środa, 21 sierpnia 2013

29. "Jane, nie wiem co się z tobą dzieje, ale proszę cię. Nie odrzucaj mnie nigdy więcej."


Jane

Już jutro Boże Narodzenie, dla większości ludzi na tej Ziemi czas przebaczenia, radości i oczywiście spotkań rodzinnych. U nas nie było inaczej, chociaż ten, jakże wspaniały dzień przełożyliśmy na dwudziestego czwartego grudnia, a następnego dnia zdecydowaliśmy się pojechać do naszych rodzin, jednak ja z Flavie miałam do wyboru jedynie ciotkę we Francji, z którą praktycznie nie utrzymywałyśmy kontaktu. I jeszcze Nathaniel, ale o nim nie chcę mówić. Na dodatek Zayn zaproponował mi, abym pojechała z nim do Bradford, chociaż nie za bardzo mam ochotę tam jechać. Ostatnio znowu nasze relacje się pogorszyły.
- Jane podasz mi tą wstążkę? - moja siostra zwróciła się w moim kierunku, wskazując na dużą siatkę, w której były przeróżne świąteczne ozdoby. Flavie i George od samego rana były pochłonięte pracą nad wystrojem domu, a co najbardziej mnie zdziwiło to to, że moja przyjaciółka robiła to z takimi chęciami i uśmiechem na ustach. Podeszłam do torby z dekoracjami i wyjęłam z niej pożądaną przez moją siostrę rzecz.
- Trzymaj. To miłe, że organizujemy dzisiaj przedwczesne święta - westchnęłam i usiadłam na dywanie. Nie miałam jednak ochoty pomagać dziewczynom. Nie miałam siły nawet, by przygotować jakieś potrawy, ale Eddie zaproponował swoją pomoc i teraz krząta się u nas w kuchni, bawiąc się w Alaina Ducasse.
- Nie mogę uwierzyć, że muszę jutro polecieć do Francji i udawać wspaniałą córeczkę. To dobijające - czarnowłosa przewróciła oczyma i zajęła się dalszym odplątywaniem światełek. - Dobrze, że chociaż Neymar pojawi się ze swoim synkiem.
- Pewnie jest śliczny - Flav uśmiechnęła się do Sand, a ona najzwyczajniej w świecie odwzajemniła ten gest. Mogę szczerze powiedzieć, że w święta ludzie naprawdę się zmieniają. I to na lepsze.
- Harry powiedział ci, o której będą? - zapytałam młodej, a ona pokiwała przecząco głową.
- Jeszcze nie wiedzą - odpowiedziała wieszając na kominku śmieszne, małe czerwone skarpetki. Nawet nie wiem skąd je mamy. - Wypadło im jakieś spotkanie.
- W porządku. Miejmy nadzieję, że dotrą na wieczór - uśmiechnęłam się i sięgnęłam po pilot, by włączyć pierwszy lepszy kanał.

