i swojej niezdarności.
- Zaraz osiemnasta, a o której mieliśmy wyjechać? - rzuciłam łapiąc dłoń Mulata. Była taka ciepła.
- O siedemnastej! O kurwa! - Malik ścisnął mocniej moją dłoń ciągnąc mnie za sobą. Nie, no po prostu zajebiście... Nie ma to jak się spóźnić... Jak na przekór musiało zacząć padać, a do tego napotkaliśmy kilka fanek chłopaka, którym musieliśmy powiedzieć, że ' bardzo przepraszamy, ale się śpieszymy ' i biegliśmy dalej. Jak na złość po drodze nie zauważyliśmy ani jednej taksówki, więc skazani byliśmy do powrotu na pieszo, w ulewę. Pod nosem przeklinałam pogodę i nasze świetne poczucie czasu. Wyszliśmy przecież rano, zjedliśmy śniadanie, trochę pospacerowaliśmy, a tu już osiemnasta. Na ostatnim zakręcie musiałam się jeszcze potknąć i gdyby nie trzymający mnie w pasie Mulat to wylądowałabym w zabłoconej kałuży, a i tak miałam już przemoczone ubrania do suchej nitki.
- Niezdara! - krzyknął mój chłopaka zaczynając przede mną uciekać. Biegł z kurtką na głowie cały czas patrząc jak daleko od niego jestem. Pokazałam mu koniuszek języka i na przekór zaczęłam iść tak wolno jak się dało, mimo, że było mi niewyobrażalnie mokro i zimno, a na dodatek przez to spóźnimy się jeszcze bardziej. Kroczyłam między kałużami patrząc na Zayna i uśmiechałam się. Nim się obejrzałam byłam przełożona przez ramię Mulata, który sam śmiał się w najlepsze. - Przez ciebie się spóźnimy! - powiedział ze śmiechem omijając kałuże, przez co o mało nie wylądowaliśmy razem na chodniku.
W ciągu kolejnych trzydziestu minut byłam niesiona i ciągana na przemian przez Malika, aż do momentu dojścia do hotelu. Cali rozweseleni wpadliśmy do holu, ale to co zastaliśmy zmuszeni do zmiany nastroju, gdyż przed nami stali spakowani chłopcy, George, Flavie i Waliyah, którzy byli mocno wnerwieni. A przecież spóźniliśmy się tylko półtora godziny.. No dobra, to dużo.
- Gdzie wy byliście do jasnej cholery?! - jako pierwszy wydarł się na nas Liam, a reszta wyglądała jakby chciała wydrapać nam oczy.
- I gdzie macie telefony?! - następny krzyczał na cały pensjonat i oczywiście był to ten najodpowiedzialniejszy, czyli Harry..
- Nie wzięliśmy no.. - mruknęłam patrząc na podłogę. - Dajcie nam pięć minut, szybko się spakujemy i..
- Już was spakowałam. - przerwała mi George, która była chyba najmniej wściekła, ale i tak patrzyła na nas karcąco. Gdybyśmy się nie spóźnili, to już bylibyśmy niedaleko Bradford.
- Dziękuję. - szepnęłam całując jej polik, a ona tylko wywróciła oczami podśmiewając się pod nosem. Zayn chwycił moją walizkę razem ze swoją.
Wsiedliśmy do samochodu, tak samo jak siedzieliśmy jadąc tutaj, a ja od razu wyjęłam mojego i'Phone'a, aby zadzwonić do Zayna.
- Musimy to kiedyś powtórzyć. - zaśmiałam się na początku rozmowy, przysłaniając usta, tak aby reszta nie zwracała na mnie większej uwagi. - Tylko szkoda mi tych fanek..
- Wiesz, myślę, że one jeszcze będę miały okazję mnie zobaczyć. - odpowiedział mi, a ja usłyszałam jak ktoś koło niego coś je, najprawdopodobniej czipsy. Zapewne Harry. Nie zdążyłam się przebrać, więc jechałam cała mokra, przy okazji brudząc siedzenie. Trzymając cały czas w dłoni komórkę, przymknęłam oczy mając nadzieję, że gdy je otworzę będziemy już na miejscu. Wcale jednak nie zapowiadało się na to, bo gdy jedzie się z chorymi psychicznie osobami, które drą się na całe auto, to nie da się zasnąć. Niestety.
- Jane? Jesteś tam? - usłyszałam spokojny głos mojego chłopaka, a ja otworzyłam szerzej oczy. Zobaczyłam, że blondyn cały czas mi się przygląda, co chwila wkładając sobie do buzi kolejnego żelka.
- Co chcesz? - zapytałam Nialla, a Zayn myślał, że powiedziałam to niego. - To nie do ciebie. - dopowiedziałam od razu, żeby chłopak nie był urażony. - Horan, przestań się tak na mnie lampić! Nie dam ci moich. - odpowiedziałam mu, przyciągając swoje słodkości do siebie.
- Powinnaś dbać o linię, a one tak słodko na mnie patrzą.. - próbował mnie przekonać, ale byłam nieugięta. - Zresztą włącz na głośnomówiący, nie chcesz się podzielić jedzonkiem, to podziel się chłopakiem. Zayn, wszystko w porządku?! - blondyn zaczął wydzierać mi się do telefonu, a ja tylko przewróciłam oczami i spojrzałam na George, która już miała ochotę coś powiedzieć. Zrobiłam to o co mnie poprosił i już chwilę potem musiałam wysłuchiwać tego jak to Niallowi jest ze mną źle, bo nie chcę się z nim dzielić jedzeniem i tego, że Mulat powinien mnie zmienić.
