czwartek, 1 sierpnia 2013

28. "Chyba niedobór czekolady ci kurwa mózg wyżarł."

21 Grudnia 2012 r.

Flavie

- Co? Nic nie słyszę - próbowałam dojść do porozumienia drąc się do mojego telefonu. Rozmawiałam z Harrym, ale chłopcy musieli się oczywiście wydurniać i zagłuszać nam wszystko. Westchnęłam i przeszłam do kuchni, mijając Jane, która siedziała na fotelu z podkurczonymi nogami i patrzyła się w podłogę. Od tamtego zajścia minęło już dziesięć tygodni, a moja siostra zdążyła w tym czasie odezwać się kilka razy. W dodatku ma sesje z psychiatrą, który za wiele nie pomógł. Gdyby nie Harry, nie wiem czy dałabym sobie radę z tym wszystkim.
- Wiesz co? Może lepiej jak zadzwonię później - znowu musiałam mówić dość głośno, dzięki tej bandzie debili. Usłyszałam jego ciche westchnięcie.
- No dobra, ale zadzwoń! - chciał chyba brzmieć groźno, ale nie za bardzo mu to wychodziło, ponieważ co chwila się śmiał. - Pa, kochanie! - krzyknął, a ja usłyszałam dźwięk zakańczającej się rozmowy.
- Pa - odpowiedziałam do siebie i chowając telefon w kieszeni podeszłam do blatu kuchennego, aby zrobić herbatę. Zaklęłam w duchu gdy tylko otworzyłam szafkę, bo panował tam istny chaos. A za sprawą kogo? George, która nie zna słowa porządek. Ostatnio jest tak podminowana, że boję się do niej odezwać. Moim zdaniem to przez to, że Niall znalazł sobie dziewczynę, ale rzekomo to jej charakter.
- Jadę do centrum chcecie coś? - wydarła się czarnowłosa, robiąc to co zwykle. Od jakichś czterech tygodni, dzień w dzień wyjeżdża i wraca w nocy cała nawalona. Co najlepsze, nawet pijana, przynosi to, o co ją się poprosi. Ostatnio kiwała się od boku do boku z reklamówką owoców.
- Kup coś słodkiego - odpowiedziałam jej, a zaraz potem uśmiechnęłam się do siebie znajdując to cholerne opakowanie owocowej herbaty. W międzyczasie, kiedy wstawiałam wodę w czajniku, usłyszałam donośny huk trzaśnięcia drzwiami, co oznaczało, że Sand wyszła. Kiwałam się na stołku, dopóki woda się nie zagotowała, a potem nalałam do dwóch słodkich kubków z wizerunkiem kociaków. Jedna łyżeczka cukru, druga i jeszcze połowa. Tak samo z drugim kubkiem, jedna łyżeczka, druga i jeszcze połowa.
- Proszę - westchnęłam podstawiając herbatę pod nos Jane. Powoli naczynie zaczęło mnie parzyć, więc chciałam jak najszybciej podać jej gorący napój i usiąść z boku. Spojrzałam na nią jeszcze raz, ale ona nie wyrażała żadnego zainteresowania otaczającym ją światem. Po prostu siedziała na tym fotelu wpatrując się tępo tym razem w telewizor i to wszystko. Nie miałam pojęcia jak do niej dotrzeć, no bo jeżeli nie odbiera telefonów nawet od własnego chłopaka to coś jest nie tak.
- Jane! Halo! - zaczęłam machać jej przed oczami dłonią, ale ona ani drgnęła. - Odezwiesz się w końcu, czy będziesz tak siedzieć? - ponownie się do niej zwróciłam upijając łyk z kubka.
- O czym rozmawiałaś z Harrym? Wszystko u nich w porządku? - szepnęła cicho, dalej wieszając pusty wzrok na telewizorze.
- Tak, wszystko w porządku. Codziennie inne miasto, codziennie inny koncert, są strasznie zapracowani - odstawiłam kubek na stoliku przy kanapie. - Zayn pytał się o ciebie. Powinnaś z nim porozmawiać, dobrze ci to zrobi - uśmiechnęłam się lekko, ale Jane już mi nie odpowiedziała. Nie wiem czy nawet mnie usłyszała. Objęła mocniej kolana i zaczęła się lekko kiwać. Jakby była w jakimś amoku.
Nie widziałam sensu, by próbować z nią rozmawiać, skoro nie czuła się na siłach. Jednak za parę dni Wigilia i nie wyobrażam sobie mojej siostry ponurej tamtego dnia. Pokiwałam marnie głową i dopiłam do końca gorącą herbatę, by następnie pójść do pokoju. Za jakieś pół godziny miał przyjść do mnie Eddie, by pouczyć się do sprawdzianu, bo przez ostatnie zdarzenia strasznie zaniedbałam naukę. Znowu.