Flavie

Akurat, gdy wieszałam kolejną ozdobę na kominek zadzwonił mój telefon. Wyjmując go z szarych, o rozmiar za dużych dresów nacisnęłam na zieloną słuchawkę i czekałam, aż ktoś się odezwie, w międzyczasie wieszając rzecz, która znajdowała się w mojej lewej dłoni.
- Hej, Flavie! - usłyszałam wesoły głos Nialla. - Mam do ciebie takie małe pytanko - mówił dość tajemniczym głosem, a ja zaczęłam się bać, no bo skąd ja wiem co temu człowiekowi wpadnie do głowy, znając jego wybujałą wyobraźnię. - Czy mogę zabrać ze sobą Victorię? - dodał niewinnym głosem, a ja spojrzałam na dziewczyny, które wgapiały się we mnie jak w obrazek. - Oczywiście, jeżeli się zgodzicie, no bo przecież to wasz dom, a ja nie chcę robić dodatkowego kło... - nie dokończył, bo mu przerwałam od razu się zgadzając. 
- Pewnie, że się zgadzamy! Prawda dziewczyny? - spojrzałam na te dwie siedzące przede mną, a George zrobiła komicznie zdziwioną minę, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Ale, że na co? - podrapała się w szyję, a następnie zmrużyła oczy wyczekując mojej odpowiedzi.
- Na to, że Niall przyjedzie ze swoją nową dziewczyną! - lekko krzyknęłam ciesząc się jak głupia. Bardzo chciałam poznać tą dziewczynę, a przede wszystkim zobaczyć minę Sand na jej przybycie, do nas, na Wigilię.
- Nie, nie prawda! Ja się nie zgadzam! - wydarła się na całe gardło, aż Jane lekko podskoczyła i spojrzała na nią oszołomiona. Czarnowłosa wyrwała mi komórkę, a ja nie zdążyłam nawet mrugnąć, kiedy ona dodała swoje trzy grosze. - Wsadź sobie ją w dupę! To jest także mój dom, a ja się nie zgadzam, żeby ta twoja, jak ją nazywasz, dziewczyna tutaj przyjechała, rozumiesz? - dodała i oddając mi urządzenie wstała wściekła obierając sobie jako kierunek kuchnię. Dosłownie parę chwil później można było usłyszeć, jak George ciska przekleństwami na prawo i lewo, a najprawdopodobniej szklanka, którą stawiała na blacie kuchennym niemal się roztrzaskała.
- Nie ma sprawy Niall, będzie wspaniale, jak Vickie przyjedzie - powiedziałam cała się uśmiechając i szybko się rozłączyłam, na wypadek, gdyby George miała chęć dopowiedzieć blondynowi coś jeszcze. - Kurde, to ile nas będzie? Ja, ty - zwróciłam się do Jane, wpatrującej się w lecący teledysk Nicky Minaj - George, Harry, Niall, Victoria, Zayn, Liam, Maddy, Louis, Eleonor, Eddie a co z Danielle? Zaprosiłaś ją? - spojrzałam na siostrę. Ona i Dan nadal były w bardzo dobrych kontaktach, dlatego zastanawiało mnie, czy i ją zaprosiła. Z drugiej jednak strony, zrobiłoby się zamieszanie, skoro Liam zabiera ze sobą Maddy.
- Zapraszałam, ale odmówiła, bo jedzie do chłopaka - lekko się do mnie uśmiechnęła i przerzuciła wzrok z powrotem na telewizor. - A po za tym Liam przyjedzie z Maddy, więc nie wiem czy to byłby dobry pomysł, aby ta dwójka się spotkała - dodała ciszej, a ja potwierdziłam jej słowa skinieniem głowy.
- Źle zrobiłaś zgadzając się, żeby Horan przyjechał z tą swoją lalunią - usłyszałam głośne kroki za mną, a zaraz potem głos George. - Ci dwoje byli tutaj kompletnie niepotrzebni - dopowiedziała wchodząc po schodach, a zaraz potem zatrzasnęła się w pokoju, zapewne po to, aby wymyślić jakiś niecny plan zrujnowania związku blondyna. No bo cóż innego ta dziewczyna mogła by robić? A po za tym to nici z dekorowania domu...
- Pomożesz mi? - spojrzałam znowu na siostrę błagalnym wzrokiem, a ona skinęła jedynie głową i wstała biorąc do rąk pierwszą lepszą ozdobę. Ostatnio w ogóle mało się odzywa. - Dzięki - uśmiechnęłam się do niej, ale ona nie zwróciła na mnie uwagi, ponieważ wyciągnęła z kieszeni swoich spodni dzwoniący smartphone i zaraz po zobaczeniu kto to, odrzuciła go na sofę, z której przy okazji się zsunął, po czym runął na ziemię.
- Kto to był? - zapytałam od razu zaciekawiona tym, dlaczego tak bardzo nie chciała z kimś rozmawiać.
- Nie ważne - odpowiedziała szybko i odwróciła ode mnie wzrok, jednak ja byłam nieugięta nadal stojąc z założonymi rękoma. - Zayn... - przeciągnęła i odeszła ode mnie, ponownie zaglądając do dużego kartonu z dekoracjami.
- Znowu będziesz go ignorować? Tak się nie robi. Albo mówisz, że go potrzebujesz, albo się nie odzywasz, nie można dwóch na raz - skarciłam ją wzrokiem i chwyciłam za duży, srebrny łańcuch.
- Przyganiał kocioł garnkowi - przewróciła oczami, a ja spojrzałam na nią pytająco. - Ty bawiłaś się Harrym jeszcze bardziej - wysłała mi całusa w powietrzu i odkręciła się do mnie plecami, jakby przez to chciała pokazać, że zakończyła rozmowę ze mną na ten temat. Kiwnęłam głową sama do siebie i zajęłam się doczepianiem łańcucha.
- Ale to nie zmienia faktu, że masz nim tak pomiatać - ponownie się odezwałam, nie dając jej za wygraną. - A po za tym, jak przyjedzie to będziesz go omijać czy może zamkniesz się w pokoju? - zapytałam doprowadzając ją powoli do szału. - Przecież to ostatnio takie w twoim stylu, no nie? Spławianie ludzi  - dodałam, a ona momentalnie się odwróciła patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.
- Zajmij się sobą, dobra? - obrzuciła mnie wrednym spojrzeniem i skierowała się do kuchni.
- Tylko na tyle cię stać? - odkrzyknęłam, jednak ona nie zwróciła na mnie uwagi wchodząc do innego pomieszczenia.