- Horan, weź się wkońcu zamknij! - moja przyjaciółka wybuchła wyjmując słuchawki z uszu, więc możecie sobie tylko wyobrazić jak blondyn musiał być głośno. A wiem, że George nie słucha cicho muzyki. - Zachowujesz się jakbyś był jakimś Etiopczykiem, który dostaje jedzenie raz na kilka dni. Ja pierdolę, gościu jak masz gadać jak frajer to nie mów nic. - dodała wściekle patrząc na chłopaka, a ja się lekko skrzywiłam. Nie trzeba było tak bezpośrednio.. Niall natomiast był wręcz posiniały i patrzył z pogardą na dziewczynę, tak jakby chciał ją zabić.
- Bo co? Bo odezwała się szanowna pani Sand i wszyscy mają klękać? - zakpił z niej przysuwając się bliżej dziewczyny. Serio zaczęłam się bać.
- Ty to możesz klękać do robienia dobrze, pedale! - odszczeknęła, niemal stykając się z nim czołem. Flavie, która siedziała pod oknem, aż maksymalnie wcisnęła się w oparcie nie chcąc uczestniczyć w tej kłótni, a ja przełknęłam ślinę i rozłączyłam się z Zaynem.
- Przestańcie! - krzyknęłam na cały samochód wchodząc pomiędzy nich. Patrzyli na siebie, a George wyciągała już rękę w kierunku Nialla, którą zdążyłam złapać. - Pojebało was do końca?! - wydarłam się trzęsąc nimi na przemian. - Naprawdę tak trudno zachować wam pozory i chociaż w najmniejszym stopniu być miłym dla siebie?! Przestańcie być tak egoistyczni! Nikomu nie uśmiecha się słuchać waszych kłótni, a jeśli już chcecie to róbcie to z dala od nas. - dokończyłam patrząc na nich z wyrzutem. Widząc dwójkę skaczących sobie do gardeł przyjaciół było mi okropnie źle. W końcu nie ma nic gorszego jak nienawiść. Jeszcze niedawno mało co nie pieprzyli się na imprezie urodzinowej Nialla, a teraz gotowi są sobie napluć w oczy. To chore.
- To niech on wkońcu przestanie robić z siebie downa! - George podniosła głos, a ja ze złości uderzyłam ją w ramię. Miałam dość!
- Przestańcie zachowywać się jak malutkie dzieci! Ile wy kurwa macie lat?! - znowu się wydarłam biorąc kilka głębszych wdechów, aby nie wybuchnąć jeszcze bardziej. Potrząsnęłam ciemnowłosą, przesiadając ją jak najdalej od Horana.
- Widzisz, to ona mnie prowokuje. - blondyn wzruszył ramionami. - Dziwka..
- Niall, nie pomagasz! - krzyknęłam na niego i złapałam rękę George, która już szykowała się do bliższego kontaktu z chłopakiem. Ruchem ust kazałam jej przestać i spojrzałam na Irlandczyka. - Przeproś ją, George przeprosi ciebie i spróbujcie być dla siebie mili, okej? - powiedziałam twardo.
- Taa.. i może mam mu jeszcze kwiaty kupić? - prychnęła dziewczyna, zakładając ręce na piersiach. Nie no, jak dzieci..
- George! Do jasnej cholery! Możesz wkońcu przestać?! - ryknęłam wymachując rękoma, bo sama już nie wiedziałam jak ich pogodzić. Moja siostra kompletnie olała sprawę i słuchała muzyki, a szofer jechał tylko przeklinając nas pod nosem. Westchnęłam przewracając oczyma i powróciłam do moich kochanym znajomych. - Za co wy się tak nie lubicie?
- Za wszystko! Gdyby ona nie przyjechała to byłoby wszystko dobrze! - odpowiedział mi chłopak, a ja spojrzałam na George, której po policzku spłynęła łza. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Szybko jednak ją starła i uśmiechnęła się sztucznie do chłopaka.
- O patrz, jestem twoim koszmarem. Tak mi przykro.. A nie, jednak nie. - zamroziła go wzrokiem i zmrużyła oczy. - Biedaczek, ale wiesz co? Uwielbiam to robić, zresztą jakbyś się zachowywał normalnie to nic bym do ciebie nie miała. - posłała mu buziaka w powietrzu i zacisnęła pięść. Co z nimi nie tak?!
- I widzisz?! Z nią nie da się normalnie gadać! - Horan znowu darł, a ja złapałam się za głowę, która zaczęła mnie strasznie boleć. - Jane! Co ci jest? - Niall zbliżył się do mnie, łapiąc za ramiona i przykładając mi rękę do czoła.
- Zostaw ją niezdaro! Jeszcze jakąś chorobą ją zarazisz! - George go popchnęła, a od tego wszystkiego moje skronie zaczęły jeszcze bardziej pulsować.
- Kurwa, po prostu zamilczcie. - syknęłam masując głowę i oparłam się o nagłówek. Nie chciałam słuchać ich wrzasków, odpuściłam sobie nawet próbę pogodzenia tych ewenementów. Teraz to mogą się nawet zeżreć. Spojrzałam na zegarek. Jechaliśmy dopiero dziesięć minut, a miałam dość.
- A czy moglibyśmy stanąć i zrobić tak, abym znalazła się w tamtym samochodzie? - zapytałam prosząco szofera, a ten spojrzał na mnie w lusterku.