Louis

- Gdzie do cholery jest Zayn?! - Liam podniósł niespodziewanie głos, ale nikt mu się nie dziwił. Sam siedziałem jak na szpilkach, co chwila patrząc na zegarek na przeciwległej ścianie. Pięć minut do kolejnego koncertu, a jego nadal nie było. Wyszedł z garderoby godzinę temu i do tej pory nie przyszedł.
- Jak wychodził to mówił coś o Jane i o telefonie do niej, czy coś - Niall mruknął coś pod nosem i wstał wyrzucając puste opakowanie po żelkach do kosza na śmieci. Lou, nasza stylistka kończyła ostatnie poprawki przy makijażu Harry'ego, a nasz reżyser sceniczny, Mike, co chwila wchodził przypominając nam o czasie jaki pozostał do wyjścia na scenę. O tej porze, powinniśmy już być całkowicie gotowi i rozluźnieni, a tymczasem każdy rozgląda się za Malikiem. Nie wiem co ostatnio się stało z One Direction, ale nie wygląda to najlepiej. 
- Idę go poszukać - Payne przesunął lekko Lux, która kręciła się koło niego i skierował się do wyjścia, a ja wstałem zaraz za nim. Brunet spojrzał na mnie porozumiewawczo i razem zaczęliśmy szukać Mulata wszędzie, gdzie się dało. Co chwilę mijałem dźwiękowców, gości od świateł i pirodynamiki, którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Pewnie dlatego, że biegłem w kierunku wyjścia z areny, a za trzy minuty miałem stawić się na scenie. Jak go spotkam, powyrywam mu nogi z tego chudego tyłka. Co się z nim do cholery dzieje. Co do cholery stało się z naszą paczką?
- Tutaj jest! - Liam nagle wskazał na przezroczyste drzwi, a ja spostrzegłem Zayna kulącego się na ponad dwudziestostopniowym mrozie w samej czarnej koszulce i z papierosem w ustach. W lewej dłoni mocno ściskał telefon próbując coś wystukać na ekranie trzęsącą się ręką. Gwałtownie chwyciłem za klamkę, by jak najszybciej poinformować go o zaczynającym się koncercie.
- Zayn, co ty wyprawiasz?! Do cholery, zaraz zaczynamy! - próbowałem sprowadzić go na ziemię. Po chwili przeniósł na mnie wzrok i prychając pod nosem wszedł do środka budynku. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Ostatnio non stop gdzieś wychodził, a po koncertach chodził do wszelakich barów, przychodząc potem pijany obijając się o ściany. Nikt nie wiedział jak do niego dotrzeć.
- Zaczekaj! - doganiając go szarpnąłem za jego umięśnione ramię i odwróciłem w swoją stronę, patrząc na niego karcąco, jednak nawet to na niego nie zadziałało.
- Pośpiesz się, bo już powinniśmy być na scenie - westchnął ponownie spoglądając na ekran iPhone'a, zapewne czekając aż Jane się odezwie.
- Chłopie, już nie chodzi o to, że tabloidy huczą o nas bez przerwy, a Paul jest już na skraju wytrzymania nerwowego. Chodzi o to, co ze sobą robisz. Rozumiem, to wszystko wcale nie jest łatwe dla nikogo z nas. Ale nie możemy przecież pogrążać się tak jak robisz to ty. Wiem, że nadal obwiniasz się, że to przez ciebie wynikła sytuacja z Jane, że to przez ciebie jest teraz w takim stanie, ale tak właśnie miało być. I kurwa to nie znaczy, że masz znikać na nie wiadomo ile i mieć wszystko w dupie. Bądź dorosły - powiedziałem na jednym tchu, bo naprawdę miałem dosyć tego wszystkiego. Sytuacja nie nie jest dobra dla żadnego z nas, ale gdyby każdy miał robić to co Malik, to nie skończyłoby się za wspaniale. Ranimy wszystkich, a przede wszystkim fanki, które muszą patrzeć, jak ich idole się staczają.
- Wiesz co? Zadam ci jedno podstawowe pytanie - odpowiedział mi nadzwyczaj spokojnie, ale jego kostki u dłoni zaczynały powoli bieleć. - Czy twoja dziewczyna kiedykolwiek była przetrzymywana przez jakąś psychopatkę i wykorzystywana seksualnie?! - popchnął mnie na ścianę i trzymał ręce na moich barkach, a gdy Liam chciał podejść mi pomóc Malik pogroził mu palcem. Pokręciłem przecząco głową, chociaż już miałem zamiar go uderzyć. - No właśnie! Więc się kurwa łaskawie zamknij i zajmij się swoim życiem! - ryknął odchodząc od nas kilka kroków i spoglądając na mnie oraz Payne'a ostatni raz, odwrócił się, zaczynając biec przed siebie. Tak właśnie wygląda One Direction na sekundę przed koncertem...