Jane

Miałam Flavie już dość. Co chwila, na każdym kroku mi dogaduje, jaka to jestem zła dla Zayna. Zajęłaby się swoim związkiem z Harrym, bo nie wiadomo, kiedy i moja siostra mu się znudzi. Zaraz zacznie sobie szukać nowej.
- Daj mi święty spokój, Malik! - krzyknęłam uderzając mocno dzwoniącym telefonem o blat kuchenny. Oparłam się o niego, zakrywając twarz rękoma. Nie chciałam więcej wylewać niepotrzebnych łez, ale one i tak były silniejsze ode mnie. 
Otarłam mokre policzki wierzchem dłoni, w końcu naciskając zieloną słuchawkę na ekranie, ponieważ to cholerne urządzenie nie chciało przestać dzwonić, co było sprawką Mulata.
- Nie dzwoń do mnie! - uniosłam głos na samym początku, ale zaraz potem ponownie mi się załamał, a ja już chciałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam jego zachrypnięty głos.
- Jane, co się znowu stało? - zapytał mając w głosie pewien rodzaj niepokoju, jednak nie przejęłam się tym i dalej milczałam. Niech powie swoje i się rozłączy. - Jane? Odezwij się! - prawie, że krzyknął, a ja stałam nieugięta wpatrując się w okno, za którym prószył lekko śnieg. - Dlaczego cały czas się nie odzywasz? Muszę dzwonić do Flavie, aby dowiedzieć się co u ciebie... Ja już dalej tak nie mogę... - jego głos wręcz błagał o udzielenie przeze mnie jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ja nie miałam zamiaru tego robić. 
- Przyjadę do ciebie, rozumiesz? Teraz - usłyszałam po dość długiej ciszy, która zapadła po jego stronie, a ja momentalnie się otrząsnęłam. 
- Zayn, nie! - zdenerwowana zaczęłam krzyczeć do telefonu, ale dało się tylko usłyszeć dźwięk zakańczającej rozmowy.
- I co się znowu tak drzesz? - do kuchni wparowała zaciekawiona Flav, a ja szybko ją wyminęłam, po drodze zabierając torebkę i w trybie natychmiastowym ubrałam kurtkę, buty, po czym owinęłam szyję szalikiem. - Gdzie ty idziesz?
- Nie wiem. Jak przyjedzie Zayn powiedz mu, żeby mnie nie szukał - odpowiedziałam i zwinnym ruchem otworzyłam drzwi, ostatni raz patrząc na siostrę.
- Zayn? O co chodzi Jane?! - wrzasnęła, jednak ja zdążyłam wybiec z domu i skręciłam w lewo kierując się do parku. 

Zayn

- Na mnie nie czekajcie. Już teraz jadę do dziewczyn. Muszę coś załatwić - mówiłem w pośpiechu do telefonu, przez który rozmawiałem z Liamem, wsiadając przy tym do samochodu, a za mną mój ochroniarz, Jack. Podałem mu dokładny adres mając nadzieję, że jak najszybciej tam dotrę.

***

- Zayn, zaczekaj! - usłyszałem głos mężczyzny za mną, ale ja chciałem jak najszybciej zobaczyć się z Jane.
- Flavie, gdzie ona jest? - dosłownie wbiegłem do domu i złapałem za ramiona młodą, która patrzyła na mnie lekko przestraszonym wzrokiem.
- Nie wiem, gdzieś poszła - odpowiedziała, a ja odwróciłem się na pięcie i wpadłem na Jacka. 
- Nie śpiesz się tak chłopie, bo sobie coś zrobisz - zaśmiał się gardłowo, a ja przewróciłem oczami i wyszedłem na zewnątrz, myśląc na tym gdzie mogła pójść brunetka. 
- Idę jej szukać - zakomunikowałem napakowanemu mężczyźnie, który ledwo za mną nadążał i nie czekając na niego ruszyłem przed siebie.
Przed oczami miałem obraz z października, gdzie podczas kłótni Jane wybiegła, a ja nawet nie pomyślałem o tym, by ją odnaleźć. Po prostu poszedłem do baru, gdzie spotkałem Melanie. Melanie... dawno jej nie widziałem, w sumie nawet nie wiem gdzie mieszka, nie mam jej numeru telefonu, więc nawet gdybym chciał się z nią spotkać - nic z tego.