Zayn

Po tym jak Jane się rozłączyła skazany byłem słuchać śpiewu Liama i Lou, do czego dołączyli skomplikowany układ taneczny rąk. Jednym słowem: Idioci.. ale ich kocham. Harry natomiast siedział przygaszony przy oknie i słuchał jakiejś muzyki. Nie chciałem zagłębiać się czemu jest taki smutny, bo jeszcze mógłby wyładować się na mnie. Pozostało mi więc dołączyć się do przyjaciół i śpiewać razem z nimi "Barbie Girl".
- I'm a Barbie girl in a Barbie world. - Tomlinson śpiewał jak oszalały, a Liam się z niego śmiał.
- C'mon Barbie Let's go Party. - dodał Payne, a ja wydobyłem z siebie "Oh Oh Oh", po czym śmialiśmy się jak nienormalni. Śpiewalibyśmy tak dalej, ale przerwał nam szofer.
- Panowie, na prośbę Nialla i uroczych Panien jestem zmuszony się zatrzymać. Zrobimy sobie postój przed centrum handlowym. - odezwał się, a my wszyscy spojrzeliśmy an niego dziwacznie. Postój? Nie wyjechaliśmy jeszcze z Londynu..
- A to czemu? - spytałem nie wiedząc o co chodzi.
- Twoja dziewczyna chce się przesiąść, a w dodatku nie ma z nami Waliyah. Przez przypadek została w hotelu. - oznajmił, a ja walnąłem się w głowę. Zapomnieć o własnej siostrze - idealnie w stylu Malika. Zatrzymaliśmy się przed Asdą i od razu wysiedliśmy z samochodu. Wyciągnąłem telefon z kieszeni wybierając numer Waliyah.
- Nie dzwoń. Już tutaj jedzie. - oznajmił mi Liam, klepiąc mnie po ramieniu. Schowałem i'Phone'a z powrotem do bluzy i ruszyłem za resztą odnajdując wzrokiem Jane. Zaraz po tym jak ją zobaczyłem, podszedłem do niej i objąłem ramieniem patrząc na pozostałych.
- To co robimy? Chyba nie będziemy się błąkać bez celu po centrum handlowym. - spytała Flavie przeciągając się. Spojrzałem znacząco na chłopców i posłaliśmy sobie nawzajem uśmiechy.
- Myślicie o tym samym co ja? - spytałem poruszając brwiami. Moja dziewczyna szturchnęła mnie w bok, kręcąc wskazującym palcem.
- Jak dzieci.. - westchnęła, a ja przyciągnąłem ją bliżej siebie, śmiejąc się przy tym. Weszliśmy do środka, gdzie w nasze twarze buchnęło przyjemne ciepłe i rozeszliśmy się po całym sklepie.
Jane, gdy tylko zobaczyła półkę, gdzie stoją soki pomidorowe, szybko tam podbiegła. Nigdy ich nie lubiłem i pewnie nie polubię. To coś ma dziwny smak.. ohyda.. 
- Marzyłam o tym od rana. - zaczęła się zachwycać odkręcając zakrętkę jednego z nich i upiła łyk.
- Nie wiem jak możesz to lubić. - skrzywiłem się, trzymając ją w talii. Ta wytknęła mi tylko język i dalej wpijała się w kartonik. Przewróciłem oczami i ruszyłem dalej, wkońcu nie będziemy siedzieć na dziale soków przez cały czas. Rozglądałem się napotykając wzrokiem Harry'ego, który trzymał w rękach.. No, a co innego jak nie prezerwatywy... Tylko najciekawsze było to co z nimi robił, a mianowicie przechodził koło przypadkowych ludzi i wrzucał im po jednej paczuszce do koszyka. Pokiwałem tylko głową podśmiewając się pod nosem. Postanowiłem też się zabawić i zacząłem biegać po całym sklepie rozglądając się, chowając za półkami i patrząc wrogo na wszystkich, a do tego zanuciłem sobie muzykę z Mission Impossible, by jeszcze lepiej wczuć się w sytuację. Palce u dłóni złączyłem w tak zwany pistolet, który przyłożyłem nieco do ust i oparłem się o jedną ze ścianek wyglądając w bok. Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotę.
- Spokojnie, osłaniam was. - szepnąłem do jakiejś kobiety z dwojgiem dzieci i dalej nuciłem melodię.