Jane

Co sekundę spoglądałam na wyświetlacz telefonu rozważając myśl odpisania Zaynowi, albo nie. Po prostu nie chciałam mieć z nim żadnego kontaktu. Nie po tym przez co przeszłam, w większości przez niego.
- Odpisz, albo oddzwoń do niego w końcu - odezwała się Flavie schodząc po raz setny na dół nie wiadomo po co. - Przecież on się niedługo zabije - lekko się zaśmiała, ale szybko skarciłam ją wzrokiem, bo dla mnie nie było to wcale śmieszne. Gdy tylko zamknę oczy mam przed oczyma wydarzenia z października, mam ochotę się rozpłakać, boję się. Mam wrażenie, że Anastasia zaraz tutaj przyjdzie, że jednak dokończymy tamtą scenę. Ręce zaczęły mi drżeć, a telefon wyleciał mi z pomiędzy palców, niczym piasek.
- Nie, nie - próbowałam się odezwać, ale głos kompletnie mi się załamał i widać było tylko moje rozchylające się usta.
- Jane, wszystko jest w porządku - poczułam jak moja siostra usiadła obok mnie i pociera delikatnie moje ramię. Wtuliłam się w nią mocno zaczynając głęboko oddychać. Nie chciałam płakać, już nie.
- Zadzwonię do niego - nagle się odezwałam, dziwiąc się samej sobie, przez tę parę słów wypowiedzianych wcześniej. Spojrzałam na brunetkę, a ona podała mi telefon i wstała z sofy kierując się do łazienki. Usłyszałam dźwięk wykonywanego połączenia i wyprostowałam się próbując się nieco uspokoić. Serce zaczęło łomotać mi tak mocno, aż myślałam, ze wyskoczy mi z piersi. - Spokojnie Jane - powiedziałam sama do siebie i zaczęłam kiwać głową.
- Jane?! - jego porywczy głos doszedł do mojego ucha, a ja mocno zacisnęłam usta, nie mając pojęcia jak zacząć, co mu powiedzieć. - Nareszcie! - ledwie go słyszałam, w koło niego było tak głośno. Zapewne niedługo zacznie się kolejny z koncertów. - Kochanie, jesteś tam? - ponownie się odezwał widocznie zamykając się w jakimś cichszym pomieszczeniu, bo nie było słychać już tylu dźwięków.
- Zayn - wychlipałam, bo łzy zaczęły mi cieknąć. - Zayn! - zacisnęłam usta i ułożyłam je w uśmiechu, mimo, ze wszystko mnie bolało, to usłyszeć jego głos, moje imię w jego ustach, było spełnieniem moich pragnień. - Tak bardzo chciałabym byś był obok mnie - wydyszałam starając się uspokoić.
- Ja też, uwierz - odpowiedział mi, a zaraz potem krzyknął na kogoś, ponieważ nawet ja usłyszałam jak ktoś wali mocno w drzwi. - Występujcie sobie sami! W dupie mam ten jebany koncert, rozumiesz?!
- Zayn, tak nie można! - podniosłam lekko głos i się zatrzęsłam, po czym bardziej zakryłam się kocem. - Musisz tam iść! Oni cię potrzebują! - starałam się jak mogłam go przekonać. Przecież zadzwonić mogę kiedy indziej, o ile jeszcze się na to zdobędę.
- Ale...
- Proszę cię, baw się dobrze, dla mnie. Rób to wszystko z chłopakami co zawsze, uśmiechaj się, a ja na ciebie poczekam. Proszę, Zayn - sama nie mogłam uwierzyć w swoją otwartość. Ostatnimi czasy nie potrafiłam powiedzieć nawet słowa. Ale chodziło o Zayna, mojego Zayna. Nawet jeśli nasz związek nie był już taki sam, nadal go kocham.
- Dobrze, ale robię to tylko i wyłącznie dla ciebie - w końcu, po długiej ciszy przełamał się, a ja lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam z siebie dumna, że go przekonałam, a tym bardziej, że w ogóle do niego zadzwoniłam. - Zadzwonię później - usłyszałam na pożegnanie i się rozłączyłam chowając komórkę pod poduszkę. Muszę wreszcie odnaleźć się w tym wszystkim, za długo bałam się wszystkiego.