***

W końcu, po jakichś dobrych dwóch godzinach ciągłego chodzenia i dosłownego zamarzania, dostrzegłem na jednej z ławek w parku bardzo podobną dziewczynę do Jane. Będąc coraz bliżej niej stwierdziłem, że to moja dziewczyna, więc przyśpieszyłem kroku.
Stając za nią zasłoniłem jej oczy zimnymi dłońmi i czekałem na reakcję ze strony brunetki.
- Puść mnie! - chwyciła mocno moje ręce i odrzuciła je na bok, momentalnie się odwracając. Spostrzegłem w jej oczach strach, a jej usta zaczęły się trząść.
Przytuliłem ją z całych sił nie zważając na to, czy Jane chce w tej chwili mnie widzieć. Musiałem na nowo poczuć jej zapach, obejmując zgrabne ciało dziewczyny.
- Jane, nie wiem co się z tobą dzieje, ale proszę cię. Nie odrzucaj mnie nigdy więcej - wymamrotałem w jej długie, brązowe włosy i pocierając jej łopatki dłońmi, zacząłem składać jej delikatne pocałunki po głowie.
- Zimno mi - szepnęła, a jej ciało zaczęło mimowolnie drżeć. Nie miałem pojęcia od kiedy tutaj siedziała, a przy dzisiejszej temperaturze nie zdziwiłbym się, aby za parę dni okazało się, że jest mocno przeziębiona. - Zayn, tak strasznie mi zimno - odezwała się ponownie, a ja wtuliłem ją mocniej w siebie i pomogłem wstać z lodowatej ławki.


Późnym wieczorem...

Liam

Siedząc u dziewczyn, na kanapie, wcale nie czułem magii świąt. Dzisiejszy wieczór wyobrażałem sobie nieco... inaczej. I nie wiem naprawdę, czy to przez ostatnie wydarzenia, czy może dlatego, że wszyscy zdaliśmy sobie sprawę z tego, że już nic nie jest jak dawniej. Mimo to jednak, widziałem, że każdy się stara, by było jak najmniej niezręcznie. Jak na razie dotarłem tylko ja, Zayn i Maddy, a reszta była już w drodze.
- Kiedy mówię, by każdy był na dwudziestą, to znaczy, ze ma być na dwudziestą - westchnęła Flavie, siedząc jak na szpilkach, co zapewne było spowodowane tym, że stęskniła się za Harrym. Ta dwójka co prawda nie potwierdziła jeszcze, czy są razem, ale po ich słodkich rozmowach telefonicznych, można się domyślić co jest na rzeczy.
- Spokojnie Flav. W sumie jest jeszcze czas, byś zadzwoniła do Nialla i powiedziała, że jego nowa, ślepa dziewczyna, nie jest zaproszona. Nie obraziłabym się, jakby on też nie przybył - odezwała się George, będąc jak zwykle bardzo miła.
- Och, nie przesadzaj. Obiecałaś być dzisiaj spokojna. Są święta...
- Święta są jutro, a nie dzisiaj.
- George!
- Ja tylko mówię, że masz czas by odwołać wizytę państwa "nie jesteśmy nikomu potrzebni".
- George!
- Spokojnie, dziewczyny - wtrąciłem się w ich rozmowę i przytuliłem je obydwie do siebie, próbując w ten sposób je jakoś uciszyć. Cisza, tego mi dzisiaj trzeba, ale przy paczce naszych znajomych - to raczej niemożliwe.
Po kilkudziesięciu minutach czekania i ciągłego narzekania George, usłyszeliśmy dzwonienie do drzwi. Flavie jak na zawołanie wybudziła się ze swojego obsesyjnego transu chodzenia w tą i z powrotem, biegnąc jak szalona, aby otworzyć.
- Harry! - z przedpokoju dało się usłyszeć głośne wrzaśnięcie młodej, a za chwilę mogliśmy zobaczyć, jak Styles z zawieszoną na szyi Flav wchodzi do salonu z wieloma prezentami w dłoniach.
- Udusisz mnie - wyharczał, ale brunetka nawet nie pomyślała o tym, by go puścić. Dopiero po moim zakaszlnięciu, odsunęła się od loczka, nieco zaczerwieniona. A pomyśleć, że jeszcze we wrześniu, robiła wszystko, by tylko Harry dał jej spokój. Wstałem z kanapy, by odebrać od Stylesa torebki z prezentami i ułożyłem je między kominkiem, a choinką.
- Więc na kogo jeszcze czekamy?
- Aż Jane i Zayn, wrócą ze spaceru, Maddy juz wylądowała na lotnisku, ale nie chciała bym po nią przyjeżdżał, więc jest już pewnie w taksówce, Louis i El też powinni być w drodze, a Niall i Victoria się nieco spóźnią - odpowiedziałem na jednym tchu.
- No i Eddie też wpadnie, ale poszedł się przebrać bo był cały w mące.
Harry tylko kiwnął głową i uśmiechnął się do nas wszystkich, obejmując Flavie w pasie.