Flavie

Razem z Niallem krążyłam pomiędzy regałami wymyślając coś co mogłabym zrobić. Nudziło mi się niemożliwie, a kupować i tak nic nie chciałam. Zobaczyłam, że blondyn oddala się ode mnie z paczką M&M-sów w dłoni i kieruje się do okienka ratalnego. Przyśpieszyłam by dorównać mu kroku i patrzyłam na niego z zaciekawieniem.
- Chciałbym wziąć te cukierki na raty. - zwrócił się do starszej kobiety, a ja wybałuszyłam oczy. Serio? Cukierki za niecałe dwa funty chce wziąć na raty? Serio?
- Chyba nie będzie to konieczne. - odpowiedziała mu kobieta oschłym tonem.
- Płacę, wymagam. - powiedział do niej równo niemile podając jej kolorowe opakowanie.
- Dobrze, klient nasz pan. - syknęła odbierając od Horana daną rzecz i krzywo się uśmiechnęła, a on zaczął się śmiać jak głupi. - Na ile miesięcy? - spytała chcąc przeliczyć pieniądze.
- Osiem. - po dłuższym zastanowieniu zdecydował się na taką liczbę, a ja przewróciłam oczami. - Mogę już dzisiaj zapłacić pierwszą część.
- To będzie ćwierć funta.. - westchnęła nadal mając na twarzy okropny grymas niezadowolenie, bo przecież tacy klienci zdarzają się bardzo rzadko, chociaż wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Opierając się o jakąś półkę usłyszałam głos wydobywający się z głośników, a ze bardzo mi się nudziło postanowiłam zadziałać. Złapałam się mocno za głowę kładąc się na ziemi i zaczęłam krzyczeć na cały sklep.
- To znowu te głosy! Ja już nie wytrzymuję! Odejdźcie w końcu! - zatknęłam sobie uszy zwijając się w embrion. Byłam nawet bliska płaczu. - One się nasilają!- krzyczałam drżąc, aż ludzie zaczęli się zatrzymywać. Kiedy zebrała się wokół mnie dostateczna ilość gapiów, wstałam i jak gdyby nigdy nic odeszłam pociągając za sobą Horana.
- Co robimy teraz? - spytał mnie blondyn, a ja wzruszyłam ramionami i puściłam jego rękę, bo jakoś musiałam odciągnąć go od tego okienka ratalnego.
- Masz pomysł? - spojrzałam na niego i poczęstowałam się m&m'sem.