Niall

Przez to, że Zayn rozmawiał przez telefon, musieliśmy puścić trochę później filmik zaczynający koncert. Teraz, gdy byliśmy już wszyscy gotowi, czekaliśmy na naszą kolej by wbiec na scenę. Ściskałem mocniej swój mikrofon, spoglądając na flagę Irlandii i uśmiechnąłem się do Malika. Po raz pierwszy od kilku koncertów uśmiechnął się szczerze i czułem, że dzisiejsze show nam się uda. 
- Czterdzieści sekund! - krzyknął Mike, a my wszyscy kiwnęliśmy głową. Ustaliśmy w kółku i ułożyliśmy mikrofony do środka, jak mieliśmy w zwyczaju.
- Dajmy czadu - wyszczerzył się Louis, a ja natychmiastowo go poparłem. 
- Dziesięć sekund! - mężczyzna stojący za nami ponownie się odezwał, a my wyrzuciliśmy ręce do góry. - Wchodzicie! - myślałem, że zaraz moje bębenki w uszach popękają od wrzasków naszych fanów. Były o wiele głośniejsze niż zwykle, zapewne przez to, że zaczęliśmy z opóźnieniem. Pełni już pozytywnych emocji wbiegliśmy na scenę i zapewne gdyby nie nasze słuchawki w uszach, ogłuchlibyśmy.
- Cześć Oakland! - zaczął Liam. - Mamy okazję być tu pierwszy raz i już pierwszy raz musieliśmy się spóźnić. Nie za fajne rozpoczęcie, ale mamy nadzieję, że będziecie się dobrze bawić, że to opóźnienie nie będzie miało wpływu na wasze samopoczucie - uśmiechał się do tysięcy fanów. 

Późnym wieczorem...

Jane

Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, więc odwróciłam głowę, aby sprawdzić kto to. Jak się okazało była to George, co najdziwniejsze, w stanie trzeźwości, bynajmniej tak mi się zdawało.
- Jest nasza zguba - Flavie się odezwała patrząc na moją przyjaciółkę ze sztucznym uśmiechem. - Później się nie dało? Masz czekoladę, cokolwiek słodkiego? - podeszła do niej i zajrzała w jej siatkę przeglądając ją dokładnie.
- Kochane, kochane, moje cudowne - zaczęła, a ja już wiedziałam, że coś jest nie tak. George nigdy nie jest tak milutka, nawet dla najbliższych. - Zgadnijcie kto do mnie napisał - wyszczerzyła się tak szeroko, aż zaczęłam się jej bać. Coś było nie tak. - Tak, zgadłyście, Josh Devine!
- Ale nawet nie dałaś nam zgadnąć - skrzywiła się Flavie i podeszła do czarnowłosej, by przyłożyć jej dłoń do czoła. - Dobrze się czujesz?
- Czy ty czasami nie piłaś? Albo co najgorsze brałaś coś? - tym razem to ja wstałam i przyjrzałam się jej. Również dotknęłam jej czoła i kazałam chuchnąć, ale nic nie wskazywało na to, że była pijana.
- Josh Przecudny Devine i ja - zaczęła wzdychać co kompletnie było do niej nie podobne, bo nawet gdy chodziła jeszcze z Jamelem, nie mówiła o nim w taki sposób. Przepraszam, czy ktoś podmienił moją przyjaciółkę?
- Czy ty właśnie jarasz się, że perkusista One Direction do ciebie napisał? Ty, osoba zakochana w długowłosych, brudnych facetach w glanach? - spojrzałam na nią marszcząc brwi. - Weź przestań, proszę cię... - westchnęłam i potrząsnęłam nią, ale ona była jakimś amoku.
- Będziemy mieli piękne dzieci - nadal się zachwycała, a ja z Flavie równocześnie uderzyłyśmy się z otwartej dłoni w czoło.
- Halo, George, zejdź na ziemię! - moja siostra uniosła głos i nieco nią potrząsnęła. - Josh już wcześniej do ciebie pisał, ale go olałaś, a gdy Niall znalazł sobie dziewczynę, nagle się zakochałaś? - prychnęła, a George momentalnie zmieniła wyraz twarzy na taki jak zwykle, pod tytułem "twarda sztuka George, która ma wszystko gdzieś".
- Chyba niedobór czekolady ci kurwa mózg wyżarł - odgryzła się i usiadła oburzona na kanapie z założonymi rękoma. Ona jest dziwna. Serio. - A po za tym to co mnie obchodzi jakaś debilka, która w ogóle zechciała z nim być? Nic - mówiła do siebie pod nosem, a ja zaczęłam się z niej śmiać. Od wielu tygodni ponownie zaczynałam żyć. I to dosłownie.
- Widać jak przemawia przez ciebie zazdrość - Flavie za wszelką cenę próbowała jej dogryźć. - Chciałabyś być na jej miejscu i żałujesz, że masz za silny charakter by przyznać, że się w nim bujasz - wytknęła jej język, a czarnowłosa przewróciła oczami.
- Bujać to się mogę na huśtawce. Co mnie obchodzi ten kretyn?! No proszę cię, nigdy w życiu nie chciałabym być z tym irlandzkim klaunem.
- Tak sobie wmawiaj. Ja wiem swoje - moja siostra nie chciała tak łatwo odpuścić, a ja nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu. - Jeżeli zaproponował by ci, żebyś się z nim przespała, to leciałabyś za nim, jak pies za kiełbasą. Mówię ci.