***

Shecky, Taiga.

Witam Was serdecznie! Co tam u Was słychać? Po za tym czy spodobał się Wam rozdział, jeżeli tak to komentujcie. : ) A no i chciałybyśmy razem z Taigą Was o czymś poinformować, a mianowicie, że nieubłaganie zbliżamy się do końca tej historii.
Dokładnie, możecie być zawiedzeni na wieść o tym, ale nie chcemy pisać czegoś, co przestało dawać nam przyjemność. Zakończymy jak należy, a potem możecie oczekiwać nowego bloga i nowej historii : )
To by było na tyle, a więc do następnego. Buziaki. :*
Paa xx

8 komentarzy:

  1. Super rozdział <3
    Juz nie mogę doczekac się kolejnego : )
    szkoda, ze juz bedzie koniec tej historii jest ona naprawdę świetna : D
    Czekam juz z niecierpliwoscia na kolejny rozdział i reakcje George na przyjazd Niall'a z nową dziewczyną <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniaały ♥

    kissed looolaa ;*
    wait for next ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiście piszecie tego bloga, nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam nadzieję że nie będę musiała długo czekać na następna część. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. heeeeeeeeeeeeej ;**
    mam dwie sprawy, a więc :
    rozdział genialny ;)
    najlepsza jest George ;**
    uwielbiam tą dziewczynę ;)
    no i oczywiście Harry i Flavie awww..
    ale martwi mnie Jane i Zayn ;(
    smutnooooo ...
    no a ta druga to :
    TEN BLOG ZOSTAŁ NOMINOWANY DO THE VERSATILE BLOGGER .!
    no więc tak żeby dopełnić formalności zapraszam do mnie ;)
    http://od-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Święta... Mam nadzieję, że wszystko sie ułoży...

    OdpowiedzUsuń
  6. TWÓJ BLOG ZOSTAŁ NOMINOWANY DO THE VERSATILE BLOGGER!
    Macie niezwykły talent i to wyróżnienie stu procentowo należy się właśnie Wam :) Więcej informacji na ten temat u mnie na blogu, dlatego serdecznie zapraszam. http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że nie pogniewacie się za "spam" pod rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć ;** Rozdział jak zwykle, cudowny! Zakochałam się w tej scenie, gdy Zayn znalazł Jane. Jejku... To było takie kochane, gdy on ją przytulił, by ją ogrzać i wgl... Ahhh.... Rozmarzyłam się xD Mrauuu u Harrego i Flavie :D Jestem ciekawa, kiedy ogłoszą, że są razem ;) A poza tym, szkoda, że ta historia się już kończy. Ale doskonale was rozumiem. Też często tak mam, że zaczynam coś pisać (wy i tak daleko zaszłyście, bo to opowiadanie ma już dość trochę rozdziałów) i bum... po prostu tracę na tą historię ochotę i koniec. Tak, czy siak, nie umiem się doczekać następnego rozdziału ; )
    Pozdrawiam,
    ~ Lu ~

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej. Tak sobie czytam tego bloga... i on jest naprawdę świetny, piszecie genialnie. Fabuła bardzo wciąga, chce się tylko czytać i czytać. Aż nie mogę uwierzyć, że już kończycie historię. Jakoś tak... bardzo smutno mi z tego powodu.
    Ale przynajmniej założycie nowe opowiadanie. :)
    Przechodząc do treści, to uważam, że Zayn zachowuję się bardzo... uroczo :D No bo szukał Jane do oporu. A potem ją przytulał... nie zważając na jej reakcję. Uroczo, doprawdy, uroczo ♥
    Harry i Flav, jak widzę (a właściwie czytam) prawie są w związku, czyż nie? To świetnie, w ogóle bardzo się cieszę, że Melanie nie namieszała jakoś ogromnie. Wróci jeszcze? Ech, fajnie by było, gdyby jednak już sobie poszła. ;)
    I teraz Niall i George... Niall i George... oni zdecydowanie muszą być razem. Od razu da się rozpoznać, że dziewczyna jest zakochana w blondynie. Horan zresztą też pewnie coś do niej czuje. Są dla siebie stworzeni, ale żadne nie chce tego przyznać.
    Jejku, do szczęścia potrzebuję jeszcze tylko następnego rozdziału ;)
    Chemin

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ; )