Liam

Stałem właśnie przy regale z ubraniami i oglądałem czy jest tam coś wartego uwagi. Odwróciłem się do Louisa, chcąc zapytać co sądzi o koszulce, którą trzymałem, jednak go nie było. Rozejrzałem się dokładniej, ale nadal nigdzie go nie widziałem.
- Lou! - powiedziałem trochę głośniej, odwieszając wieszak na miejsce i powoli kroczyłem przed siebie patrząc uważnie czy tego wariata nie ma gdzieś niedaleko. Jak się później okazało, ten idiota wskoczył między ubrania, a gdy jakaś kobieta przesuwała wieszaki krzyczał "weź mnie, weź mnie". Westchnąłem cicho i pokręciłem głową. Czy wypad do centrum handlowego zawsze musi się tak kończyć? Chłopacy robią sobie jaja, a ja muszę oglądać się czy nikt tego nie nakręca, czy nikt nie robi zdjęć. Jestem stanowczo za poważny.
- Weź mnie, weź mnie! - brunet uśmiechał się do jakiejś dziewczyny, która 'odkryła go' przeglądając ubrania.
- O Boże! To Louis Tomlinson! Lauren, chodź tu! - krzyczała na cały sklep, zapewne wołając swoją koleżankę. Chwilę później obydwie napawały się widokiem Lou, który nie miał zamiaru wychodzić z pomiędzy sukienek.
- Patrz, a tu Liam! - wykrzyczała ta druga widząc mnie. Uśmiechnąłem się słabo i podszedłem bliżej.
- Weź mnie, weź mnie! - Louis nadal krzyczał do dziewczyn, a one tylko piszczały i drgały przerzucając wzrok ze mnie na niego i na odwrót.
- Louis.. wyjdź stąd! - syknąłem przez ramię do przyjaciela i odwracając głowę w stronę naszych fanek uśmiechnąłem się słabo. Dziewczyny, gdy tylko zobaczyły, że brunet podchodzi do nich o mało nie zemdlały.
- Chcecie autograf? - zapytał szczerząc się jak głupi, a ja kątem oka spostrzegłem, że w naszym kierunku idzie jeden z ochroniarzy. Dziewczyny przytaknęły, po czym wyciągnęły jakieś notesiki i długopis z torebek byśmy mogli dać im po autografie.
- Przepraszam, można ciszej dziewczęta? - spytał ochroniarz, a one tylko pokiwały twierdząco głową. - Nie przeszkadzają wam? - to pytanie skierował do nas, oczywiście zaprzeczyliśmy. Fanom się nie odmawia.
- Weź mnie, weź mnie! - ponaglił Louis, uśmiechając się do jednej z dziewczyn.
- Louis, ona zaraz zemdleje. - szepnąłem, ukradkiem wskazując na blondynkę, która jedynie stała jak wryta co chwila wzdychając na widok bruneta stojącego obok mnie. - A zresztą Eleanor, masz Eleanor.
- Oj tam, patrz jak one się cieszą! - ekscytował się dalej. - Weź mnie, weź mnie!
- Dobra, wystarczy Louis. - David złapał Tomlinsona w pasie i zaczął odciągać go od dziewczyn.
- Ja chcę się do nich przytulić! - chłopak krzyknął ochroniarzowi do ucha, jednak on nadal mocno go trzymał. Pokręciłem tylko głową i cicho westchnąłem, po czym przeprosiłem dziewczyny i wyszedłem ze sklepu za ochroniarzem i Louisem. Kocham nasze fanki, ale nigdy nie wiadomo co może im strzelić do głowy, dlatego stosujemy zasadę, która polega mniej więcej na tym : dać autograf, zrobić zdjęcie, pozdrowić i odejść.
- Ja chciałem by ona mnie wzięła do domu. - oburzył się Tomlinson, a ja zacząłem się śmiać.
- Doskonale wiesz, że te dziewczyny stać na wszystko i gdyby tylko mogły to wyrwałyby tobie włosy. - David starał się mówić dosyć spokojnie, co było aż dziwne.
- A skąd wiesz, że to nie moja przyszła żona? - spytał go chłopak patrząc na sklep w oddali. Siedziałem cicho, bo dobrze wiedziałem co odpowie mu David.
- Nie wystarczy ci Eleanor? Louis.. opanuj się. Ty jesteś niewyżyty czy jak? - zadawał mu pytania opierając się o czarnego vana i założył ręce na klatce piersiowej.
- Harry jest niewyżyty, a ja po prostu lubię okazywać uczucia. - oburzył się mój przyjaciel. - Zresztą Eleanor nie będzie miała nic przeciwko, lubi moje fanki.
- Dobra skończcie tą dyskusję. Jest już Waliyah? - spytałem kierowce, który właśnie wyszedł z samochodu zapalić.
- Nie, jeszcze jej nie ma. - odpowiedział najprościej jak potrafił, zaciągając się dymem. Zacząłem chodzić w kółko z założonymi rękoma i co chwilę spoglądałem czy reszta wychodzi ze sklepu, jednak zamiast nich zauważyłem dziewczynę w ciemnych włosach zmierzającą w naszym kierunku. Ciągnęła za sobą walizkę i była to na sto procent Waliyah.
- Przepraszam, że o tobie zapomnieliśmy! - przytuliłem ją najmocniej jak potrafiłem. Nie wiem nawet w jaki sposób mogliśmy jej nie zabrać. Rozumiem zgubić klucze, telefon czy pieniądze, ale człowieka? No tak, my potrafimy wszystko. - Naprawdę wstydzę się za nas! - schowałem głowę między jej głową, a obojczykiem, a ręce położyłem na jej łopatkach.
- Dobra, dobra, odwdzięczę się za to! Zobaczycie! - powiedziała nieco głośniej do mojego prawego ucha, a ja poczułem jak się uśmiecha. Wypuściłem ją z uścisku i chwyciłem za rączkę jej ciemnej walizki, aby następnie włożyć ją do bagażnika.
- Teraz dać cynk reszcie i wreszcie pojedziemy do Bradford. Swoją drogą to jestem już padnięty, a nie ma nawet dwudziestej - zaśmiałem się wyjmując i'Phone'a, po czym napisałem do wszystkich tę samą wiadomość: Zbiórka na parkingu, TERAZ. 