***
Shecky, Taiga.

Hejoo! Wróciłam sobie z Włoch, mam nadzieję, że Shecky tęskniła, ale pewnie nie, dobra mniejsza... nowy rozdział! ♥ Nie spodziewaliście się, że przeskoczymy sobie dwa miechy, haha, co? : D
Tęskniłam, żebyś wiedziała! : D Tak po za tym to chciałam tylko powiedzieć, że oczywiście dziękuję z całego serducha osobom, które skomentowały poprzedni rozdział. Komentarzy było 21, ale nie zmienia to faktu, że dla mnie i zapewne dla Ciebie też Taiga jest to nawet mało, jak na 57 obserwatorów...
Mi to tam obojętnie z komentarzami, haha XD
Chciałabym jedynie podziękować Wam wszystkim, bo 29 lipca blog Only Love Me skończył ROK! Być może 28 rozdziałów jak na rok nie stanowi za dobrą liczbę, ale myślę, że będzie lepiej : ) Chcę podziękować Wam za czytanie naszych zrytych pomysłów, a najbardziej tobie Shecky, że ze mną jesteś, za to że zgodziłaś się prowadzić ze mną blog, że ze mną wytrzymujesz. KOCHAM CIĘ ♥
Jakoś muszę no nie? :D Nie no żartuje. I też dziękuję Wam, jak i Tobie wariatko. <3 Mam nadzieję, że się poprawimy. :D I to z mojej strony było by na tyle, do następnego! :**
Do następnego! xx

11 komentarzy:

  1. O i jest nowy rozdzial dodany akurat w moje urodziny ; )
    jest on jak zawsze swietny. ;d
    ciesze sie, ze z Jane wszystko juz w porzadku. te docinki Flavie haha kocham je <3
    czekam na kolejne wspaniale rozdzialy.
    pozdrawiam was <3 buziaki xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie Jane wraca do życia! Cóż za odmiana! Teraz to może być już tylko lepiej!!!
    + serdeczne życzonka z okazji ukończenia roczku ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie Jane wraca do życia! Cóż za odmiana! Teraz to może być już tylko lepiej!!!
    + serdeczne życzonka z okazji ukończenia roczku ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo za cały rok! A co do rozdziału to spodziewałam się czegoś lepszego. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ;** Rozdział był cudowny, z resztą jak wszystkie. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale dosłownie kilka dni temu zaczęłam czytać wasze opowiadanie i postanowiłam poczekać z komentarzem, aż dodacie coś nowego :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Strasznie żal mi Jane, to co ona tam przeszła to.... Oh... Nawet nie wiem jak to określić XD A co do Flavie, czyżby ona była z Harrym? No, bo te "pa, kochanie" to coś znaczy, prawda? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje :) Ale jeśli tak jest to nie podoba mi się to że opuszczone zostało to jak zostają parą :/ oczywiście to wszystko da się naprawić np. retrospekcją :D Ale wierzę w was i wiem że z pewnością spełnicie moje oczekiwania :D Czekam tylko na kolejne interakcje George-Niall i na jakieś mrożące krew w żyłach przygody np. Flavie (tak to moja ulubiona postać) :D ale jasne zrobicie co chcecie :**
      /K ;)

      Usuń
  6. extra ♥
    kisses Lolaa ;**

    I waiting to next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jpr :D "Jeżeli zaproponował by ci, żebyś się z nim przespała, to leciałabyś za nim, jak pies za kiełbasą" Ten tekst mnie rozwalił na czastki elementarne (o ile wg takie coś istnieje xD ) :D
    Dobrze ze Jane się w końcu otwiera :>
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  8. Super <3
    Jak zawsze świetny rozdział!

    http://closertotheedge1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. SUPER !!!
    kiedy następny?
    Zuzka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz ; )