***
Shecky, Taiga.

I mamy rozdział czternasty ; ) Strasznie się cieszę, że mam przyjemność pisać tego bloga z tobą Shecky. Chciałabym Ci przy wszystkich ogromnie podziękować, bo moja wena na opowiadania zwykle dotrzymywała miesiąca, a tutaj minęło już spokojnie pół roku. Kocham Cię ♥ 
Co do rozdziału, ja nie mam zastrzeżeń - tak jak pisałam, pisanie sprawia mi przyjemność. Chciałabym poznać opinię czytelników, ale coś nie chcecie komentować.. :C Pod poprzednim postem było tylko 7 komentarzy.
Nie, to ja Tobie dziękuję kochana <3 Znamy się już prawie rok. Wierzysz w to? :* Weź, bo się poryczę. Serio. : D Ponad pół roku i tyle wyświetleń. Dziękujemy Wam. ♥  Tylko, żebyście jeszcze komentowali. Bardzo o to prosimy. Pamiętajcie, że każdy komentarz dodaje nam weny! 
Nawet nie wiem co dopisać.. *.* Do następnego xx
Komentujcie i paaa. xx 

14 komentarzy:

  1. Super !!!!
    uwielbiam jak piszecie :D
    czasem nie mogę się powstrzymać od śmiechu :D
    piszcie szybko następny
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! Genialne !
    Padam ze śmiechu! ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszecie i wg :D kocham ten blog
    jak czytałam ten rozdział uśmiech sam wchodził na moją twarz :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no zajebiście. Haha. Padłam przy tym jak okazało się, że zapomnieli Waliyah. Haha. Uwielbiam was dziewczny. ;33
    Ale i tak najlepsze są kłótnie George i Niall'a. Albo pocałunki Flavie i Harry'ego.
    Czekam na następny i życzę weny xx.

    @keepcalmxoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga serio!! :D Uśmiałam się na nim jak nigdy :P Podoba mi się relacja Harry - Flavie i fajnie byłoby poczytać o nich więcej :D Liam i Waliyah... coś wyczuwam ale nie wiem czy dobrze :P Podsumowywując świetny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebistyyyyy *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny ! :D
    Nowy szablon jest cudowny jak go zrobiłyście ? :o

    OdpowiedzUsuń
  8. Superrr ;P Piszcie dalej !!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebistyyy *.*


    Asiaa

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskiiii ciekawe kiedy w końcu Flavie się przełamie i przyzna ze jednak coś do niego czuje nie mogę tego znieść że ona tak z lekka go rani... nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Yeeeah, bardzo fajny blog :D. Czyta sie i nie można już oderwać :D.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahhahahah, louis weź mnie, weź mnie.
    hahahahaha nie mogę, nie wyrabiam,świetne po prostu cuuuuuuuudowne.Czekam na następny. :D :D :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ; )